Weekend mija Zosiu - jak? zbyt szybko niestety
w piątek u mamy męża zjadłam jeden mały (najmniejszy z obecnych) kawałek ciasta i jedną maleńką bezę i jakoś przetrwałam
wczoraj pewnie zjadłam ok 1200 kcal - ale dokładnie nie wiem bo nie ważyłam wszystkiego
w każdym razie nic niedozwolonego nie wylądowało w mojej paszczy
dziś na razie 770 kcal na liczniku i mam nadzieję na ok 1000
ćwiczę codziennie tak samo, w sumie ok. 60 minut rano i tylko po kawie
jutro będzie gorzej - idę do pracy na 8.45 więc rano nie poćwiczę, ale postaram się po południu chociaż trochę
Emilko - właśnie sobie wmawiam, że nie lubię tych lodów które mam w zamrażarce plany weekendowe popsuła nam pogoda, ale nic to
Belluś - moja zawziętość jest wręcz potworna chociaż chwilami odczuwam silną pokusę zjedzenia czegoś zakazanego ale to chyba normalne
czasem nawet się skuszę, ale wszystko w ramach limitu (prawie)
Aniu - dzięki, że tak we mnie wierzysz. bardzo, bardzo nie chcę tego zmarnować, bo już wiem czym to pachnie nie dam się, nie, nie, nie
dobra - spadam do klasóweczek moich ulubionych
ciekawe, czy znowu będę się zastanawiać, kto te dzieci takich głupot nauczył bo chyba nie ja...
pozdrawiam, wpadnę tu jeszcze wieczorkiem
Zakładki