-
Pechowa trzynastka??...
Trafiłam na waszą stronę przez przypadek i jestem nią zafascynowana! od dawna poszukuje kogoś, kto mógłby mi pomóc i zmobilizować...Pomoże mi w tym mój pamietniczek, który zamierzam regularnie pisać. Niech to będzie dla mnie mobilizacją! Stanęłam dziś na wagę i.. przeraziłam się!!! Ważę 78 kg!!! A dwa lata temu miałam 65kg! Przy wzroście 170 cm... Tyle ważyłam na ślubie i byłam zgrabna i piękna... a jeszcze dziecka nie urodziłam! przez dwa lata gotowania mężowi obiadków sama się dotuczyłam, jak nie wiem co... a mąż ani kilograma więcej! To niesprawiedliwe... Rok temu miałam 70 kg i juz wtedy zaczelam sie odchudzać... kupiłam steperek, chodziłam na aerobik... ale... jadłam jeszcze więcej! gubi mnie miłość do białego chlebka, tych chrupiących bułeczek... słodkości... ziemniaków... najgorsze, że jestem z tym sama... w szafie wszystkie spodnie z zeszłego roku są za małe, a ja się wstydzę pójść do sklepu i kupić kilka rozmiarów większe... i chodzę w luźnych spódnicach... uparłam się, że nie wyrzucę tych spodni! muszę w nie kiedyś wejść! ale bez waszego i pamiętniczka wsparcia nie dam rady! Zapisałam tę stronę do ulubionych i może nareszcie pomoże mi to kontrolować siebie!!! próbowałam już wszystkiego, ale jestem żarłok do kwadratu... jak tu schudnąć, ale nie być głodnym??
Nabrałam pewności, że teraz to naprawdę mi się uda! I będę was o wszystkim informować! Myślałam dużo jak zacząć jeść... czytałam uważnie Wasze uwagi na forum. Na razie spróbuję po prostu ograniczyć do 1500kalorii, bo obawiam się, że tak od razu do 1000 bedzie mi za trudno, nie wytrzymam. Zastąpię wszystko, co białe czarnym, a zamiast cukru najwyżej słodzik, bo kawę (zbożową, zwykłej i tak nie pjię) lubię słodką. Mam w domu steperek, który zresztą kupił mi mąż (czyż to nie delikatna aluzja??? ), a poza tym do pracy mam 5,5 km, więc postanowiłam perzynajmniej w jedną strone codziennie chodzić na piechotę (to wychodzi godzinny spacer szybkim krokiem! w obie strony dwie godziny!!!) . A więc przede mną batalia o 13 kg!!!
-
Witam
Trzymam kciuki, aby Ci się udało :] Będę tu wpadać i podglądać jak sobie radzisz Ja chyba teraz przejde na Diete South Beach... myślę, ze to dobra dieta, bo w sumie możesz jeść dużo i chudniesz
Powodzonka
-
widze ze mamy podobne upodobania jedzeniowe... te buleczki, slodkosci... i moja obsesja: maselko! ale niestety - trzeba choc troche ograniczyc... kawka ze slodzikiem- male oszukanstwo dla podniebienia ja tak powstrzymuje moj ped do slodyczy. wystarczy wypic dobra zaslodzikowana kawe
ograniczenie kalorii - masz racje ze trzeba stopniowo. ja mialam narazie czas sprawdzania sie ile jem, teraz troche ograniczylam i juz chyba wreszcie dojrzalam do konkretnej usystematyzowanej diety 1200.
jak nie czuc sie glodnym - kapusta kiszona rewelacja ciezko sobie wyobrazic zjedzenie 8 lyzek kapusty do obiadu, ale jak zjesz to sie tak napchasz, ze godzinami o glodzie nie pomyslisz a kalorii malutko
a poza tym - picie picie i jeszcze raz picie!
zycze powodzonka i bede zagladac jak Ci idzie
-
Magpru witaj Olsztynianko
Trzymam kciuki, mam nadzieję, że Ci się uda!
-
Dziękuję za życzliwość!
Jestem już drugi dzień na odwyku od niezdrowego jedzenia i siedzenia. Myślę, że i wczoraj i dziś zmieściłam się w 1500 kaloriach, a wieczorami stepowałam na steperku po 25-30 minut oraz ćiwczyłam potem callanetics. Dziś czuję się trochę gotrzej, takie spiete mięśnie i ciężej się ćwiczyłam, ale się zmusiłam do końca... Zauważyłam, że mimo iż mieszczę się jakoś w 1500 kaloriach, to największa część kalorii przypada na kolację, mimo iż jadłam sniadanie pierwsze, drugie i obiad... Wieczorami zawsze się obżerałam najbardziej i najgorzej mi własnie wtedy wytrzymać... stąd te ćwiczenia, żeby ta wieczorna kolacja nie poszła w tłuszcz...
Tak bardzo bym chciała, żeby to nie był kolejny słomiany zapał... bo już mi się nie chce myśleć o jutrzejszej gimnastyce... zauważyłam, że zmusiłam się dziś głównie dlatego, że pomyśłałam, że muszę ten dzień opisać w pamiętniczku! wstydem byłoby już na drugi dzień poddać się...i to jest dobra mobilizacja! czytanie o zmaganiach innych na forum też jest balsamem łagodzącym duszę (ciało raczej nie), kiedy wiem, że nie jestem z tym sama
Na wagę postanowiłam wejść za dwa tygodnie od dziś. Bo po ćwiczeniach zawsze ważę więcej, więc przeczekam... ach te mięśnie...
-
-
Dobra, już koniec tego rozklejania się i leżenia w łózku !! Po tych stresach dopadła mnie jakas zaraza i nic do dziś nie zrobiłam dobrego dla siebie! Wiadomo, leżenie włóżeczku sprzyja raczej tyciu i jedzeniu... Jutro już wracam do pracy po zwolnieniu, a ja juz dziś wieczorem wejdę na steper po tygodniu przerwy... wracam do diety!
KONIEC!!!!!!!
-
Najwazniejsze, ze się nie poddalas
Powodzenia!!
-
kupiłam sobie książkę o Pilatesie. Chyba zacznę to ćwiczyc... podobne do callaneticsu, z tym , ze tam nie ma az tylu powtórzeń... bardziej nawet urozmaicone...
Powolutku jem juz inaczej... co prawda zdarza mi się zgrzeszyc..., ale w porównaniu z ty, co jadłam wczesniej, jest duzy krok do przodu... zdrowiej, duzo zdrowiej... czuję się lżejsza i taka jakby odtruta...oby tak dalej...
-
magpru, bardzo podoba mi sie Twoje podejście do zrzucenia zbednych kilogramów. Przede wszystkim - głóna zasada - zasętpowanie niezdrowych produktów zdrowymi. Zawsze wtedy schudniemy. Nawet jedząc taka sama ilośc kalorii, co zawsze. Do tego dodałas cwiczonka, trzymam mocno kciuki, będzie dobrze
Podziwiam cie baaaaaardzo za ten spacer z pracy. W zimię... Ja sobie obiecałam spacerki, ale to jak cieplej będzie... teraż każde przejście 100m jest dla mnie problemem (zimno w nosek, zimno w uszka). gratuluję mobilizacji, chęci i tego, że chcesz ćwiczyć i to robisz
pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki