Strona 14 z 71 PierwszyPierwszy ... 4 12 13 14 15 16 24 64 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 131 do 140 z 703

Wątek: Wciaz walcze!

  1. #131
    marcyssia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    24-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hej
    juz spiesze sie meldowac

    Monia, moje gratulacje!!!! Jeszcze troche i bedziesz musiala uzywac paska! Super!!! Ciesze sie z Toba, zwlaszcza, za wlasnie ubrania sa chyba najlepszym wskaznikiem jak mikniemy i malejemy

    A propo ubran.... Ja nie mam w czym chodzic... To jest problem niemaly, bo wszystkie ubrania sa za duze, a nowych nie chce kupowac, bo szkoda wywalac kase skoro wciaz chudne i czekam az zmaleje dalej i tu jestem w kropce. Hmmm... chyba polaze po ciuchlandach, moze cosik znajde fajnego... sama nie wiem. A szal zakupow zostawiam sobie na deser, po skonczonej kuracji i walce

    Wczoraj mialam swietny dzien. Nie chodzi mi o samo dietkowanie, ale tak ogolnie, fajnie mi sie zyje
    W niedziele troche sobie za bardzo pozwolilam, ale odpokutowalam to glodowka wczorajsza i dzisiaj jem same warzywka. Absolutnie nie jestem zwolenniczka glodzenia sie, ale musze przyznac, ze mi takie zacisniecie pasa dobrze robi i nie sprawia wiekszego problemu.
    moja przyjaciolka Sylwia nie moze sie nadziwic, jak ja tyle moglam schudnac i powiedziala, ze tez zaczyna i to ostro, boj o szczupla sylwetke! Jak fajnie wiedziec, ze sie kogos zmotywowalo. Sylwia tez nalezy do osob stale sie odchudzajacych i ma swietne efekty, ale cos ostatnio jej sie chyba troche pozwolilo na to i owo i teraz chce dalej chudnac! Zycze jej jak najlepiej! Dla niej problemem sa, jak mowi i co potwierdza praktyka , hmmmm... jakby to nazwac... niechec do ruchu. Trudno ja nawet na rower wyciagnac, ale razem bedziemy sie wspierac i mam nadzieje, ze bedzie dobrze, bo ten ruch to jednak polowa sukcesu.

    Wiem, nie mam za grosz skromnosci i pokory, ale musze sie pochwalic, musze to komus powieedziec, musze sie z kims podzielic swoja radoscia... od jakis 2 tygodni ludzie, znajomi, nieznajomi, znajomi tylko z widzenia i w ogole chyba codziennie mi gratuluja zgubionych kiloskow! Chyba powariowali... ja juz sie odchudzam ponad 2 mesiace, a tu nagle wszyscy naraz jakby sie obudzili. Zewszad lawina komplementow! Nie wiem co sie dzieje! Jestem szczesliwa i troche czasem zazenowana i tez sie czasem wstydam :P ale jedno jest niezmienne - ogromna radosc i przekonanie, ze warto walczyc, warto sobie odmowic jednego (jedzonka) i nie szczedzic drugiego(ruchu).

    Ciekawa jestem jakie skladniki odzywcze ma kapusta i kalafior, bo ja wrecz zajadam sie nimi od jakiegos czasu codziennie (gotowane na parze z odrobina soli, pychota). Nie wiem, jak moglam nie korzystac wczesniej z garnka do gotowania na parze, teraz to u mnie podstawa wrecz. Wszystko tak sobie robie i smakuje rewelacyjnie!

    Trzymajcie sie dzielnie wojowniczki zgrabnej pupy!!! Sciskam! Pa!

  2. #132
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Gratuluje wam wszystkim, ja rzuciłam dietę kopenhaską i wiecie...wróciła mi radość z życia i chęć ćwiczeń!! Może źle na mnie ona zadziałała...nie mogłam nic robić bo odrazu mi się w głowie kręciło, została jeszcze niechęć do kurczaka i jajek, ale co tam...zjadłam truskawki z jogurtem mmmm....pycha

  3. #133
    monia123 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    no!! bo juz myslalam ze bedzie monolog!
    dobrze nantosvelta zrobilas! jak dietka jest na dluzsza mete bardziej fizycznie wycienczajaca, to nie warto jej ciagnac za wszelka cene, tak uwazam.
    ja to mam chyba jak ta sylwia...potanczyc przed kompem jak leca mp3 -to owszem. gimnastyczke machnac lekka przy radyjku -owszem, polazic po miescie czy lasku jak jest okazja -owszem. ale zeby jakis rowerek to jakos sie nie moge zabrac!! za pisanie ankiet tez sie nie wzielam, bo kompa musialam ratowac, cos ledwo chodzi...no ale uratowany jak sadze.
    Tobie marcysia gratuluje! to szalenie mile jak ktos zauwazy! pamietam jak po wakacjach zeszlych poszlam na kontrole do lekarza (jestem przewlekle chora i odwiedzam szpital dosc regularnie). wakacje te to byl istny zapieprz, bo weekendy w knajpie a w tygodniu opieka nad chorym starszym panem, i udalo mi sie jakos samoistnie zrzucic pare kilo. i wlazlam do lekarki po wakacjach a ona oczy otworzyla szerzej i mowi "gratulacje! alez pani schudla! ruch czy moze dieta?" a ja jej na to "milosc prosze pani" zaczela sie smiac i pogratulowala. czy milosc to nie wiem, na pewno dodala pewnosci siebie, ale wtedy wcale sie nie odchudzalam, po prostu schudlam chyba od wysilku. poza tym praca w knajpie z zarciem powoduje, ze w koncu na widok jedzenie odechciewa ci sie wszytskiego ale pamietam jakie to mile bylo uczucie uslyszec to od tej lekarki. dlatego teraz staram sie dalej zrzucac, bo tamta zgube troche nadrobilam. teraz wiem, ze to przez moje zle nawyki zywieniowe -ciagle repety, niepohamowana chec na slodkie z serii "wszystko co na stole". i to nie jest dobra metoda. kiedys moja kolezanka powiedziala mi tak "jak chcesz schudnac, to najpierw naucz sie, ze nie musisz zjesc ciasteczka tylko dlatego, ze lezy ono na stole". i to prawda! teraz liczenie kalorii pomoglo mi zauwazyc, ile kalorii maja takie slodycze, jaka jest roznica zjesc jedna porcje, a dwie, i ze wcale nie jest sie glodnym na tyle zeby dokladac, tylko ma sie "smaka"to opycha sie do oporu. a jaki to ma sens na dluzsza mete?? dlatego ciesze sie ze zmainy trybu zycia, odzywiania. fakt, ze pozwalam sobie czasem na slodycze, ale wtedy kiedy po prostu mam na nie chec, a nie za kazdym razem gdy je widze! i to jest dowod ze cos sie zmienilo w moim podejsciu. i to mnie wybitnie cieszy. a ruch...chyba bardziej aktywnie zaczne go uprawiac dopiero, jak uporam sie ze studiami -z tymi badaniami itd. a poki co zostaje gimnastyka i lazenie , tez dobrze, bo nie tyje! poza tym nie musze juz tak wszytskiego wazyc. wiem mniej wiecej na oko ile to sto gram, a poza tym zauwazylam, ze wszystko mozna jesc, byle w przywoitych ilosciach. i np dzis na sniadanie zjadlam sobie kanapke z kielbasa wiejska i wcale nie miala powalajacej ilosci kalorii! a to dlatego ze kielbasy bylo tyle, zeby przykryla chleb, a nie dodatkowe dwa kusoczki maczane w majonezie jak to nie iraz bywalo "bo przeciez taka dobra" itd. poza tym zauwazylam tez, dlaczego do tej pory (zanim zaczelam tysiaca) jadlam i jadlam -bo w czasie przygotowania posilku juz jadlam. potem byl posilek i po- znow jadlam -bo zostalo troszke to sie nie zostawi, albo-bo to takie dobre mniaaam. nie raz dochodzilo do tego, ze jak kupilam swiezy bialy chlebus, to potrafilam wszamac 5 kanapek takich duzych, z fura masla, kielbasa, majonezem...i to bylo dopiero moim zdaniem sniadanie. pisze tu ten dlugi elaborat, bo sie tak ciesze! teraz dopiero widze te wszystkie zmiany i odkrylam, ze sukces dobrej i trwalej diety tkwi wlasnie w zmianie nawykow zywieniowych, trybu zycia i jedzenia, a nie tylko wysilku i samozaparciu. coz z tego, ze zgubi sie 20kg, jesli potem znow zaczyna sie wsuwac jak leci nie z glodu, a z przywyczajenia?? wraca ta waga pozniej jak nie cala, to jej czesc. a tak, gdy zmieni sie te swoje nawyki, bedzie sie pilnowalo i mialo swiadomosc,ze takie wlasnie jest ryzyko, jest wieksza szansa na utrzymanie wagi!
    uch, ale sie opisalam!! ale musialam sie z kims podzielic tymi refleksjami. zgodzicie sie ze mna?
    mnie cieszy jescze jedna rzecz -rodzina wreszcie przestala przeszkadzac. sama nakladam sobie porcje, widza ze jem a nie sie glodze, wiec dali siana. wytlumaczylam tacie raz i drugi, ze owszem, moge zjesc lody z truskawkami, ale szkoda mi na nie kalorii, bo moge je wykorzystac np na dodatkowa kanapke. i wreszcie zrozumial, dzis nawet odlal mi barszcz czerwony na obiad zanim dodal smietany, zebym sobie zjadla "bo mi chyba bedzie szkoda kalorii na smietane". i slusznie-dalam kefirek wiec jest latwiej od razu! tak sie ciesze, nawet nie wiecie! jeszcze mi nikt nie mowi ze widac, ale ja sie po prostu lepiej czuje i ta swiadomosc, ze chudne powoli, daje mi ogromnego powera!!!
    trzymajcie sie dzielnie wojowniczki i do boju!!!!!

  4. #134
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Monia zgadzam się z Tobą od początku do końca!! Co prawda ja jeszcze liczyć tak kalorii nie umiem, ale moja mama gotuje bardzo chude obiatki, tak żeby innym np. czymś tłustym doprawić a mi nie :P, i tak mi nie żal , co prawda mam ochotę na batonika czy coś tam, ale czuje, że na jednym nie poprzestane to syndrom-wszystko albo nic, będe musiała się tego oduczyć :/
    I kupić wagę elektroniczną bo na mojej to źle się oblicza kalorie

  5. #135
    grammma jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Jestem na anglistyce!!! Jejku jestem chyba najszczęśliwszą osobą pod słońcem!!!

  6. #136
    monia123 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    hip hip hurraaa! na czesc grammmy!!! oto fanfary tratatataaaam!!!!!!!
    superowsko!!! gratuluje z calego serca, jestes megamozg skoro wykosilas ich wszystkich!!

    a co do batonikow nantosvelta, to masz racje-jak masz wszystko albo nic, to ich po prostu nie kupuj. ja jakos nie czuje takiego niedosytu. fakt, ze czasem jak cos w domku jest a mi zostalo troche "wolnych" kalorii, to sobie zjem ciasteczko do herbatki czy cos w tym stylu. ale jak je zjem, to mam dosc slodkiego i z glowy.nie kusi dalej. natomiast pozostale posilki satram sie jesc jak jestem glodna-z wyjatkiem sniadania, rano po prostu nie bywam glodna, ale musze zjesc zeby miec sily na caly dzien. moi rodzice dzis rozbroili mnie. wchodze do kuchni i slysze jak dyskutuja, co ja zjem na obiad, bo planuja lazanki z kielbasa, a ja to chyba niebardzo na takie jedzenie. mama oczywiscie urazona ze truskawek nie chcialam z lodami, ale jej przetlumaczylam ze szkoda mi kalorii na lody i jej przeszlo. za to z tym obiadem to sie az ucieszylam. dociera d nich, nie tylko do taty, do mamy powoli tez ( z nia trudniej, i kusi mnie jak sobie na kolacje odsmaza ziemniaczki z mloda kapustka i w ogole, ale sie nie dam!!). generalnie kolejny dzien diety za mna. jestem zadowolona, choc kolacja byla dosc spora dzis, za to podwieczorku nie jadlam, wiec chyba dlatego. ale w tysiacu sie mieszcze, wiec spoko.
    Trzymajcie sie dzielnie drogie wojowniczki zgrabnej pupy, te na anglistyce i pozostale!!
    buziaki od kuleczki moni co od kalorii stroni!! adieu

  7. #137
    monia123 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    ale dostalam powera!!! jestem taka usmeichnieta, ze normalnie naokolo glowy!! powod prosty: moje spodnie testowe (wiecie, te co pisalam), sa juz dobre!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    nie musze wciagac brzucha zeby sie zapiac, nie opniaja, wygladam normalnie jak je ubiore a nie jak wcisniety w celofan pasztecik!! alez sie ciesze normalnie!!!! musze jechac na dzialke w weekend poszperac za spodniami, co pare lat wczensiej w nich chodzilam, bo pewnie tez beda dobre teraz a marcysia mas zracje-szkoda na nowe ciuchy jak sie zaklada ze sie schudnie, a w ciucholandach sa tanie portki w sam raz na pare tygodni noszenia. jak jzu ebdziemy lepsze laski, to kupimy sobie extra porzadne w sklepie i nawet zadna ekspedientka nie mruknie ze "taaaaakich to oni nie maja przeciez"! no chyba ze dlatego, ze to na jakas super laske i wszystkie wysprzedane:P
    alez ja sie ciesze, wiecie? moje liczenie kalorii jest etraz duzo latwiejsze. za to chcialam sie wybrac na rowerek i myslalam ze padne normalnie -wyciagnelam zza szafy jeden -mamy 3 rowery ale poupychane byly na zime za meblami zeby meisjca nie zawalac. tata sie napocil, napompowal, nagle sssssss i patrze, opona pusta -cos zepsute. to tacham drugi -siostry tym razem. to samo!!! z trzecim mi sie juz nie chcialo, poszlam na marsz (w moich dobrych spodniach:P), a rowery ma szwagier naparwiac. i chyba z walkmenem to sie lepiej jezdzi nie? bo rytm jakis daje czy cos... macie porownanie? napiszcie? bo ja normalnie nawet dzis podbieglam do autobusu, co mi sie nie zdarzalo hihi
    teraz mam nowy cel-zeby byl potrzebny pasek i bylo luzne w udach -powoli powoli i tego dopne!
    trzymajcie sie dzielnie wojowniczki!!!!!

  8. #138
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Gratuluje gramma , ja kupiłam sobie ciasteczka be-be, mają mało kalorii, tzn.mało bo są małe a dają tyle radości

  9. #139
    Magnolcia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-07-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    0

    Domyślnie

    WIELKIE GRATULACJE


    Ja niestety dopiero zaczynam swoją walkę, ale jak czytam wasze liściki to napawa mnie to ogromnym optymizmem.

    Jak wpasuję sie w rozmiar 42 to tez będę ucztować

    Apropos roweru to mój prywatny terrorysta zakłada słuchaweczki w uszka i wyrusza w trasę, podobno swietnie sie wtedy relaksuje.
    Ja na rowerku stacjonarnym wytrzymalam wczoraj 15 min. a on jeżdzi po 50 km

    pozdrawiam
    Jola

  10. #140
    edheene Guest

    Domyślnie

    no łatwiej jest jeździć na rowerze normalnym, bo przynajmniej nie jest nudno, a na takim stacjonarnym już tylko marzyłam, żeby juz było te pół godziny, bo sie zanudze na śmierc, a na normalnym to można widoki oglądać (w mieście najlepiej) a jak już przejedziesz jakieś pół godziny, to nie ma tak, że zsiadziesz i pójdziesz na kanape, tylko trzeba by jeszcze wrócić

Strona 14 z 71 PierwszyPierwszy ... 4 12 13 14 15 16 24 64 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •