-
Nusiuuu, dziękuję. Zaraz zabieram się za brzuszki tym bardziej, że wyjadłam zupę z obiadu i dołożyłam jeszcze jeden placek. Ściagnę jeszcze kolejne filmiki i postaram sie, naprawdę postaram choć trochę ćwiczyć i do tego być systematyczną. Pozdrawiam ciepło
-
Pozdrawiam i zycze powodzenia!!!
-
Dziękuję, za pozdrowienia.
Kolejny dzień bliżej do świąt i kolejny dalej od rozpoczęcia diety. Im dalej tym mam wrażenie że trudniej. A może przedswiąteczne zmęczenie daje się we znaki i pogoda osłabia nastrój. Chcę już ciepła i wiosny.
Śniadanie: pomidor z oliwą i dwa plasterki sera camembert, herbata.
W pracy:2 mandarynki kilka kulek winogron, jabłko i dwie herbaty.
Obiad: ziemniaki ze śledziem. Ale ziemniaki z masełkiem .
Kolacja: pół pomidora, serek biały z piątnicy i kefir.
Oczywiście litry herbaty i bardzooo mało wody mineralnej.
Pozostało mi jeszcze zmusić się do brzuszków.
Dziś wyjątkowo jestem zmęczona i jeszcze zaczyna mi się katar jak ja tego nie lubię.
-
Najtrudniejsze są wieczory. Nie jeść, nie jeść, nie jeść. W sumie nie jestem głodna ale tak bym coś przegryzła. Dojadłam pół pomidora dopiłam pół kefiru i rozpuściłabym wodze jedzeniowe. Zrobię jeszcze jedną serię brzuszków i pójdę wcześniej spać.
-
Nie powinno się jeść ziemniaków gdy jest się na diecie, bo powodują wysoki wzrost cukru we krwi, a jak ten cukier potem spadnie to jesteśmy głodni Ja uwielbiam ziemniaki, ale teraz je odstawiłam. Przynajmniej do zakoczenia odchudzania
Ćwicz, ćwicz! Trzeba trochę pocierpieć, ale potem będziesz na siebie patrzyła z uśmiechem
Ja też bardzo nie lubie mieć kataru. Bardzo ciężko jest mi wtedy spać..
-
Dziś nie zjadłam ziemniaków ale zjadłam .... kawałek tortu. Szefowa w pracy zakupiła i jak odmówić szefowej?? Szef ma zawsze rację i nie można mu się narażać. To oczywiście niezłe tłumaczenie. To był mały kawałek który zresztą chyba odchoruję bo muli mnie muli. Mam za swoje to jest niezła kara za łakomstwo.
Śniadanie: jajecznica i pomidor, herbata
W pracy: mandarynki, kawałek tortu, 3 pierniczki i kilka paluszków. Herbata i kawa.
Obiad: łyżka krupniku na wodzie.
Kolacja???
Dziś postaram się zrobić 16 min brzuszków chyba że padę ale ćwiczyć należy .
-
Brzuszków nie udało mi się zrobić i nic mnie z tego nie tłumaczy. Zmęczenie przedświąteczne sięga zenitu a jeszcze dziś nalezy przetrwać. Co roku tak samo. Najpierw harówa ponad siły, bo trzeba zrobć to, nalezy tamto. Co roku obiecuję sobie że napewno w przyszłym będzie inaczej po czym powielam stare wzorce. Chyba jestem niereformowalna .
Śniadanie serek z pomidorem z oliwą i herbata.
Czas na zakupy, już sobie wyobrażam te potworne tłumy w sklepach.
-
Ja właśnie też zaraz się wybieram na zakupy i się boję tych tłumów:P
-
Zakupy się udały . Wreszcie skompletowane prezenty dla wszystkich i chyba już nic mi nigdzie nie brakuje. Jutro oststnie porządki i czas zadbać troszkę o siebie.
Co do jedzenia to lepiej nie pisać. Łatwiej byłoby mi dziś wymienić czego nie jadłam niż to co jadłam. Gotowanie mnie rozkłada, co chwilę trzeba spróbować. Aż mi jutro będzie łyso wejść na wagę. AAA było tego. I ryba smażona i ogórki kiszone i galareta do ryby i likier kawowy i śledź z cebulką i pierniki. I najgorsze to że było wszystko z wszystkim wymieszane. Mam śmietnik w żoładku . Wypiłam kolejną herbatę. I może poćwiczę . Nadal brak mi entuzjazmu.
-
No i dziś wielka wpadka na wadze. Po wczorajszym śmietniku zaliczyłam wielki skok. Jak w dół to ledwie drgnia ta wskazówka jak w górę to leci jak opętana. Nie jest lekko a jeszcze dziś kolacja wigilijna. Trzeba będzie ruszyć tą wagę po świętach.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki