Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 34

Wątek: wypowiadam wojnę 17 kilogramom!

  1. #11
    Awatar Korni
    Korni jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-11-2005
    Mieszka w
    Katowice
    Posty
    134

    Domyślnie

    Witaj sówko
    przeczytałam twój pościk od deski do deski
    myślę że da się schudnąć bez jojo 1 kg w dwa dni...ale niestety jednorazowo tzn że za następne dwa dni mała szansa na utratę kolejnego

    ja próbuję 1000kcal, jestem tzw maksiarą, co jak już się odchudza to na maksa...niestety w drugą stronę działa to tak, że jak zgrzeszę to też na maksa ale jestem dobrej myśli...jakoś mój organizm zaczął być dla mnie wyrozumiały i bardziej zaczął ochoczo reagować spadkiem wagi na okresy dietkowe niż jej wzrostem na okresy nazwijmy je delikatnie - niedietkowe Co było jeszcze parę miesięcy temu nie do pomyślenia

    też dziś akurat weszłam na wątek margolki123, tam gdzie jest już szczuplutka...hmmm...przeczytałam parę stron i mam mieszane uczucia...suma sumarum...chciałabym być na jej miejscu, tzn móc pochwalić się takim spadkiem wagi - i to trwałym...

    hehe, rozpisałam się na początek, pozdrawiam gorąco

  2. #12
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    20,842

    Domyślnie

    oj, martwią mnie te wiadomości, szczegónie, ze drób ma podrożeć - swininę jadam sporadycznie, a wołowe też, bo drogie

    te kg co tak szybko lecą na poczatku to woda - w tłuszczu jest jej sporo, i jak organizm zaczyna do tego zapasu siegać, wydaa wiecej ukrytej wody.
    Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
    Etap II ..... wychodzenie z diety
    Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia

  3. #13
    Awatar sowkachoinowka
    sowkachoinowka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    1

    Domyślnie

    waszko, tez mysle, ze to woda (i mniej niestrawionego jedzenia siedzi mi w brzuchu zapewne - mam duze klopoty z trawieniem i czasem wygladam jakbym byla w srednio zaawansowanej ciazy ). Ale moze i tej wody mam w sobie za duzo, w sumie zjadam za duzo soli i ona moze te wode trzymac.
    Moj mezczyzna glaskajac mnie dzis po nodze stwierdzil, ze chyba schudlam. Mmmm

    a to przepis na makaron z sosem szpinakowo-twarogowym
    skladniki na 1 porzadna porcje (caly talerz):
    100g szpinaku mrozonego z sosem smietanowym (firmy frosta) - pewnie da sie tez zrobic ze zwyklym szpinakiem, ale i tak cos tam trzeba do niego dodac, a w ten sposob jest szybciej
    100g twarogu poltlustego
    zabek czosnku
    makaron, np. spaghetti albo nitki (u mnie - 66g suchego)
    Szpinak wrzucamy zamrozony do garnuszka, podgrzewamy az sie zagotuje, podgrzewamy dalej na malym ogniu ok. 3min. Dorzucamy posiekany drobno czosnek i podgrzewamy jeszcze minute. Gasimy gaz pod szpinakiem i wrzucamy do niego goracy, odcedzony makaron, mieszamy i zakrywamy na 2min - zeby sie "przegryzlo". Wyrzucamy calosc na talerz i posypujemy pokruszonym twarogiem. Dodajemy przyprawy do smaku (sol, pieprz, galka muszkatolowa - co kto tam lubi) i jemy

  4. #14
    Awatar julcyk
    julcyk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-08-2004
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    1,289

    Domyślnie

    świetnie brzmi:D
    JA

    JOJO waga około 85 kg.

  5. #15
    Awatar sowkachoinowka
    sowkachoinowka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    1

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez julcyk
    świetnie brzmi
    niezle tez smakuje tylko wygldam ma taki jakis tego... paciowaty... no gosciom to bym tego nie podala. A juz szczegolnie brzydko to wyglada z moim makaronem - mam taki specjalny matakron z otrebami dla odchudzajacych sie, i jest troche ciemniejszy niz zwykly.

    Tak sie zastanawiam, co by tu dzisiaj zjesc... mam ochote na dobra, rozgrzewajaca zupe-krem i jakies kluchy polane tluszczykiem... pierogi, pyzy, knedle, obojetne Moze pojde do sklepu, kupie mojemu facetowi pierogi, i zjem mu 2 hmm, tak, to chytry plan
    A zupka... najchetniej zjadlabym moja ulubiona vichysoisse (czy jak to sie pisze), ale tam jest mleko pelnotluste i duzo masla chyba ze sprobuje zamiast mleka dodac serek topiony light. Tylko najpierw musze wyjsc do sklepu i go gdzies znalezc, a jest tak brzydko i sennie na dworzu, ze najchetniej bym wrocila do lozeczka. Ech, ciezkie jest zycie odchudzajacej sie.
    A od jutra - zajecia na wydziale. To jest juz w 100% nieciekawa perspektywa. Zawsze jak sie juz przyzwyczaje do tego, ze mam wolne i moge spac do 10, to znowu musze wracac do zajec, do wstawania o 7 rano i chodzenia spac o 22. I jeszcze ta sesja w lutym - jak bede dalej tak senna w czasie sesji jak jestem teraz, to wszystkie egzaminy przespie

    No dobra, dosyc marudzenia. Ide po cos na obiad.

  6. #16
    Awatar ziutkaa
    ziutkaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    06-10-2004
    Mieszka w
    Singapore
    Posty
    1,814

    Domyślnie

    O, wlasnie, ja tez osiagnelam swoje apogeum wagowe i mam nadzieje teraz ruszyc sie z miejsca z odwrotna tendencja niz dotychczas, czyli, ze zacznie mnie ubywac. Czego i Tobie zycze

  7. #17
    Guest

    Domyślnie

    powodzenia!:]

  8. #18
    Awatar julcyk
    julcyk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-08-2004
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    1,289

    Domyślnie

    co zjadłaś na obiad w końcu?
    a z czego składa sie ta Twoja ulubiona zupa?
    JA

    JOJO waga około 85 kg.

  9. #19
    Awatar sowkachoinowka
    sowkachoinowka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    1

    Domyślnie

    ziutkaa, jaki cudowny kotek

    przpis na moja ulubiona zupe czyli vichosoisse - to tak juz bardziej na czasy podietowe, chyba ze ktos chce zjesc na obiad jako jedyne danie...
    [przypisy: ł = lyzeczka od herbaty, Ł - lyzka do zupy]

    4 duże pory, cebula średnia (posiekana), 2 średnie ziemniaki (pokrojone w kosteczkę), 50g masła, 850ml bulionu warzywnego, 275ml mleka, biały pieprz (ok. 3/4 ł jeśli zwietrzały), sos sojowy, pietruszka i 2Ł śmietany do przybrania
    1. Pory (jadalną część) wypatroszyć i wypłukać porządnie (to straszne brudasy), po czym dobrze osuszyć. Posiekać.
    2. W rondlu smażyć na maśle pory, cebulę i ziemniaki (dodawane kolejno) aż pokryją się masłem. Posolić, popieprzyć i dusić na małym ogniu 15min. Mieszać często, bo lubią się przypalać.
    3. Dodać bulion i mleko, prawie zagotować (żeby mleko nie wykipiało), przykryć i gotować 20min (zupa ma mrugać), mieszać od czasu do czasu i pilnować. Dodać pieprz.
    4. Wszystko zmiksować po lekkim schłodzeniu. Podgrzać ponownie i dosmaczyć. Podawać z fantazyjnymi kleksami śmietany i posypać pietruszką. Mozna jesc na zimno albo cieplo.

  10. #20
    Awatar sowkachoinowka
    sowkachoinowka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    1

    Domyślnie

    Ale jestem zla Na obiad jadlam Nasi Goreng (znowu mrozonka Frosty - jeszcze pare wpisow na ich temat i wystapie do nich o zaplate za reklamowanie produktow ), 300g czyli caly talerz ale malo kalorii (100g = 65kcal). Podwieczorku poza 2 malymi ciasteczkami tez nie jedlam, wyszlo mi wiec, ze na kolacje powinnam zjesc 600kcal. No to napalilam sie na pierogi... na cala gore pierogow ruskich z maselkiem ziolowym...
    A dupa! Jak tak obliczylam, ile powinnam sobie ugotowac pierogow jesli chce do nich dodac 2 lyzki maselka, to mi mina zrzedla. To znaczy w sumie to nawet nie bylo malo do jedzenia, taka nienajgorsza porcja jak dla odchudzajacej sie, ale juz sie nastawilam na duza porcje Ze zlosci gdy pierogi sie gotowaly zjadlam 50g twarogu.
    Pierogi byly jakiejs innej firmy i wcale nie byly tak smaczne jak zwykle. Kroilam je na malenkie kawaleczki, zeby je jesc jak najdluzej, ale i tak sie bardzo szybko skonczyly i bylam jeszcze bardziej zezloszczona i czulam sie dalej glodna. Ze zlosci zjadlam mandarynke.
    Dalej jestem wkurzona i mam zamiar jeszcze zjesc salatke. I nic mnie nie obchodzi, ze stuknie mi dzis 1400 kcal!

    Nie wiem od czego taka wnerwiona jestem, chyba pogoda sie zmienia albo hormony szaleja. Albo moze koniecznosc siedzenia jutro na 8 godzinach zajec, a jedne nudniejsze od drugich. A jeszcze mam wyglosic jakis referat czy cos, a nawet nie zaczelam go pisac

Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •