-
Uwielbiam słodycze
i bardzo ciężko mi idzie rezygnacja z nich.
Obawiam się że nie zawsze uda mi się oprzeć kawałkowi czekolady... ale oczywiście w ramach tysiączka...
Co do ćwiczeń, to w weekend szło mi nieźle, ale to dlatego że siedziałam w domciu.... w tygodniu będzie duuuużo gorzej, bo koło 16:30 wracam do domu z dziecięciem odebranym ze żłobka... zanim obiadek.... z dziecięciem się pobawić i już 18... mąż wraca z pracy... i 19... wieczorna kąpiel malucha, kolacja... i położenie spać do 20:30 i dopiero potem czas na ćwiczenia... a rano wychodzę do pracki 6:20.
Nie bardzo mam czas, ale będę musiała go znaleźć w międzyczasie tak zwanym
-
Gratuluję pierwszych sukcesów
-
jak dobrze, że nie wiem jak smakuje kitkat :P hiehe - słodka nieświadomość (i jedna pokusa mniej do zwalczenia
)
wpadłam obiecać trzymanie kciuków, by u Ciebie wpadki poszły sobie precz 
pozdrawiam i życzę powodzenia
-
-
No i oczywiście nie ustrzegłam się kolejnej wpadki...
Tym razem takiej mini mini... a dla zminimalizowania strat pół na pół z wodą i odgazowana - pepsi... tylko pół szklaneczki.
Kusiła i kusiła...
A żeby ustrzec się kolejnych wpadek w czasie gdy dogotowywał się obiadek rzuciłam się na odkurzacz i w ekspresowym tempie odkurzyłam całe 56m2.
chyba nie jest ze mną tak źle bo nawet z małą wpadką i tak mam jeszcze 150kcal do zagospodarowania.... tylko że już nie mogę - obiecałam sobie nic nie jeść po 18, więc odpada nawet malutka garść rodzynek...
Mimo wpadki czuję się świetnie i nie mam żadnych wyrzutów sumienia i strasznie mi z tego powodu wstyd 
Pozdrawiam Was wszystkie kobietki zaglądające na mój pościk i jeszcze raz dziękuję za wsparcie... naprawdę pomaga...
-
Ale np kostka czekolady raz dziennie to też nie będzie wielkie przestępstwo, byle w ramach limitu
zacytowalam ten akurat wpis...ale nie o to chodzi kogo cytuje...ale o meritum...
jedzenie ponizej 1000 to glodowka.. mam nadzieje ze wszystkie dietowiczki sie ze mna zgodza ( choc wg mnei jedzenie ... nizej jak zapotrzebowanie -600 kalorii to glodowka dla organizmu- ale to na marginesie )
wiec rozpatrzmy przypadek kit-kata i knopersa czyli wpadke pierwsza.....
zjadlas 1000 odejmij to co wyszlo na kitkata ( jakies 300 ) i knoperska ( jakies 200 -ale licze na oko choc moge sparwdzic dokladnie)
1000-300-200 zostaje 500 glodwka jak nic...
mnie jakos nie dziwi ze nastepnego dnia znow siegasz po slodkie... bo slodknie to najprostszy sposob na uzupelnienie brakujacej energiii... najprostszy i najbardziej zludny jak widac a energi nie masz... bo jej nie odstarczylas... ponudzilas tylko apetyt i spowodowalas ze jeszcze bardziej ci sie slodkiego chcialo....
bo znow jesz 1000 i w ramach limitu pepsi i jakis slodki kasek... czyli znow ponizej 1000
bledne kolo a w efekcie i tak tycie.... ( co do pepsi odsylam do postu margolki o nieskutecznym odchudzaniu...)
ustaw limit tak zebys nie byla glodna... jak zjesz dodatkowo slodycze to ich nie wliczaj... wpisuj na karna liste... i sumuj..
bo maly wafelek to maly wafelek....a w sumienieu slodkozercy-grubaska.. to TYLKO-MALUTKI-KAWALATEK-PRZECIEZ
ale 500 kcal na plecach to juz polowa tego co mozna zjesc a to juz nie jest malo
taki tok myslenia.... nie bedzie powodowal glodowek....i pozwoli ci szybciej wyzwolic sie ze slodkiego nalogu
a przestepstwem nie bedzie... jak po cwiczeniach w sobote czy niedziele... poczestujesz sie kawalkiem sernika..czy. kostka czekolady gorzkiej... o ile bedzie to zaplanowane i PO cwiczeniach
pzdr.
-
-
No i teraz głupio mi...
Coś za często mi ostatnio głupio...
Ale Gagaa masz rację, tu coś, tam coś i w efekcie z tego co powinnam zjeść porządnego robi się śmietnik...
Dzięki za przypomnienie...
Energii mam dużo, tej mi nie brakuje bo nie może (15 miesięczna wszędobylska córka) ale marnuję doładowanie organizmu na bezwartościowe dla niego produkty...
Masz rację...
Kajam się i obiecuję że pepsi omijać będę od tej pory szerokim łukiem...
A co do dnia z kit katem i knoppersem - skończyłam wtedy na troszkę ponad 1400kcal (1000 poza słodyczami) a dzisiaj mimo późnej pory dołożyłam sobie przy kolacji z córeczką małą drobiową paróweczkę mimo pory 18:30 
Dzięki za kopniaczka
-
po raz koleny stane okoniem wobec panujacych tu mod i modek...
skoro najwiecej energii ruchowej masz popoludniu.. ( corcia i zajecia z nia)... to normalne jest ze nie bedziesz konczyc menu na godzinie 18....
jaki problem jest w tym ze je sie pozniej... czy ktos moze mi podac jakiekolwiek sensowne argumenty dlaczego przyjmuje sie 18 np. czy tez 19... za godzine zamkniecia jadlodajni??????? a do tego... poprosze tez uprzejmie o argumenty na to zeby sie tym frustrowac ze sie zjadlo po 18????
moze lepiej skoncentrowac sie na stalych posilkach w rownych odstepach czasu...? na odpowiedniej ilosci plynow?? a nie z zegarkiem w reku leciec do kuchni bo zbliza sie 18...
od zawsze przez dwa tygodnie w miesiacu z racji trybu pracy jadam obiadek tuz po 20...a do tego o 22 porcyjke zdrowego bialka....i jakos na tym nie cierpie za bardzo...
pe es cauchy... nie o to chodzi czy z ciebie.... jakos doczytywalam sie kilkunastu takich "watkow" ostatnimi czasy.... ale ruszylo mnie w konteksie kitkatow.... pol dnia przesladowala mnie mysl o kitku w bialej czekladzie.... na moje szczescie rano stalam na wadze....
-
Kolejny dzień mija...
Nie czuję się źle, mam sporo energii - no w sumie wszamałam już koło 720kcal
- żadnej wpadki, więc się trzymam - dzięki twoim prztyczkom Gagaa 
Ale jeśli chodzi o mój plan dnia, to ta 18 nie wynika z jakichś przesądów że 18 ostatni posiłek dnia itd... ale z równo rozłożonych 4 posiłków (na więcej nie znajduję czasu) no i z tego, że lubię nie jeść nic przed snem, lepiej zasypiam i lepiej śpię.
Dzisiaj rano zjadłam kanapeczkę z wędlinką i pomidorkiem...
Mniam 
Potem była sałateczka z kukurydzy, marchewki i parówki z ketchupem a do tego jabłuszko...
Mniaaaaam 
Następnie kilka suszonych fig i daktyli dla przyswojenia większych ilości błonnika... i uzupełnienia przed wieczorkiem ilości kcal - żeby potem nie płakać że za mało...
A na obiadek, koło 17:30 będzie porządna miska zupki pomidowowej na mleku z ziemniaczkami (łącznie około 230 kcal)...
I pół godzinki później pół szklanki ciepłego mleka 2% dla uzupełnienia bilansu...
I mamy tysiąc... prawie okrąglutki 
Dam radę... wierzę w to z dnia na dzień coraz bardziej.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki