Dzisiaj chociaż zmęczona jestem straszliwie- jednocześnie dumna z siebie niemożebnie... siedziałam, głodna jak wilk, podczas auditu naprzeciwko talerza ciastek, którymi się opychali na zmiane pełnomocnik i auditor zewnętrzny i nie tknęłam ani jednego - chociaż w żołądku rewolucja - taka byłam głodna... za to wypiłam szklankę soku
Jakoś powoli budzę w sobie ducha ogranicznikowego i mam nadzieję tylko że się biedak utrzyma długo - aż do samego końca motylkowej drogi przez łączkę![]()
Zakładki