Strona 76 z 174 PierwszyPierwszy ... 26 66 74 75 76 77 78 86 126 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 751 do 760 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #751
    Analena jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Łódź
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wrr, a gdzie mój PIĘKNY suwaczek??
    Może teraz się uda...
    A.

  2. #752
    Guest

    Domyślnie

    hybrisku

    ja ci napiszę tylko tak- że cel u mnie nigdy nie jest długoterminowy

    że czekam ogromnie na coś co będzie dziś, jutro, za miesiac.... nie myślę prawie nigdy dalej,.

    Dzisiaj na przykłda czekam już na długi weekend bo jadę do rodzinki pod rzeszów... i tak się strasznie cieszę
    następny cel to.. popołudnie bo zobaczę sie z dziećmi a nie mogę się tego doczekać

    takich mini-celi mam masę, i jak jeden z nich "pada" to zawsze zostają następne hihihi

    jedyny cel "długi" to kupno działki i budowa domu, czym zadręczam męża (rozmowami), bo marzycielka jezdem i gadam o tym ciąąąąąągle hahahah

  3. #753
    ewunia1971 Guest

    Domyślnie

    ostatnio brak czasu na wszystko wiec wpadam tylko szybciutko pozdrowic

  4. #754
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wiecie co? Dziś dokładnie przekonałam się na właśnej skórze, jak mało dzieli mnie od wpadki. Mnie z moimi górnolotnymi postanowieniami, samozaparciem, ślepym dążeniem do celu. Otóż... popełniłam dziś głupi błąd - wyszłam z domu nie zabrawszy ze sobą kartonika z napojem DC. W rezultacie, kiedy minęła godzina posiłku - zaczęłam umierać z głodu. I wtedy - jakby coś mnie opętało. Zaczęłam sobie racjonalizować, że psychicznie mam już dość DC, że już wystarczająco dużo schudłam, że skoro moje marzenie się nie spełni, to NIE MUSZĘ chudnąć na gwałt do majówki, że przecież w każdym momencie mogę przejść na mieszaną, że już i tak na tej ścisłej chudnę jakbym chciała a nie mogła, więc własciwie teraz to sztuka dla sztuki... etc. No i bunt rósł we mnie wprost proporcjonalnie do głodu. Nie, absolutnie nie chciałam rzucać się na słodkie, po prostu duszę i ciało oddałabym za normalny obiad. W mięsnym, kiedy robiłam zakupy, już nawet sobie nabyłam 30 dkg wędzonej piersi indyczej, licząc na to, ze po powrocie do domu urządzę sobie ucztę na miarę Trymalchiona - warzywa na patelnię Horteksu i 2 plasterki wędliny. Przyszłam do domu i... opamiętałam się. Wypiłam napój DC, zapiłam dużą ilością wody, teraz poprawiam kawą... chyba przetrwałam. Ale muszę Wam powiedzieć, że było strasznie, okropnie, potwornie. A co najgorsze - ja już dałam sobie przyzwolenie na to, żeby się wyłamać. Bardzo, bardzo niedobrze. Wniosek? Wniosek prosty - za wszelką cenę trzymać się pór posiłków i nie dopuścić do uczucia TAKIEGO głodu. Bo kiedy jestem głodna - robię się nieobliczalna.

    Pierś indycza ląduje w zamrażalniku, ja wracam na drogę cnoty, z której co prawda nie zboczyłam, ale niewiele brakowało...

  5. #755
    bbonbel jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    20-04-2006
    Posty
    0

    Domyślnie o jej

    my sie juz znamy, ale ja dopiero dzis zapoznalam sie z twoim postem czy jak to sie tu nazywa...jestem pod wrazeniem.kurcze czy my ludzie polskej nacji musimy dojsc do tego ze sie "zapuscimy" pod wzgledem wagi lub nie bediemy mieli sie w co ubrac?? kurcze moja logika dopiero sie domysla co jest nie tak, ze terzeba cos zmienic...jejku tylko szkoda ze nie potrafie sama ze musze miec to wsparcie... no ale za wsparcie kazde bede dziekowac kazdemu. a dieta cambridge na czym polega??? bo slyszalam ale nie mialam okazji wyprobowac...jejku jak ci zazdrosze ze masz juz taaaaaaaaaaaki spadek wagi, juz nie moge doczekac sie swoich rezultatow....
    pozdrawiam

  6. #756
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hybrisku, parę godzin temu, przed wyjściem na tańce ludowe, poczytałam sobie, co się u Ciebie działo od czasu mojej poprzedniej bytności na Twoim wątku i... musiałam wychodzić. A paluszki tak mnie świerzbiły, żeby do Ciebie napisać, że pewnie będąc wieziona samochodem postukiwałam paluchami tymi (znaczy się wszystkimi dwoma, których używam do pisania na klawiaturze ) w kolanka własne i wystukiwałam tam odpowiedź do Ciebie

    Wiem, że poglądy na to, jak jest urządzony świat, są sprawą bardzo osobistą i moje wcale nie muszą być Twoimi. Jeśli stwierdzisz, że jestem naiwna i głupiutka, uszanuję to. Ale i tak chcę Ci napisać, jak ja to wszystko widzę.

    Otóż wierzę, głęboko wierzę, że wszechświat jest "dobry" i nam sprzyja. Wierzę też, że nic nie dzieje się bez przyczyny, choć najczęściej nie znamy tej przyczyny od razu. Czasem wydarza się w naszym życiu coś, co wydaje nam się tragedią, po której nigdy już nie będziemy potrafili się uśmiechnąć (tak naprawdę uśmiechnąć, tak od środka, nie tylko skrzywić usta). Ryczymy w poduszkę, przeklinamy ironię losu, albo po prostu czujemy pustkę, a to, co się stało, wydaje nam się zupełnie bezsensowne. I taki stan trwa dniami, tygodniami, miesiącami... w zależnosci od sytuacji. A potem pewnego dnia nagle budzimy się i wiemy . Nagle rozumiemy, dlaczego wypadki musiały potoczyć się tak, jak się potoczyły, jakie cudowne, niepowtarzalne rzeczy nie wydarzyłyby się w naszym życiu w przeciwnym razie. Skoro idziemy jedną drogą, to oznacza to, że jednocześnie nie idziemy inną. A skąd wiesz, co czeka na tej drugiej drodze, na którą nigdy nie weszlibyśmy, gdyby sprawy potoczyły się zgodnie z pierwotnym planem? Piszesz, że ta najważniejsza sprawa nie wypaliła, że nadal dzieją się te mniej ważne, ale nie potrafisz się nimi tak do końca cieszyć. A skąd wiesz, czy ta nieudana sprawa to była właśnie ta? Nie znam szczegółów Twojej sytuacji, nie wiem, jak dobrze znałaś tą osobę, za sprawą której wszystko nie wypaliło. Ale jeśli nie znałaś jej dobrze, to skąd wiesz, czy podczas majowego weekendu osoba ta nie okazałaby się psychopatą, seryjnym mordercą itp itd? Oczywiście pewnie trochę tu przesadzam, ale chodzi mi o to, że ja wierzę, że takie sytuacje dzieją się, czy też raczej w tym przypadku nie dzieją dlatego, że tak jest dla nas lepiej. Może wydarzyłoby się podczas tego majowego weekendu coś strasznego? A może po prostu nie wydarzyłoby się (wtedy lub później) coś wspaniałego, co może się zdarzyć tylko wtedy, gdy tamte rzeczy się nie zdarzą?

    Miałam w życiu co najmniej dwa takie momenty, kiedy grunt usunął mi się spod nóg, wszystkie plany, na których się opierałam, nagle przestały istnieć. Bolało. Wydawało się bez sensu. Ale kiedy teraz patrzę wstecz na swoje życie i widzę jasno jak na dłoni, czego nie osiągnęłabym, dokąd nie dotarłabym i w jaki sposób byłabym uboższa, gdyby wypaliły tamte plany, to potrafię być za ich klęskę wdzięczna.

    No własnie, wdzięczna komu? Napisałam wcześniej, że "wchechświat nam sprzyja" ale tak właściwie nie wiem do końca, kto lub co nam sprzyja. Na pewno wierzę, że nie jesteśmy marionetkami, że mamy wolną wolę. Uważam za bardzo możliwe, że to "coś", ten "palec opatrzności", który czasem chroni nas przed czymś, co lepiej, żeby się nie stało, może być raczej wewnątrz nas, niż być jakąś zewnętrzną siłą. Może to nasza podświadomość jest "mądrzejsza" od naszego świadomego "ja"? A może to, że rzeczy układają się tak, jak jest to najlepsze dla nas, to kwestia energii - jeśli wysyłamy dobrą energię (a tak zdecydowanie jest w Twoim przypadku), to taką właśnie z powrotem otrzymujemy. Nie wiem. Ale wierzę głęboko, że nadejdzie czas, gdy będziesz szczęśliwa, ze to wszystko stało sie tak, jak się stało i będziesz rozumiała dlaczego Hybrisku - naprawdę całym swoim gryzoniowatym "ja" w to wierzę I mam nadzieję, że już bardzo niedługo będę mogła powiedzieć Ci "A nie mówiłam?"

    A tymczasem gratuluję kolejnego przesunięcia suwaczka - każde 100g jest cenne

    Mocno Cię ściskam

  7. #757
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    To musi naprawdę idiotycznie wyglądać, ale chyba mój szanowny organizm zaczyna stosować wobec mnie metodę kija i marcherki: kiedy za bardzo się zamartwiam vel roztkliwiam - waga staje, żebym miała więcej powodów do dywagacji egzystencjalnych. A kiedy walczę ze sobą, ba - jestem na skraju dietetycznego załamania, m.in. z powodu stojącej wagi - buch! spada marchewka, cobym się mogła pocieszyć
    Dziś rano wchodząc na wagę żadnych fajerwerków sie nie spodziewałam - a tu 83,2 kg - i od razu zrobiło się milej JEDNAK skorzystam z tych 4 dni na DC, jakie mi pozostały, bo MOŻE jednak uda mi się dojechać do 82? Takie ciche marzenie - byłoby wtedy mnie już 35 kg mniej.

    Analenko - cieszę się, że sie odezwałaś, bardzo lubię, kiedy to robisz 7 kg to NAPRAWDĘ już coś, w momencie, kiedy ma się tak niewielki nadbagaż, jak Ty. I nie bij, proszę, bo wiem, ze dla Ciebie te 20 kg to problem, duży problem, ale na szczęście to jest balast, z którym nie musisz walczyć latami. Ciesz się z tego i tyle - masz ku temu wszelkie podstawy
    Dzięki za miłe słowa. Mój nastrój to jest w tej chwili tylko kwestia samodyscypliny, w tym tzw. zebrania się do kupy. I Ciebie przepraszam, że nie piszę o konkretach - ale nie chcę, bo to nie ma sensu. Wiesz podłość ludzka też nie ma tutaj jakiegos wielkiego znaczenia, bo nikt perfidnie i z premedytacją nie zriunował moich marzeń, po prostu komuś coś w zyciu "wypadło", w związku z czym to, co uzależnione było od jego działania i woli - wzięło w łeb. A ja niestety nie mam wpływu na czyjeś "wypadki" losowe, ani tym bardziej na dozę dobrej woli, jaką wkłada w realizowanie MOICH planów - po prostu wcześniej nie przewidziałam, że tym razem Fortuna może pokazać mi jęzor. Pokazała. Nie popełnię z tego powodu harakiri. Staram się to po prostu przeżyć. Dziś już nawet jestem w stanie znieść pogodne niebo, czyli robię postępy

    Sandra - ja z kolei w zyciu bardzo dużo planuję i przeważnie ułatwia mi to egzystencję, a nie utrudnia. No, w pojedynczych przypadkach bywa inaczej, ale, cholera, to też mnie czegoś uczy - i bardzo dobrze. Ja nie lubie w życiu stać w miejscu, a tak - cały czas jednak się rozwijam, uczę się siebie w nowych sytuacjach. Może piszę na wyrost, ale to wydarzenie też czegoś mnie nauczyło, wiem, jakich błędów mam nie powtarzać, żeby się nie unieszczęśliwić. Bo moim podstawowym celem w zyciu jest bycie szczęśliwą. I tego nie wyrzeknę się za żadną cenę.

    Bonbelku - miło mi, że do mnie zajrzałaś.
    Wiesz, myślę, że łączenie otyłości z polską mentalnością nie jest do końca trafne. Nie wiem, czy gdybym była Włoszką, Hiszpanką, Greczynką - miałabym jakies większa hamulce w sobie... wątpię. Przyczyna otyłości bez watpienia leży w psychice - ja w stanie największego spasienia doświadczałam wręcz schizofenicznego uczucia - patrzyłam na siebie w lustrze i nie utożsamiałam się z osobą, która tam widziałam. Potrzebowałam serii mocnych uderzeń, żeby uświadomić sobie, że jestem na prostej drodze do kalectwa i niedołężności i to nie ciuchy były tutaj motywatorem, ale to chociażby, że nie byłam w stanie sama podnieść się pod prysznicem, nie mówiąc o wejściu na V. piętro, kiedy zepsuła się winda. Poza tym - jak wielokrotnie pisałam - przez długi czas nie uświadamiałam sobie, że moje pasienie się w sytuacjach problemowych - w niczym mi nie pomaga - moje myśli wybiegały w przyszłość tylko do momentu planowania kolejnej wyprawy po coś smacznego do sklepu. Poza tym demobilizował mnie fakt, ze ja w życiu już gubiłam nie raz wysoką nadwagę, więc żyłam w złudnym przeświadczeniu, że przecież jak tylko wezmę się za siebie, to sobie z nią poradzę, bo potrafię. Teraz po raz kolejny udowadniam, ze potrafię, ale nie chcę więcej korzystać z tych umiejętności.
    Jesli chodzi o spadek wagi, naprawdę, nie masz mi czego zazdrościć, bo sama też jesteś w stanie osiągnąc taki a nawet większy - tylko musisz trochę na to poczekac i wykazać się cierpliwością i charakterem. To stosunkowo nieduża cena za nową, lepszą jakość życia, wierz mi.
    Jeśli chodzi o DC - pisałam o niej juz wielokrotnie -jest to ubogokaloryczna i bezwęglowodanowa dieta, w której przyjmujesz tylko specjalnie spreparowane jedzenie (przeważnie w formie saszetek, których zawartość rozpuszczasz w wodzie), którego zadaniem jest dostarczyć Ci wszystkich witamin i mikroelementów, jakich potrzebuje do życia i funkcjonowania Twój organizm. Upraszczając - głodujesz, ale Twoje ciało nie jest odwitaminizowane, więc funkcjonuje normalnie, nie jest odwitaminizowane. Dodatkowym Twoim sprzymierzeńcem jest ketoza - która pojawia się jako nastepstwo niskoweglowodanowej diety - czyli proces, w którym Twój orgaznim intensywnie spala tłuszcz, nie czerpiąc przy tym paliwa z mięśni. Czyli dzieje się to, o co naprawdę w diecie chodzi Własnie dzięki tamu na DC można mieć tak rewelacyjne osiągi - czyli tracić po 10 kg na 21-dniowy cykl - mnie się to wprawdzie nie udaje, ale jak ktos przez tyle lat katował swój metabolizm kolejnymi dietami, to nie powinen miec jakichkolwiek pretensji. No to nie mam
    Eh, znowu się rozpisałam, a tu trzeba się zaraz zabrać za coś pożytecznego
    Trzymajcie się ciepło. To będzie lepszy dzień

  8. #758
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    O, pisałyśmy u Ciebie w tym samym czasie Chyba Cie telepatycznie przywołałam na Twój wątek Gratuluję kolejnego spadku wagi

  9. #759
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Triskellku głeboka madrośc przez Ciebie przemawia Przeczytałam Twoja odpowiedź raz, potem drugi... teraz zrobiłam sobie kawy, przeczytam po raz trzeci. Nie wiem, czy odpiszę od razu, musze przemysleć. I za to Ci dzięki serdeczne - dałaś mi do myślenia

  10. #760
    Guest

    Domyślnie

    triskell- napisałaś to co i ja myślę i wyznaję.

    Dopiszę tylko że nie ma takiej tragedii która nie może być większa- to brzmi pesymistycznie ale dzieki temu że sobie to uświadomiłam żyję normalnie, funkcjonuję, mam plany.
    Bo mój świat się zawalił jak mooja córeczka miała 3 latka.
    A teraz ma prawie 6 a my zupełnie inaczej podchodzimy od życia- zgodnie z zasadą, co nas nie zabije to nas umocni

    tris- mam nadzieję że się nie pogniewasz, Twoje słowa wpisuję w mój podpis na różnych forach.

Strona 76 z 174 PierwszyPierwszy ... 26 66 74 75 76 77 78 86 126 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •