Strona 126 z 174 PierwszyPierwszy ... 26 76 116 124 125 126 127 128 136 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,251 do 1,260 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #1251
    Awatar Rewolucja
    Rewolucja jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    13-07-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    321

    Domyślnie

    Myślę, że Twoje plany urodzinowe są jak najbardziej realne. Nie widziałam Twoich zdjęć, ale jestem pewna, że jest kolosalna różnica. Ty w styczniu,a Ty obecnie to dwie różne osoby.Mówię o wyglądzie zewnętrznym, bo nie sądzę, żebyś się zmieniła wewnętrznie...no może po za sposobem myślenia o jedzeniu. To się zmieniło. Życzę Ci z całego serca, żebyś osiągneła swój cel. A jeszcze mocniej życzę Ci, żebyś utrzymała wagę. To jest bardzo trudne, ale wierzę, że Ci się uda.
    Życzę Ci tego wymarzonego 38 i tych spódnic
    Jesteś silną kobietą, która wie czego chce i osiągnie to.
    Dobra dosyć tego chwalenia Cię, bo nowy maż nakrzyczy na mnie, że Cię rozpuszczam

    pozdrawiam


    Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska





    Tu byłam Tu jestem
    PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
    Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...

  2. #1252
    jeni16 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    912

    Domyślnie

    Czerwiec za Tobą, przed Tobą nowy, lepszy miesiąc, lipiec tak więc Twoje plany jak najbardziej realne A ja trzymam kciuki za ich zrealizowanie Ładnie się trzymasz, organizm miał przestój, ale teraz Ci to wynagrodzi. Sama widzisz, że się już rusza

    Aaa, i jeszcze jedno. Jakie zrzędzisz? Nie zrzędzisz

    Buziaki!

  3. #1253
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ależ Wy miłe jesteście, dziewczynki Rewolucjo, te Twoje słowa to ja chyba w ramki oprawię i nad łóżkiem powieszę, coby sobie podczytywać w chwilach zwatpienia
    A poważnie... Od początku diety zmieniłam sie bardzo i fizycznie i psychicznie. Fizycznie - wiadomo - spada z człowieka basast 4 paczek cukru i życie od razu zaczyna wyglądać inaczej - ale to wiesz, bo sama tego doświadczasz lub niedługo doświadczysz Ale i psyche nie pozostaje w tyle. Przede wszystkim dlatego, że praca nad sobą wymaga pełnego ze sobą pogodzenia i współpracy. Nie będę starała się, troszczyła, dbała o kogoś, na kim mi nie zależy, albo kto nie jest dla mnie ważny. Nauczyłam się bycia egoistką, ba! narcystyczną egoistką, bo w międzyczasie nauczyłam się siebie kochać. Mała rzecz, a jak wiele w życiu zmienia. Poza tym - nabrałam do siebie szacunku, bo coś sobie udowodniłam. Jak widzisz - same pozytywy Więc warto było chudnąć nie tylko dla spódnic w rozmiarze 38 (bo te sobie jeszcze chwilke poczekają ), ale właśnie dla takiego samopoczucia, jakie mam aktualnie. Już kiedyś chyba pisałam tu o tym. Uwięziona w grubym ciele, z którym się nie identyfikowałam, moja dusza była jak zeschnięte nasionko. A kiedy podlałam je wiarą w siebie, radością, szczęściem - rozwinęła się, a teraz tylko muszę pielęgnowac ją, żeby jeszcze zakwitła

    Jeni, zobaczymy, jak to będzie z ta realizację, bo ja jednak się boję, ze założyłam sobie troszkę za dużo Ale obym się rozczarowała pozytywnie, to dopiero będzie fajny prezent

    Poza tym - kolejny dzień. Kiciuś jest juz słabiutki, ale ma apetyt, na szczęście, bo to go jeszcze jakoś podtrzymuje na siłach. Muszę dziś iść do Małgosi po następną porcję jego karmy, ta, którą miałam, juz sie powoli kończy.
    Nie wiem, czy pisałam Wam o transfuzji. Kiedy rozmawiałam z Małgosią w zeszłym tygodniu ustaliłyśmy, że gdyby kocik przez czas dłuższy trzymał sie w równej formie, gdyby było widać, że nie jest gorzej - można by było przedłużyć mu życie jeszcze jedną porcją krwi. Zreszta ta krew czeka w lecznicy. Ale w sytuacji obecnej, kiedy on słabnie i powoli sobie odchodzi - karmienie go krwią nie ma już głębszego sensu. Zwłaszcza, że nowe krwinki zużyje w parę dni, a potem będzie musiał tę samą drogę pokonywać raz jeszcze. Nie chcę mu tego fundować.
    Powolne odchodzenie kiciusia ma też jedną dobrą stronę - pogodziło nas z nieuniknionym. Na początku histeryzowałam, ciskałam się, byłam w coraz głebszej depresji. Teraz - zaakceptowałam kolej rzeczy. Mimo tego, że strasznie go kocham... a może właśnie dlatego - w tej chwili moge sie tylko postarać, żeby te jego ostatnie dni upłynęły jak najlepiej, jak najspokojniej. Chociaż oczywiście nikt nie wie, na ile jeszcze starczy mu sił. Może odejdzie jutro, może za tydzień.

    Kolejny dzień zapowiada mi się domowo. Piotrek znowu cały dzień lata. Pewnie będzie trochę forum, ale musze też zrobic porządek w szafach. Do czegoś mi się przydadzą te wakacje A swoją droga tez hipnotyzuję komórkę, żeby jakieś zleconko wpadło - nie lubie nie mieć własnych pieniędzy.

    Eh, to chyba tyle na razie.

  4. #1254
    Awatar Kefa
    Kefa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    01-07-2006
    Mieszka w
    Wielka Wieś
    Posty
    109

    Domyślnie

    Cześć Hybris. Przyczłapałam do Ciebie z odpowiedzią na Twój post u mnie, trochę ruchu się przyda , tym bardziej że jestem na razie tak otępiała, że ledwo kojarzę.

    Pisałaś u mnie na temat mojej „statystyki”. Dane, które gdzieś ( ja nie powinnam wybaczać takiego podawania źródła, przypis i bibliografię poproszę ) przeczytałaś , przeliczyłam na bardziej obrazowe: na 100 osób rozpoczynających odchudzanie 10 doprowadzi je do końca i utrzyma wagę. To są według mnie wcale optymistyczne liczby, tym bardziej że ja zamierzam być wśród tych dziesięciu.

    O tym, że w ciągu pół roku na tym forum tylko dwie osoby doprowadziły dietę do celu, wiem doskonale, ale nie chciałam prawdę mówiąc podkopywać morale wrażliwych na takie wstrząsy osób, bo albo się zniechęcą uznając, że jest to prawie nieuleczalna choroba, albo poczują się usprawiedliwione, bo przecież „liczby nie kłamią”.

    Gwoździem do trumny jest dawno stwierdzony fakt, że o wiele łatwiej jest rzucić palenie niż schudnąć. Wniosek dla mnie jest taki, że objadanie się powinno być wpisane na listę nałogów. Posiada wszelkie jego cechy.

    Hm, brakuje mi nazwy. Zazwyczaj mówi się „otyłość”, ale to przecież skutek, a nie zjawisko. Jest już nawet „nikotynizm”, a „jedzenioholizmu” w dalszym ciągu nie ma.


    Aha, jeszcze o Twoim metabolizmie, który jest wielką niewiadomą . Zastanawiałam się często, jak to jest z przemianą materii po DC, bo przecież organizm przyzwyczaił się do gospodarowania 400 kcal, to jak zaczął dostawać 1200 ( 3 razy więcej ), nie są to dla niego ogromne ilości, z których spokojnie może wyżyć bez większego sięgania po zapasy? Tak się zastanawiam, za bardzo się na tym nie znam.

    To tyle, bo już tracę wątek i zaczynam zastanawiać się, o co mi właściwie chodziło.
    Miłego nicnierobienia, ja Ci zazdroszczę.
    Tak było trzy lata temu
    A to teraźniejszość
    Jestem jak skała - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  5. #1255
    Awatar Rewolucja
    Rewolucja jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    13-07-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    321

    Domyślnie

    Wiesz ja także czuję, że to odchudzanie mnie zmieniło. Pozbyłam się ponad 20 kilo. Teraz ciężko mi sobie wyobrazić, że kiedyś dźwigałam taki ciężar Sporo jeszcze mam do zgubienia, ale wiem, że mogę, że dam radę. Kiedy byłam bardzo gruba to jakbym tego nie widziała - zawsze byłam bardzo aktywna. Duża waga nie powodowała, że byłam powolna, ospała. Koleżanki mówiły, że jestem rakieta, bo one pomyślały, a ja już zrobiłam. Dlatego bardzo mnie bolało kiedy ktoś wrzucał mnie do wora stereotypu - gruba = powolna ślamazarna. Odchudzanie zmienia podejście do wielu spraw. Nie tylko do odchudzania.
    Co do kotka - podjełaś słuszną decyzję. Wiem jakie to trudne. Wykazałaś dużo zdrowego rozsądku. Nie myślisz egoistycznie - chcę, żeby był ze mną za wszelką cenę. Przyszedł jego czas i powinien spokojnie i w miłości odejść tak gdzie nie będzie już bólu. Jestem z Tobą - wiem, że jest Ci strasznie smutno, ale to jest jedyna słuszna decyzja.

    pozdrawiam



    Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska





    Tu byłam Tu jestem
    PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
    Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...

  6. #1256
    magpru jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    30-10-2005
    Mieszka w
    Olsztyn
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hejka, Hybris, jak szkoda mi twojego kotka...

    A odpowiadając na twoje pytanie, to ja faktycznie przytyłam po ślubie chyba z poczucia bezpieczeństwa i komfortu psychicznego - tak pokrótce przed ślubem mieszkając sama i na studiach gotowałam sobie może raz w miesiącu, jadłam malutko, bo też miałam mało pieniędzy - oszczędzałam znacznie..

    poza tym okres narzeczeństwa minął na wielkiej tęsknocie, gdyż mój mąż pływał wtedy na statkach pasażerskich jako steward zarabiając na nasze przyszłe mieszkanko - więc tęsknota mnie wysuszała (dwa razy po 8 miesiecy i raz 4 miesiące).. chudłam jeszcze bardziej, mąż poznała mnie jako bardziej puszystą, a po ostatnim kontrakcie na lotnisku zobaczył mnie w zgrabnym kostiumiku rozmiar 38 (pierwszy raz w życiu wtedy miałam taki rozmiar!!)

    na szczęście kupiliśmy mieszkanko, wzięłiśmy śłub, mąż i ja mamy dobrą pracę na stałe - więc i pieniążków więcej - zaczęłam gotować codziennie obiadki, także potem piec ciasta - mąż jest smakoszem dobrej kuchni - a ja, przecież nie mogłam patrzeć jak je sam i sama sobie tego odmawiać... jedzenie z nim było przyjemnością...

    no i się dorobiłam, mąż poza tym pracuje fizycznie, więc musi naprawdę jeść, on specjalnie nie przytył, wchodzi we wszystkie swoje spodnie jakie ma jeszcze sprzed ślubu nawet..

    teraz mam jednak jego dobry doping, widzi, że mi z tym źle, i naprawdę pomaga w dietce, przypomina o ćwiczeniach i zauważa efekty..

  7. #1257
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    No, muszę się Wam czymś pochwalić Wczoraj w trakcie sprzątania szaf znalazłam mnóstwo rzeczy, o których już zapomniałam, że je mam, między innymi wpadły mi w ręce moje spodnie diagnostyczne - białe jeansy Maverick rozmiar 40... A już dawno (jakieś 3 tygodnie) nie "konfrontowałam się" z nimi. Wynikiem ostatniego starcia było zapięcie guzika nr 1, 2 i 4 na siłę, nr 3 stawił czynny opór i pokazał mi gest Kozakiewicza No i wczoraj zrobiłam kolejne podejście i... udało się!!!! Na tyłek mi wlazły, zapiąć się - zapięły, sa coprawda bardzo obcisłe, ale mogę w nich w miarę spokojnie chodzić, bo na tyłku nie pekną, no, może gorzej z siadaniem. Ale wreszcie, udało się. No fakt - w okresie największego schudnięcia wspomniane spodnie rozkosznie na mnie wisiały, ale do tego też dojdziemy

    A przy okazji - dowiedziałam się wczoraj już na 100%, że 9 września jest slub (kościelny i wesele) mojej przyjaciółki - Magdy, która zresztą świadkowała na naszym ślubie - oczywiście zostaliśmy zaproszeni, więc mam mocne postanowienie, że do tego czasu będę wyglądała RE-WE-LA-CYJ-NIE. I mam zamiar bawić się jak szalona, tego już chyba nie musze nadmieniać

    Poza tym - kolejny dzień podzielony na zajmowanie się kociejem i drobne, acz upierdliwe prace domowe. Piotr dziś cały dzień w Krakowie, trochę się martwię, bo upał ma być nieziemski, ale mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi. No, w końcu to duży chłopiec
    Opieka nad Miaucikiem wymaga coraz więcej uwagi i zaangażowania - jeśli to jeszcze możliwe. Przy wczorajszym upale szmaty w oknie zwilżałam co 20 minut, kompres na kocie zmieniałam co pół godziny, co godzinę nawilżałam pozostałe zwierzaki. Albo w zeszłym roku nie było takich upałów, albo mnie nie przyszło do głowy robić tego wszystkiego - inna sprawa, że wtedy mój zwierzyniec był zdrowy (na szczęście).

    Kefa, widzisz, imo z tymi statystykami jest tak, że każdy dopasowuje do siebie to, co chce dopasować. Ja mam w sobie niesamowity głód sukcesu, po prostu chcę być trzecią na tym forum po Triskell i Devoree, której się uda. A może czwartą jeśli któras z dziewczyn zakończy przede mna dietę. Piątą też mogę być, nie zależy mi na tym, którą, zależy mi na wykonaniu do końca pewnego planu, jaki sobie nakreśliłam. Ja jestem zawzięta i zacięta w swoim postanowieniu. Wiem jednak i nieraz się o tym przekonywałam, że sa i tacy, któezy wolą sobie powiedzieć - szansa na to, że dieta zakończy sie powodzeniem jest taka, jak trafienie w totka, więc po co się męczyć. Ok, ja tego nie rozumiem, ale to może być li jedynie dowód mojego mentalnego ograniczenia i ciemniactwa JA po prostu robię swoje.
    A co do metabolizmu po DC - widzisz, właśnie dlatego po Cambridge należy wrócić do jedzenia konwencjonalnych produktów, żeby metabolizm rozkręcić na nowo. Ja nie wiem, czy moje aktualnie żółwie tempo chudnięcia jest wynikiem DC, czy tego, że na diecie jestem już od pół roku i jednak te 40 kg pożegnałam. Te końcówki podobno są najgorsze, ale cóż: miesięc w jedną czy w drugą stronę mnie nie zbawi. A powtórka DC... nadal kusi. Ale jak na razie jestem twarda Jeszcze nie doszłam do kulminacji wkurzenia.

    Rewolucjo - jedno jest pewne. Że po 20 kg już jest o wiele lepiej, a za następne 20 będzie rewelacyjnie.
    Stereotypy? Doprowadzają mnie do szału, nienawidzę ich. Chociaż... rzeczywiście, człowiek ewoluuje mentalnie i teraz zdarza mi sie na ulicy pytać Piotrka, czy ja jestem już szczuplejsza od tej, czy od tamtej dziewczyny. Fakt, ma ze mną krzyż pański, ale ja po prostu nie mam tem miary w oku, a chciałabym miec jakiś punkt odniesienia

    Magpru, dzięki za odpowiedź Mnie akurat ten model, o którym piszesz, nie grozi, bo - jak juz mówiłam - praktycznie w naszym życiu nie zmieniło się nic.
    A z drugiej strony - to bardzo, bardzo miłe, że mąż wspiera Cię w Twoich zmaganiach. Na początku Piotrek nie traktował mojej diety poważnie, myślał, że to kolejny kilkudniowy zryw, który zakończy się wielkim żarciem. Ale kiedy przez klejne tygodnie i miesiące widział, że ja trwam, a kilogramy spadają - patrzył na mnie z coraz większym szacunkiem. Kiedy natomiast parę dni temu szedł po coś do sklepu i pytał co mi kupic, a na niczego nie chciałam, a kiedy po raz trzeci powtórzył pytanie, odpowiedziałam jednym tchem "Milke z jogurtem truskawkowym i duże opakowanie kinderczekoladek", spojrzał na mnie jak na idiotkę i powiedział: "zwariowałaś chyba". Swoją drogą - widzę, że jest ze mnie dumny. Miłe to

    dobra, rozpisałam się strasznie. Idę się zdrzemnąć godzinke, bo jak się zacznie upał to już będę całe popłudnie na nogach.
    pozdrawiam!
    [/url]

  8. #1258
    Awatar Rewolucja
    Rewolucja jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    13-07-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    321

    Domyślnie

    Gratuluje Tych spodni. To strasznie przyjemne zmieścić się w coś w co jeszcze kilka miesięcy temu nie było szans wejść. Na mnie też czekają takie spodenki, ale jeszcze sobie powiszą w szafie
    Myślę, że na ślubie koleżanki, będziesz super laską. A bez nadmiaru sadełka będziesz się bawiła świetnie
    Zwierzaki źle znoszą upał. Moja kocia wyciąga się na zimnej podłodze w łazience i prawie się nie rusza. Psy to chociaż dyszą, a biedne kociaki...

    pozdrawiam



    Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska





    Tu byłam Tu jestem
    PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
    Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...

  9. #1259
    Awatar katson
    katson jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-01-2005
    Posty
    514

    Domyślnie

    Gratuluje Hybrisku Ty jak zawsze idziesz jak burza tyle juz schudlas ze naprawde mozna pozazdroscic
    Ja wrocilam wczoraj z krotkiego 4 dniowego urlopu Zdjecia sa na moim watku jak masz ochote poogladac
    A te zdjecia ze slubu czy je zobaczymy czy raczej nie Ale jestem wscibska ale chcialabym zobaczyc kiedys twoja buzie i twoje futrzaki

  10. #1260
    Awatar katson
    katson jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-01-2005
    Posty
    514

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •