-
Bardzo dziekuje ze przepis Napewno zrobie i to szybko Mozna zamieniac rybki ?? czy tylko mozliwa jest fladra ??
Chcialabym powiedziec cos w temacie pozostawania na forum po zakonczeniu diety. Jedna z pierwszych rzeczy, ktora rzucila mi sie w oczy po przeczytaniu kilku watkow bylo to, ze bardzo wiele osb jest juz bardzo dlugo a efektow odchudzanie nie ma. Lub slicznie schudly po czym nastapilo natychmiastowe jojo. Sa watki na ktorych dziewczyny sa od roku na diecie ale ta dieta jest tylko "psychiczna". Co dziennie rano wstaja ze swiadomoscia, ze sa na diecie po czym w ciagu dnia cos sie dzieje, objadaja sie ale nastepnego dnia budza sie ponownie ze swiadomoscia "JESTEM NA DIECIE". Mysle, ze dla tych osob forum stalo sie sposobem na zycie i szczerze mowiac nie do konca jestem w stanie uwierzyc, ze uda im sie schudnac. Nie wiem czy to zle czy dobrze ale te osoby tez sa wspierane i podtrzymywane na duchu " nic sie nie martw jutro napewno juz Ci sie uda" tylko to jutro wyglada zawsze tak samo jak dzis, jak wczoraj. Ja jeszcze nic nie osiagnelam, miesiac i 6 kg to nie duzo ale juz mysle o tym jak zrobic zeby nigdy nie pozwolic na jojo! I mysle, ze plan jakis pomalu pojawia sie w mojej glowie. Poprostu do konca zycie bede musiala uwazac! teraz waze sie raz w tygodniu bo nie chce sie denerwowac jakimis wahaniami np zwiazanymi ze zmianami kobiecego cyklu. Natomiast juz wiem, ze po zakonczeniu diety bede na wage wchodzila codziennie. Wlasnie po to zeby moc reagowac na biezaco jak bedzie sie dzialo cos zlego. Bo dwa kilo mozna zrzucic zdrowo i bez problemow np na miesiac nie pozwalajac sobie na nic slodkiego czy tez nie jedzac kolacji lub wprowadzajac wiecej ruchu. Natomiast 10 kg do zrzucenia wymaga juz diety. Musimy sie pilnowac i kontrolowac. Pewnych rzeczy nie wolno nam poprostu jesc juz nigdy. Musimy pamietac, ze jestesmy grubaskami.
Nie jestem niestety pewna czy forum dziala pozytywnie na osoby, ktore tu schudly i potem znowu przytyly. Czuja wsparcie w kolejnym odchudzaniu ( i to dobrze) ale tez sa w jakis sposob rozgrzeszane z tego, ze przytyly ( i to wedlug mnie zle).
Ale sie rozpisalam.. przepraszam
Ale naprawde wlasnie po kilku pierwszych dniach na forum przerazila mnie ilosc osob u ktorych jojo nastapilo tak szybko i z taka sila. Mam nadzieje, ze ich przyklad skutecznie mnie przed tym uchroni.
-
-
Camkey Nagminnie zamieniam rybki w przepisach. Mieska tez zamieniam - np. jagniecine na wolowine lub indyka i tylko dodatkow staram sie scisle przestrzegac, zeby zachowac charakter potrawy.
Dotknelas samego sedna sprawy, wlasnie tego co, jak sadze,miala na mysli Peszymistin. Taaak... Chce schudnac, wiec zrobilam pierwszy krok i zapisalam sie na forum. Chce schudnac i dokladnie w tym momencie koncze wlasciwe odchudzanie - na chceniu. Jestem na forum, czytam watki, widze, ze chudnac nie jest latwo, ze ludzie maja wzloty i upadki, wiec, odchudzam sie, a jakze, mniej wiecej do 16.00, a potem cos skubne, bo LEZALO NA WIDOKU, albo do wyjscia z domu, bo NIC INNEGO NIE BYLO, albo do weekendu, bo potem sa imieniny meza i NIE WYPADALO nie jesc, tego co sie SAMEMU PRZYGOTOWALO... Wielka mi rzecz, stalo sie - jak innym. Przeciez nie jestem doskonala do licha, przeciez walcze - w koncu jestem na forum Zreszta jutro tez jest dzien i mozna zaczac od nowa. Uczestnictwo w forum jako dowod na to, ze sie odchudzam, uczestnictwo w forum jako przyzwolenie na wpadki, uczestnictwo w forum jako usprawiedliwienie wlasnej niemocy, uczestnictwo w forum jako forma zrzucenia na nie odpowiedzialnosci za swoj los. Itd., itp. Masz racje - ja tez nie wierze, ze tym osobom uda sie cos konkretnego osiagnac, bo tak naprawde one wcale nie chca schudnac, one tylko chca chciec i tylko to wlasciwie robia - chca. Bez dalszego ciagu.
Camkey - 6 kg w ciagu miesiaca to super wynik, moze nawet za dobry, bo spadajace potem tempo odchudzania potrafi dzialac demobilizujaco. I wspaniale, ze juz teraz myslisz o tym, co bedzie potem, bo powtorze to, co pisalam juz wielokrotnie - TO NIE ODCHUDZANIE MA BYC NASZYM CELEM, ALE BYCIE SZCZUPLYM. Odchudzanie to etap, srodek i musimy je wykorzystac maksymalnie do tego, aby nauczyc sie szczuplego zycia. Jakie mamy na to widoki, skoro nawet tego wstepnego, podstawowego etapu nie jestesmy w stanie przejsc we wlasciwy sposob
Mysle tez, ze wazenie sie raz w tygodniu powinno wystarczyc, bo w kazdym momencie naszego zycia, i podczas diety i po jej zakonczeniu, wahania wagi, nawet te o podlozu fizjologicznym moga nas zdeprymowac.
Dziekuje goraco Ci za wyrazenie swoich przemyslen wlasnie na moim watku - sa wyjatkowo cenne.
-
uuuuuuuufffffffff ciesze sie, ze nie tylko ja mam takie odczucia bo balam sie, ze moze jestem niesprawiedliwa. Peszymistin nie chodzilo mi kompletnie o osoby takie jak Ty, ktore osiagnely bardzo wiele. Zobacz ile jest watkow prowadzonych od roku czy poltora i dziewczyny albo w tym czasie nie schudly nic albo np jeden kilogram. Ja jeden taki przeczytalam od poczatku do konca bo myslalam ze np. cos sie wydarzylo w miedzy czasie, ze tak sie stalo ale nie... Ja bym tego poprostu psychicznie nie wytrzymala! Albo sie odchudza i robie to naprawde i widze efekty. Albo to poprostu brzydko mowiac "olewam" zostaje gruba i taka siebie akceptuje. A meczenie sie psychicznie dieta przez rok, wyrzuty sumienia non stop o tym myslenie i pisanie a brak efektow jest dla mnie kompletnie bez sensu. Przeciez jak mamy cos do zrobienia to chodzi o to zeby dzialac a nie mowic "musze to zrobic"
A teraz bardziej doswiadczone kolezanki mam pytanie odnosnie dietki. Na poczatku calkiem w sumie nie swiadomie kompletnie z diety wyeliminowalam sobie weglowodany ( tak mi sie przynajmniej wydaje ) I raz w poprzednim tygodniu i drugi raz wczoraj je zjadlam na obiad: makaron i ziemniaka. I potem czulam sie strasznie ciezko mimo ze ilosci absolutnie nie byly duze. Czy jest mozliwe ze organizm sie w jakis sposob od tego odzwyczail ???
-
No i właśnie przez takie posty nie mogę się pogodzić z wizją zamknięcia tego wątku, Devoree Tu jest kopalnia wiedzy i przemyśleń Jest to jeden z niewielu wątków, których się trzymam uparcie - bo tu można znaleźć naprawdę ważne rzeczy. I nie chodzi mi o komplementowanie, lecz właśnie o Twoje i innych pokazywanie drogi, ciężkiej drogi, ale z sukcesem. Czytając go wiem, że można. Że skoro inni mogą, to i ja też, bo jest to dla ludzi. Patrzę na Forum z innej strony - pozytywnej. Nie szukam przykładów, że NIE można, bo miałam na to dowód przez lata swojego zapuszczenia się. 101 kg może nie jest monstrualnie dużo, ale jest ZA dużo. Każdy na Forum znajdzie coś dla siebie, tylko trzeba szukać.
I chciałabym podkreślić jedną rzecz - wszyscy mówią o "diecie". Ja nie chcę być na diecie, tylko chcę schudnąć i taką pozostać. Jeśli zmieni się moje podejście do jedzenia to zmieni się świat i nie będę na diecie - ja tak mam jeść. Koleżanka w pracy codzinnie mnie pyta patrząc co jadam na II śniadanko "Czy ty wciąż jesteś na tej diecie?" A ja z uporem maniaka odpowiadam "Nie jestem na diecie - ja tak teraz jem" Tyle że bez pasji wewnętrznej szło mi to o wiele gorzej. Bałwanek od Hybris wyraźnie zmobilizował mnie bardziej A gdyby nie wpisy TU i u niej - gdyby nie pisane tu i tam recepty i przemyślenia te moje prawie już -10 kg nadal by na mnie wisiało.
A do Peszymistin - może na Twojej przemianie zależy bardziej Twojemu parnerowi a nie Tobie? Może spróbuj zaangażować się w to emocjonalnie bardziej, z większą zabawą, zapalić się do tej wizji. Tylko jego napęd to za mało .. najwyraźniej. Dajesz się ciągnąć, łaskawie (sorki za zbyt mocna słowo, ale coś w tym stylu) zgadzasz się na to, ale bez wewnętrznej mobilizacji i radości. Przejmij dowodzenie
Camkey - ja węglowodany ograniczyłam znacznie - czasem jest to pół kromki chleba dziennie, czasem jeden ziemniak, czasem ciut makaronu. Nie odczuwam ciężkości, więc może jednak po prostu przy obkurczonym żołądku porcja była u Ciebie za duża. Daltego kocham moją wagę i metodę Devoree - 250 g na porcję
-
Peszymistin Jak mozesz myslec o sobie az tak zle Naprawde nie masz zupelnie nic wspolnego z wirtualnie odchudzajacymi sie uczestnikami tego forum To juz tez pisalam (w watku xxxonki), ze przeciez jestesmy ludzmi, ze ludziom zdarza sie bladzic, ale zauwaz - ZDARZA, a nie moze dziac notorycznie, nie moze byc wpisane w nasze postepowanie, nie moze byc stalym elementem naszego zycia, bo jesli jest - to to juz nie jest dzialanie, tylko jakas totalna zenada. Zastanow sie, gdzie jestes w tym wszystkim, bo ja doskonale wiem gdzie, ale to TY SAMA musisz znac o sobie te prawde.
Peszymistin, zabraniam Ci porownywac sie z innymi - walczysz o siebie, walczysz z soba, walczysz na wlasny rachunek - forum moze Cie wysluchac, zrozumiec, ale nie powinno byc dla Ciebie zadnym punktem odniesienia. Ani czas, ani siostra, ani cokolwiek innego. Dla siebie samej powinnas liczyc sie tylko Ty.
Od poczatku roku schudlas AZ 6 kg. To bardzo duzo. To ogromny sukces. Twoj wlasny. Moze rzeczywiscie spowolnilo Ci sie tempo przemiany materii, moze rzeczywiscie stracilas wiare w siebie, moze rzeczywiscie to tarczyca plata Ci figla, a moze w miejsce tluszczu weszly ciezsze miesnie, ale zobacz - nie zaliczylas joja, wiecej - nie zatrzymalas sie, jeszcze wiecej - odnotowalas nie byle jaki postep Jesli sobie tego nie uswiadomisz, jesli nie zaczniesz sie z tego cieszyc, to na mily Bog, ktoregos dnia wsiade do samochodu, przyjade do Ciebie i tak Ci zloje skore, ze natychmiast zlapiesz wlasciwe proporcje.
A swojego mezczyzne usciskaj ode mnie, bo to lebski facet i dobrze Ci prawi.
To, co Tobie przydarzylo sie w dlugi weekend, dla mnie bylo wlasnie przyczynkiem decyzji o zagladaniu na forum, ktore ma mi przypominac o codziennym wlaczaniu czerwonego swiatelka...
Caluje goraco...
Reszta odpowiedzi potem, jak skonstruuje obiadek.
-
Camkey Podpisuje sie pod kazdym Twoim slowem.
W kwestii weglowodanow znasz moje zdanie - jestem absolutnie "za", zwlaszcza odkad zapoznalam sie z nowa piramida zywieniowa. Dobre weglowodany sa bardzo pozyteczne. Pelnia w organizmie role luczywa, ktore podpala zbedny tluszcz. Ja jem w tej chwili ok. 50 g pelnoziarnistego chleba i 50 g wieloziarnistej bulki. Do obiadu jem ok. 70-80 g kaszy, ryzu lub ziemniakow (rzadko), tylko makaronu zdarza mi sie wiecej, bo przewaznie stanowi on fragment wiekszej calosci. Ale przyznam Cie sie, ze nie jestem ekspertem dietetycznym i nie mam pojecia skad wzielo sie u Ciebie to uczucie ciezkosci. Moze to kwestia tego, co lzej i ciezej strawne Nie wiem, naprawde.
Znowu musze przerwac - jem dzisiaj angielski placek pasterski...
-
No to w porządku - uściskaj Trenera Więc skąd ten minorowy nastrój?! Że inni szybciej, więcej, tańszym kosztem? Nie porównuj się z nikim tylko ze sobą sprzed dwóch dni Słuchaj Devoree TEŻ, a i ja mam z Wawy blisko to mogę skórę osobiście przetrzepać
To nie my jesteśmy dla Forum, ale Forum dla nas. WYBIERAJ topiki, unikaj tych zarażonych brakiem rozumu. Zwalanie kilogramów może być świetną zabawą a nie koniecznie WALKĄ.
I możesz trochę swoich bakterii ćwiczeniowych podesłać mi na PW? Samo dźwiganie kartonów nie wystarcza, a zarazić się innym wysiłkiem nie daję rady Usiłowałam nawet podstępnie pozbyć się rowerka treningowego, żeby mieć jeszcze lepszą wymówkę, ale .. nie dało rady A mieszkam na parterze.
-
Po tym wszystkim co przeczytalam sama nie wiem co jeszcze moge napisac bo chyba juz wszystko dziewczyny napisaly i nawet to ze bylam zawsze nazywana H. Bielicka w domu bo gadalam ciagle teraz jakos mi mowe odebralo.Mam nadzieje ze tylko tymczasowo
-
Hej Devoree, witajcie Dziewczyny..
w sumie po przeczytaniu kiku ost. stron tego wątku mogę powiedziec jedno.. jestem własnie takim "odchudzaczem wirtualnym"....
-9,5 kg z motywacją ślubną (listopad 2004-luty 2005), potem jeszcze z 2 na minus.. a potem przez niecały rok + dyszka.. a w sumie nawet 12 kg...
co kilka dni nowy plan, nowa dieta...... co kilka dni upadek, obżarstwo..
wytrzymuję kilka dni.... ostatnio prawie 2 tyg.. a potem w ciągu jednego dnia kucha i tygodniowa wpadka...
zastanawiam się nad opuszczeniem forum..... choć na trochę.... ale mi trudno odejść..
polubiałam tu tyle osób, czerpię tyle sił (niestety na krótko..) ..
mój wątek ma ponad 400 stron a ja tyle kg ile wtedy, gdy tu trafiłam...
nie wiem co robić.......
przepraszam, moze nie powinnam tak tu pisac, ale coś ruszyło się ze mnie gdy przeczytałam to co pisałyście.. to ja jestem taką osobą, która chce, chce chcieć i siega po kolejnego batona..
pozdrawiam i gratuluję Devoree.. tak szczerze i z podziwiem....
Ania
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki