Hej
Ochhhhhh chyba zaczę od:
Słuchaj jako studentka fakultetu opierajacego się na szerzeniu i propagowanu kreatywności ( ) mogę Ci zagwarantować że kreatywność nie polega na ładnym malowaniu, śpiewaniu czy też tańczeniu. To wszystko są talenty- czy też w niektórych przypadkach i koncepcjach (które zapewne poznasz wkrótce na studiach) rodzaje inteligencji. Kreatywność to jest raczej sposób zachowania się, reagowania na trudną sytuację i próbowanie jej rozwiązania. To jest zupełnie inny sposób spojzenia na problem i dostrzegania tego, czego nie umieją dostrzec inni. To jest umiejętność wykorzystania choćby codziennych przedmiotów, do innych funkcji i tak dalej i tak dalej...Twierdzę np, że nie jestem kreatywna, bo nie umiem malować, a przecież świetnie znajduję wyjścia z różnych kłopotów, sporów itp
Jeżeli widzisz ogłoszenie o pracę w którym poszukuje się osób kreatywnych- to niechodzi o osoby malujące pejzaże czy też wygrywajace utwory w tonacji e-dur Chopina. Pracodawcom chodzi raczej o sposób podejścia do problemu, o większą otwartość, o chęć wyjścia ze stereotypów i szukania nietypowych rozwiązań.
A sam przecież zauważyłaś ze masz podobne cechy...
Poza tym, nie jest to cecha stała, można podwyzszyć swój poziom kreatywności (i dzięki Bogu bo co ja bym robiła w życiu gdyby nie to )
oj... ja też nie wykorzystałam należycie mnóstwa czasu... miałam więcej przestojów niż czasów dietowych. Ale nie można wciąż patrzeć w przeszłość, zadręczać się tym co minęło. No bo co to da Nic pozytywnego. Patrz na to co jest teraz- a nie zapeszając- idzie Ci super! To JUŻ drugi genialny dzień. I tego się trzymajmy- myśl o tym co jest dzisiaj, o tym że chudniesz, że starasz się i dajesz radę! bo to jet najważniejsze. Jest takie powiedzenie: Przeszłość zostaw historii, przyszłość powierz Bogu, a sam zajmij się dniem dzisiejszym. I chyba już wszystko jasneile ja miesięcy zmarnowałam od czerwca... Przecież te 5 ostatnich kilo gubię i zgubić nie mogę, przez własną głupotę. Teraz czuję się, jakbym zaczynała od początku. A wy wszystkie po prostu jesteście od miesięcy na diecie i nie zdarzają się wam dyspensy na wyjazdach, wizytach u rodziny itp itd.
Oj tak, tak powinnaś Ja też powinnam wyjsć czasem ze swojej skorupy, zmienić podejscie do wielu spraw, przełamać się i żyć tak jakbym chciała. Może czas zacząć tak robić od dziśPowinnam rzucać się na głęboką wodę i wciąż próbować czegoś nowego.
Odłóż ten problem do jutra Jak mnie zobaczysz do się dowartościujesz Mi też spodnie zatrzymują się na udach mimo ze jestem pewna że wyzej by sie zapięły... grucha ze mnie.... (a o łydkach wielgachynych to juz nawet nie wspomnę ) dlatego baaaardzo rzadko udaje mi sie znależć odpowiednie spodnie w które wogóle wejdę.... a jeżeli już to zawsze są to te najwieksze rozmiary. No ale co tam :PA dzisiejsza wizyta w sklepach trochę mnie zdołowała. Wszystko źle leżało. Jedna sukienka, niby ładna z tyłu i z przodu, ale z przodu mam w niej takie biodra, jakbym dopiero co urodziła... Ech a w H&M ogromne rozmiary spodni zatrzymywały mi się na udach.
Zakładki