-
W Wigilię Bożego narodzenia
Gwiazda Pokoju drogę wskaże.
Zapomnijmy o uprzedzeniach,
otwórzmy pudła słodkich marzeń.
Niechaj Aniołki z Panem Bogiem,
jak Trzej Królowie z dary swemi,
stanom cicho za Waszym progiem,
by spełnić to, co dotąd snami.
Ciepłem otulmy naszych bliskich
i uśmiechnijmy się do siebie.
Świąt magia niechaj zjedna wszystkich,
niech w domach będzie Wam jak w niebie.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Bianca jako ze zalatana jestes niemilosiernie, to zeby Cie jeszcze przedswiatecznie uchwycic, sciskam Cie najmocniej juz Swiatecznie i zycze Ci przede wszystkim, zeby sie jakis cud stal i zebys zobaczyla, jaka Ty jestes piekna, usmiechnieta i uwierzyla, ze to co dziewczyny pisza, to nie tylko "mile komplementy"
Grzeczna badz przy Swiatecznym Stole
-
Widze ze latasz calymi dniami, ale to dobrze, bo duzo kalorii sie spala
Ja juz na szczescie mam spokoj, od jutra wolne, znajomi powyjezdzali do domow na swieta, wiec czeka mnie leniuchowanie do wtorku chociaz i tak mi na pewno mama jakies zajecia wynajdzie
Milego wieczoru
-
Jejkuuu, przeżyłam. Choć z trudem, naprawdę.
Pojechałam na francuski, potem na złamanie karku pędziłam do lekarza na 20:15. Dojechałam o 20:20, a ostatnia kobieta, która wciąż czekała w kolejce, była umówiona na 19:30. Niezła obsuwa. Ja weszłam do gabinetu dopiero o... 22:30. Myślałam, że tam uświerknę. Zdążyłam przeczytać całą resztę książki, którą miałam przy sobie. Baba przede mną siedziała 45 minut, a pacjentki są beznadziejnie zapisane co 15 minut. Co jest zupełnie niemożliwe do wykonania, stąd to "lekkie" opóźnienie. Pod koniec czekania już nie mogłam się opanować, tupałam, podrygiwałam nogą, wzdychałam i mamrotałam "wyłaź, no wyjdź wreszcie". Ciekawe, czy jej córka mnie słyszała, bo siedziała obok. Jakoś mało mnie to obchodzi. Jak już się doczekałam, lekarka (ginekolog-endokrynolog) zapytała, ile ważę. No to jej mówię, ona patrzy w papiery i mówi, że kurcze, znowu schudłam i czy to było zamierzone, ile schudłam w ciągu ostatniego roku, ile mam wzrostu i czy jeszcze chcę chudnąć. Ogólnie rzecz biorąc strasznie się tym przejęła i aż była zmartwiona.... Hmm....
No ale przerwałam tę jałową dyskusję, pokazuję jej wyniki badań, ona milczy. Bada mi tarczycę i łokcie i milczy. No to w końcu nie wytrzymuję i pytam, czy to niedoczynność. Ona, że tak, że podejrzenie Hashimoto. Mówię, że podobno przy niedoczynności nie wolno spożywać za dużo jodu. A ona na to "a co? je pani dużo?" Kurcze nie wiem, ale przecież skoro mi nie wolno, to zacznę zwracać uwagę, nie? Chyba o to chodzi! No to pytam ją, jak to będzie leczone. A ona coś tam bąka. Przepisuje mi skierowanie na zbadanie FT4. To ja pytam, czemu nie każe mi zbadać też FT3. A ona na to, że szkoda pieniędzy, bo FT3 to przy nadczynności. No to ja się wkurzyłam, bo powinna mi powiedzieć "są do zrobienia 4 badania. Ma pani ograniczenia finansowe, czy robimy wszystko jak leci?" Zbuntowałam się, to wypisała mi skierowanie i na inne przeciwciała, których jeszcze nie badałam. Inaczej bym tak latała, raz to, raz tamto. Wolę hurtem. Dobrze, że cokolwiek wiem o hormonach, to mogłam się wtrącać i nie dawać sobie wciskać ciemnoty. Do tej pory wszystko o moich chorobach wiem z netu, bo przecież nie od lekarzy
Naprawdę, nie wiem, co tej lekarce się stało. Zwykle byłam z niej bardzo zadowolona. Może to ta późna pora, ale to jakby nie moja wina. To ona napakowała sobie pacjentów po dach. Szczególnie, że bulę za te wizyty jak za zboże, to mnie wkurza. Chyba przeniosę się całkowicie do tej naszej rodzinnej kliniki, bo tu mi szkoda i kasy i czasu i nerwów.
Bo na domiar złego, w domu czekali na mnie goście, których dawno nie widziałam, bo przyjechali ze Stanów. Podobno ciągle się dopytywali, kiedy wrócę. No i wróciłam. Zdążyłam na pół godziny ich wizyty. No tragedia. Jak poszli, byłam tak zmęczona tym dniem, tak sfrustrowana i jeszcze pełna żalu, że ominęła mnie praktycznie ich wizyta, że się rozpłakałam. Nagle zaczęły mi kapać łzy i nic nie mogłam poradzić. Rodzice oczywiście pomyśleli, że to z powodu choroby, ale nią się nie przejęłam dzisiaj. Byłam na to przecież przygotowana.
Magdusiu, Waszko, Kasiu serdecznie dziękuję za życzenia. Niestety odwiedzę was dopiero jutro. Dziś padam na nos
Tagosiu, to chyba trzeba cegły z dachu, skoro nawet Ty czasem patrzysz na siebie jak na grubaska. Ale dzisiaj tata mnie zadziwił, jak zapytał "co ja taka chuda jestem". No chuda może nie. Nawet BMI mam nie do końca ok, ale nie mogę powiedzieć, że jest źle (choć czasem tak myślę ). Przy Stole postaram się być grzeczną Obiecuję
Emelko, ja też już leniu****ę! Hura! A jutro kino dla relaksu i niczym się nie przejmuję. Bosssssko
No i żebyście nie myślały. Humor to ja mam nadal dobry, tylko trochę "przyciemniony". Mam nadzieję, że się choć trochę wyśpię i zmęczenie odejdzie już w nocy. Trochę się dziś nalatałam, ale już odreagowałam Co za rymy Doobra, idę spać, buziolce!
-
Witaj Bianca!
Jakoś tak nie trafiłam na twoj watek, ani przed ani po spotkaniu a nagle mi wyskoczyl na samej gorze
Widze że mialas ciezki dzien, ale nie przejmuj się jutro bedzi elepszy
Pozdrawiam i za chwile podesle ci zdjecia ze spotkania - mam nadzieje ze poprawi ci to humorek
PS. Jakbyś pamiętała sprawdzić nazwe tej herbatki co mi przynioslas to byłabym wdzieczna - bardzo mi smakuje
-
Bianca, u mnie też na początku podejrzewali chorobę Hashimoto i też sprawdzali łokcie Wszystkie hormony mi badali (FT 4 też), miałam też scyntygrafię tarczycy, usg tarczycy, przeciwciała i w końcu okazało się, że to choroba Gravesa-Basedowa, na szczęście bez wytrzeszczu oczu
Co było dalej, to już pisałam wcześniej.
Z tym, że ja te wszystkie badania miałam robione w szpitalu na Banacha, oczywiście wcześniej chodząc prywatnie do lekarza, który mnie potem na Banacha do szpitala przyjął, ech....
Byłam wtedy na zwolnieniu lekarskim przez ...3 miesiące.
Dziwna ta lekarka, może rzeczywiście jej zachowanie było spowodowane późną porą, no ale to jej nie tłumaczy....
Głowa do góry!!!
Spokojnie, zrób najpierw to, co ci zleciła i zobaczysz, jakie są wyniki.
I pamiętaj: nie martw się, nawet jeśli się okaże, że coś jest jednak nie tak z tarczycą, to się da leczyć, czego ja jestem najlepszym przykładem
Miłego dnia!!!
-
Co jest z tymi lokciami??? Jak one niby maja wygladac przy tej chorobie??
Bianus, mialas ciezki dzien, nic dziwnego ze pod koniec dnia (hmm.. no dobra, w nocy...) nerwy Ci puscily... Mam nadzieje ze dzis bedzie juz lepiej, mniej stresowo i luzniej!
Sciskam Cie mocno i do zobaczenia po Swietach!
Ja tez nie wiem jak przezyje te pare dni bez Was! Ale w srode to juz koniecznie musze sie tu zameldowac
-
łokcie są wtedy szorstkie i łuszczy się na nich skóra
-
Bianeczko moja droga,
to ja Tobię z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę hutrowo:
- szczęścia
- zdrowia, zdrowia, zdrowia
- radosnego i bezproblemowego gubienia kilogramów
- dużo miłości
- wspaniałych niespodzianek
-
Bianca ....no wlasnie......jak ostatnio siedzialam w wannie ryczac trzy godziny, to po czesci wlasnie po takim cholernym dniu....zrozumiale to..zwlaszcza jesli cos sie dzieje "poza nami" i wiemy, ze nic poradzic sie nie da....
Trzymam kciuki! Uwazaj na siebie!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki