-
witaj Bianko jak obiecałam wpadam do Ciebie , przeczytałam cały watek i co mogę powiedzieć : gratuluje matury , dostania sie na wymarzony kierunek studiów , potem udanych wakacji a najbardziej już zgubionych kilogramów ( wielkie brawa) . Mam nadzieję że dużo sie od Ciebie nauczę w sprawie gubienia mojego sadełka a jest jego trochę "dużo trochę za dużo"
licze że bedziemy sie odwiedzać
pozdrawiam ciepło
-
Oj, Bianca, rozumiem Cię z tymi gośćmi.. sama mam niektórych znajomych takich, którzy jak przyjdą, np. o 18, to przed 24 bardzo rzadko wychodzą.. a ja mam ich dość - ich samo wychodzenie trwa jeszcze godzinę w drzwiach choć tyle razy robię aluzję, że jutro mam wstać rano, albo jeszcze przed snem coś zrobić w komputerze do pracy - nic nie dociera, uważają, że mogę siąść do kompa o 2 w nocy i potem wstać o 6 rano - koszmar...
pdlatego po wielu takich wyzitach staram się zapraszać ich jak najrzadziej, tylko wtedy gdy już naprawdę wypada, np raz na kwartał - ale wcześniej wymęczyli mnie po kilka razy w tygodniu.. trudno, musiałam po prostu w taki sposób nawet ochłodzić nasze stosunki..
ale darmozjada obcego w domu przez niewiadomo ile, to nie wpuszczam, niestety - też mamy rodzinę, która miała ochotę u nas się na dłużej zagościć, ale od razu daliśmy do zrozumienia, że są akademiki, stancje i możemy sami od dziś załatwić (pełno jest pustych pokoi do wynajęcia - w Olsztynie kwitnie biznes stancjowy)...
no i jak się to u Ciebie rozwiązało??
-
Kasia widzę, że wrażenia tunezyjskie mamy podobne
Ada cwicz, mężem się nie przejmuj, może się nawet do Ciebie przyłaczy (o! duże A mi się odblokowało -piszę od barata, a to wielki syfiarz, więc pewnie jakiś paproch mu utknął w klawiaturze, dalej jednak nie mam Ć małego hehe)
Tequillko witam u siebie. Dziękuję za gratulacje, zawsze to miło. Sadełko spokojnie obie zrzucimy i pożegnamy się z nim na zawsze Wpadaj, to się powspieramy!
Magpru, dobrze, że nie tylko ja tak mam, już myślałam, że jestem niegościnna. Tamten kolega też nic nie rozumiał. Już się żegnał, zakładał jeden but, ale coś mu się przypominało, siadał znowu na kanapie i ględził kolejną godzinę :/ Ten chłopak co dziś przyjechał (grr) postawił nad pod ścianą. Rodzice nawet nie mieli czasu, żeby odmówic, bo jego matka mało się przed nimi nie rozpłakała. Okropna sytuacja. Ale już mu zapowiedziałam, że zostaje góra 3 dni i że potem ma się wynosic do akademika.
A co do diety, to powiedzmy, że wytrzymałam. Podjadłam z 8 winogron jakąś godzinę temu, no ale trudno. Jutro ważenie.
-
Stał się cud! Wczoraj wieczorem nie podołałam i wlazłam na wagę. A tam 74 kilo, już więc pożegnałam się z trójką. A dzisiaj rano się ważę oficjalnie i jest równiutko 73,0 kg. Haha
Zaraz idę poszukać, gdzie leży ten zgubiony przez noc kilosek. Pewnie pod łóżkiem. Ciekawe, czy odpadł mi kawałek brzucha, czy nogi?
-
Właśnie się dowiedziałam. Nie będzie mnie aż do następnego wtorku. Poblemy techniczne. Tak więc trzymajcie się dzielnie, obym i ja się dzielnie trzymała i chociaż nie przytyła bez forum. Powinnam byc w przyszły wtorek. Buźka i do zobaczenia!
-
witaj slicznotko :*
ach... troche sie zaniedbalam na Twoim watku, poczytam co tam slychac...
a Ty wracaj predko, trzymaj sie cieplo i odpoczywaj
-
-
Bianeczko jakze sie niezmiernie ciesze ze zostajesz na UW. Ja jak juz napisalam dostalam sie na SGGW na swoja ukochana weterynarie Jako ze Ty jestes Warszawianka napisz mi prosze kochanie ile placisz za karnecik i gdzie chodzisz na fitness i silownie bo od pazdziernika tez chciala bym zaczac A moze jesli miala bys ochote to mogly bysmy sie poznac osobiscie i chodzic tam razem Ojej chyba troche sie zagalopowalam i bardzo Cie przepraszam za taka bezposredniosc ale Ty jestes tak kochana i otwarta osobka ze jakos tak czlowieka do Ciebie ciagnie i ma sie straszna ochote poznac Ciebie osobiscie...no nic moze kiedys uda nam sie wyskoczyć razem na silownie i dietetyczna kawke Buziaki sloneczko i trzymaj sie dzielnie przy swoich postanowieniach Chudniesz pieknie i pieknie wygladasz Pamietaj jedno- Bardzo fajna z Ciebie laska Pod kazdym wzgledem Powtarzaj to sobie jak mantre hih debilek ze mnie maly...no moze sredni bo juz na pewno nie grubasek
-
Bianca,czekamy na Ciebie,no i zeby problemy techniczne szybko sie rozwiazaly
Problemy wagowe-widze rozwiazuja sie wspaniale!!! (cuda w nocy )
Gratuluje!!
-
Jestem jestem! Bardzo wam dziękuję za odwiedziny i takie miłe słowa. Pod tym względem (i innymi!) zawsze mogę na was liczyć
Yazoo, no stęskniłam się za Tobą! Wpadaj często.
Cauchy, póki mam wakacje (czyt. wyjazdy), to raczej nikogo nie przegonię, raczej utrzymuję wagę, choć czasem owszem, zdarza się parę gram mniej na wadze. Ale trzymam się, trzymam!
Kamus, nareszcie! Gratuluję weterynarii!!! Ja mieszkam trzy stacje metra od SGGW, więc grzechem byłoby nie poznanie się! Zamieszkasz w akademiku czy z chłopakiem? To w sumie nie moja sprawa, ale jeśli w akademiku, to po prostu wiem, gdzie Cię szukać, bo poznać się musimy! A siłownię będziesz miała na terenie kampusu, który jest boski. Samej siłowni nie znam, ale na pewno wymiata jak i całe SGGW. Ja na siłownię chodzę u siebie na osiedlu na Kabatach. Za 12 wejść miesięcznie płacę 150 zł. No ale jako studentka na pewno będziesz miała zniżki itd itp. Na pewno nie grubasek z Ciebie. 15 kilo, rany, oby tak dalej!
Sissi widzisz, a mówią, że cudów nie ma
No a teraz nowinki. Udało mi się w tym tygodniu wyjechać na parę dni z Karoliną. I... mam złamane serce Otóż poznałam chłopaka. Spędziliśmy razem jedynie 5 dni, ale było tak cudownie, że pożegnaniom nie było końca. Sytuacja fatalna, bo mieszkamy 2000 km od siebie, więc szanse są zerowe... To całkowicie niesamowita historia. Znamy się tak krótko, a on mi mówi, że się we mnie zakochał, że jestem piękna i niesamowita. Twierdzi, że cierpi beze mnie, że będzie wyczekiwał następnego spotkania... Brzmi głupio i tandetnie, ale jest mi tak smutno, tak żal.
Skoro już się tak roztkliwiłam i naopowiadałam wam takich głupot, to powiem jeszcze i to. On sadzał mnie sobie na kolanach i nosił mnie na rękach, choć początkowo mu zabraniałam. On jednak domyślił się, dlaczego tego nie chcę (wiadomo) i powiedział, żebym się nie wygłupiała, że jestem śliczna, że podobam mu się taka, jaka jestem. No i niedość, że słowa te same w sobie wywarły na mnie ogromne wrażenie, to jeszcze dzięki nim zdałam sobie sprawę z jednego. Muszę przestać się wydurniać, chować za widmem piękniejszej, przyszłej siebie. Mam swój plan schudnięcia i ok, będę się go trzymać, ale nie mogę zadręczać świata swoimi problemami i ograniczać się pod każdym względem. Zakładałam, że nie mogę się nikomu spodobać w "obecnym stanie", a mogę. Wiem, że powtarza mi to wiele osób, ale chyba dojrzałam do tego, żeby wreszcie przyjąć to do wiadomości.
I nie gadam ot tak sobie. Dziś poszłam z koleżankami do dawnego liceum. I sama nie mogłam uwierzyć w to, jak się zachowuję. Jakby mnie poddano terapi wstrząsowej. Czułam się piękna i lubiana, gadałam ze wszystkimi, nie mogłam przestać się uśmiechać. I co ważniejsze, mówiłam o sobie. Jakbym już nie sądziła, że moje sprawy nikogo nie obchodzą. I czuję się wolna, kamień z serca.
Z powodu wyjazdu oficjalne ważenie dopiero jutro.
Pozdrowia smutna i jednocześnie radosna ja
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki