Całkiem dobrze mi idzie.Mam tylko mały problem .Popadam ze skrajności w skrajność.Przed odchudzaniem pochłaniałam dużo kalorii , teraz odżywiając się zdrowo nie potrafię dobić do tych 1200.Wygląda to pewnie trochę śmiesznie , jakbym nagle stała się niejadkiem , ale to nie tak.Poprostu nie wiem dlaczego , ale tak to u mnie wygląda.Pewnie , mogłabym przykładowo uzupełnić wieczorem braki np.orzechami , ale nie wiem , czy po 20 godzinie powinnam.Proszę o kogoś , kto wie o co mi chodzi o radę.
***
MAGDUŚ witaj , cieszę się , że jesteś , tylko nie znikaj.A co do wagi to kupiłam sobie taką zwykłą elektroniczną , bez liczenia kalorii, liczę je sobie sama , a taka o której mówisz jest w sferze marzeń , może , jak się wprawię z liczeniem nie będzie mi potrzebna.
No a tarczyca ? Biedne jesteśmy , prawda ? Leki do końca życia...Ciekawe co na to nasze wątroby ?
JUSTYNKO masz rację nie będę się zastanawiać nad przeszłością , ale szkoda trochę tych młodych lat w wersji XXXXL ....
AGNIESZKO to wyciągaj tę wagę , bo to prawdziwy skarb ! Dzięki za pamięć.
Zakładki