Witajcie kochane współdietowiczki
Zrobiłam sobie dzisiaj spacerek po mieście w poszukiwaniu kreacji na bal i jestem załamana... Największy rozmiar jaki można dostać w sklepach to 42, a ja ledwo mieszczę się w 46
Dotarło do mnie, że będę miała duży problem z kupnem kiecki, już nawet nie tej wymarzonej, ale jakiejkolwiek, w którą się zmieszczę
Mój stres potęguje świadomość, że muszę dobrze wyglądać nie tylko ze względów typowo próżnych, ale przede wszystkim ze względu na funkcję na tym balu. Prezes trochę mnie wrobił. Jestem odpowiedzialna za kontrakty ze stałymi i potencjalnymi klientami, a takowych na tej imprezie nie zabraknie. O zabawie mogę zapomniec, będę praktycznie w pracy
O wyniku 75 kg do połowy listopada też mogę zapomnieć, kilogramy nie chcą już tak szybko spadać jak kiedyś, co jest zrozumiałe. Marzy mi się chociaż ta 7 na początku i byłoby dobrze
Dzisiaj smęcę kochane dziewczyny, za co Was przepraszam, ale wpadłam w mały dołek z powodu tej cholernej kiecki
Zakładki