To z jakiego innego powodu lał się ten pot i to w dodatku całymi strumieniami
Podręczny bagaż popieram w całej rozciągłości
To z jakiego innego powodu lał się ten pot i to w dodatku całymi strumieniami
Podręczny bagaż popieram w całej rozciągłości
Tak to bywa jak się zdobywa szczyty, hehehe
Pozdrawiam
Witam Solvino !!
Ja już niestety po urlopie , było super.
Teraz już dalej walka , chociaż nie mam konkretnego celu , ale mam zamiar ją zakończyć sukcesem.
Widzę , że ty idziesz jak burza
Serdeczne gratulacje !!
Widać efekty.
Też bym tak chciała już tyle mieć za sobą
Pozdrawiam serdecznie Magda
Witajcie dziewczynki
Dzisiajszy dzień zaliczam do udanych dietkowo. Właśnie dobijam serkiem wiejskim do tysiączka, niedawno wróciłam z rowerku i czuję się porządnie zmęczona. Mam nadzieję, że moja motywacja potrwa nieco dłużej niż kilka dni. Zbliża się połowa lipca a 89 w dalszym ciągu w sferze marzeń.
Madziu - cieszę się, że urlop Ci się udał. Cel w dalszym ciągu pozostał, z tą różnicą, że teraz już nigdzie się nie spieszysz Pamiętaj, że moje 20 kg, to ja Twoje 10. Startowałyśmy z innej wagi, więc Tobie jest znacznie trudniej zrzucić tyle co ja. Oj, chciałabym mieć już Twoją wagę. Heheh, tymczasem mozolnie dotrałam do Twojej wagi wyjściowej
Pozdrawiam serdecznie
Solvinko, forum mnie nie lubi, wlasnie mi zezarlo posta, ktory do Ciebie napisalam i na dodatek mnie wylogowalo
Bedzie krotko bo boje sie ze znowu mnie wywali - prosze Cie, nie rezygnuj! Masz takie wspaniale osiagniecia, nie wolno Ci tego zmarnowac!
Zastanawia mnie czemu tracisz motywacje do dalszej walki, moze to zle skomponowana dieta? Moze nie jesz regularnie a potem masz napady glodu?
buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019
It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.
Solvinko - TRZYMAJ SIĘ KOBIETKO Damy radę walczymy z tym samym balastem
Mnie we wtorek dopadł mega dół, popłakałam sobie w rękaw męża kupiłam sobie wagę elektroniczną by muc śledzić swój spadek wagi bo ta zwykła coś mi szwankowała no i po zważeniu się popłakałam się bo po 2 tygodniach dietkowania waga nic nie drgnęła ale już jest lepiej i nie zamierzam się poddać i dalej walczę - ufam, że w końcu zobaczę 8... na przodzie a potem będzie z górki
Mam do Was pytanie - po czym może mnie męczyć zgaga i co mam począć by ją zlikwidować od dwóch dni ledwo żyje i biorę 3 x dziennie Mantii a wcześniej mnie nigdy nie męczyła
Witajcie dziewczynki
Dzisiaj kolejny dzień walki, oj idzie mi bardzo mozolnie... jendka są pierwsze plusy: waga znów pokazała 90 kg. Czyli wróciłam do punktu wyjścia
Nie wiem jak Wy, ale ja ostatnie uplane dni bardzo ciężko znoszę. Jestem jednym wielkim marudnym stworzeniem
Buttermilkuś - jasne, że się nie poddam. Jest źle, ale nie aż tak abym zaprzepaściła wszystko co do tej pory osiągnęłam. W kryzysowych chwilach, takich jak ostatnio, nie próbuję walczyć ze sobą na siłę. Wiadomo, że odchudzanie zaczyna się w głowie. Jeśli brakuje chęci, przeczekam ten okres. To znaczy nie wygląda to tak, że teraz obżeram się jak świnka. Poprostu nie pilnuję tysiączka, daję sobie dyspensę na 1500 Jeżdzę na rowerku, bo to uwielbiam, ale nie chodzę na aerobik, bo mi się chwilowo nie chce. Tutaj objawia się właśnie owa niemoc dietkowa. Waga spada baaardzo powoli, ale spada jednak. Nie jest to moje typowe tempo, które uzyskuję przy solidnej dawce ruchu. Ale już niedługo mam nadzieję, znów wdrożę w swój piękny plan
Nowa - pewnie, że walczymy. Tyle, że ja walczę trochę inaczej Poprostu chodzą za mną ostatnio przysmaki typu pierogi ruskie, czy spagetti. Dotychczas pierogów nie tykałam, spagetti robiłam bardzo lightowe, z dużą ilością warzyw i odrobiną kurczaka. Postanowiłam, żę przez jakiś czas będę jadła w miarę normalnie. Chyba poprostu strasznie zaczyna mi brakować tych normalnych dań. Oczywiście będę musiała się ograniczać. Ale wiecie co, dawniej potrafiłam zjeść pół kg pierogów ruskich, teraz zjem 4 czyli mniej wiej 150-200 g i czuję się strasznie najedzona. Jeśli mój żołądek zastrajkuje na takie jedzonko, tym lepiej. Szybciej odejdzie mi ochota na takie żarełko i wrócće na jedyną, dobrą drogę
Nowa - mnie czasami zgaga łapie po wypiciu mleka. Może u Ciebie jest podobnie?
Pozdrawiam serdecznie
Solvinko, uspokoilas mnie
Moze to wlasnie jest droga dla Ciebie - jesc normalnie ale w mniejszych ilosciach, przeciez po zakonczeniu diety i tak bedzie trzeba wdrozyc normalne jedzonko? Wiem, ze wtedy chudnie sie wolniej ale mimo wszystko sie chudnie. 1500 to nie jest znowu taka wielka zbrodnia, wazne aby w tym limicie znalazlo sie wszystko co potrzebujemy a jak najmniej smieci (pizza... ).
Odchudzanie ma byc przyjemne, nie musisz byc przeciez caly czas na przyslowiowej salacie!
Do tego jezdzisz na rowerku, przy okazji nadwyzke (o ile jest, nie chce mi sie teraz liczyc ile powinnas zjadac zeby mimo wszystko chudnac) spalajac.
buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019
It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.
Witaj !!
Ja też po przyjeździe pomału wprawiam sie w swoja dietę , narazie jem wszystko w małych ilościach.
Na wadze nie przybywa i powoli spada w dół.
Jak dojdę do paseczka to zacznę ostrzej.
Najważniejsze , że jest tendencja spadkowa .
Byle tak dalej
Pozdrawiam serdecznie Magda
Weekendowe buziolki
i dużo rowerowych podrózy a waga na pewno wreszcie skapituluje
Całuski H
Zakładki