No nie Big coś ty narobiła? Weź się w piąchy i działaj
No nie Big coś ty narobiła? Weź się w piąchy i działaj
tylko jak bebe, tylko jak?Zamieszczone przez bebe13
Wczoraj było tak sobie. Nie jestem z siebie zadowolona. Wypadł mi basen i dodatkowo mam na sumieniu parę grzeszków, ale i tak nie jest to takie objadanie się jak ostatnio. Mogę więc powiedzieć, że zrobiłam malusieńki tiptopek do przodu.
stare forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...=asc&highlight
------------------------------------------------
Witaj, witaj Biglady. Tak się zbierałam, żeby do Cię napisać. Jestem troszkę na Ciebie zła za Twoje "wpadziochy". Podjęłaś ważną decyzję o zrzuceniu kilosików. Proszę Cię, nie doprowadź do stanu, w jakim ja się znalazłam, a trochę mi trąci, że niestety możesz do tego doprowadzić. Postanowienie już poczyniłaś-chcesz schudnąć, tylko jakoś nie mogę się doczytać, czy masz już sprecyzowany plan w jaki sposób chcesz to zrobić. Mam wrażenie, że chyba jeszcze nie. Wyznaczyłaś sobie czas, wyznaczyłaś cel tylko jakoś metoda chyba trochę kuleje. MUSISZ jasno określić sposób walki z nadwagą i ze 100% reżimem go wdrażać. Niestety muszę Cię zmartwić do momentu, kiedy tego nie zrobisz będziesz się miotać od wpadki do wpadki. To spirala, która niestety sama się nakręca. Jestem taka mądra, bo wiele razy przez to przechodziłam ze skutkiem widocznym na suwaku. Mam nadzieję, że nie czujesz się urażona za moje wywody, ale bardzo chciałabym, żebyś bardzo na serio wzięła się za siebie. Wszystkie tu na forum wiemy jaka to trudna i mozolna praca, nawet nie samo zrzucanie kilogramów, ale zmiana sposobu odżywiania i umiejętność unikania pokus żywieniowych. I ma żadnego usprawiedliwienia dla "wpadek", zwłaszcza na początku odchudzania. "Wpadki" można wybaczyć przy lekkiej nadwadze, kiedy na drugi dzień spalimy nieszczęsne nadkalorie. Nas obu to nie dotyczy. Będziesz się z nimi czuła gorzej i boję się mysleć, w którą stronę się to może rozwinąć.
Biglady jesteś mądrą dziewczyną, wiedz, że wspieram Cię bardzo bardzo mocno, a te moje wymądrzania, to tylko dlatego, że martwię się o Ciebie. Gdybym kiedyś wiedziała to co wiem teraz może nie doprowadziłabym do tego, że startowałam prawie ze 150. Dlatego zaklinam, czerp mądrość z głupoty innych, czytaj: mojej. . Bardzo mooocno Cię ściskam i czekam na relację z dzisiejszego dnia. Tylko, żeby było dietowo, zdrowo i niskokalorycznie.
Tak się rozpędziłam, że odpowiedziałam u siebie. Powtarzam więc u Ciebie "No to gratuluję. Teraz proszę spisywać dokładnie co jesz, o której godzinie i ile ma kalorii. To chciałabym poczytać na Twoim wątku. Jednak nie ukrywaj "wpadek" choć ich nie przewiduję , zastanowimy się co z nimi zrobić i dlaczego się pojawiają. Prosty dzienniczek, który ułatwia życie. Ja rozpisuję wszystko jak jestem na mieszanej DC, a za jakiś czas też będę na 1000 kcal. Rozejrzyj się czy nie ma gdzieś niedaleko Ciebie aquaaerobiku, to mój konik i miłość. Nie męczy, nie nadwyręża stawów a tłuszcz spala i modeluje sylwetkę, że palce lizać". Trzymaj się, wiem, że musi być dobrze, nie przyjmujmy innej ewentualności.
[quote="agula0274"]Tak się rozpędziłam, że odpowiedziałam u siebiequote]
Nie szkodzi. Byłam u Ciebie i sobie wszystko przeczytałam
Jeśli chodzi o rozpisywanie wszystkiego co zjadłam to w moim przypadku się to nie sprawdzi.Jestem na to za leniwa Wieczorem układam sobie plan posiłków na dzień następny i próbuję ustalić wartość poszczególnych produktów w tabeli tak, żeby było 1000-1200 kcal.
I potem to realizuję, a w każdym bąź razie próbuję realizować.
stare forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...=asc&highlight
------------------------------------------------
Przynajmniej na początku dobrze jest prowadzic takie notatki. Pozwalają ogarnąć co naprawdę zjadamy i wypijamy i ile dostarczamy dzięki temu kalorii. Ale skoro kategorycznie odmawiasz notowania, to trudno. Tylko mimo wszystko pilnuj się na litość i nie zapominaj doliczać sobie rzeczy, o których ja osobiście najczęściej zapominałam, jakiś napój, parę łyżek jogurtu, złapana w przelocie przekąska. Koniecznie właśnie unikaj jedzenia "w przelocie" nie mamy nad nim kontroli, a mózg nie rejestruje tego jako spożycia posiłku i mamy bombę, bo mimo jedzenia możemy czuć "psychiczny" głód.
Witaj Big
może jeśli nie dajesz rady na 1000-1200 kaloriach, to może zwiększ limit do 1500 , też schudniesz , a będzie łatwiej?
Witaj córko marnotrawna ( hmmm jesteś strasza ode mnie, ale co tam )
Cieszę się, że do nas wróciałaś. Myślę, że powinnas położyć nacisk na ruch, ale nie tak jak ostatnio. Trenowanko na basenie, a poźniej loda. To nie ma sensu. Powinnaś dużo spacerować. I pływać. Nie proponuję Ci aerobiku, bo to bardzo obciąży Twoje nogi.
Co do diety to nie ma sensu katować się 1000 kalorii jesli na nim nie dajesz rady.
Nie wiem jaki tryb życia prowadzisz, ale...
1. Twoje zapotrzebowanie energetyczne przy siedzącym trybie życia, bez ćwiczeń to 2646 kalorii.
2. Przy katywności np. dwa razy w tygodniu ćwiczenia zapotrzebowanie to 3213 kalorii.
Tyle właśnie torzebuje Twój organizm,żeby do prawidłowego funkcjonowania.
Jak sama widzisz to całkiem sporo. Wystarczy, że zmniejszysz zjadane porcje do 1600 i bedziesz chudła. Mówię oczywiście o pierwszym warincie, bo przy drugim można podnieść ilość zjadanych kalorii. Chudnięcie około 1 kilograma tygodniowo to bardzo dobry wynik. Nie ma sensu chudnąć szybciej, bo skóra nam tego nie wybaczy.
Jedząc więcej - nie będziesz miała napadow głodu i lepiej się będziesz czuła.
Oczywiście ostateczna decyzja należy TYLKO do Ciebie.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Tu byłam Tu jestem
PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...
Witaj Biglady!!!
Przywitałaś mnie jak tylko weszłam na forum,ale ja (istota wybitnie nieuzdolniona w dziedzinie komputerów)jakimś cudem otworzyłam dwa takie same tematy.
Tego drugiego w porę nie dostrzegłam,a tam też się odezwało kilka osób.
Nie będę ci dawać żadnych dobrych rad,bo takich wiele już dostałaś.
Napiszę tylko:WIERZĘ W CIEBIE I W KAŻDĄ INNĄ FORUMOWICZKĘ,NAWET W SIEBIE.BĘDZIE DOBRZE,BO MUSI BYĆ!!!
Wiecie,ja się trochę wstydzę chodzić na basen. Nieeeno, nie" trochę się wstydzę"
Tylko wstydzę się tak bardzo,że nie chodzę.Tchurz jestem,przejmuję się jak ludzie będą na mnie patrzeć i czy ja sobie poradzę z tymi spojrzeniami.
Pozdrawiam cię serdecznie!!!
Rewolucja fajnie napisała więc nie będę powtarzać
Odemnie propozycja zastosowania się do dietki niełączenia. Dużo na ten temat można znaleźć szukając w google. Na mnie zaczyna to działać
Wytrwałości życzę
Zakładki