Hmn..... miałam dzisiaj nie pisać u siebie, ale miałabym wyrzuty sumienia gdybym nie przyznała się do tego, co zrobiłam wczoraj. Co zrobiłam? Otóż ze stoickim spokojem, z głupawym uśmieszkiem na gębie pochłonęłam na raz tabliczkę czekolady. Zostały tylko dwa paseczki, które miałam ochotę również pożreć, ale na które również zakusy zrobił mąż, a że jest szybszy.....Wiecie co jest w tym najgorsze? Że jak widziałam znikające w czeluści otworu gebowego małżonka moje (widzicie?-napisałam "moje"!!!) kawałki czekolady to pomyślałam: "Kurcze! Zeżarł mi czekoladę!!!Boże! To jest straszne!!! A ja jestem chora!!! Nie dość, że zjadłam prawie całą czekoladę (zamiast nie jeść jej wcale, albo zadowolić się jedną kostką), to jeszcze na dodatek takie myśli
Jest mi wstyd!!!
Zakładki