-
Hm...a nie lepiej było trwać na dietce 1000 kcal? Apokojnie moze teraz ważysz 1 kg wiecej a jutro będzie inaczej ;* Głowa do góry i do walki !
-
No i od razu lepiej ! Mimo, że w tygodniu +1 to widać z Twojego posta bijącą motywację I to jest ogromny POZYTYW - wychodzisz z tarczą a nie na tarczy
-
ach kochani, nie wiem czy to ta moja motywacja, czy cos innego, ale... dzis sie zwazylam i jest 73! moze wczoraj zwazylam sie w zlym momencie? jak bylam po jedzeniu albo cos.. nawet juz nie pamietam
wazne ze dzis znowu 73, wiec startuje od zera ten tydzien
ale fajnie dziekuje wam za slowa wsparcia- 1000 kcal nie chce zlosnico, bo zawsze jak ja stosowalam musialam myslec o jedzeniu- ile to wazy ile ma kcal i byla to dla mnie wielka katorga takie obliczanie
teraz jest super- caluje goraco, mam nadzieje ze do konca stycznia zejde jeszcze kilo i bedzie 1 etap z glowy
caluski, lece zmienic tickerek :P
-
hoł hooooł!
jestem dalej waze 73- wazylam sie i rano i wieczorem i waga oscyluje wokol tej liczby
odzywiam sie zdrowo, cwicze- jest pozytywnie!
mogloby cos szybciej ruszyc, bo chetnie skonczylabym ten 1 etap
poki co-czekam!
-
jestem
fajnie dzis szła dieta, do czasu az moj najukochanszy mis zrobil nalesniki- zjadłam dwa - nie moglam sobie poradzic z wyrzutami sumienia i znowu zwymiotowałam.
nie no ja sobie juz z tym nie radze zawsze tak jest, ze mam ogromne wyrzuty sumienia i czuje jak mi sie tworzą komorki tluszczowe pod brzuchem jak tylko zjem cos niedozwolonego...a pozniej mam poczucie radosci, swiezosci i pustki w zoladku.
wiem, ze to poczatki bulimii, dlatego bede bacznie sie sobie przygladala- najwazniejszy jest umiar... musze nauczyc sie jesc normalnie, a nie raz poscic a raz rzucac sie na zarcie.
mam nauczke, mam nadzieje, ze wyciagne wnioski
caluje, cwiczylam dzis duzo
-
Yazoo, nie rób tak więcej...proszę...naprawdę nie warto...
Pogadaj na GG z Południcą, ona przez to przeszła - może będzie mogła Ci pomóc, porozmawiać, coś doradzić.
Yazoo, pamiętaj w każdej chwili też o jeszcze jednym. Dwa naleśniki mają co najwyżej 500 kalorii. Żeby przytyć kilogram musisz przyjąć i nie spalić 7000 kcal. Od dwóch naleśników naprawdę nie przytyjesz także te tworzące się komórki to autosugestia.
Martwię się o Ciebie
-
Yazoo, witaj po przerwie (mojej oczywiście). Tak ładnie Ci idzie. Tego się trzymaj. Ale trzymaj się zdrowo. Jak już coś zjadłaś, to trudno. Raz może się zdarzyć i tak jak mówi Kuba, od tego się nie tyje. Nawet nie ma szans. Nie bój się tak panicznie. Niepokoi mnie to, że wyobrażasz sobie szarżujące komórki tłuszczowe. Wyobraź sobieraczej szczupłą siebie i dąż do celu powoli. Jak się potkniesz to trudno. Świat się nie zawali, a Ty się wzmocnisz. Wymiotując, tylko się osłabiasz. Trzymaj się kochanie i powodzenia!
-
Cześć Yazoo! Ściągnęła mnie na Twój wątek ciekawa xywka! Zastanawiam się, skąd Ci się ona wzięła- tak sobie, czy może od pewnego zespołu elektropop z lat 80tych? Uwielbiam Yazoo, zresztą w ogóle mam świra na punkcie muzyki z tamtych czasów. Inna rzecz, że założyciel zespołu gra także w moich ukochanym Depeche Mode!!!! Ale, ale... kojarzysz też zapewne Alison Moyet- charyzmatyczną wokalistkę Yazoo? Trudno doszukać się równie ciekawego damskiego wokalu, mam nawet kilka jej solowych płyt. Jak sądzisz, czy śpiewałaby tak cudownie, gdyby straciła to, co sprawia, że jest tak inna i tak cudowna?..
Yazoo, kochana, czemu prowokujesz wymioty? Nie zależy Ci na schudnięciu? Sądziłam, że po to tu się znalazłaś, chcesz schudnąć, nie?.. Nie będę poematów płodzić na temat bulimii, bo samo słowo wzbudza u mnie reakcję alergiczną. Widzisz, ja też babrałam się w tym samym błocku, co Ty teraz. W dupie mam łaskę bożą, ale jednak, pewnego dnia ktoś musiał się do mnie uśmiechnąć w Kosmosie, bo udało mi się z tego wyjść. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma takiego farta, jak ja, ale pamiętaj, że mimo, iż wylazłam z bagna bulimii, wciąż kręcę się na jego brzegu. Wyciągnij tylko ręce, a Cię wyciągnę. Nie jesteś sama.
Bulimia jest niestety chorobą psychiczną, człowiekowi lęgną się w głowie demony, których, uwierz mi, nie ma! Popuść trochę cugi, nie katuj własnego organizmu wiecznymi zakazami. Na pewno słyszałaś teorię podświadomego buntu? Widzisz, Ty tak bardzo chcesz wyrzec się jedzenia, że Twoja podświadomość, dla równowagi i zdrowia (wizja głodu!!!) będzie robiła na odwrót. Im bardziej nie chcesz zjeść naleśnika (to przykład), tym bardziej Twój organizm będzie go pożądał.
Chcesz do cholery chudnąć, czy nie? Każde rzyganie czy prowokowana biegunka rozwala Ci metabolizm, nie dość, że tracisz cenne soki trawienne, dzięki którym (upraszczając) przyswajasz i trawisz żarełko (i dzięki czemu żarcie nie idzie wprost do tkanki tłuszczowej- tak, zdajesz sobie sprawę?!), to waha Ci się woda, przez co, masz skoki wagi (to w dół, to w górę).
Łapiesz? Po każdym Twoim wyskoku bulimicznym wracasz do punktu wyjścia. Mimo, że trwasz w diecie, Twój organizm ciągle działa jak w pierwszych dniach odchudzania- musi się przyzwyczajać, obkurczać żołądek, ustawiać nowy próg głodu. NA CO CI TO? OPŁACA CI SIĘ?!
Kuba mówi świętą rację. Kilogram tłuszczu to 7000kcal! Nie da się przytyć od dwóch, ani nawet 5naleśników! Przecież nie jesz ich codziennie!
Ja, jestem na odchudzaniu trochę ponad 2miesiące. Schudłam do dziś 15kg, jedząc tyle ile chcę i co chcę. Wszystko jest na moim wątku. I nie mam od dawna ataków bulimicznych, bo z uwagą słucham, czego ten mój *******ony organizm sobie życzy. Pizza? Łokej! Naleśniki?! Mniam! Pozwalam sobie na wszystko, ale w rozsądnych ilościach. Wiem, co myślisz- że nakładam sobie tyle, co kot napłakał- bzdura- jem naprawdę niemal do oporu, ale wiesz? Po paru tygodniach żołądek mi się tak obkurczył, że choćbym chciała nie zjem tyle, żeby przytyć.
Słońce, ja wiem, jak to boli i jak trudno samemu do siebie przemówić. Ale jeśli nie potrafisz, to spróbuj zaufać mi, moje GG widać w sygnaturce, zawsze Ci pomogę i wysłucham. Ludzie z forum wiedzą, że nie potrafię kłamać, jeśli zrobisz źle, powiem Ci, jeśli pochwalę, będziesz wiedziała, że to najprawdziwszy sukces ^^
Trudno mi walić monolog, bo mogę tylko się domyślać, Twoich wypowiedzi...
Dobra, dosyć trucia, wiesz, gdzie mnie szukać, trzymaj się!
-
Dziękuję Aniu za pomoc w przemówieniu Yazoo do rozumu, mam nadzieję że dotrze to do naszej koleżanki bo się o Nią martwię, przyznam szczerze...
-
witajcie kochani
powiem wam, ze az sie łezka w okr kreci czytajac tak bliskie i cieple wypowiedzi od osob, ktorzy wlasciwie sa czlowiekowi obcy
teraz wiem, ze nie jestescie- dziekuje Wam i kazdemu z osobna- Tobie Południco(Aniu), Tobie Bianco i Tobie Kuba.
Moze po kolei
Bianco mnie tez niepokoja moje urojenia, dzis np. wyobrazalam sobie komorki tluszczowe- jak wygladają, macałam sie po brzuchu i szukalam ich pod skóra, pozniej zerkałam na moje rozstepy- myslalam, ze juz sie pokochalam, zaakceptowalam, ale chyba nie- najgorsze jest to, ze przeszkadza mi to w zyciu codziennym, kiedy z dresow biodrówek wystaje troche brzucha, a obok jest nie daj boze ktos bliski obciagam koszulke nawet 40 razy na minute- nie chce zeby ktos widzial (nie wspominam o sytuacjach sam na sam z chlopakiem- koszmar-tylko zgaszone swiatlo)
dziekuje za Twoje dobre slowa, wsparcie- na pewno mnei buduja... ale przede mna droga walki z moja wyobraznia, psychiką... trzymaj za mnie kciuki, jest mi to teraz potrzebne
Kubo ja wiem, ze od 2 nalesnikow nie utyje, prawdopodobnie nawet od 5 bym nie utyla, ale kiedy pomyslalam sobie, ze kiedy zaczne cwiczyc nie bede spalac brzucha tylko te obrzydliwe dwa nalesniki ktore pochlonelam w 5 minut to zaczelam miec takie wyrzuty sumienia, ze stwierdzilam, ze jak tylko sie "oczyszcze" to bede mogla normalnie sobie pocwiczyc... dlaczego jestem taka nierozsadna?Tobie tez dziekuje za wsparcie i troske, co ja bym zrobila...
Południco Twoja wypowiedz dala mi najwiecej jesli chodzi o fachowe podejscie do sprawy
nie wiedzialam o tym, ze wymiotujac pozbawiam sie przydatnych sokow, myslalam ,ze jesli to zrobie, to po prostu pozbede sie zbednego "balastu", nie wiedzialam tez o skokach wagi (ale teraz juz rozumiem skad moje wahania- tylko kilogramowe, ale jednak)
Ja nie chce sobie szkodzic, ja chce schudnac, cieszyc sie zyciem, jesc pysznosci, cwiczyc, tanczyc... chce byc z siebie zadowolona, ze swojego ciala- nie chce miec figury modelki, z tym pogodzilam sie juz kiedy owa stracilam (10 lat temu wazylam 44 kg i bylam chudzinką-najlepiej jednak czulam sie w wadze 55-60 kg mam 160 cm)
z tą podswiadomoscia buntu to u mnie jak znalazl- odkad pamietam zawsze sobie czegos odmawialam, a pozniej rzucałam sie na to, kiedy tylko zdarzyla sie sposobnosc- na nic bylo tlumaczenie, ze tyle juz wytrzyymalam... ba! ja nawet juz nie tlunmaczylam-wylaczalam umysl ,dzialal tylko apetyt i jakis taki...no nie wiem... ciąg do tej potrawy.
Pozniej oczywiscie wyrzuty sumienia. Nie czuje sie bulimiczka... taka sytuacja zdarzyla sie w moim zyciu czwarty..moze piaty raz. Nie wymiotuje na codzien, wlasciwie to tego nie nawidze, nie umiem sie sprowokowac, musze podchodzic do tego etapami... nie cierrrpie! ale czesto zdarzaja mi sie wizualizacje- widze jak to jedzenie zamienia sie w tłuszcz ... fe!
Zaraz lece na Twoj watek zobaczyc Twoje przezycia zwiazane z odchudzaniem... nie chce mi sie wierzyc, ze moze istniec naturalny, zdrowy sposob odzywiania i spadek wagi. Tak bardzo bym chciala... przede mna jeszcze ok 13 kg.
Dziekuje kochana za cieple slowa, poczulam sie jak w czasie rozmowy z kims bliskim... prosze wpadaj do mnie czasem i karc, albo nagradzaj- bardzo mi sie to przyda!
aha... yazoo... smieszna sytuacja... kochana ja nie znam zadnych zespolow ani nazwisk ... yazoo to napoj mleczno-bananowy -bardzo slodki i kaloryczny, ktory uwielbiam- to m.in. dzieki niemu tak sie roztyłam za granica- szklanka zawiera 80 kcal- pilam jakies 8-10 dziennie... :/
kochani! nie pisalam tyle, bo jestem chora -chyba mam jakas nauczke...zaczelo sie od bolu gardla, a konca nie widac.
caluje was mocno, dziekuje
yazoo
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki