-
a co do linków w podpisie czy w tekście - robi się je następująco
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] tutaj wpisujesz tekst, który ma opisywać link, np. tutaj jestem [/url]
czyli na przykład [ur*l=http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=62557&start=0]hybris idzie do celu[/url]
po usunięciu * otrzymasz: hybris idzie do celu
-
Hi Kefa, zmakowitych pieczystych wypieków życzę.
Masz rację, że od planowania jeszcze nikt nie schudł, zatem życzę Ci, abyś czerpała garściami z tego entuzjazmu do dietkowania i aby taki silne postanowienia towarzyszyły Ci jak najdłużej, najlepiej aż do osiągnięcia celu.
-
Witaj Hybris!
Z tego jak mnie określiłaś zgadza się jedno : faktycznie jestem duża, szczególnie na szerokść. „Trzeźwe podejście do świata” pominę milczeniem...
System 500–100-500-100 jest absolutnie nie do przyjęcia, wiem o tym doskonale. Tak sobie tylko pomarzyłam, a to dlatego, że bardziej mi odpowiada jedzenie więcej i rzadziej niż mniej a częściej. Skurczenie żołądka zawsze traktowałam jak mit anatomiczny, uważałam że tak jak serce, wątroba czy też inna śledziona, wszystko ma swoje określone wymiary i kropka. Jednak wasze doświadczenia zmusiły mnie do weryfikacji tych poglądów i zmiany rozplanowania posiłków.
Mam jednak z tym problemy, jedzenie co 3 godziny doprowadza mnie do szału, bo albo nie mogę się doczekać następnego posiłku, albo o nim zupełnie zapominam, gdy akurat robię coś ciekawego. O , na przykład teraz, młócę w klawiaturę aż echo niesie, a tu już 8.23. Śniadanie miało być o 8.00...
Pracuję nad tym, mam nadzieję, że za parę tygodni to się unormuje.
Co do wpadek dietetycznych to doskonale znam ich naturę. Mają trzy główne cechy:
1. są niezaplanowane
2. powodują znaczne przekroczenie dziennego limitu kalorycznego
3. powodują zaburzenie rytmu odchudzania
I takich wpadek nie planuję na razie miewać, bo to aż niemoralne na samym początku drogi planować postój...
Uwag wszelkich jak najbardziej oczekuję i potrzebuję , gdyby było inaczej, to bym nie ujawniała się światu, no i też chcę najadać się 50g. płatków 
Jeśli chodzi o płatki „Nestle Fitness z jogurtem”, to popadając w skrajności w skrajność, podczas odchudzania mam trochę skłonności ortorektyczne ( tak to się chyba nazywa ), więc nie spodobała mi się ta słodka mazia oblepiająca płatki
To tyle, stanowczo za dużo się rozpisuję, ale ok. 15 lat samotności w walce z wagą teraz ma swoje ujście
-
Witaj Bella o pięknym poranku 
. Wesz, ja się nastawiam na odchudzanie nie tylko wtedy, gdy mam do tego zapał i entuzjazm. Takie uniesienia, płynięcie na fali zawsze mijają, i co wtedy? Wiadomo co. Bardzo bym chciała właśnie odciąć się od emocji, a raczej się od nich uniezależnić. Moje założenie jest takie: mam zapał czy nie, chce mi się czy nie, ja i tak robię swoje. Odchudzanie może być świetną zabawą, przyjemnym spędzaniem czasu i dawać dużo radości, wiem o tym. Kiedyś, w zamierzchłych czasach, odchudzałam się z ogromną pasją, każdy dzień przynosił nowe wyzwania i radości, był wypełniony celem, wstawałam z nadzieją i dreszczykiem emocji. Schudłam z 72 do 58 kilo. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że jeszcze tylko parę kilogramów dzieli mnie od osiągnięcia celu.... i przestraszyłam się. To co ja wtedy będę robić w życiu? Wyobraź sobie, że prawie z zazdrością patrzyłam na ulicy na kobiety z nadwagą rzędu kilkadziesiąt kilo;, one mają wspaniałe zadanie! I w najgorszych snach nie przypuszczałam, że za 12 lat ja będę miała takie pole do popisu...
Marzę o tym, aby odchudzanie na tyle weszło mi w krew, że wplecie się w rytm dnia codziennego, że nie będzie zajmowało moich myśli bez przerwy.
Zresztą tego entuzjazmu tak naprawdę jeszcze we mnie nie ma, dlatego że to nie pierwsze podejście, więc nie „rajcuje” mnie kolejne zbijanie wagi poniżej stówy i gonienie za ósemką. Tak naprawdę to cieszyć się zacznę gdy dojdę do 80 kg, bo tyle osiągnęłam przy poprzednim podejściu, a było to 2 lata temu. Zaraz po tym osiągnięciu dostałam nową, stresującą i wymagającą pełnego zaangażowania pracę i wszystko wzięło w łeb, bo nie umiałam ciągnąć dwóch srok za ogon i myśleć jednocześnie o pracy i odchudzaniu.
Teraz tak nie chcę.
Filozofii typu: dzisiaj mam zapał to się odchudzam, a jutro nie mam to się nie odchudzam –
WSTĘP WZBRONIONY
-
Witaj Kefciu
Rozpisuj sie jak najbardziej
jeżeli masz ochotę ... w końcu i po to jest to forum
Trzymam kciuki za dietkowanie , widzę, że postanowienia zostały zlożone
Powodzenia w realizacji
buziaki H
-
Kefa - a gadajcie, dobra kobito, bo jak gadacie to macie łapki zajęte i przynajmniej po jedzonko nie sięgają
A już poważnie - widzisz, moja jedna z wielu teorii roboczych, które jakimś cudem sprawdzają się w praktyce, mówi, że odchudzanie wyjdzie wtedy, jeśli jest dokładnie i dogłebnie przemyślane. A prowadzenie wątku, mówienie o sobie, "głosne" analizowanie - bardzo w tym pomaga. Więc - gadaj na zdrowie, zwłaszcza, że piszesz lekko i dobrze się Ciebie czyta 
Ortoreksję znam i rozumiem, ale na szczęście to przechodzi, bo w pewnym momencie zwariować można. Jak tylko o tym napisałam, przypomniałam sobie siebie siedzącą nad porcja najchudszego indyka z ociupinką warzyw i ryczącą, że ja musze to zjeść, a jak zjem to na pewno nie schudnę
Dlatego teraz uważam, że najważniejszy jest umiar - jeśli zaplanujesz sobie rozsądną dietę - to schudniesz. Dlatego też z lubością myślę o ciasteczku owsianym, które przycupnęło sobie w szafce i czeka, aż nadejdzie pora mojego drugiego sniadania. Acz nie - myślenie o nim nie przybiera u mnie rozmiarów obsesji. Już. Na szczęście.
Ustawienie sobie pór posiłków to rzeczywiście pierwsze duże wyzwanie przed Tobą. I - jak pisałaś - na początek przyda się budzik w komórce, potem, za jakiś miesiąc, będziesz miała o konkretnych porach wręcz odruch psa Pawłowa - bo organizm sam się będzie jedzenia domagał. Wszystko to kwestia autotresury 
pozdrawiam!
-
Rzeczywiście Kefciu świetnie się Ciebie czyta , jesteś mądrą osobą , która widzę , że będzie nie tylko siebie pilnowała.Taka nasza rola wspierać innych odchudzając przy tym siebie.Nie wiem co jest trudniejsze, mi się wydaje , że bardziej rozumiem odchudzające się tu dziewczyny , niż siebie samą.Ale ja zawsze miałam problem , żeby siebie zrozumieć , dlatego liczę na to , że Wy mi w tym pomożecie.Przykładowo nie wiem , jak można tak się utuczyć , stracić zdrowie , właściwie być zdrowotnym bankrutem i nic z tym nie robić...(oczywiście mam na myśli siebie , swoją głupotę i bezmyślność)
Pozdrawiam...
-
Dorciu złota, mądra to ja wcale nie jestem, bo mądrość według mnie ocenia się po czynach, a nie słowach, a moje czyny ważą 106 kilo obecnie. Pisałam zresztą długi elaborat na Twoim wątku, to sama wiesz najlepiej. Ja też, patrząc w lustro, zadawałam sobie to samo pytanie co Ty. I pomimo tego, że jakoś potrafiłam sobie wytłumaczyć ( ale nie usprawiedliwić ), dlaczego się tak kompulsywnie obżeram, to tak naprawdę znajdowałam tylko jedną zasadniczą przeszkodę, nie pozwalającą przerwać tego przeklętego kręgu: totalny, absolutny , patologiczny, chroniczny brak SILNEJ WOLI, prowadzący do beztroskiego stwierdzenia, że przecież mogę zacząć od jutra, a dzisiaj to jest takie ostatnie pożegnanie z łakociami.
Jestem pewna, że te codzienne pożegnania z jedzeniem doprowadziły mnie do obecnej wagi, bo każdego dnia prawie, skoro „od jutra się odchudzam”, jadłam jakby to miał być ostatni posiłek w moim życiu.
Zresztą, niejedna forumowiczka powie pewnie dokładnie to samo o sobie. Nie myśl, że jesteś jakimś szczególnie beznadziejnym przypadkiem. To tylko kwestia czasu. Dzisiaj Tobie jest źle, jutro możesz odnieść wielki sukces i wspierać nowe, załamane, nie rozumiejące siebie dziewczyny. Ja kiedyś z ciekawości przejrzałam sobie całe forum „ XXL 20kg i więcej” , od samego początku, od pierwszego postu. A ponieważ zawsze lubiłam wszelkiego rodzaju statystyki, pokusiłam się o sprawdzenie, jak długo pisane były wątki i dlaczego zostały przerwane. Na 1200 założonych wątków niecałe 200 jest w miarę aktualnych ( 5 pierwszych stron ). Z tych 1000 nieczynnych ogromna większość to meteoryty liczące 1-2 strony, które mignęły i znikły. Wśród nich jest też oczywiście mój stary wątek.
A jakie ambitne tematy ! Poczytaj sobie. Jakie rozpaczliwe posty, błagania o pomoc, zarzekania się.... I były to także dziewczyny ważące po 120 –140 kilogramów, i takie po 70. I nawet myśląc optymistycznie, że porzucenie wątku nie zawsze oznacza przerwanie odchudzania, może po prostu to forum nie odpowiadało, może autorka nie miała czasu pisać.... to na pewno takich jest niewiele.
Nie piszę tego, żeby dołować, ale mi było potrzebne takie spojrzenie prawdzie w oczy, że z nadwagą zwycięża niewielu. Gdyby było inaczej, otyłość byłaby rzadkością, a jak jest, wiadomo.
Czytanie szczerych wyznań dało mi także poczucie że „nie jestem sama w nałogu”, bo wcześniej zastanawiałam się, czy ja jedna na świecie jestem takim dziwolągiem, np. jedzącym w ukryciu, wydającym ostatnie pieniądze na słodycze, dla którego zdrowie i życie nie było ważne, liczyło się tylko to, żeby się napchać.
Nie jestem sama. Odkrycie tego forum uważam za dzień przełomowy dla mojej walki. I chociaż , jak Ci pisałam, często czytałam je z pełną buzią i talerzem przed nosem, wiem, że ziarno zostało zasiane i mam przeogromną nadzieję, że właśnie zaczęło kiełkować.
Czego i Tobie z całego serca życzę, chociaż, jak widzisz, ja też nie potrafię Ci wytłumaczyć, dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej. Myślę, że zrozumienie siebie przychodzi z czasem, tzn. im dłużej się odchudzasz i twoje życie nabiera nowej jakości. Tak mi się wydaje, nie wiem, może się mylę, ja dopiero zaczynam 
Stanowczo za dużo tego pisania, ale niech nikt nie myśli, że to tak zawsze, teraz mam taki słowotok, ale bywam także baaardzo małomówna, zamknięta i lakoniczna.
-
Kefa, a ja Ci mówię, nie tłumacz się z tego, że piszesz, tylko pisz, pisz, pisz, bo to pomaga
Nie tylko Tobie 
Bardzo mi się podoba statystyka, którą zrobiłaś. Tzn. podoba to chyba nieodpowiednie słowo. Zastanawia. Daje do myślenia. Przeraża???? Chyba też.
Wydaje mi się, że do Twojej statystyki można by dorzucić jeszcze jedno: przez pół roku, czyli od momentu, kiedy regularnie zaczęłam odwiedzać forum - odchudzanie zakończyły dwie dziewczyny - ale oczywiście zakończyły w sensie "doprowadziły do wyznaczonego przez siebie końca". To dopiero zastanawia. Zacząć odchudzanie - to wyzwanie. Kontynuować - niełatwa sztuka, kontynuować z sukcesem - jeszcze większa. Ale zakończyć z sukcesem - to Mount Everest po prostu.
Kilkakrotnie w towarzystwie innej forumki zastanawiałam się, która z nas będzie miała na tyle charakteru, żeby przejść całą dietetyczną drogę, dojść do celu i tam zostać. Chciałabym mieć pewność, że mnie się to uda, ale nie mam jej, bo życie już nie raz pokazało mi, że do diety i jojo trzeba podchodzić z dystansem i pokorą. Lubisz statystyki? Czytałam gdzieś kiedyś (mój mąż - socjolog zamordowałby mnie normalnie za takie podawanie źródeł, ale on tego nie czyta, a Ty - mam nadzieję - wybaczysz
) że spośród osób odchudzających się - chudnie ok. 30%, a wśród nich z kolei tylko 30% utrzymuje osiągniętą, niższą wagę. To dopiero wyzwanie - prawda? 
I jeszcze jedno. Forum pomaga. Forum otwiera. Forum uczy, że nadwaga nie jest tylko Twoim problemem i że nie musisz się tego wstydzić, obwiniać za to i biczować. Ale musisz walczyć. Forum nauczyło mnie, żebym potrafiła powiedzieć: ważyłam 117 kg. Ale mimo wsparcia, mimo tylko fajnych, sympatycznych, ciepłych osób tutaj - walke musisz stoczyć sama. Sama musisz dziesiątki razy dziennie powtarzac sobie, że nie sięgniesz po to czy tamto, że nie pobiegniesz o 2 w nocy do nocnego po czkoladę, której pragniesz ponad zycie, albo nie wsuniesz paczki makaronu pałetającej się w szafce. I że nic się nie stanie samo, a wszystko to ciężka praca.
Ale każdy kilogram, każdy pozytywnie przezyty dzień - daje siłę, żeby z coraz większa stanowczością mówić "NIE" temu, co kiedyś zwodziło Cię na manowce.
I kończąc ten nieco przydługi wywód - takiej właśnie asertywności wobec Twoich słabości, smutków, pokus i zachciewajek Ci życzę
-
Witaj Kefo
Przeczytalam Twoj list na watku Dorci i bardzo mnie on poruszyl, bo czytalam o sobie... Z jednym tylko wyjatkiem - kiedy trafilam na forum moje odchudzanie szlo juz pelna para...
Mysle, ze z Twoim nastawieniem do problemu masz naprawde ogromna szanse na sukces, tym bardziej, ze zabierasz sie za siebie w bardzo rozsadny sposob.
Ja obzeralam sie z jednego wlasciwie powodu - z niewiary, ze jestem w stanie byc szczupla. A skoro nie jestem - to niech juz wygladam jak wygladam - przynajmniej dam sobie kulinarnego czadu, a co...
Teraz, kiedy analizuje sam moment decyzji o odchudzaniu, dochodze do wniosku, ze byl on aktem rozpaczy, takim rzutem na tasme, buntem przeciwko samej sobie, potrzeba wyzwolenia sie spod jarzma. Osiagnelam jakis moment krytyczny, stan, ktory zmusza do odpowiedzenia sobie na pytanie: kim wlasciwie jestem
Pacynka, marionetka czy kukielka w rekach Wszechmocnego Zarcia
Na czym ma polegac to moje ja
Na nieustannym Trawieniu
Na tak postawione pytania mogla byc tylko jedna odpowiedz - musze ratowac swoja godnosc, musze sie wziac w garsc i cos ze soba zrobic - inaczej kazdego dnia, juz do konca zycia bede sie zmagac nie tylko z otarciami ud, popekanymi pietami, bolem kolan i kregoslupa, odparzeniami, refluksem ale z czyms znacznie gorszym - z pogarda dla samej siebie...
No sama powiedz, Kefo, czy z takim podejsciem do tematu mozna zrobic cokolwiek innego jak nie radykalnie zmienic swoje zycie
Goraco zachecam Cie do jedzenia 5 posilkow dziennie. I to nawet nie dlatego, zebys czula sie syta, bo i jedzac 4 razy mozna sie tak czuc (wiem o tym z autopsji), ale ze przy 5 znaczaco zwiekszy sie Twoj metabolizm. I nie przejmuj sie tak bardzo przesunieciami w czasie - juz nieznaczne opanowanie chaosu przyniesie efekty - sama bedziesz zdumiona jak szybko i jak realne.
A na popekane piety polecam zdrowa diete (oliwa z oliwek od wewnatrz) i GEHWOL LIPIDRO KREM. Nie bede Ci go zachwalac wprost - zrobie to troche mniej nachalnie, ale mam nadzieje, ze dosc dobitnie. Otoz jest piec rzeczy, ktore sprawily, ze moje zycie zyskalo nowa, lepsza jakosc: w kolejnosci jak nastawaly - pralka automatyczna, pampersy, samochod (jak byl mlodszy), ksiazka "POTEGA WARZYW" i w/w krem.
I to by bylo na tyle. Mam nadzieje, ze na razie.
Mocno Cie sciskam liczac, ze nie zawiedziesz nadziei, ktore w Tobie pokladam.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki