No to zakończyłam ten okropny dzień oczywiście nie skończyło sie na tej jednej czekoladzie,pożarłam jeszcze drugą i paczke żelków,zrobiło mi sie niedobrze,jestem pełna jak balon i w dodatku jestem na siebie taka wściekła...teraz wiem,że to uzależnienie a myślałam,że mnie te nałogi ominęły...nigdy nie paliłam,pierwszy kieliszek wódki wypiłam na 21 urodzinach,o innych uzywkach nawet nie myślałam...a tu zaskoczenie...jestem nałogowcem i masz racje Magpru w moim przypadku oznacza całkowite odstawienie tylko,ze ja już to praktykowałam od prawie 2 miesiecy, tu taki nalot...nie potrafiłam sobie tego przetłumaczyc,że mi to w cale nie jest potrzebne...wrecz przeciwnie,uznalam,że nic sie nie stanie jak zjem troche...no ale nie zjadlam troche....
więc znowu jestem w punkcie wyjscia...zaczynam od nowa,od zera...tak jakbym stała na początku mojej diety.Jeszce nie wiem jakiej...bo na razie żadna nie odpowida mi na tyle,żeby nie byc dla mnie dietą...a juz myślałam,że slynne SB mnie wybawi...a może do niej wrócę...te pierwsze 2 tyg. były cudne..czułam się tak super w kazdym bądż razie wracam teraz na kilka dni na pierwszą fazę...muszę teraz doprowadzić do uspokojenia i unormowania mojego układu insulina-glukoza.A swoja droga jak tylko wróce do domku i znajdę troche czasu zajrze na pewno do książki z fizjologii...układ pokarmowy był zawsze moja pięta achillesową,więc może jak poczytam to i coś na przyszłość zostanie i póżniej przyda się nie tylko w leczeniu,ale i we własnym odżywianiu...
W każdym bądż razie muszę się podnieść....dzięki kochana Magpru,że zajrzałaś i nie nakrzyczałaś...choć trochę to by mi się przydało
Buziaczki i gorące pozdrowienia dla Olsztyna...Juz we wtorek przywitam się z nim osobiście
Zakładki