ej, no daj spokój, siostro, świetnie się nadają!!!! sprawdziłam - LAM też, zwłaszcza fajnie przy ćwiczeniach rozciągających i kiedy jestem już ledwo żywa nop wiem, wiem, że jesteśmy powalone, ale ktoś musi być, nie...?
skoro to jest wątek psychologiczny, mam coś napisać, nie? bo westalka mnie wywali za offtopy [nie tylko mnie ].
dzisiaj moja waga pokazała 84 kg, czyli to, na co długo czekałam, miałam wpadki, załamania, i nie mogłam zejść do 84 kg. kiedy było już bliziutko, ciągle robiłam coś nie tak. a teraz - mam minus 10 kg! od początku mojego "odchudzania", czyli od listopada, choć tak naprawdę tego nawet odchudzaniem nie można nazwać, bo ciągle były jakieś wpadki, dni obżarstwa itp jednak waga spadła i jestem szczęśliwa!
cóż z tego wynika? że nie można spocząć na laurach. należy się zawziąć i iść dalej! poza tym, przeciez odchudzanie nie musi być trudne czy nieprzyjemne, może być nawet przygodą i próbą pokonania słabości, ale nie siebie. dziś nie miałam ochoty na żadne grzeszki, nic mnie nie kusiło, bo ta okrągła, równiutka 84 - to zbyt piękne, i chcę dalej tracić kilogramy, centymetry i - najważniejsze - tłuszcz!!!
Zakładki