nadzieja? a co to takiego?
cześć Słoneczka :D czytam i czytam te wszystkie wypowiedzi i na pewno moge przyznac.. ze dzieki Wam jest mi znacznie lepiej.. latwiej i jakos tak razniej :wink: Jak każda (y) z Was chce schudnac, wlasciwie musze :? bo w ogole przestalam akceptowac swoje paskudne cialo, a tymbardziej swoje odbicie w lustrze.. czuje sie okropnie, jestem przygnebiona i wlasciwie juz nie mam zadnej nadziei na lepsze jutro :roll: wiele razy probowalam sie zmobilizowac do walki z kg, ale zawsze brakowalo mi motywacji.. i wiecie co? teraz to juz powinnam sie wziac za siebie, bo nawet motywacja "sie znalazla" Otoz wychodze za maz we wrzesniu br. I co ja mam zrobic z 16 zbednymi kg? dodam, ze jestem potwornym leniem i za nic w swiecie nie moge sie zebrac na jakis aerobic :oops: Prosze dajcie mi jakas nadzieje, jakas diete, ktora przynosi jakies konkretne efekty, bo to chyba jedyna rzecz, ktora mnie potrafi zmobilizowac trwale.. zreszta jak pewnie nas wszystkich :P Slyszalam troszke o diecie kopenhaskiej, ale nie wiem czy wytrzymam, az taka glodowke:> wiem, ze nie ma nic za darmo i ze bez wysilku i diety nic nie zdzialam, ale moze ktos z was ma cos "pewnego" (wiem brzmi absurdalnie:) prosze o rade :*