Strona 10 z 26 PierwszyPierwszy ... 8 9 10 11 12 20 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 91 do 100 z 253

Wątek: Czas na zwierzenia- sadełko do zrzucenia

  1. #91
    Awatar Anise
    Anise jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    21-02-2007
    Mieszka w
    Buffalo
    Posty
    867

    Domyślnie

    No to bol. Czlowiek pisze swoje przemyslenia, oddaje swoj czas i energie, a tu nagle po prostu puch! i nie ma. Zdarzylo mi sie to tutaj raz i musze przyznac, ze nieprzyjemne uczucie.
    Pamietamy, pamietamy... A Ty pamietasz? Pisz co z Toba nawet w skrocie.

  2. #92
    Awatar Agatkowa
    Agatkowa jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-04-2007
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Mnie się też zdarzyło, dużo tekstu mi uciekło, więc teraz piszę w wordzie i wklejam. Szczególnie jak mam więcej do napisania
    Napisz, co się działo, pomarudź sobie, w końcu to pomaga

  3. #93
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witam babeczki, niestety wczoraj juz nie miałam okazji, ani prawe mówiąc siły coby siąść i pisać i patrzeć w ekran i myśleć... po pracy zaraz biegiem po dzieiciaczki, bo przebicie sie przez wrocek po południu jest naprawdę niezłym wyczynem ... A potem to juz tylko plac zabaw i ploteczki ze znajomymi i tak siedzielismy prawie do 19.00 chociaż pod wieczór to już był lodowaty wiaterek ,,, I nawet nie byłam specjalnie wygłodniała bo sie w pracy obżarłam straszliwie...
    a teraz moje menu wczorajsze:
    7.00 kromeczka z dżemikiem (dzisiaj idę po serek znowu)
    8.00 kawa z mlekiem
    11.00 skusiłam sie na troche sałatki żydowskiej chociaż to zakazane całkowicie, ale nie dużo
    13.00 krokiety z brokułami x 2, surówka z kapusty z koperkiem, barszczyk z torebki
    15,00 mini serek pleśniowy
    19.30 dwa jajka na twardo ze szczypiorkiem
    21.00 lampka wina czerwonego (ojc pomogło mi to wino, pomogło)

    ... i wreszcie przyszła ta @ masakra i emocje opadły ... teraz to ja bedę jak żółw i niezgrabny słoń w porcelanie, taka jakaś ociężałość mnie zawsze ogarnia...
    Ale muszę sobie pogratulowac, bo normalnie przed @ miałam taką jazdę słodyczową, że bez opamietania potrafiłam zjeść i dwie czekolady na raz, i dogryźć kabanosem, i poprawić jakimś batonikiem i co tam było u dzieci pod ręką, jak odkurzacz,,, a w tym tygodniu to wam wszystko wypisałam i jak na taki ciężki czas to nieźle sobie z tym poradziłam, mimo jakiś pączusiów

    A teraz menu na dzis:
    7.00 ta sama kromeczka z dżemikiem renklodowym, już się skończył rodzinka wyjadła hihihi
    8.00 kawa z mlekiem
    11.00 słatka grecka
    13.00 jogurt pomarańczowy
    17.00 spagethi z sosem pomidorowym (robię go z pomidorów z puszki, rozgrzewam cebulę na łyzce oliwy z oliwek w garnku, dodaję bazylię i czosnek i wlewam te pomidorki, do tego pieprz i papryka słodka w proszku i to mieszam ok, 10 min)
    20.00 papryka czerwona do podgryzienia

    Pozdrawiam wiosennie
    AgaB

  4. #94
    truska87 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ale sie ładnie trzymasz...jedzonko co do godzinki
    No no
    MIlego dnia

  5. #95
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez truska87
    Ale sie ładnie trzymasz...jedzonko co do godzinki
    No no
    MIlego dnia
    Dzięki truska, godziny są oczywiście orientacyjne, ale muszę ich pilnować, bo w pracy jak nie zjem o odpowiedniej porze to już czasem mogę nie mieć możliwości zjedzenia później, dlatego wolałam sobie rozłozyć jedzonko na jakieś tam pory i naprawdę to pomaga, bo sobie dopasowuję rytmn pracy i wszystko gra... Wiem kiedy mogę sobie zrobic przerwę i że nie ma podjadania przy kompie, ale trzeba podnieść pupę i ruszyć po herbatę, czy inne picie i przy okazji zjeść posiłek... Już nawet nikt na to nie zwraca uwagi, przyzwyczaili się a nawet niektóre koleżanki przyłączają się z jedzonkiem i wtedy jest jeszcze milej
    A w domu gotuję i jak nie ma odpowiedniej pory to nawet potrafię nie sprubować, wszytsko na wyczucie, a ponieważ prawie nie solę tylko doprawiam ziołami i przyprawami to nie mam stresa że coś będzie nie do zjedzenia o smaku solniczki
    Niestety moja waga obecnie skacze sobie, raz jest 90,5 a później 91,2 i tak naokoło, nie mogę ruszyc dalej w dół, ciągle coś nie tak, jednak trzeba się wziąść w garść coby nie tylko utrzymac wagę na stałym poziomie, ale i dogonić bałwanki, jak wkrocze w kraine bałwanków to przesuwam suwaczek, ale póki co nie mogę zbyt optymistycznie do tego podchodzić, muszę sie pilnowac na każdym kroku i byc czujna... Obserwacja, kontrola i wizytacja to moje podstawowe narzędzia w walce z kiloskami i swoją zmienną silno-słabą wolą,,,
    Pozdrawiam

  6. #96
    Awatar Anise
    Anise jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    21-02-2007
    Mieszka w
    Buffalo
    Posty
    867

    Domyślnie

    Witaj Aga! Ja napisze tylko, ze jestes dzielna i wspaniala. Pamietam jak na poczatku bylas slodyczowym potworkiem tak teraz zamieniasz sie w piekna krolewne i nie ma zmiluj sie. Musze przyznac, ze jestem pelna podziwu jak oddalasz te swoje pokusy na slodycze i pewno sama siebie nie doceniasz, ale ja widze ogromna poprawe w Twoim nastawieniu do zrzucania sadelka.
    Nie martw sie ze waga stoi, rob swoje prosze Cie i nie popuszczaj. Predzej czy pozniej sadelko sie rozluzni i zacznie popuszczac.
    Wpadne do Ciebie jeszcze wieczorkiem, moze cos bedziesz pisac jeszcze.
    Trzymkaj sie i jestesmy razem, tak?

  7. #97
    emenyx81 Guest

    Domyślnie

    hej!!!!!!
    stabilizacja wagi to ciezka sprawa. u mnie tez cos sie kiwa w ta i we wte.....

  8. #98
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witajcie babeczki, waga sobie spokojnie stoi i jeśli dalej będę łamac dietę to dalej tak będzie stała...no cóż możnaby się załamać ale z drugiej strony patrząc nie ma co płakać, gdyż stoi sobie i nie idzie w górę, pieknie byłoby pogonic troche w dół, ale coś nie umiem i nie mam motywacji, niechce mi się, i to jest tylko i wyłącznie moja wina, moje nawyki i moje słabości, słodycze są wszędzie jak bakterie, ciągle mnie prześladują i wołają do mnie zachęcająco,,, a ja, no cóż, hmm, nic z tego, nie potrafię się oprzeć, i nic mi nie pomaga, ani motywacje jakieś, ani wyobrażanie sobie, że będę chuda, ani to że wyglądam jak kaszalot, ani to że juz nie mam się w co ubrac i chodzę w tych samych ciuchach na okrągło, ani to że inni chudną,,, nic, jak widzę słodycze to kwiczę i wyłączają się wszystkie blokady... moja ręka sama wędruje do czekoladki i wkłada ją do buzi, poza moją świadomościa i wolą,,, czuję się już ubezwłasnowolniona, pokonana i pogrążona. Przydałby się ktoś jak sumienie, kto by wytrzymał ze mną moje humory złości i oskarżenia i nie pozwalał mi jeść, strażnik wagi, strażnik diety, taki przy mnie jak sumienie nieczyste, nieustająco patrzący na ręce, kontroler z zewnątrz uff... Czuję się tak, jakbym była w jakis sidłach, a ciekawe jak się czują alkoholicy i narkomanii ,, to chyba jest jeszcze gorsze, jeszcze potężniejsze, o kurcze ale sobie dowaliłam tym porównaniem. ale może ja do jakiegoś psychologa powinnam sie udac, bo czuję, że sama sobie nie radzę i nikt koło mnie w moim otoczeniu nie odważy się zwrócić mi uwagę, zabronić i schować. A z drugiej strony dlaczego inni, którzy nie mają takiego problemu z wagą mieliby sobie nie pozwolić na przyjemności słodyczowe od czasu do czasu, to jest przecież mój problem nie ich... Buuuuu....
    Ale słońce świeci, będzie w tym tygodniu coraz cieplej, sprawy budowlano-urzędowe rozwiązują się powolutku, płotek jeszcze tylko nie ma siatki, a tak krawężniki wkopane i wmurowane, słupki wmurowane w krawężniki, i dwa razy w sobotę z mamą pomalowałysmy je na zielono, superkowo zaczyna wyglądac, jeszcze siatke naciągniemy i papapam działka ogrodzona, jakąś bramę sie zbije z czegoś i mozna budować bezpiecznie
    Anise jestem, jestem, nigdzie się od was nie wybieram i choćbym miała tu tylko marudzic jaka to ja beznadziejna jestem i słaba to i tak będę, nie ucieknę, a może kiedyś mi się uda zapanować nad bestią, może kiedyś, ech życie....

    Pozdrawiam Was wszystkie, dziekuję za dobre rady, pamięć o mnie i zaglądanie...
    AgaB

  9. #99
    anczoks jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-01-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj, Ago z pięknego Wrocławia!

    Widzę, że masz bardzo ładny jadłospis I że tak samo robimy spaghetti

    Będę do Ciebie zaglądać i trzymam kciuki, żeby waga ruszyła w dół

    3maj się!

  10. #100
    Awatar Agatkowa
    Agatkowa jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-04-2007
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    cześć Aga
    Wiesz, czasem strażnik i mnie by się przydał. Ze słodyczami jakoś idzie, ale za to kwiczę na widok białych bułeczek i młodych ziemniaczków z boczusiem.
    Kazda z nas ma jakieś pokusy i musimy walczyć.
    Jak nie możesz przestać, pomyśl o mnie - wyobraź sobie moje piwne oczy, jak na ciebie patrzą z wyrzutem, i że będziesz musiała mi powiedzieć, jak jestes słaba.
    Ja tak myślę o pamiętniczku i o tym, żebędę musiała się przyznać jaka jestem słaba - od razu mi przechodzi

    Buziaki

Strona 10 z 26 PierwszyPierwszy ... 8 9 10 11 12 20 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •