Strona 11 z 26 PierwszyPierwszy ... 9 10 11 12 13 21 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 101 do 110 z 253

Wątek: Czas na zwierzenia- sadełko do zrzucenia

  1. #101
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Agatkowa no to patrzę w te piwne oczy i już uciekłam z korytarza, bo tam czekoladowe takie coś pyszne, że nie wiem czy bym sie powstrzymała, gdyby nie te oczy... A tak jeśli chodzi o oczy to i moje są piwne, więc wiesz, też patrzę, i Wielki Brat działa ... hehehe teraz to ja moge wszystko, ale najgorsze są wieczory, jak zawsze pełne szeptów i pokus, księżyc, ćmy i lody, pachnąca maciejka na balkonie i winko to mnie ratuje, ale normalnie to aż mnie skręca tak bym sobie pofolgowała każdego wieczora,,, Ale się jakoś trzymam i już więcej jest zwycięstw niż porażek, ale i tak waga stoi, stoi i wogóle sie nie boi, dziwna jakaś, ale koniec marudzenia, do boju , łapie za miecz odwagi i biegnę na oślep przed siebie byle do celu... od dziś ćwiczymy charakter i zero słodyczy, zero, null, bo inaczej nie dam rady, zawsze mnie cos bedzie kusić, więc zero, zero i już,,, od dziś słodkie to wróg nr jeden, wypowiadam wojnę słodkiemu, słodyczom, czekoladkom i zaczynam cwiczenie od pozbycia sie wszystkiego z zakamarków i do kosza, do kosza, aż przestanie mnie ściskac na sam widok, ale się wściekłam, jak to inni moga a ja nie, jak to inni są chudzi a ja zawsze mam być takim kaszalotem,,, koniec tego, koniec, mam tego dość, teraz, od teraz od tej chwili wywalam wszystkie słodycze z biurka, luzzz, szlus, poleciały do kosza, ale ulga ale i troche żal, kurka żal jak nie wiem, ojojojojo, buuuu, i dobrze im tak ,,,, od dziś, heheheh zobaczymy jak długo oby jak najdłużej, jak najszybciej, i świadomie, koniec, chocby mnie skręcało, chocby mnie zżerało cos od środka, chocbym miała warczeć, nic nie ruszę, pierwsze zwycięstwo kiloskowe nagrodzę sobie dobrymi całymi pięcioma kawałeczkami czekoladki- za każde kilo jedna kostka czekoladki,,, Ciekawe jak mi sie uda, trzymajcie kciuki...
    Postanowienie nowowiosenne zrobione, a teraz bedę Wam zdawac z wszystkiego relacje, jak sie czuję, co jem i czy daję radę... Wiem że będziecie patrzeć tymi swoimi piwnymi oczyma, zielonymi oczyma, niebieskimi oczyma,,, i czekać...
    Pozdrawiam buntowniczo AgaB

  2. #102
    szila31 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-03-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    He he, to ja też patrze swoimi oczyma-koloru dziwnego-szaro-buro-niebieskimi
    Zaglądam do Ciebie, czytam i trzymam kciuki, za mnie tez prosze, u mnie waga zaczela spadac, sądze, ze to szok dla organizmu ten moj Montignac. Na razie mam powera i motywacje, ale boje sie jak waga stanie, obym sie nie złamała-ale nie mozemy, takie ciepełko, powyzej 20 st, trzeba bedzie krotkie spodenki zakladac, sukieneczki, bluzeczki odslaniające to i owo-no, niema zmiłuj sie, nie chce sie wstydzic tego lata, nie chce by moja otyłośc psuła radość wyjścia na plaze, na basen, na deptak, do znajomych, gdzie w wiekszosci same laski w miniówkach i bluzkach do pępka
    Trzymaj sie.

  3. #103
    Awatar Anise
    Anise jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    21-02-2007
    Mieszka w
    Buffalo
    Posty
    867

    Domyślnie

    Oj! Co ja tu widze?! Aga! Ustawiam Cie do pionu i dosyc rozczulania sie nad soba! Mowie Ci, czlowiek sobie moze tyc i tyc az do rozpuku, a potem to juz tylko taka bedziesz niezgrabna i trudno bedzie rzeczy robic i tak dalej. Jestesmy w podobnym wieku, a i nawet starsza jestem od Ciebie i masz sie sluchac starszej kolezanki. Mowie Ci! Mamy jeszcze szanse rozpoczac nasze czterdziestki jako zgrabne laski. Nie ma innego wyjscia i zobaczysz jaka bedziesz szczesliwa.
    A jak nie dajesz rady ze slodyczami to moze jakis hipnotyzer Cie zaczaruje albo cos?

  4. #104
    Awatar Agatkowa
    Agatkowa jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-04-2007
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    oczy Wielkiego Brata patrzą na Ciebie
    mam nadzieję, że dziś bedziesz miała lepszy dzień

  5. #105
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    He, he, juz się boję normalnie muszę się pilnowac nie ma co, bo te wielkie oczy nie dadzą mi spokoju
    Wczoraj nie było aż tak całkiem źle, bo do 20.00 się wyrobiłam z jedzonkiem i juz później tylko lampka wina, ale ogromna... jak piję wino takie krwisto czerwone i cierpkie to juz mi sie nie chce żadnych słodkości, bo winko jest z posmakiem goryczy i takie lubie najbardziej,,, Nie są to jakies luksusowe winka, coby nie było, że ja tu taka znawczyni czy coś, ale takie przeciętne typu fresko, czy z rodzaju winogron merlot, ale zawsze półwytrawne i nie słodkie broń boże, bo słodkie dla mnie tracą swój powab, ale to kwestia gustu i ulubionych smaków, więc prosze się nie obruszac jeśłi kto woli słodkie to na zdrowie oczywiście,,, To jak z kawą, dla mnie musi byc gorzka, ale znam wiele osób co to gorzkiej kawy nie przełkną, wogóle nie słodze żadnych napojów i nawet soki z kartonu są dziwnie słodkie nie pijam po prostu, wolę jakies owocowe herbatki
    wczorajsze menu:
    7.00 kromeczka z dżemikiem wiśniowym, kawałeczek piernika własnej roboty
    8.00 kawa z mlekiem
    9.00 kawa z mlekiem
    10.00 jogurt pomarańczowy z melisa mlekowity
    11.30 krokiety z brokułami x 2, surówka z białej kapusty z koprem, barszczyk z torebki
    14.00 kefir naturalny
    15.00 mini serek pleśniowy
    18.00 szynka cygańska 4 plasterki przed kolacją, kawałek piernika (nie mogłam się powstrzymac, tak pachniał mi pod nosem )
    18.20 spagethi z sosem paprykowym
    20.00 wielka lampka wina czerwonego (toż to juz prawie jak nałóg, tak codziennie z tym winem)

    Pewnie kiedyś uda mi się dotrzymac słowa i już nie jeść żadnych słodkich, nic, ale jak widać jestem słaba i nie wiem na razie co moge z tym zrobić, a hipnoza na mnie nie działa, należę do tych osób, które jak mają świadomość wpływu innych na siebie to stają na przekór i koniec manipulacji... Ale trudno jest się przyznać do grzeszków kulinarnych, kiedy wcześniej mówiłam tu o walce i buncie i o tym że nie chcę już byc gruba, mam tylko nadzieję, że sama źle sie będę czuła z powodu braku konsekwencji... Chyba nie za bardzo wierzę w powodzenie mojego odchudzania, nie umiem sobie wyobrazić, że ide do sklepu i kupuje mniejsze ciuchy... że wogóle kupuje jakieś ciuchy, że trzeba będzie coś przymierzać i wybierać, ludzie ale bez sensu
    jak tak sobie tu piszę te swoje mysli i analizuje to dochodze do wniosku że jestem osóbką która ciągle ma jakies problemy, lęki, zahamowania, ale też myslę, że niewielu ludzi o tym wie, nigdy by mnie o to nie podejrzewali...
    A może taka otyłość to sposób na schowanie siebie, za parawanem tłuszczu hihihih I trudno pozbyc się takich mysli, że mi sie nie uda, że mam słomiany zapał, że jestem słaba, że nie mogę sobie wyobrazic, że bedę chuda i kiedy, chyba nigdy, skoro tak jest jak jest... Ale nie myślcie sobie, że siedzę tu i użalam się nad sobą ,,, nie robię tego, to poprostu sa moje mysli, refleksje i poszukiwania przyczyn, bo nie wierzę, że moja psychika nie bierze udziału w tym procesie, właściwie to jak nie zacznę chudnąc w mojej głowie to chyba nigdy nie schudnę i zawsze będę przegrywać,

    Dziewczyny, ja ustawiam sie do pionu codziennie, codziennie musze pokazac że jestem silna i twarda i nie ma totamto, bo ludzie nie lubią rozlazłych, miauczących i chlipających kobiet,,, Ale uśmiech też mi towarzyszy, nie jestem smutaskiem, żeby nie było i nie zagłębiam się w czarnej rozpaczy, to tylko takie tam smutki, które da sie opanować....
    Pozdraiwam słonecznie w dalszym ciągu i bedę sie pilnować
    AgAB

  6. #106
    Awatar Balbina2
    Balbina2 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2006
    Mieszka w
    Bielsko-Biała
    Posty
    1,142

    Domyślnie

    Wpadłam się przywitać! Jakoś mi tak ciepło na sercu jak widzę wrocławiankę . Sama nią jestem, ale wyemigrowałam dość dawno do Bielska. Kocham Wrocław i kiedy tylko mogę to tam jeżdżę.
    Widzę , że dietkowo idzie ci fajnie. Masz ładnie rozłożone pory posiłków i oby tak dalej.

    Pozdrawiam!

  7. #107
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witam Was serdecznie... dzisiaj jeszcze nieźle
    menu:
    7.00 herbata szybkie wyj ście z dziećmi jest trudne i tak sie spóźniłam do pracy kurka
    8.00 jogurt pomarańczowy
    8.15 kawa z mlekiem
    8.30 serek mini pleśniowy
    10.30 sałatka z jajka, szynki i ogórka
    13.30 krokiety z brokułami x 2 (chyba się uzależniłam od nich), surówka z buraków z cebulą, surówka z kapusty zielonej z koperkiem
    15.00 jogurt z czerwonym grapefruitem (niedobry za słodki, najlepszy jest z pomarańczą i melisą), jogurt naturalny blee, ale dałam radę
    18.30 kurczak duszony z papryką pokrojona w kostkę, 4frytki po dzieciach , kawałek sera pleśniowego, pełna lampka czerwonego wina
    i czuję się jeszcze najedzona i szczęśliwa , bo jak widac żadnego słodyczka nie było, aż sama się dziwię, jedna jaskółka wiosny nie czyni ale zawsze to jakieś zwycięstwo
    Walczę dalej, powinnam teraz kupic jakieś spodnie i to najlepiej trochę dopasowane, coby znowu poczuć ile powinnam schudnąć, bo takie za obszerne spodnie to dają poczucie luzu i nie widac tych fałd na nogach hihihihihi... No nic lecę bo pranie, prasowanie, dzieci do spania i takie tam różne podstawowe czynności domowe...
    Pozdrawiam AgaB

  8. #108
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witam,
    dzisiaj nowy dzień, wczoraj jeszcze wieczorem stoczyłam walke z lodówką , ale wygrałam, wypiłam lampke wina, wypiłam herbatę owocową z hibiskusem, a na koniec wielkimi literami napisałam na komputerze i wydrukowałam i powiesiłam na lodówce słowo magiczne : ZAMKNIĘTE i poszłam spać bez obżarstwa, bez podjadków, i lepiej sie dzis czuję... Troche nawet na wadze ruszyło, bo dzisiaj pokazała 90,2 więc już bliziutko do krainy bałwanków, jeszcze parę kroczków dosłownie.. jak zobacze pierwszy raz 8 z przodu na wadze to zmienię w nagrodę suwaczek na 90,00...
    A dzisiaj rano w pracy przy robieniu kawki trzebabyło sie śpieszyć i uciekac z tamtąd szybko, bo oczywiście znowu ktos przyniósł kilo cukierków czekoladowych nadziewanych rumem, kawą i innymi wiśniówkami,,, ech życie, niektórzy to mogą takie łakocie, a ja muszę je odstawić, ale najgorzej bedzie pod koniec pracy, jeśli dalej tam bedą, ludzieeee dlaczego, po co... Nie tykam żadnych słodyczy, nie złamię się, nie dam się, nie dam się,,, pisze tu od razu, bo zaraz bym poleciała i pokryjomu zjadła sobie dwa, trzy a później udawała, że ja przeciez nic takiego i wogóle jeden, czy dwa nie zaszkodzi, a to jest tylko oszukiwanie siebie i innych heheheh
    Chudnę, chudnę, chudnę i może moje marzenie coby pójść do sklepu i wziąśc do przymierzalni z 4 pary spodni i przymierzać i wybierać, nie dlatego że ładnie maskuja tyłek, ale dlatego, że któreś mi sie po prostu podobają, kiedy, kiedy...

    Niedługo wolne i bedzie mozna odpocząć i posiedzieć na działce i na wsi i podelektowac się wolnością, szkoda że moi rodzice wyjeżdżają, to może byśmy z ojcem poszli na rybki, ale niestety, no trudno....
    coby tu dzisiaj zjeść??, mam taki plan:
    7.00 kromeczka ciemnego chleba z dżemem wiśniowym.
    8.00 jogurt grapefruitowy ( bo wczoraj kupiłam dwa, ale za słodki zdecydowanie bardziej polecam pomarańczowy, acha to są te jogurty do picia, bo takiego łyczeczką bym nie przełknęła, brrr)
    8.30 kawa z mlekiem
    11.30-12.00 (trudno dzisiaj określić ), udko z kurczaka, surówka z buraków z cebulką (brakuje tu barszczyku, ale musze się odzwyczaić od sztucznych zupek z cukrem w składzie i glutaminianem sodu)
    13.00 serek pleśniowy mini
    13.30 kawa z mlekiem
    15.00 jogurt pomarańczowy
    17.00 banan, bo nic więcej nie zdążę, a to przynajmniej naprawdę kaloryczne

    a dalej nie wiem bo jade do koleżanki i zobaczymy czy coś czy tylko jeszcze jedna mała kawka z mlekiem z ekspresu ciśnieniowego mniam, czy jakas lekka kolacyjka, jak wyjdzie tak bedzie, ale słodyczy nie bede jeść obiecuję i poprosze koleżaneczkę coby nie wyciągała z szafki, wiem że mnie zrozumie

    Pozdrawiam AgaB

  9. #109
    szila31 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-03-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Aga-zaczynamy sie scigac , jestesmy wagowo teraz tak samo.
    Boje sie tylko długiego weekendu, bo okazji do jedzenia bedę miala mnostwo-dwie imprezki, poza tym na tydzien jade do rodzicow, a tam ciezko z dietą moze byc
    Jak zobacze nadwyzke na wadze, to wpadne w dołek na pewno

    Ad diety to ja jem 4 posilki dziennie, wyczytalam, ze musi upłynąć 3 godziny od posilku węglowego jesli chce sie zjesc nastepny,a 4 po tłuszczowym.
    Wczoraj zlamalam troszke diete,bo zjadlam nadprogramowe jabłko,ale bylam po fitnesie i strasznie mi sie jesc zachcialao, a potem z obiadem sie nie moglam wyrobic i zeżarlam jedno ciastko owsiane, tak wiec tylko tydzien wytrzymalam na zelaznych warunkach diety, ale nie martwie sie tym az tak bardzo, bardzo duzy ten grzech nie był -poza tym postanowilam to zaliczyc do nagrody za spadek wagi -o, i tak grubas zawsze bedzie sie usprawiedliwiał

    hipnoza na mnie nie działa,
    Na mnie tez nie, bylam kiedys u jakiegos czarodzieja, ale nie pomógl mi w walce ze slodyczami.
    Ale zdarzylosie cos, co mnie zaskoczylo, nawet troche przerazilo.
    Mianowicie tylko raz jedyny udalo mi sie zasnac na tej hipnozie - w sumie nie wiem czy to sen byl czy jakis trans, ale w tym niby snie zobaczylam lekarza w bialym kitlu, ktory szedl korytarzem i niósł na rękach bezwładne, wychudzone cialo dziecka o twarzy prawie czarnej z chudosci, zapadnietych policzkach, sinych ustach, wiedzialam , ze to ja-obraz był straszny.
    I tu musze powiedziec, ze kiedy mailam 4 m-ce, zachorowalam na biegunke toksyczną, szanse na przezycie dawano mi marne, mama odchodzila od zmyslow, a tata posiwiał. Przezylam, ale do 1 r.z bylam na specjlanej diecie, a do 10 r.z musialam jezdzic na coroczne kontrole stanu zdrowia, bo powiedziano rodzicom, ze jesli przezyje, to bedzie uposledzenie fizyczne, albo psychiczne
    Na szczescie mylili sie i jest wszystko ok-bynjamniej tak mi sie wydaje jesli chodzi o moje zdrowie psychiczne
    Pozostaloscia po chorobie jest uszkodzony system odpornosciowy i mimo iz jestem baba jak woz, to ciagle coś łapie i czesto choruje.
    Długo bylam strasznym chudzielcem,a w chorobie wyglądalam ponoc jak trup (czyli mniej wiecej tak jak w tym obrazie ze snu)

    Hipnotyzer zinterpretowal to tak, ze organizm mój zawsze bedzie sie bronil przed odchudzaniem, poniewaz juz raz zostal bardzo wyniszczony przez brak pozywienia, odwodniony i tycie, gromadzenie tluszczu,to tak forma obnrony przed kolejnym wyniszczeniem.
    Czy mozna w to wierzyc, czy faktycznie tak jest-chyba troche racji ma, bo kiedy sie duzo odchudzamy i siegamy po coraz to nowe diety, organizm tez nie chce chudnac tak szybko jak za pierwszym razem i kazde nowe odchudzanie idzie oporniej-broni sie.

    No i tak to znowu nieraz tlumacze fakt, ze jestem gruba iciezko mi sie odchudzic

    soryy Aga za taka prywate na Twoim wątku
    ale jakoś mnie tak naszło
    pozdrawiam, zycze kolejnego udanego dnia bez slodyczy

    pisalysmy rownoczesnie , widze jednak, ze mnie przegonilas wagowo, ja wczoraj 90,6, dzisiaj 90,9 -a mailam sie nie wazyc codziennie. No to musze cie gonic

    A banana mozna na Montim? Ja tak kocham banany
    Ze slodyczami mam tak samo

  10. #110
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    He He He, Szila31, pisałysmy w tym samym czasie; rzeczywiście już wczoraj jak byłam trochę poczytac u Ciebie to zauważyłam że waga nam spada podobnie, superkowo, to miło i wogóle, a weekendu też się boję, bo to wolne i leniwe dni będą i jakoś tak zawsze sie zaczyna podjadac, ech, ale damy radę, damy rade zobaczysz im mniej tym lepiej, i małe jest piękne i super będzie spoko
    Wiem o tych przerwach w jedzonku, ale ja niestety mam jakąś schizę, bo boję sie byc głodna, boję się, że jak będę głodna to nie dam rady i pochłone wszystko w zasięgu ręki, boję się tego, dlatego czasem wolę coś przegryźć, bo wiem, że jak wyjde z pracy to przerwa jedzonkowa może byc długa, bo nie wracam od razu do domu coś zjeść tylko jesteśmy z dziećmi na podwórku i jak wracam o 19.00 a nie jem np 4 godz. to koniec, co wpadnie mi w oko to już zjedzone, i jest to stan napadu kompensacyjnego niestety, wtedy leci wszystko po kolei- kabanos, czekoladka, lód, ciasteczko, kabanos, ogórek kiszony, kabanos, czekoladka i jak kobiecie w ciąży (nie jestem żeby ktoś opacznie nie zrozumiał ) wogóle mi nie przeszkadza mieszanie smaków, moge to wszystko nawet doprawić musztardą, jakby to ktoś z boku zobaczył to aż niedobrze się robi, heheheh...a później normalna kolacja, którą sobie własnie w międzyczasie szykowałam,,, tak było, nie chcę żeby znowu tak było, dlatego pilnuję żeby nie byc głodna...

    Ale jazda z tym hipnotyzerem, no niesamowite, słyszałam o takich przypadkach, chociaż jestem trochę sceptycznie też nastawiona, bo nasza pamięć jest subiektywna, słyszałaś w dzieciństwie co się z Tobą działo i ile przeżyliście i nie trudno jest naszemu mózgowi w momencie totalnego wyluzowania stworzyć taki obraz, wszystko się nałożyło dzisiejsze pragnienie odchudzenia, walka organizmu o zbędny tłuszczyk, tłuczenie do głowy o anoreksji i strach przed nią, i przeżycia z dzieiciństwa, o których wiesz, strach twoich rodziców o ciebie i o to żebyś była dobrze odżywiona i zdrowa, wcale sie im nie dziwię, naprawdę, to musiał byc koszmar i horror jakiś.
    Czasami dziękuję Bogu za to że lekarze się mylą w swoich opiniach... A propos takich przeżyć to mój brat miał podobnie, tylko że on miał sklejone kiszki i nie przyjmował pokarmu, dzięki temu że zrobili mu sondę w odpowiednim czasie przeżył, bo kiszki się jeszcze nie zrosły i ta sonda je rozkleiła, uff, ale skrót, jak to przeczyta jakiś lekarz to padnie, ale fachowo nie umiem tego opisiać,

    A to że organizm po takim ciężkim przeżyciu w dzieciństwie się broni to oczywiście jest prawdą, ale po prostu musisz sie bardziej pilnować i ja niestety też, ale u mnie to w rodzinie ojca wszystkie kobiety są otyłe i mają otyłość pośladkowo-biodrową, no i ja mam to po nich, niestety,,, I jeszcze ten strach przed anoreksją mojej matki ona po prostu dostawała schizy jak mówiłam że czegoś nie zjem, albo wrzeszczała na mnie albo szantażowała emocjonalnie pytając ironicznie czy się nawszystkich już tak ciężko obraziłam, no i jadłam co mi kazała i ile miałam na talerzu to zjadałam, nigdy mnie nie zmuszała prawda, i te słodycze, ale to kiedyś jeszcze opiszę, przy okazji...

    Nie przepraszaj za prywate na moim wątku jest mi miło że chcesz się dzielić swoimi przemyśleniami u mnie...
    ja się waże codziennie, bo bym się czuła dziwnie bez kontroli nad soba i mnie to motywuje, zawsze widzać następne 100 gr, a to dla mnie jak balsam dla duszy

    Monti nie poleca banana, ale jest to moje świadomie zaplanowane odstępstwo dzisiaj, no i mam takie super, jak lubimy wszyscy, bo zielone, takie niedojrzałe,,, o ja takie lubię...
    Pozdrawiam serdecznie AgaB

Strona 11 z 26 PierwszyPierwszy ... 9 10 11 12 13 21 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •