-
Witam
Wpadłam się przywitać i powiedzieć, że trzymam kciuki
Już niedługo zobaczysz ósemeczkę - tylko dietkuj ładnie
Widzę, że KOCHASZ słodycze dokładnie tak samo jak ja... kiedys to nawet stwierdziłam, że mogłabym się żywić wyłącznie słodyczami... no ale trzeba być dzielnym i powalczyć
Kupiłam sobie ostatnio chrom - mnie pomaga
Spróbuj może i na Ciebie będzie działał
Nawet kryzys przed okresem został zażegnany batonikiem musli - uważam to za sukces bo jeszcze 2 miesiące temu pewnie bym zjadła pół kilo ptasiego mleczka
Pozdrawiam
Aga
-
Jestem i juz na dobre zabieram sie do walki ze słodyczami, ale nie mogę coś wygrać ... Wczoraj zjadłam przy kawie wieczornej z koleżanką 6 ciasteczek zbożowych i mój organizm od razu sobie odłożył na później i waga znowu w górę... To jest jakies nienormalne, jak przez dwa dni nie jem słodyczy i nie jem po 18.00-19.00 to waga pokazuje o kilo mniej a wystarczy dwa, trzy ciasteczka i kawałek czekoladki i waga rano wskazuje o kilo więcej, Można się załamać... Ale nie poddam się, nie będę rozdzierać szat, walczę dalej- trudno, przestaję to roztrząsać i idę do przodu i tak juz dużo osiągnęłam. Niestety nie potrafię przełożyc w mojej głowie, że mogę schudnąć i wyglądać jak człowiek,.. Ciągle mi sie wydaje że to dla mnie jest nieosiągalne, ciągle w mojej głowie rodzą sie takie durnowate myśli i obrazy, jak to zmienić??
Pociąg do słodyczy mam od jakiegos czasu, normalnie jak narkoman, a to przecież tylko cukier, nic dobrego, nic wartościowego, nic specjalnego, może przerzucić sie na kabanosy
brzydulaona niestety chrom na mnie nie działa, mogę dalej pożerać słodkie, bez ustanku, a przed @ to mam też takie jazdy słodyczowe, że po prostu mogłabym zjeść parę kilo czekolady i zagryść to wszystko batonikiem, ale u mnie jest to związane z napięciem emocjonalnym i stresem, jakimś takim niepokojem wewnętrznym... I zauwazyłam, że jak się nudzę, albo czytam książkę w kuchni to szukam jakiś przekąsek i podjadam sobie, podgryzam, byle co byle ruszac buzią, a jak nic nie ma to wyjadam dzieciom chrupki do mleka Dlatego ostatnio unikam przesiadywania w kuchni, unikam czytania w kuchni, i jedynym miejscem gdzie mogę spokojnie poczytac i pomyslec jest wanna pełan piany i bąbelków ...
No nic to znowu trzeba stanąć twarzą w twarz ze sobą i swoim wewnętrznym głodem i zrzucic jeszcze z 10 kilosków na początek... W końcu jesteśmy dorosłe, i wiemy co jest dla nas dobre a co nie
Moje menu na dziś ( będą to godziny bardzo orientacyjne, bo w pracy zamieszanie)
7.00 kromka chleba orkiszowego z białym serkiem
8.00 kawa z mlekiem
9.00 jogurt wiśniowy mlekowity
13.00 krokiety z brokułami x2, surówka z białej kapusty, kefir naturalny
15.00 kefir naturalny
17.00 kurczak w sosie słodko- kwasnym, buraki tarte z cebulą
19.00 kefir naturalny
20.00 może lampka wina, bo mnie troche ratuje to wino przed podjadaniem
24.00 spanko
Plany ambitne i zobaczymy co z nich wyjdzie
Pozdrawiam AgaB
-
A nie wolalabys pisac jadlospisow juz po fakcie zjedzenia? Wtedy bedzie wszystko jasne i my dokladnie zobaczymy co Ty tam naprawde wsuwasz i dlaczego waga nie spada.
Wiesz, teraz to Ty sie mozesz obawiac ze zle wygladasz z tymi 90 kilogramami, ale za jakis czas dojda do tego sprawy zdrowotne. Pomysl ze musisz byc sprawna i zdrowa chociazby dla swoich dzieci. Maz tez bedzie mial wieksze przyjemnosci, no i Ty przy okazji. Aga, no wezze sobie to wszystko wytlumacz raz i porzadnie.
-
Witajcie,
Anise wolę sobie orientacyjnie chociaż napisac co bym cchicała zjeśc bo inaczej zjem byle co, a jak mam jakieś żarełko zaplanowane to mniej więcej się udaje, tylko te wpadki mnie gubią... Dzisiaj trzymałam się jadłospisu idealnie, tylko zamiast buraków w domu ugotowałam sobie brokuła i juz chyba nie wypiję ani kefiru a ni wina, bo mam jakies takie pozytywne nastawienie i wcale mi się jeszcze nie chce nic wciągać, więc wykorzystam ten stan i nie zapełnię niczym więcej brzucha
Wiem, wiem, sama już to widzę, po prostu się miotam, krok do przodu i dwa do tyłu, raz idzie dobrze za chwilę się załamuję, jednego dnia mam chęci i pozytywnie myślę, a następnego się wkurzam i nie daję rady, puszczam, nie potrafię utrzymać się na fali ciągle jakies przeszkody... Dlaczego nie chudnę...??? To proste i oczywiste, bo za dużo jem, albo za dużo podjadam i organizm ie daje rady, bo nie śpię, bo wysiaduję po nocach a później żeby utrzymać formę szukam dopalacza w postaci czwartej kawy lub słodycza, a one są tak bardzo dostępne i tanie i nikt mnie już nie pilnuje, to ja sama mogę sobie wreszcie kupić ile chcę, ale wiem, że nie mogę, więc nie kupuję sobie tylko moim dzieciom, ale one nie jedzą prawie słodyczy więc ja zjadam to co jest, albo jak dostaną od dziadków to kto zjada te wszytskie świństwa - JA ... Jeśli z tego co pisze wydaje się że jest mi łatwo i że sobie wszystko lekceważę, to nie jest prawda, zależy mi dziś, a jutro rano jeszcze będzie mi zależało i może ze dwa dni, aż któregos wieczoru powiem sobie a po jakiego grzyba się męczyć, czy wogóle ktoś to docenia,,, i bach czekoladka, batonik, kawa z mlekiem i ciasteczko i ulegam jakiejś takiej wewnętrznej destrukcji i powiem szczerze, że to moje pisanie tutaj ubiera to wszytsko w słowa i obrazy i jakby zaczynam sobie uswiadamiac te stany, a jak o nich wiem, to łatwiej mi walczyc, bo wiem że jestem jakaś taka niezrównoważona emocjonalnie... to jest w dużej mierze związane z moim cholerycznym charakterem, wybuchowością, zmiennoscią nastrojów... Największa walka toczy się w mnojej głowie, w moich myślach, to tutaj pisze o tych stanach i przemysleniach, ale nie opowiadam o tym na codzień innym ludzim, bo to jest przyznanie sie do swoich słabości, pokazanie słabych punktów...
Bo czym są uzależnienia?? To ucieczka przed rzeczywistością, próba zapomnienia o szarej rzeczywistości, problemach, niemocy, bezsilności, nieważności, od odrzucenia, zranień i samotności, ale nie takiej samotności fizycznej, ale emocjonalnej. Uzależnienie jest ucieczką od bólu życia i niemocy i słabości,,, Alkohol, narkotyki, i mniejszego kalibru papierosy, słodycze, kompulsywne kupowanie różnych rzeczy... To daje chwilowe rozładowanie napięć i ucieczkę, zapomnienie... A potem jest kac i ten fizyczny i ten psychiczny, moralny...
A przed czym ja uciekam?? Co jest dla mnie zmorą?? Moja koleżanka mówi że jak przychodzi do domu to kładzie sie spać o 18.00 i nie chce jej się wstawac rano do pracy, bo ja życie wnerwia (mówi o tym dobitniej, ale tu na forum nie wypada powtarzać). Ja czasem też tak mam tylko, że nie idę spać a zamulam organizm cukrem i bez tego jestem naprawdę wkurzona i opryskliwa...
Lepiej mi jak sobie popisałam i wyrzuciłam te moje mysli na ekran kompa,,, teraz to mogę powiedziec, że podjadanie jest bez sensu, a już zażeranie problemów słodyczami jest bez sensu do kwadratu, będę z tym walczyć i musi się udać, skoro potrafię postawić na swoim i być konsekwentna w stosunku do innych to dam radę sama ze sobą...
Zaczynam od teraz, ,, dziś... jesteście ze mną??? to super, razem łatwiej jeszcze jakby mnie kto kopnął w zadek za każdym razem jak sięgam po coś zakazanego, i zniósł moje warczenie to byłoby super,,, Ale gdzie znależć takiego odważnego ktosia ????
Pozdrawiam i podziwiam wszytskich konsekwentnych i pracowitych ludzi
Pa
-
To ja daje pierwszego kopniaka
Za ciągłe myslenie o słodyczach :>
Bądź twarda One nie moga z Toba wygrać
(ze mną też nie )
Trzymam kciuki
-
Brązowe oczy Wielkiego brata widzą wszystkie słodkości
Myślę, że powinnaś ze słodyczami postąpić jak alkoholik z wódką - odstawić i wytrzymać najgorszy okres. Inaczej nic z tego nie będzie a jeśli dzieci tych słodkości i tak nie jedzą... daj im czasem parę groszy na batonik, niech zjedzą... poza domem. Albo z tatą wyslij... a sobie zrób spa w tym czasie
Wiesz, nie rozumiem ludzi, którym nie chce się żyć - przecież życie jest takie piękne, nawet otłuszczonej Pani księgowej w przygranicznym pipidówku, nie ma co płakać, szkoda na to czasu ....
Buziaki
-
-
Hej, hej
jestem .... przyjmuję wszystkie kopniaki i nie daję się... Walczę, nabieram optymizmu w garście i zabieram ze sobą Wczoraj nie zjadłam już nic po 18.00 i oczywiście dzisiaj waga była łaskawa i pokazała 0,5 kg mniej i znowu jest 90,5 więc jak dalej się będę tak trzymać to jutro lub pojutrze pokaże 90,,, OPTYMISTKA hhehehehe
Dzisiaj zjadłam:
7.00 kromka chlebka orkiszowego z białym serkiem
8.00 kawa z mlekiem
11.00 jogurt do picia pomarańczowy
12.30 udko kurczaka z rożna, buraki z cebulką i kapusta czerwona, serek mini pleśniowy
13.30 kawa z mlekiem
15.00 jogurt do picia pomarańczowy
18.00 spagheti z warzywami , czerwone wino ( oczywiście odwiedzinki u koleżanki)
i zero jedzenia, koniec chcę schudnąc i być wreszcie zadowolona, i nie chcę juz o tym mysleć....
Agatkowa - alkoholicy, którzy odstawili wódkę nie zrobili tego sami, bo tego nie da sie zrobić samemu, mają koło siebie grupę wsparcia, a jak ja mówie komuś,że mam problem ze słodyczmi i nie chcę ich jeść to się na mnie dziwnie patrzą i komentarze są takie, że po co się katować, życie jest takie ktrótkie i szare, wiec trzeba sobie czasem dosłodzić i codziennie w pracy na stole przy czajniku cos leży, to czekoladki, to ciasteczka, to pączusie w wersji mini, to jakies inne dobra, i jak tu nie mysleć o słodyczach kiedy codziennie mam je przed oczami na żywca... Ale już sie postanawiam nawrócić i koniec z tym wszystkim, jesli coś nie jest korzystne dla mojego organizmu to to wyrzucam i precz z moich oczu !!!!!!
Ja też doceniam życie od ładnych paręnastu lat.. ale wcześniej wydawało mi się, że już nigdy nie będę sie cieszyc życiem i że zawsze bedzie źle i czarno,,, Teraz ciesze się każdą minutą i dziękuję za każdą chwilę, za każdego człowieka i za moje obecne życie, które jest naprawdę super, mam dzieci, męża, jesteśmy w miarę zdrowi, mam gdzie mieszkać, może kiedys we własnym domu z ogrodem i mam rodziców, którzy mi pomagają na każdym kroku i są dla mnie wsparciem, mam przyjaciół, znajomych i ogólnie jest optymistycznie i nic wreszcie mnie nie boli... oprócz takich słabości i jazd emocjonalnych jakiś nawrotów czarnych mysli, daję radę, daję sobie radę i nikt z mojego otoczenia nie posądziłby mnie o takie przemyslenia jak we wczorajszym poście, wręcz przeciwnie, potrafie innych podnieśc na duchu, pokazac im że można się zdystansować, że można z każdej rzeczy wyciągnąć dobro i że jakos z każdej sytuacji jest wyjście... To są takie sprzeczności ... Ale te moje posty to nie jest objaw czarnej rozpaczy i głebi mroków, to jest zwyczajna analiza siebie i osobiste spojrzenie na swoje odczucia i jakieś zawirowania emocjonalne... To już nie jest czarna rozpacz, nie jest pogrążanie sie w depresji, te moje nałogi to pozostałość, nawyki, ktorych musze sie pozbywac i z którymi muszę sobie jakoś poradzić.
Pierwsze kroki za mną, przyznanie sie do nałogu to połowa sukcesu. nie poddaje sie i walczę dalej, walczę, biegnę do przodu i wiem to UDA MI SIĘ....musi....
Pozdrawiam AgaB
-
Dobrze powiedziane Aga, zycie jest takie krotkie wiec po co spedzac go umilajac sobie szarowizne slodyczami? Potem rosnac i rosnac wszerz i umilac sobie, umilac, umilac... rozpaczac nad szarowizna.... jesc, jesc... troche bez sensu.
To Ty jestes pierwsza kobitka ktora podobnie jak ja lubi wedkowac i przyrode. Wyobraz sobie jaka wieksza bedzie frajda ruszac smialo do przodu po szlakach, drogach, drozkach nie sapiac i meczac sie po pierwszych stu metrach. Lekkie ruchy i pewne, to jest to co nam jest naprawde potrzebne. Serce bijace nie ze zmeczenia, ale z podniecenia na widok miejsc i zapachow. Bieganie po kwitnacej lace, zabawa z dzieciakami... no wyboraz sobie ten fakt kiedy jest Cie mniej o te nawet 10-15 kilogramow. Nie zgadzam sie! Chudniemy razem i mowie Ci, od slodyczy MUSISZ zaczac, a to nie bedzie tylko jedyne z czym powinnysmy walczyc. Oplaca sie! No Aga, masz tutaj wsparcie i jest to grupa jak tych od alkoholikow. Chcesz slodkiego, pomysl o tym ze nam bedziesz musiala to powiedziec i ze bedzie to nastepna porazka jezeli sie skusisz. Odstaw do swinstwo, przeciez to nic dobrego i w ten sposob mysl o problemie. Zycie jest krotkie, dlatego nie osladzaj sobie go i nie dokladaj jeszcze wiekszego ciezaru na swoje cialo, bo wlasnie jest za krotkie i bedzie jeszcze krotsze jezeli nie zadbasz o zdrowie. A nadwaga czy otylosc to przeciez nie jest dobre dla zdrowia i do tego czlowiekowi z tym niewygodnie.
A z reszta co ja Ci bede pisac, madra babeczka jestes i taka badz po prostu.
-
Witam, jestem i jak mówiłam wczoraj moja waga dalej łaskawa, dzisiaj wskazała 90,1. Oczywiście spać kładłam się z burczącym brzusiem ale jakie efekty No i oczywiście ta godzinka, o której się położyłam też pozostawia wiele do życzenia cóż, może dzisiaj sie uda przed 12.00 w nocy, bo coraz bardziej oszołomiona się robię... Pogoda też jakas taka mglisto- dżdżysta brrr, oczy same się zamykają słuchając kropli spadających na parapet ... Muszę sie za to pochwalić, że zamówiłam sobie stepperek i będziemy z mężusiem sobie chodzić w domku, włączyć można dobry film i spacerek , Bo niestety na jakies ćwiczonka wychodzic mi się nie uda a bez jakiegos urządzonka, to nie mam jakos ochoty ćwiczyc i troche się w temacie ćwiczeń gubię... Więc jak tylko przyjdzie to coś to zaczynam codziennie korzystać i mam nadzieję, że osiągnę jakieś sukcesy w chudnięciu, zwłaszcza pupy, bioderek i udek hehehe....
a tu można pooglądac toto co do mnie przyjdzie
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Dziś opiszę swoje menu popołudniu, i wtedy zobaczymy co tam było
Pozdrawiam AgaB
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki