-
Ja tylko na momencik. Przepraszam, że Wam nie odpisuję i nie wpadłam na wasze pamiętniczki, ale zaraz do drzwi zapukają teściowie a od samego rana staram się wszystko przygotować. Z tego wszystkiego zaliczyłam pierwszą poważną wpadkę . Zjadłam pizzę ............. i to dużo . Nie miałam czasu nawet nic ugotować, bo sprzątanie szło pełną parą. Rano tylko jogurcik z płatkami , no i ta pizza - wszystkiego wyszło1300 kcal. To straszne. Już jak jadłam miałam wyrzuty sumienia, ale najgorsze jest to, że powtarzałam sobie: skoro już zgrzeszyłam, to może zjem jeszcze troszkę, bo teraz to już pizzy chyba nie tknę do końca życia
Nie krzyczcie na mnie. I tak mam okropne wyrzuty sumienia
-
Trzymam kciuki!
-
Oj tam pizza nawet święci grzeszą czasami,a my zwykli śmiertelnicy mamy pokusy na każdym kroku powodzenia i nadskakuj nad teściami
-
-
Witam
Pogdlądam sobie Twój wątek już od kilku dni... i postanowiłam się przywitać
Już miałam napisać że śliczniutko Ci idzie a co ja tu widzę? Pizza? Cius Ciuś
No ale na jednym grzeszku świat się nie kończy... cóż poradzimy, że te zakazane potrawy wydają nam się o wiele smaczniejsze...
Ważne żby po takim grzeszku nie odpuszczać i walczyć dalej
Życzę wytrwałości w dążeniu do celu i trzymam kciuki
Aga
-
ojej
ledwie doszłam do siebie. Teściowie wyjechali wczoraj ale miałam tyle garów do mycia, że wczoraj już nie miałam siiły zaglądać wieczorem. Muszę przyznać, że było nawet ok. Teściowa tylko chwaliła jedzenie a teść nawet ze mną nie polemizował na żadne niebezpieczne tematy . Szkoda tylko, że moja mała nie mogła wyjść na dwór i całe dwa dni przesiedzieliśmy w domu. Dziś byliśmy rano u lekarza i niby ok ale jeszcze ma zakazane przez dwa tygodnie wychodzić z domu. Strasznie mi jej żal, bo praktycznie to już miesiąc przesiedziała. Zrobiliśmy Rtg płuc i w poniedziałek idę po wyniki.
Dietka - ciężko. Niby trzymam, ale tak nie do końca. Teściowie naprzywozili różnych pyszności i coraz sięgam do barku. Dziś przede mną wielka próba . Mąż otworzył ptasie mleczka. Uuuuuuuwielbiam je . Zjadłam dwie sztuki (godzinę temu i grzecznie schowałam do barku. Przyznam, nawet mnie bardzo nie ciągnie (oby tak było, dopóki się nie skończą) - jedno ptasie mleczko ma 55 kcal - horror. Muszę być silna. Ale nie jest łatwo. Tyle pokus a ruchu niewiele. Jedynie co, to stepuję na steperku. Ale wczoraj też dałam ciała, bo jak teściowie pojechali to byłam tak padnięta, że zrobiłam połowę tego co zwykle . Zaraz muszę iść to ponadrabiać, bo nowe spodnie, wylądują niedługo na dnie szafy jak przytyję
brzydulaona - witaj, to miło że do mnie zajrzałaś i ................ nie nakrzyczałaś od razu na mnie . Mam nadzieję, że będziesz częściej do mnie zaglądać
fruktelka - ledwie żyję, ale najważniejsze, że przeżyłam inspekcję . Następna dopiero za pół roku
teniu - nadskakiwałam Teściowa była pod wrażeniem, że zrobiłam zupę jarzynową i nie zabieliłam jej (że to niby dla teścia, bo on musi chude jeść i bez śmietany), że przygotowałam specjalnie dla niego - mięso gotowane (z tych samych powodów), że mizeria była z jogurtem naturalnym bez cukru - zamiast śmietany (ona na to nie wpadła ). A najbardziej smakowało jej ciasto, które kupiłam gotowe w garmażerce. Była nim po prostu zachwycona
kokarda - dziękuję bardzo i liczę na więcej
-
W takim razie WON od ptasiego mleczka!
Nie możesz przytyć!
Ja również ściskam mocno kciuki zebyś nie zjadła ani kawałeczka
I mam nadzieje, że wyniki badań będą dobre
Buźka :*
-
-
Wróciłam na właściwą drogę
Nie będę pisała co stało się wczoraj z pozostałymi ptasimi mleczkami - bo mi potwornie wstyd, a zresztą to już nie ma najmniejszego znaczenia. Moje wyrzuty sumienia o mało mnie nie zeżarły. Waga wczoraj wskoczyła na wieczór na 75,1, a że obiecałam sobie po zejściu poniżej - że cokolwiek by się nie działo - 75 nigdy nie przekroczę - zmusiło mnie to do poważnego zastanowienia. Dlatego też od rana wzięłam się w garść. Wskoczyłam na stepperek, jakbym chciała spalić to, co wczoraj zjadłam . Cały dzień pięknie dietkowałam i na wieczór waga wróciła do normy . Dlatego też to co się wydarzyło uważam za niebyłe i zaczynam od nowa walkę z tłuszczem.
Dzisiaj minął drugi miesiąc mojej diety, dlatego też musiałam dokonać wszelkich pomiarów, których tylko skrawek (ale zawsze coś) można sobie poczytać w podpisie. Zmniejszenie się moich wymiarów strasznie mnie motywuje, więc mam nadzieję, że już do 55 kg obejdzie się bez wpadek
-
Brawo!Gratuluję!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki