I jak dziś było z dietką?
aguś, jestem z ciebie okrutnie dumna nigdy nie przypuszczałam, że odchudzający się człowiek może sie jednak powstrzymać przed pysznościami podstawionymi pod nosem, a jednak... u mnie było podobnie u babci na obiedzie same pyszności i ja z wodą mineralną - okropieństwo, ale warto było
a co do mamy, to ja jej jasno powiedziałam, że nie jem takich rzeczy i oczekuję od niej wsparcia i tego, że mnie raczej będzie odwodzić od jedzenia w chwilach słabości i działa
trzymaj się
Witam wieczorkiem
Ewulka dietka oczywiście superowo
Jestem z siebie dumna - i nie wiedziałam, że ja takich uparciuch jestem... koleżanki w pracy się śmieją, że mam jakąś obsesję bo wszystko przeliczam na kalorie... no ale cóz... trzeba mieć jakies swoje zboczenie
Pilnuje się strasznie żeby dobijać do tego tysiaka... a bywaja momenty, że najzwyczajniej w świecie nie jestem głodna !! a tu jeść trzeba
Tamarku nawet nie wiesz jak czekam na to aż Ci waga drgnie... tak dzielnie ćwiczysz... w przeciwieństwie do mnie... a to mnie spadają kilosy Nie to żebym płakała, że moje spadają... ale Twoje też powinny !!
Emelka wiem wiem - już kiedyś wspominałam, że dzięki temu forum schudłam bardzo dużo... byłam głupia że to zaprzepaściłam !! no ale cóż... człowiek uczy sie na własnych błędach... potem miałam pare zrywów "odchudzanie" ale po paru dnaich poddawałam się... teraz czuje że nadeszło moje "5 minut" hehehe
Oluś fajnie masz, że Cie mama wspiera... moja niby też... się stara... kupuje kurczaczki, rybki, nawet mi czasem osobno gotuje mięsko... ale czasem ma takie wyskoki że szok !!
Próbowałam ją namowić żeby poodchudzała się z mną ale na to nie ma szans...
Jak ona pierwszy posiłek jada koło 16 godziny... i najczęściej są to ciasteczka które kupi podczas spaceru z wnusią to jak ona ma schudnąć?!... ech... czasem brak mi słów... ale teraz już wiem czemu kiedyś nie istniały sla mnie śniadania... nikt ich w moim domu nie jadał... no może czasem w weekendy...
Dziękuje Wam dziewczyny, że jesteście Jest mi o wiele łatwiej
Lecę sprawdzić co tam u Was słychać
A ja tam się bardzo cieszę,ze Twoje spadają jak szalone Na moje przyjdzie pora I ja to naprawde czuję,że w tygodniu w końcu zmienię suwaczek Innej opcji nie widzę
JEsteśmy tu z Tobą i bedziemy aż do samego końca Dobranoc:*
Takie zboczenie tzn liczenie kalorii to bardzo pozytywne jest
pozdrawiam i pieknie że jesteś taka dzielna!
A było 119 kg ...
co do niejedzenia sniadan sniadan to tez mam to po mamie...
nie mowiac juz o tym ze jak bylam mala moja mama kupowala sobie slodycze chowala gdzies a potem zjadala, oczywiscie wszedo bylskie dzieci to odkryly!
tylko ze do nasladowywania juz nikt mnie nie zmuszal!
Powiem Wam ze bardzo sie ciesze ze kiedys zamieszkam z Polowkiem bo my oboje moglibysmy zjesc ziemniaki z kefirem i jestesmy zadowoleni i mysle ze dopiero wtedy zaczelo by sie zdrowe zywienie bo i mama i tesciowa sa uparte i trudno cokolwiek wytlumaczyc! No coz bywa....
Mam nadzieje ze moje dzieci uda mi sie wychowac bez "dziekiego zarcia"
Uffff.......... żyje
Sadysta zaliczony... ale niestety to jeszcze nie koniec
Heh te moje ząbki... słabiutkie takie
Ale jak sie chce być pięknym to trzeba pocierpieć
U mnie jak najbardziej oki
Koleżanka w pracy sie dziś "wkupywała" przyniosła serniczek.... i przyznam się szczerze że oblizałam noża po krojeniu... faktycznie dobry... ale na kawałek się już nie skusiłam
Zaskoczyła mnie bardzo... bo specjalnie dla mnie przyniosła sałatkę
Pychotka - kalafior (taki leciutko ugotowany - jakieś 5 do 7 minut), ogórki kiszone, troszke majonezu (podobno latała po sklepie i szukała light) koperek i przyprawy do sałatek Rewelacja - i tak sobie mysle czy tego majonezu nie zastępować jogurtem naturalnym
Na kolacyjke w domu był mintaj - niestety smazony
No ale kalorycznie i tak mi zostało z 80 kcal do tysiaka i pewnie tak już zostanie
Pimbolinka - no moja mama też sobie czasem gdzieś ukrywała słodycze ale my z siostrą zawsze je "wywęszyłyśmy" ... Pamiętam jak ojciec kiedyś pojechał na węgry... i przywiózł chyba z 50 czekolad... bo u nas w sklepach były pustki... wszystkie te czekolady były identyczne... ale my z siostrą i tak połowe otworzyłyśmy żeby każdej spróbować po kawałku !! Już nie wspomnę o donaldach których sie wkładało do buzi tyle ile pomieściła szczęka
Ja też sobie wiecznie obiecuje, że jak będę miała dziecko to go nie roztyje... czasem z przerażeniem patrze jak moja mama dokarmia moją siostrzenicę... "zamieram jak słysze teksty... no zjedz kotlecika bo jak nie to wyłącze bajke"
Na szczęście mój Misiek też nie jest jakiś super wymagający jeśli chodzi o żarcie Chociaż mięsko to musi być... No i uwielbia rosół... bleee... jak to można jeść?
Miłego wieczoru
A no,trzeba pocierpieć by być pięknymAle za to bedziesz miała uśmiech jak marzenie No a uśmiech to już pół pocałunku Dzielnie odstąpiłaś serniczka A kolezanka wspaniała POmyślała o Tobie
Rosół jest dobry ja nie jadam zup od kilku lat..ale czasem mam ochotę na jakas wiec jem raz na jakiś baaaaardzo długi czas talerz rosołku lub pomidorowej
Miłego wieczorku:*
A ja rosół bardzo lubię Innych zup nie , ale rosołek od czasu do czasu pyszny jest.
Niestety, nie umiem go gotować.
Kobiteczko, a jakiego sadystę ty zaliczyłaś?????
Zakładki