-
Pomidorówkę to lubię... ale rosół to jadam od wielkiego dzwonu !!
Ogólnie też sporadycznie jadam jakiekolwiek zupy... ;)
Mufelku kochany - oczywiście dentyste - sadystę !! :D
Następna wizyta za tydzień... a w czwartek...hmmm.... tadam....prosze o fanfary.... ide na siłownie !! ;) Chyba :D Koleżanki poszły dziś "obadać teren" więc jutro będę wiedziała już na 100% - ja dziś nie mogłam ze względu na wyżej wymienioną wizytę u sadysty ;)
-
Ja zupki gotuję codziennie dla dzieci, ale wolę jeść co innego na co mam akurat ochotę, aczkolwiek pomidorowa z kluseczkami swojej roboty zawsze pychotunia :lol:
Dentyści - brrrr, znieczulennie obowiązkowe, najlepiej już przy przeglądaniu uzębienia :roll: hehhhee
-
Zupek tez nie jadam bo nie przepadam :) I szkoda mi kalorii ;)
Same dobre nowiny widze, nie tknelas serniczka, na silownie sie zapisalas. Super! Oby tak dalej. Trzeba przeciez rzezbic nasze cialka :)
Trzymaj sie cieplutko!
-
Padam na pysk...
Właśnie skończyłam "prace domową"... tak to jest jak się dorabia... a niby księgowość dobry zawód :D
No ale musze jakoś zarabiać na te moje kosmetyki, solaria, kosmetyczki, sadystę... no i może siłownię :D
Ja chcę URLOP :>:>
mineralna oj tknęłam tknełam... noża oblizałam ;)
Trenuje swoja silną wole... połechtać podniebienie... i się nie poddać ;)
Miłej nocki kochane... ja chyba zaraz padna na wyro ;) Dobrze, że juz po wanience i balsamowaniu :)
-
apropo zupek to ja kupuje sobie pomidorki lub pomidorki w puszce i gotuje je potem biore siteczko i pomidorki morduje przez nie ;)
i tak wychodzi i najlepsza na swiecie pomidorowa mniam !!!!!
-
Zgłaszam się ja - zupolubca 8)
Uwielbiam zupki, czesto gotuję i warzywka, doprawiam do smaku i traktuję to blenderem :d - powstaje pyszna zupa krem. Albo kupuję mieszanki wiosenne, gotuę na wodzie z przyprawami,rosołkiem i dodaję kaszę kus kus :D
-
Oo..co ja słyszę:D Siłownia:D To jeszcze szycbciej bedziesz malec w oczach:D
-
Witam ;)
No niestety siłownia na która miałam iść to jeden wielki niewypał... mają tam sprzęty tylko dla pakerów... takie do "wyciskania"... zero rowerków, steperków, orbitreków i atlasów :-/... Zatem jesteśmy na etapie szukania innego lokalu ;)
Coś moje dzisiejsze posiłki były dziwaczne... wszystko jakieś mało kaloryczne ;) kalafior, mintaj, jogurty light, do tego jeszcze ogórek zielony... żarłam i żarłam a tych kalorii prawie nie przybywało... Dopchałam się batonikiem musli - nadchodzi okres! ;) A mój dzisiejszy bilans to tylko 850 kcal :-/ Powinnam się jeszcze czymś dopchać... ale już dość późno a ja najedzona...
Muszę się pochwalić ;) Żegnaliśmy dziś w pracy koleżankę bo odchodzi... było oczywiście ciasto ;) którego bez żadnego smutku stanowczo odmówiłam !! ;)
Miłego wieczorku ;)
-
No widzę, że u ciebie same sukcesy :) zaraź mnie tą motywacją, bo moja niestety kuleje...
Gratuluję odmówienia ciasta!
To jest wlasnie piękne o tej porze roku, że dużo jest niskokalorycznych rzeczy :) i można jeść dużo a trzeba się męczyć żeby do limitu dobić :)
Pozdrawiam!
-
hmm dziś w pracy podobnie czestowali ciastem jak pachniało ehhh hehe ale powiem szczeże ze nie ruszało mnie tak jak paczka chipsów:P a co do zup... nie umiem ich jesć jakoś mi nie wchodza zadne poza rosołem:)
-
No Kochana;) U Ciebie widze kolejny sukcesy na koncie:) Ja tam problemów z dobiciem do 100 nie mam i to najmniejszych;p ja mam problemy z zejściem poniżej 1200;p
-
Zupki nie muszą być kaloryczne,jeżeli nie są na wywarze z mięsa i z kartoflami. Takie warzywne mają mało kalorii i całkiem niexle smakuja. Weź na ten przykłąd zupę Kwasniewskiego, czy jak tam ona się nazywałą, ta z kapustą..
-
brzydulaona ja też dzielnei odmawaiam słodyczom :D
-
No dziś już nie było tak kolorowo...
Zaczynają się zachciewajki przed okresem... ;)
Poza grzecznymi posiłkami ;) wszamałam dziś garstkę orzeszków solonych i batonika musli... Kalorycznie nie jest źle bo 1050 ale mogłam to zastapić czymś zdrowszym ;)
Waga od wczoraj niesmiało pokazuje 88,5 ale jeszcze nic nie zmieniam na suwaczku bo to takie niepewne 88,5 ;) Czasem jak wchodze jeszcze jest 89
Dobrze że to już koniec tygodnia... jeszcze jutro i weekend :)
Jeszcze pare tygodni i urlop :) oj juz sie nie mogę doczekać... :))
Zostało mi 1,5 miesiąca do końca 1-ego etapu... i 10 kg do zrzucenia... zatem cel nie zostanie osiągnięty... bo głodzić się nie zamierzam tylko po to by dopiąć swego :)
Mykam Was troche poodwiedzać bo później czeka mnie jeszcze "praca domowa"... heh ta robota mnie kiedyś wykończy :roll:
-
Ale popatrz ile z celu już osiągnęłaś :-)
Pięknie pędzisz do przodu i to się liczy!
-
hej:)
Dziekuje za wsparcie na moim wątku:)
Pozdrawiam.
Jak bede miala chwilke poczytam Twoj caly pa
-
1050 kcal to przecież pięknie :) nie ma powodu, żeby sobie robić wyrzuty, jeżeli nie codziennie w ten sposób nabijasz kalorie :)
A co do chudnięcia, to przecież nie zawody, a poczekasz troche dluzej to i trwalsze będą rezultaty :)
Pozdrawiam!
-
Witam:D Ważne,że zjadłaś ładnie 1050 i nie przekoczyłaś limitu:D
No...Z takim tempem spadanie kilosków kto wie co to bedzie...może i nawet 3/4 swojego celu osiągniesz?:D
-
Witam ponownie ;)
Praca domowa... odrobiona... ufff
Wiem, wiem że to nie są zawody... trochę lekkomyslnie określiłam cel ;) No ale teraz nie będe się z nigo wycofywać - najwyżej będzie osiągnięty z "lekkim" opóźnieniem ;)
Nie mam wyrzutów co do ilości kalorii bo to było oki - ale o to co jadłam ;) Usprawiedliwiam sie nadchodzącym okresem - chociaż najtrudniejszy moment jeszcze przede mną... myśle, że jutro albo w sobote może pokazać się kryzys... i obym wtedy nie znalazła na swej drodze żadnej czekolady :roll:
-
Witaj brzydulaona :D
Oj, okres to okropna rzecz :evil: A znając swoje doświadczenia - faktycznie schowaj czekoladę głęboko do szuflady :wink:
-
Brzydulaona, ty się nie zastanawiaj nad tym, kiedy złapie cię kryzys, tylko wmawiaj sobie,że dasz radę:) Znaczy myśl pozytywnie :)
Pozdrawiam cieplutko!
-
Jeden batonik to nie tragedia, tym bardziej że skończyło się na 1050.
Ja niestety jednego nie umiem , a jak zaczynam slodycze to już nastepnego dnia tez mi się chce i wtedy jeszcze trudniej jest ich odmówić, więc u mnie rozwiązanie jest jedno - nie tykać
-
Ty nie myśl o tym,kiedy bedzie kryzys,bo przecież żadnego kryzysu nie będzie:D Wierzę,że nie bedzie:*
-
No to dziś poszałam :oops:
Jest 17 a ja mam na koncie... prawie 1200 kcal - zatem zamykamy lodówke na dziś.
Poszłam w slady tamarka i zeżarłam dziś lody... :oops:
No cóż raz nie zawsze... obym już dziś nic nie jadła to będzie dobrze :)
Cieszę się że to już weekend :)
-
Oj,daję zły przykład :oops: :( Ale wiesz...Raz na jakiś czas lód nie zaszkodzi:) Czytałam u kogoś na wąteczku pokaźny artykuł jak to lody pomagają w diecie;) Ale wiesz..Takie smietankowe,np Big Milk a nie Magnum:P
No..to trzymam kciuki,żeby lodówka już się nie otwierała:*
-
Byłam twarda ;)
Nic już wczoraj nie wsadziłam do paszczy :)
Zmieniam suwaczek bo waga już twardo pokazuje 88,5 a mnie każdy utracony gram bardzo cieszy :)
Śniadanie zaliczone, kawusia wypita i już prawie 400 kcal na koncie ;)
Coś się zaczynam rozkręcać z tym żarciem ale miałam taka ochotę na jajecznicę :)
Na obiad pierś z kurczaka i pewnie jakaś zielenina z jogurtem więc powinnam dziś spokojnie zmieścić się w tysiaczku ;)
Wczoraj troche poćwiczyłam brzuszki - musze pozbyć sie tej wstrętnej oponki...
Tyłek mi schudł, nogi też troche... a oponka jak była tak jest ;)
Wczoraj odwiedziła mnie koleżanka - nie widziałyśmy się pare miesięcy - na powitanie powiedziała że schudłam :) więc chyba zaczyna być coś widać :P
Zaczynam powoli świrować, strasznie mi się tęskni za moim Misiem... ale niestety nie ma szans żeby udało mu się przylecieć przed urlopem... a do urlopu zostało równo 6 tygodni :>
Nawet sie trochę ciesze, że w pracy mam "urwanie głowy" bo czas szybko leci.
Miłego weekendu laseczki :]
-
To dobrze że nic już wczoraj nie obrąbałaś, ale te lody to kiepski pomysł, tamarek dostaje kopniaka za zrobienie lodowego apetytu :wink:
A dziś jak , nie chcę widzieć dziś słodyczy !! :evil:
-
10 kilo to przecież naprawdę dużo:) Więc trudno nie zauważyć takiej zmiany:D A 6 tygodni szybko minie..I już będziesz ze swoim Misiem:) Ciekawe jaką on minę zrobi jak Ciebie zobaczy:D
P.S EWULKO!!Bolało:P
-
tamarek będzie bardziej bolało jak u Ciebie dziś coś słodkiego zobaczę :lol:
-
-
Dziś narazie bez słodyczy :roll: i oby tak zostało ;)
2 kawy z mlekiem (nie słodze cukrem tylko słodzikiem... wiem że nie jest zbyt zdrowy)
Na sniadanie w/w jajecznica + 2 wasy + 1 plasterek szynkowej + łyżka ketchupu.
Na obiad 100 g piersi z kurczaka (gotowanej), 150 g ziemniaków, mizeria z jogurtem naturalnym połączonym ze śmietaną 12 % (prporcje 75% do 25%).
No i teraz na podwieczorek? jogurt jogobella light (150g).
Zostało jeszcze jakieś 180 kcal na kolacje.
Jak widzicie nie było słodyczy :roll: chociaz mam w domu batonika musli na czarna godzinę :D Na szczęście ostatniego! ;)
Tamarku 10 jeszcze nie zrzuciłam :roll: jak zrzuce to napisze to największą czcionką na swoim wątku :D:D
Miś niby wie że się odchudzam ale powiedziałam mu że coś opornie mi idzie i że nic nie widać ;) :roll: w sumie prawdę mu powiedziałam bo przecież ja ne widzę żebym schudła :D
A za te lody to faktycznie należą Ci sie kopy ;)
-
Lody to ZŁO hihi :D ale sama ostatnio dwa zjadłam.....ehhh.....ja chce mieć już te 60 kg :cry: :evil: :roll:
-
Właśnie przyjrzałam się twojemu suwaczkowi. Jak ładnie ci idzie to odchudzanko! Gratulacje !
A z lodów to może sorbety? Skoro nie możesz sobie darować :) Jak moje dzieci były małe, to mroziłam im soki albo Danonki :)
-
Nie jestem jakąś super maniaczką lodów ;)
Jadłam je pierwszy raz odkąd jestem na diecie :) Dziewczyny w pracy kupiły i zrobiłysmy sobie "dzień dziecka" Hehehe :)
Mam nadzieje, że to był taki jednorazowy wyskok :D
-
:D Żebyś się nie zdziwiła jak MIsiek wróci:D Ty moze i nie zauważasz różnicy,bo widzisz siebie codziennie,a on?PO długim czasie zobaczy Cię chudszą:D
-
Roznica napewno jest juz widoczna, a co dopiero bedzie za te 6 tygodni...:)
Mialas wyskok, trudno o lodach szybko zaponminamy, nie warto juz teraz sobie wyzucac, i szybko do diety wracamy :)
Buziaki
-
Hehe pod warunkiem, że przetrwam na diecie te 6 tygodni ;)
Narazie nie myśle o tym czy cos zauważy czy nie... najważniejsze, że kocha mnie taką jaką jestem :) Przynajmniej tak mówi :P
Odchudzam się dla siebie a nie dla niego :) Chociaż nie ukrywam, że jego też chce trochę zaskoczyć ;)
Już jestem po śniadanku ;)
2 wasy + paróweczka z indyka (zeżarłam siostrzenicy) + 1 plasterek sera bakoma light + 1 łyżka musztardy i pół łyzki ketchupu :P
Na obiad standardowo pierś z kurczaka... kurcze nie potrafie nie jeść pyrów na obiad... zawsze te 100-150g musi wylądować na moim talerzu :> Kalorycznie niby nie dużo ale nie powinno się łączyć pyrów z mięsem.
-
Ja tam pyrów nie jem:P
Pod jakim warunkiem??Co ja słyszę?? nonono!! Oczywiście,że przetrwasz!!!!:) Fakt,odchudzamy się dla siebie ale to tak bardzo miło,jak znajomi widzą efekty:D
-
No właśnie - co to za warunki? - o żadnych nie słyszałam :D :D
Wytrwasz - no bo dlaczego masz nie wytrwać?
Misiek będzie zachwycony, a co do tego - czy pozna rezultaty - nie musisz się obawiać - jestem pewna że pozna.
Trzymam kciuki :D
-
Witam Kobitki :D
To mój pierwszy post na forum, choć poczytuje tu sobie już od jakiegoś czasu. Dietkuję już też nie pierwszy raz, ale tym razem już miesiąc. Zazwyczaj kończyło się po 2 tygodniach, ale tym razem...musi się udać. Startowałam tak naprawde z 80 i kilka kilosów, a cel to przynajmniej 60. Teraz dobrnęłam do 75 i tak stoi na razie choć nie rezygnuję z dietkowania. Wstrętne 75 :evil: zawsze mi ciężko szło, ale tym razem nie poddam się.. Będę do Was zaglądać jeśli pozwolicie, bo czytając Wasze posty stwierdziłam, że podobne mam problemy. Teraz jestem zdeterminowana, bo znów w wakacje jadę w góry i nie chcę cierpieć i pocić się jak ostatnio. Poza tym chciałabym móc pochwalić się zdjęciami z pięknej Pragi ze mną w tle (bez wylewających się fałdków i podwójnego podbródka ech..).
Pozdrawiam Was dzielne kobiety :D