eh... jestem alergikiem skórnym kontaktowym tzn ze jak cos zezre to mam wysypke... ale myslłam ze sie wyleczyłam z tego daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawno bo juz od kilkunastu dobrych lat nie mam obiawów... a tu nagle 3 dni temu... masakra... wysypka na szyi i koło oka masakra... jej zebym ja jeszcze wiedziła od czego to paskudztwo jest bo
1. nie jadłam nic co by mogło to spowodowac (cytrusy a zwłaszcza mandarynki tego swinstwa nie tykam)
2. nie miałam kontaktu z sierscia zwierzat (tak mam uczulenie na siersc zwierzat a ja sobie głupia zawód weterynarza wybrałam a to dlatego ze nie miałam obiawów alergii od kilku lat i zadne psy/koty/chomiki/szczurki//krówki/koniki i inne paskudy nie maja na mnie wpływu z ta swoja sierscia)
3 nie zmieniałam kosmetyków (bywało ze tez miłam od kosmetyków alergie np od tuszu do rzes firmy takiej jednej )
4. mama nie zmieniała proszka do prania
i doszłam do wniosku ze to musi być stresowe
eh... czekaja mnie masci sterydowe znowu
a i kolokwium... z patofizjologii zapalenia masakra nie zdałam.... tulic a h*** z tym :P
Zakładki