Strona 10 z 19 PierwszyPierwszy ... 8 9 10 11 12 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 91 do 100 z 185

Wątek: życie jak pogoda....nie dopisało....walczę!!!

  1. #91
    Awatar aneta123
    aneta123 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-04-2008
    Posty
    86

    Domyślnie

    nie odpuszczaj lekarzom z tą ręką! żądaj badań, prześwietleń - wszystkiego!
    lekarze teraz olewają sprawę, wysyłają cię od jednego do drugiego...
    z moją mamą byłam właśnie u lekarza który stwierdził że JUŻ jej pomóc nie może...
    a w ręce nie utrzyma nawet łyżki czy kubka...

    buziaki...
    Najwyższa waga 23.09.2013
    I cel - dwie cyferki na wadze

  2. #92
    Awatar asteraki
    asteraki jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    16-04-2008
    Mieszka w
    Gdańsk
    Posty
    2

    Domyślnie

    O jak sie cieszę, że jesteś już Madziu ;*
    z ręką będzie dobrze, tylko tak jak mówi Aneta.. nie możesz odpuszczać lekarzom.. bo oni zawsze wszystko olewają.. nie dawaj za wygraną ;*
    a facetów w Grecji będziesz miała do wyboru do koloru może znajdziesz tam kogoś kto jest Ciebie wart życzę Ci tego z całego serducha
    buziaki i 3mam kciuki za Twoją rączke :*
    Eime Asteraki Xano to filo mou.
    Filakia.

  3. #93
    Awatar aneta123
    aneta123 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-04-2008
    Posty
    86

    Domyślnie

    no i co słychać u Ciebie kochana?
    Najwyższa waga 23.09.2013
    I cel - dwie cyferki na wadze

  4. #94
    AmmyLee jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-05-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hop hop!, jest tam kto?
    Jak zdrówko, jak uczelnia / kolosy / egzaminy, jak dietka?
    Trzymaj się kochana, poniedziałkowe pozdrowionka!
    Spokojnego tygodnia!

  5. #95
    liebe86 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    02-01-2008
    Mieszka w
    Dąbrowa Górnicza
    Posty
    116

    Domyślnie

    Gdzie jesteś odwiedzaj nas częściej z nami raźniej łatwiej
    3mam kciukasy za wszytsko :*:*

  6. #96
    MMRose Guest

    Domyślnie

    Cześć dziewczynki :*

    kurde, znowu dawno mnie nie było...a obiecałam pisać regularnie :-/ ale to tak trudno, zwłaszcza jak znowu zgrzeszę i wstyd mi o tym pisać, więc nie piszę nic szkoda słów, jestem niepoprawna pod każdym względem...no ale cóż, trza brać na klate wszystko co los daje :-]
    szczerze mówiąc to już nie mogę się doczekać pory roku kiedy znowu zaczną reklamować leki na przeziębienie (tak, tak na jesień )
    lubię słońce....ale jak jestem na plaży, albo się opalam inaczej niesamowicie przeszkadza mi w funkcjonowaniu...
    w szkole oki, ostatnio posypało się parę piątek, ale na chwilę obecną strasznie nie chce mi się brać za naukę, a muszę, muszę, muszę. Poćwiczyć też muszę łamane przez chcę (poniekąd)
    Jutro ostatni dzień zabiegów...chyba znowu będę musiała się przejść do lekarza po skierowanie do neurolog...jest minimalna poprawa, ale palce nadal są ścierpnięte...niedługo będzie miesiąc!

    Odnośnie diety to dziś bardzo, bardzo, bardzo skromnie, jakoś nie chciało mi się jeść..jutro się poprawię, obiecuje!
    A dziś:
    szklanka soku pomidorwego 52,5
    Truskawki - 81,28
    Arbuz - 111
    Activia - 124
    2 wafle ryżowe - 60
    razem: 429 kcal ...uuu bardzo ubogo... no ale powyżej postawiłam się poprawić, jednak bez żadnych ekscesów, dietka musi być!

    A tak po za tym to chyba jestem chora, jednak nie odszyfrowałam, jaka to choroba:
    1) obudziłam się rano z papierem toaletowym w łóżku, a nie przypominam sobie żebym w nocy wstawała do toalety...nikt mi go nie podrzucił dla wyjaśnienia
    2) strasznie ostatnio się przejęzyczam...
    3) wczoraj oglądałam mecz polska-niemcy, dzielnie kibicowałam, ale w 70którejś minucie mi się przysnęło, gdy było już po meczu obudził mnie brat (mateusz), żebym wyłączyła telewizor, a ja do niego z tekstem: poczekajmy jeszcze na mateusza (mówiłam do niego o nim bo ma przywieźć zaraz polisę... tak się dzisiaj z tego rano uśmiałam, że aż brzuch mnie bolał byłam nieprzytomna psychicznie ale przytomna fizycznie
    3) mam straszną wysypkę na buźce, moja cera do wymiany... nawet w skrajnych przypadkach gdy objadałam się samymi świństwami nie dochodziło do takiego stanu...

    może to jakiś urok...

    liebe86, AmmyLee, aneta123, asteraki dziękuje wam bardzo kochane za odwiedzinki, zawsze czekacie na mnie jak wracam niby jako córa marnotrawna...

    miłego wieczorku :*

  7. #97
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie

    Madziu kochana..

    Nie będę w ogóle oryginalna (no nieee...), ale przeczytałam Twój wątek, a Twoje posty, no to jakbym czytała samą siebie.. jak ja to wszystko doskonale znam. Unikanie spotkań ze znajomymi z netu, żeby tylko mnie nie zobaczyli, bo przestaną lubić (a wiesz, gdyby rzeczywiście przestali, to po prostu nie są Ciebie warci!). Te wieczne przezywanie w szkole, dzieci naprawdę są okrutne. Ja mam obsesję na punkcie tego jak widzą mnie inni ludzie, jak wychodzę z domu robię się od razu nerwowa i spięta, że każdy widzi moje wałeczki, że każdy myśli sobie o mnie same wstrętne rzeczy, czasem chcę po prostu zniknąć, żeby nikt nie mógł mnie oceniać.. Zawsze okropnie się boję, że ktoś coś dogada - czuję się wtedy bezradna, a z drugiej strony tak strasznie zła. Po co ludzie mi dogadują, że jestem gruba? - mam lustro w domu, niech się ode mnie odstosunkują.. Ale ostatnimi czasy uknułam sobie odpowiedź, w razie gdyby komuś się zachciało mnie obrazić - jeśli ktoś rzuci niewybredną uwagę pod moim adresem, to zawsze mogę odpowiedzieć, że ja przynajmniej mojego problemu mogę się pozbyć, a on na zawsze pozostanie niewychowanym chamem .
    Jedno lato swego czasu przechodziłam całe w swetrze . Nie znoszę lata, jest za gorąco, ja się pocę, a w życiu nie założę na siebie czegoś kusego i dopasowanego do pogody, bo nie pokażę się tak między ludźmi.. na szczęście są sklepy, w których wiedzą, że po świecie chodzą też kobiety w rozmiarze większym od 38 i coś tam sobie zawsze kupię, ale chciałoby się mieć duży wybór.. a tymczasem kupować mogę to co jest. Eh.
    Użyłaś w jednym ze swoich postów dobrego określenia - "odkładanie życia na półkę". Ile razy sobie powtarzałam, że jak już będę szczupła, to zrobię to i tamto.. I tak wszystko czeka aż będę szczupła. I tak mi życie mija!
    Mnie również wszyscy znajomi uważają za wiecznie uśmiechniętą, wesołą, a na dodatek duszę towarzystwa - między nimi nauczyłam się czuć w miarę dobrze, bo wiem, że mnie akceptują. Nigdy nie komentowali mojego wyglądu, nie dali mi żadnych powodów do wątpliwości, ale jednak czasem (zwłaszcza teraz, kiedy wróciłam do ogromnej wagi) nie chcę im się pokazywać, bo mi wstyd. I boję się, co sobie myślą a głośno nie mówią. Kiedyś przyjaciółka z liceum powiedziała mi, że lubi we mnie to, że nigdy nie narzekam na siebie i swój wygląd - a ja wewnątrz zawsze krzyczałam, ile ja wieczorów przepłakałam.. Ludzie szczupli najzwyczajniej nie zdają sobie z tego sprawy, jak ogromny wpływ nadwaga ma na psychikę człowieka. I potrafią bardzo zranić, choć nie robią tego celowo. A my jesteśmy zbyt przewrażliwione i wrażliwe na tym punkcie, żeby im coś wyjaśnić.
    Nie chcę chodzić na imprezy, nie lubię wychodzić wieczorami na miasto, unikam większych spotkań, z ludźmi z netu to już w ogóle staram się nie kontaktować poza wirtualnym światem - to jest okropne! Życie mija przecież, szkoda tego wszystkiego, z czego mogłabym i chciałabym się na co dzień cieszyć. I Ty pewnie też tak to wszystko czujesz.

    Niecałe trzy lata temu z dnia na dzień postanowiłam się odchudzić. Zamieszkałam na tym forum i w ciągu ośmiu miesięcy schudłam ze 110kg do 72kg (mam 165cm wzrostu). I pamiętam, jakie to uczucie. Łazić po sklepach, uśmiechać się do ludzi, spotykać ze znajomymi z netu, mieć nadzieje co do niektórych mężczyzn, czuć się o wiele pewniej i nie doszukiwać obrzydzenia w spojrzeniach obcych ludzi. Codziennie słyszeć komplementy, zarówno od znajomych, jak i sprzedawczyń w sklepie. Codziennie słyszeć, że ktoś mnie podziwia. Każdy mały sukces na takiej diecie USKRZYDLA. Pomaga walczyć dalej. Trzeba tylko z impetem zacząć.

    W zeszłym roku, przez kilka miesięcy zapoznawałam się i zakochiwałam w długoletnim znajomym z netu. Oczywiście przyszedł moment, kiedy zaczął nastawać na spotkanie. W końcu się zgodziłam - w wakacje ważyłam koło 80kg, bałam się potwornie, że on nie zechce wieloryba. Spotkaliśmy się w sierpniu, spędziliśmy razem tydzień na działce, samiutcy. I było wspaniale . Zaakceptował mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza . Ja w ogóle głupia jestem, tak się bać - a przecież i wcześniej zdarzali się faceci, którzy mnie chcieli mimo moich kilogramów. Bo musisz wiedzieć, wbrew pozorom jest całkiem sporo takich, dla których najseksowniejszy jest charakter. Zako****ą się i świata poza swoją kobietą nie widzą i to niekoniecznie dlatego, że cały przesłaniam . Od tamtych poprzednich wakacji przytyłam do 110kg. Kiedy niedomówieniami i nie wprost powiedziałam lubemu (bo jesteśmy razem od tamtego czasu), że się "zmieniłam na gorsze" od czasu, kiedy się poznaliśmy, on uznał, że wyśliczniałam! A tekst, którym mnie szczerze rozbawił...
    "Kochanie, nie macaj mnie po brzuchu, nie lubię jak mnie ktoś maca po moim tłuszczu.."
    - jego odpowiedź: "przecież ty nie masz tłuszczu!"
    Mimo że jest moim najlepszym przyjacielem, to wciąż nie potrafię nawet z nim porozmawiać o problemie, który mnie tak dręczy. Bo to naprawdę są lata cierpienia i wiem, że tylko dziewczyny na tym forum potrafią to do końca zrozumieć - bo same to przechodziły.
    Rozumiem, jak ogromny może być strach przed odrzuceniem przez kogoś, komu się zaufało i postanowiło mimo wszystko pokazać.. ciężko wtedy tłumaczyć sobie, że na mnie nie zasługiwał, bo to tak cholernie boli.. Więc rada jest jedna - nie dla kogoś innego, nie dla jakichś chędożonych facetów, ale dla siebie! Dla siebie warto powalczyć.

    Rozpisałam się potwornie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko - ale chcę, żebyś czuła, ile jest tutaj zrozumienia i ciepła dla Ciebie. Ode mnie mnóstwo . Okropnie przypominasz mi samą siebie i chcę, żeby nam obu się tym razem udało.

    Proszę, nie poddawaj się. Ja wiem i wierzę, że możesz przezwyciężyć trudności, zwalczyć te wszystkie pokusy. Znajdziesz w sobie siłę, która Ci pomoże pozbyć się kilogramów. A jeśli chwilowo Ci się owa siła gdzieś zawieruszy, to koniecznie przychodź na forum. Ja ze swojej strony zawsze bardzo chętnie oddam Ci trochę swojej, choćby było malutko, to się podzielę .

    Bądź dzielna i pisz, pisz, pisz!
    Schudniesz, wierzymy w to wszystkie tutaj.

    Ściskam serdecznie,
    rozgadana C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

  8. #98
    MMRose Guest

    Domyślnie

    Cauchy cóż mogę rzec.... WOW! dziękuje ci za tak długiego posta i za te słowa otuchy...!!! jesteś bardzo mądrą kobietką! wszystko co napisałaś to prawda....
    Mówiąc szczerze, kiedyś ci bardzo kibicowałam incognito podpatrując twój stary wątek....ale nigdy się nie odzywałam....cieszę się, że nie jestem sama w tych wszystkich swoich rozterkach...i też dopatruję się podobieństw, ja też nigdy nie narzekam na swój wygląd...pamiętam, że gdy jeszcze byłam stażystką w urzędzie, wszystkie w pokoju narzekały na swoją (rzekomo) tuszę. Dopowiem tylko, że wszystkie panie wcale grube nie były...a ja milczałam i tylko się pod nosem uśmiechałam, nie było mi wesoło, to fakt, ale co miałam robić....nie mówiłam im, że przesadzają, bo to było widoczne gołym okiem...
    Czasami naprawdę chciałabym gdzieś wyjść wieczorem na miasto, pobawić się, bez kompleksów, że patrzą na mnie, bo jestem jaka jestem....jedyną moją poważną imprezą była studniówka, nawet na szkolne dyskoteki nie chodziłam, bo nie miałam się w co ubrać, a po za tym w czasie "wolnego" zawsze byłam tą nietańczącą....przykre to było, ale najchętniej zamknęłabym cały nastoletni okres swojego życia i nigdy o nim nie pamiętała, wyrzuciła z pamięci, wyczyściła dysk....prawdę mówiąc nigdy nie czułam się akceptowana wśród ludzi....

    Postanowiłam żyć od nowa, jestem chyba w formie, bo już przed wyjściem z domu wyszorowałam się rękawicą sizalową, wybalsamowałam a potem wycisnęłam świeży sok z grejpfruta
    i przed chwilą objadłam się truskawek (692 g) czyli zjadłam już 221,44 kcal

    miłego dnia dziewczynki...
    aha! dzisiaj na wadze 109,4...jest mnie coraz mniej

  9. #99
    Awatar Kasikowa
    Kasikowa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    15-05-2007
    Mieszka w
    Przemyśl
    Posty
    239

    Domyślnie

    Ej dziewczyny no.
    Trzeba odblokować tą psychikę. Ja sama chodze na imprezy itd, no bo dlaczego nie?
    Można na allegro wyczaić fajne ciuszk i i w lumpkach.
    Ja wierze w to że niedługo każda z nas bedzie wyglądała jak laska ot co!

    A było 119 kg ...


  10. #100
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie

    Madziu kochana!

    Przede wszystkim dziękuję za odwiedziny u mnie . I że przedarłaś się dzielne przez ten mój przydługi post, ale tak mnie Twoje wpisy chwyciły za serce, że bardzo chciałam się wypisać i pokazać Ci, że naprawdę możesz tu liczyć na mnóstwo zrozumienia i wsparcia.

    Szkoda, że nigdy nie odezwałaś się na moim poprzednim wątku, zawsze to raźniej mieć tu dawnych znajomych . No ale w takim razie Ty już mnie troszkę znasz, a wszelkie inne zaległości można nadrobić . Tylko przypadkiem nie znikaj z forum, bo się pogniewamy! No i stęsknimy, co gorsza.

    Jak w moim towarzystwie szczupłe dziewczyny narzekają ile to ostatnio utyły, chwytają się za skórę i twierdzą, że to wałki tłuszczu, to bardziej chce mi się śmiać niż płakać, choć gdzieś tam na dnie serduszka jednak smutno.. ale i tak zawsze sobie wtedy myślę "dziewczyny, wy chyba nie wiecie co to jest nadwaga ". Każdy ma swoje problemy, co zrobić.. my przynajmniej wiemy, że nasze to rzeczywiście są problemy, a nie urojone bzdety. A co ważniejsze, walczymy z tym.

    Ja podobnie się czuję w odniesieniu do czasów szkolnych - szkoda mi tamtych lat i wolałabym zapomnieć wiele z tego, co się działo, wszelkich upokorzeń, unikania imprez, unikania życia tak naprawdę.. ale sza o tym, było minęło, trzeba iść do przodu i walczyć o swoje.

    A ja wczoraj zapomniałam o czymś wspomnieć, tyle mi po głowie latało, że nie wszystko zdążyłam złapać i spisać. Masz prześliczną buzię i wspaniałe oczy jestem przekonana, że ktoś całkiem się w nich zgubi, a przy nim poczujesz się piękna niezależnie od wagi . Nieśmiałość czy nie, jak się trafi ten odpowiedni, to wszystko się ułoży. Zobaczysz.

    I ja oczywiście gratuluję udanego początku dzisiejszego dnia i niecierpliwie będę oczekiwać pełnej radości relacji, że reszta dzionka minęła Ci równie miło i dietowo . Dalej dziewczyno, pielęgnuj w sobie ten entuzjazm i chudnij !

    Buziaki wielgachne i dwie siatki energii ślę,
    C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

Strona 10 z 19 PierwszyPierwszy ... 8 9 10 11 12 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •