-
W sumie t kolega przycyznił się do teog, że żelków nie kupiłaś ...
A było 119 kg ...
-
Witajcie słoneczka...
...dzisiaj będzie pesymistycznie. niestety, dochodzę do wniosku, że moja obecność na tym forum zupełnie bezowocna, przyczyna leży w moim niekonsekwentnym działaniu...jednym słowem syzyfowa praca.
Zaciskam pasa przez kilka dni i nie przekraczam 1000, bo nie potrafię by potem zjeść coś kalorycznego i przekroczyć ten 1000 trzy razy. Głupia ze mnie dziewucha jak sto bandytów.
i przykro mi to napisać, ale nie zdałam prawka...kolejny raz mnie oblali...
ale nie będę się rozpisywać na ten temat, bo jeszcze nie przetrawiłam tej porażki...a wierzyłam, że tym razem mi się uda...
dużo jem i myślę o jedzeniu, nie ćwiczę, nie balsamuję się.
chandra.beznadzieja.deprecha.dołek.
wszystko wkradło się do mojego życia jednocześnie.
Dobranoc.wpadnę jutro...
dziękuje za odwiedziny!
-
Kochana.
Prawkiem się nie przejmuj. Ja w ogóle nie mam, nigdy nie próbowałam zrobić, więc podejrzewam, że moich podejść też będzie kilka - bo gdzieś tam kiedyś zamierzam.. Grunt, to się nie poddawać. Mało było takich, co po kilka razy oblewali, a teraz śmigają po mieście i są dobrymi kierowcami?
Myślę, że Twój problem tkwi z radzeniem sobie z problemami - nie udało się z tym prawkiem, a Ty już się nie odchudzasz. Mogę nie mieć racji oczywiście. Ale jeśli tak, to poważnie zastanów się na tym, w jaki inny sposób mogłabyś się odstresować. Bo teraz to wpadasz w takie błędne koło, sama to wiesz - pojawia się stres, zajadasz go, złościsz się u smucisz, że go zajadasz i już ani końca ani początku nie widzisz..
Ze wszystkiego można się wyrwać, naprawdę. A Ty masz w sobie siłę, żeby to zmienić. Poświęć sobie trochę czasu, spójrz w lustro i zadaj sobie pytanie - czy chcesz, żeby tak wyglądało całe Twoje życie? Ciąg podejmowania prób i poddawania się przy pierwszych wybojach? W ten sposób nigdy nie schudniesz i nigdy też nie zaakceptujesz siebie - nigdy nie będziesz się cieszyła z życia.
Niestety prawda jest taka - ile tutaj nie napiszę i nie powypisuję rad, to Ty sama musisz znaleźć w sobie energię i siłę, żeby podjąć te walkę i ją wygrać. Poszukaj motywacji, która kopnie Cię dostatecznie mocno, byś wytrwała do samego końca. Bo dla każdego jest to coś innego.
Mnie wiele rzeczy motywuje - mój obecny wygląd, totalny brak kondycji, problem z zakupieniem ciuchów, wieczny wstyd kiedy muszę wyjść do ludzi. Kwestie zdrowotne - napatrzyłam się, jak moja siostra cierpi przez stłuszczenie wątroby i kamienie żółciowe, i wiem, że dalsze trwanie w otyłości również i mnie doprowadziłoby do takich problemów - a ja zbytnio boję się lekarzy, żeby dopuścić do czegoś takiego. Marzy mi się swoboda, której nigdy nie zaznałam - że będę mogła robić wszystko i nie martwić się gdzie mi odstaje w tym momencie tłuszczyk i czy wszyscy to widzą. Duma i chęć pokazywania swojego ciała facetowi. Wakacje nad wodą
Zastanów się co Tobie się marzy i przed którymi z nich powstrzymuje Cię Twoja waga. Schudnięcie to mimo wszystko nie jest lek na wszystkie problemy. Tobie brakuje samoakceptacji, a wywalczenie niższej wagi niekoniecznie Ci w tej kwestii pomoże. Zacznij walczyć o siebie - nie siebie szczupłą, nie siebie z prawem jazdy, nie siebie z facetem - ale po prostu, o siebie.
Nikt tak o Ciebie nie zadba i nikt nigdy nie pokocha Cię tak mocno, jak Ty sama powinnaś. I to Ty sama ze sobą na pewno spędzisz całe życie, niezależnie od tego kto jeszcze obok Ciebie będzie, to akurat jest pewna - więc wartałoby chociaż troszkę się polubić, niezależnie od liczby na wadze.
A skoro tyle osób Cię lubi, to na pewno zasługujesz na bycie lubioną i masz w sobie to coś
Buziaki wielkie ślę dla Ciebie i trzymam kciuki, żebyś się podniosła z tego dołka paskudnego..
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
13.07.2008r. dzień 1 (postanowiłam je liczyć )
....otóż moje miłe...dzień idealny! (...no prawie)
Dziś na wadze 110,3. Nie zmieniam suwaczka, bo wiem że za tydzień waga będzie inna...mniejsza
Moje nowe założenia:
ćwiczę 6 razy w tygodniu, dzień 7 jest dniem odpoczynku.
w trakcie etapu I (110-89) będę ćwiczyć:
rowerek 60-90 min
8ABS
Twister 2x10 min
Letni aerobic/taniec (naprzemiennie)
Dieta to oczywiście 1000 kalorii
Dniem ważenia jest dzień 8
nie ma śladu po złym humorze.
- Ciepła woda z cytrynką -> była !
- witaminki -> były !
- balsamowanie poranne i wieczorne -> było !
- peeling kawowy -> był ! (uwielbiam go, ale już tej zapaskudzonej kabiny nie)
- błotko guam -> było !
ćwiczenia:
rowerek 90 min
twister 2x10 min = 20 min
8ABS (arms x 2, stretch, brzuch<- przy tym prawie skonałam, podziwiam osoby, które ukończyły magiczną a6w) = 32 min
gibanie się przy muzyce tzw taniec = 6o min
razem ćwiczyłam dziś: 202 min > 3 h 22 min
zjadłam dziś:
500 ml soku z marchwii (135)
activia (124) + 2 wafle ryżowe (60)
musli (419kcal/100g = 419x0.42g= 175,9
z mlekiem 48 x 2ooml = 96
Razem: 590,98 ~ 591 kcal
znowu za mało
ale późno dziś wstałam i zupełnie nie miałam ochoty na jedzenie....
...Cauchy dziewczyno złota! kłaniam się w pas za Twoje słowa, nawet do samych kostek
co prawa rano już postanowiłam: będę walczyć! ale po przeczytaniu Twojego posta dostałam jeszcze większego kopa do działania i jak widać po dzisiejszym dniu idzie mi świetnie! Jesteś bardzo mądrą osóbką i niech ten Twój luby wie co za skarb ma przy swoim boku....naprawdę!
Pozdrawiam serdecznie, życzę miłych snów i do jutra (tzn już do dzisiaj...na zegarze 00:13...)
buźka !
-
Nie mogę spać
nawet liczenie owieczek nic nie daje....zauważyłam, że gdy jestem na diecie mam ogromne problemy z zaśnięciem....może to głód? ale nie czuje ssania w żołądku.
...dobrze, że na urodziny dostałam laptopa...inaczej ta noc faktycznie zostałaby przeleżana aż do świtu....a tak poodwiedzam wasze wątki
Dopisek: jest 03:15
-
Może to przez te upały ... ja tak mam jak jest gorąco nie cchce mi się spać
A było 119 kg ...
-
Madziu kochana
Dobrze przeczytać taki pełen nadziei i energii post . Ma Ci ich starczyć na bardzo długo, rozumiemy się? A jakby co, to ja użyczę trochę swojej, co byś naładowała baterie .
Wszystko pięknie Ci poszło, no poza tym jedzonkiem - nie wolno tak mało, nie nie nie! Proszę dietować ładnie i zdrowo.
Bardzo mocno trzymam kciuki, żeby Ci się udało przełamać. Może zrób sobie swój własny motywator - jakiś zestaw fotek, albo po prostu spis rzeczy, na których Ci zależy w odchudzaniu - i patrz ilekroć będziesz się łamać. Walcz o siebie
A z tym spaniem, to sama nie wiem. Może organizm przyzwyczajony do późnego jedzenia czeka na to ze snem? Na mnie zazwyczaj działa puszczenie sobie jakiegoś filmu na kompie... albo od razu zasnę, albo chociaż wykorzystam ten czas bezsenności i sobie coś ciekawego obejrzę .
Czekam na kolejne raporty!
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
witaj kochana
weszlam na Twoj pamietnik z przypadku a jak przeczytalam pierwszy post postanowilam czytac dalej...i jedno co chce Ci powiedziec masz niesamowiiiita buzke...naparwde sliczna kobietka z Ciebie!!!!
-
Kochana, każdy miewa gorsze dni, chwile zwątpienia. Najważniejsze to się nie poddać! Wczoraj miałaś piękny dzionek, naprawdę idealny. Dbaj o siebie i pamiętaj, że wszystko w Twoich rękach! Będzie dobrze!
Pozdrawiam serdecznie!
-
14.07.2008 r. dzień 2
ćwiczenia:
rower 50 min
twister 2x10 min = 20 min
tany tany 30 min (szkoda, że tak krótko, ale padł mi iPod )
razem: 100 min = 1 h 40 min
Jedzonko:
szklanka soku pomidorowego (32,5)
activia + 2 wafle ryżowe (184)
ciemna bułka (201) z pastą jajeczną (100)
jogurt naturalny danone (149,6)
2 brzoskwinie (105,
razem: 772,9
kurde, za mało nagana murowana
-------------------------------------------------------------------------------
15.07.2008r. dzień 3
motto na dziś: nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj!
Wczoraj już nie miałam siły na pisanie...gdyż, iż, ponieważ zmroził mnie balsam EVELINE i chciałam się wyspać. Jednak nie było mi to dane...gdyż, iż, ponieważ obudziłam się dziś o 3 w nocy i rzekomo zobaczyłam na wyświetlaczu swojej komórki wampira, więc uciekłam spać do mamy (haha 21 letnia obywatelka, a wkręca sobie takie głupoty )
Wiem, że wydaje się to absurdalne (z tym wampirem), ale chciałam wstać do łazienki, ładowałam telefon, a on ma to do siebie, że podłączony do sieci choć byłby wyłączony zawsze się świeci...i ta komórka tak jakoś krzywo leżała, a że ja jestem "pani wkrętka" dla której teraz najstraszniejsza godzina to 3.00 w nocy. Ci co oglądali Egzorcyzmy Emmily Rose, wiedzą o co chodzi (ja ten film oglądałam chyba w 1 lub 2 klasie liceum, czyli z lekka dawno)...po tym seansie musiałam spać z zapaloną lampką choć dużo czasu minęło nadal sobie wkręcam chyba, żeby było ciekawiej...nie wiem :] tak więc bądź co bądź spojrzałam na ten podświetlony telefon i zamarłam bo zobaczyłam tam wampira wolałam zwiać niż sprawdzić swoje omamy wzrokowe + wkrętka na temat godziny 3.
Kiedyś bałam się północy, przy tym północ mi nie straszna
Jak na razie wypiłam jogurt activia (160)
a potem mam w planach pożreć całą michę czereśni, które są duże, czerwone, błyszczące i zapewne pyszne
Kasikowa oj raczej upały muszę wykluczyć, dlatego, że po prostu ich nie ma. W nocy jest chłodno. Może dlatego, że byłam głodna
Cauchy tak też zrobiłam puściłam sobie w łóżeczku "rozmowy nocą" choć już oglądałam, ale noc nie sprzyja jako takiej aktywności u człowieka.
Staram się podtrzymywać u siebie tą werwę i energię
asq25 dziękuje kochana za odwiedzinki i komplement:*:*:* odnośnie pierwsze postu wtedy byłam baaardzo, bardzo przybita, chyba z 2 tony gwoździ poszło na to przybicie :]
lili213 dziękuje :*
....wpadnę wieczorkiem, zdam relację i poodwiedzam was dziewczynki.
na razie chcę wykorzystać wolną chatę i trochę poćwiczyć, przy domownikach szczypiorach jest trochę trudniej...
Buźka :*
ps. wiecie czym był ten wampir? chmurką, którą mam na tapecie, zrobiłam to zdjęcie, gdy pewnego razu opalałam się na tarasie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki