-
szczuplasie jak tam dzisiejszy dzień mija ?
-
Dzień dobry
Rajd po wątkach za mną, więc ląduję na koniec tutaj.
Wczoraj posiedziałam jeszcze trochę przy kompie, a potem na 40 minut wskoczyłam na rower - zrobiło się masakrycznie późno, więc nie dociągnęłam do pełnej godziny, no trudno. W zamian za to jechałam na cięższym biegu, więc wysiłek porównywalny pewnie był .
Dzisiaj miałam wstać wcześnie i przejechać się z godzinkę, ale oczywiście wczesne wstawanie po zarwanej nocy niezbyt mi się udaje, więc zdołałam tylko pojeździć przez pół godziny, wykąpać się, pouczyć jeszcze i pojechać na uczelnię. Kolos poszedł mi dobrze, w moim odczuciu przynajmniej, a konsultacja z koleżanką to potwierdziła - oby się nie okazało, że po prostu obie się mylimy . Po kolosie pogadałam jeszcze chwilę i pojechałam do Tesco - zakupiłam zapas melonów do końca tygodnia, w tym jeden zielony Cantaloupe, co by dokładniej zaznajomić się z tematem moich wykładów , Bakusie dla Mamy, bo sobie zażyczyła, i trochę owoców - bo dzisiaj mam dzień Wielkiej Improwizacji kuchennej. Wycisnęłam sok z grejpfruta, dwóch pomarańczy i limonki, i wlałam to wszystko do woreczka na kostki lodu. Teraz się mrozi w zamrażarce i ciekawa jestem, czy efekt będzie zgodny z zamierzonym, żeby to tak sobie dorzucać do wody, żeby była chłodniejsza i troszkę smakowała.. A na obiad też poszalałam, ale oczywiście w granicach limitu, bo zrobiłam sobie omleta z dwóch jajek i sos z pomidorów, cebuli i odrobiny papryki, a do tego jeszcze dodałam tę osławioną parówkę . W sumie miało to jakieś 480kcal i smakowało bardzo dobrze. Na śniadanie był melon i Bakuś za 232kcal, a na drugie śniadanie sałatka z pomidorów, ogórka i papryki za 105kcal. Czyli póki co na liczniku dzisiaj.. 817kcal. Na kolację planuję serek wiejski z rzodkiewką i Wasę. I tyle na dziś.
Bianco, jak się kilosy skończą, to pewnie będę wydawać regularnie majątek na ciuchy.. aż strach pomyśleć. Ale lepsze to niż stan obecny, budżet jakoś się naciągnie.. A Ty daj znać jak egzamin poszedł .
chusteczko, dziękuję Ci za czytanie mnie i odezwanie się u mnie . Mijamy się chyba na kilku wątkach już, nie? A Twój ticker to już ślicznie wygląda, zazdroszczę.. i gratuluję oczywiście pięknego sukcesu .
Ivett, co do tej mini, to nigdy nie mów nigdy . Oj ja bym sobie chciała ponosić jakieś sukienki.. poza tą komunijną (bardzo prosta i skromna na szczęście) i studniówkową (czarny namiot) to miałam chyba w życiu ze trzy.
Eh, w ogóle nie wiem jak to jest, ja jakaś felerna jestem. Patrzę na te Wasze fotki, przyglądam się tym "przed", gdzie niby takie wieloryby, a wszystkie dziewczyny, które widzę, mimo może słuszniejszych rozmiarów mają to ciało jakieś takie w miarę kształtne - chodzi mi o brzuch, który stanowi prostą linię od biustu do nóg.. a ja mam dwie wielkie fałdy rozdzielone przez wzięty pas i wygląda ta okropnie bleee...
A z tatuażem to też taki wybieg, żeby po schudnięciu pilnować wagi.. bo zrobiony na szczupłym ciele na takim też będzie dobrze wyglądał - każdy nabyty kilogram będzie powodował, że tatuaż będzie się prezentował gorzej..
agitku, melony pyszne jak już kupisz i spróbujesz, to zdaj raport jak wrażenia
monique, póki co jeszcze jest nieźle, ale już wiem jak będzie ciężko za tydzień-dwa.. widujemy się co drugi weekend, więc dwa tygodnie przetrwać umiemy. Ale miesiąc to stanowczo za dużo, a może się okazać, że tym razem to będzie jeszcze dłuższa rozłąka. Do tego maj był bardzo udany pod tym względem, bo spędziliśmy razem trzy długie - czterodniowe - weekendy.. a potem to jest tak, że im więcej czasu ze sobą spędzimy, tym trudniej potem jest się rozstać i wytrzymać osobno. No ale co zrobić. Czekam wytrwale do sierpnia, to już w końcu nie tak odległe.. wtedy będziemy się widywali kiedy tylko nam się zachce .
autkobu, tylko kiedy to spotkanie! Może z początkiem nowego roku... zawsze byłaby to motywacja do odchudzania i pozostania na forum
CzarnaWampirzyco, "szczuplasie"? no to się ładnie zapędziłaś, do tego mi daleko
Może uda mi się namówić ojca do jakiejś kooperacji, żebyśmy razem poszukali roweru.. ja prawdę mówiąc nie wiem nawet gdzie się za tym rozglądać, w Tesco to takie marne są na moje oko.. A coraz większą mam ochotę na to rowerowanie do pracy, a jako że sesja kończy mi się w przyszły wtorek ostatnim egzaminem, to już od środy bym chciała jeździć do pracy.. a gdybym miała już rower, to bym jeździła rowerem... więc fajnie by było załatwić to jeszcze w tym tygodniu.. może się uda.
16:30 dobiega, więc uciekam na rower, żeby w sam raz do kolacji zdążyć przejechać półtorej godziny. Puszczę sobie jakiś filmik, żeby szybciej zleciało..
Miłego wieczorka
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Aha, zapomniałam powiedzieć - mam odnowiony ROWER! więc bierz się za swój :P
a spotkanie jak najszybciej a nie nowy rok kurde no! :P
Czas wszystko zmienia. Tak mówią, ale to nieprawda. Konieczne są czyny. Gdy nic się nie robi, wszystko zostaje takie jak było.
I just can't wait until tomorrow... because I get better-looking every day!
Mój pamiętnik:Ogarniam jamę chłonącą i przełączam odkurzacz na niższe obroty!
-
Nie przejmuj sie ja też mam problem z wielkim brzuchem Zawsze myślałam, że moja budowa to gruszka czyli, że jakieś wcięcie w talii mam, ale ostatnio zauważyłam, że ja to jednak jabłko czyt. kuleczka
-
Hej hej, fajnie, że Ci dobrze poszło na kolosie U mnie nie wiadomo, wielokrotny wybór, więc nie mam pojęcia co i jak. Niby byłam nauczona, ale czarno to wszystko widzę. Olać.
Co do brzucha, to ja mojego nienawidzę. Wygląda, jakbym była w ciąży i to dosłownie. Teraz już jest lepiej, ale te kilka kilo temu i to jeszcze jak był wypełniony jedzeniem... tragedia po prostu. No ale nic, gubimy!
Plany rowerowe masz super, więc trzymam kciuki żeby wszystko szybko się załatwiło
Pozdrawiam!
-
A ja swoje plany rowerowe muszę na lipiec przesunąć. Bo po prostu zabrakło mi czasu teraz, w sesji na zakup dwóch kółek (swoją drogą jak znajdziesz jakiś rozsądny sklep to się pochwal, chętnie skorzystam ) Zazdroszczę tego stacjonarnego rowerkowania - u mnie w krk po prostu miejsca na taki sprzęt nie ma... chwilowo musi wystarczyć "bieganie" na uczelnię.
Tak w ogóle to z zapartym tchem przeczytałam Twój wątek i, jeśli pozwolisz, będę do Ciebie wpadać od czasu do czasu. Bardzo ciekawie piszesz i wszędzie Cię tu na forum pełno
I oczywiscie gratulacje tak ładnie zrzuconych już 6 kilogramków. W najbliższy piątek waga też na pewno pokaże ładną liczbę
Pozdrawiam!!!
-
Cauchy-Twój też niedługo będzie tak wyglądał
Mmmm ale mi smaka na parówkę zrobiłas...
-
Bardzo mnie zaciekawił ten Twój sok w kostkach. Świetny pomysł! Bardzo ciekawe, bardzo. Fajnie sobie urozmaicasz dietę i te Twoje pomysły na żarełko - podoba mi się Przynajmniej dieta nie jest nudna i monotonna, a jak dojdzie jeszcze prawdziwy rower to migiem będziesz dwócyfrówka
GRATULUJĘ kolska! Ładnie się nauczyłaś.
A co studiujesz Cauchy ???[/b]
-
Witam tym razem o poranku
Wczoraj przejechałam to półtorej godziny, od razu po kąpieli i balsamowaniu położyłam się do spania i spało mi się bardzo smacznie po takim wysiłku . Udało mi się też podyskutować z ojcem i wybieramy się obejrzeć rowerki i prawdopodobnie jakiś kupić już dzisiaj pod wieczór . Okropnie się cieszę z tego powodu, już się doczekać nie mogę.
Już mu zapowiedziałam, że mam konkretne wymagania - wygodne siodełko! od tych wszystkich twardych i wąskich tak mnie pupsko boli, że to naprawdę żadna przyjemność z takiego jeżdżenia.. więc już ustaliliśmy, że dokupimy takie mięciutkie . Zależy mi też, żebym siedząc na nim nie musiała się pochylać do kierownicy - tzn taki bardziej miejski, żebym jechała wyprostowana, a nie czajenie się jak na górskim. Ale oczywiście nie całkiem miejski, bo jakieś przerzutki chciałabym mieć na takiej długiej trasie się przydadzą.. Oczywiście damka, nie będę podnosić nogi na wysokość oczu, żeby w ogóle na rower wsiąść . No i bardzo bym chciała koszyk z przodu, acz nie jest to priorytetowe. I oczywiście ostatnia rzecz, którą ojcu najciężej przyjąć do wiadomości i zrozumieć - rower musi być ładny.. ja wiem, że to nieistotne dla komfortu jeżdżenia, ale dla komfortu psychicznego bardzo! Jakby był srebrny albo czarny.. no ale jeśli nie będzie, to nie będę płakała. Byleby był fajny i wygodny, to w ramach rozsądku mogę pójść na kompromis. Aaach, nie mogę się doczekać.
Dzisiaj wstałam sobie przed 6tą, wypiłam odchudzające i wspomagające efekty wysiłku herbatki i wsiadłam na godzinny flirt z rowerkiem. Potem kąpiel, balsamowanie i jestem na forum od godziny . Poodwiedzałam Was, bardzo miły taki rajd.
W planach mam teraz śniadanie (melon Cantaloupe i Bakuś), a potem do nauki.. dwa zagadnienia dziennie sobie wyznaczyłam i muszę wypełnić ten grafik . Koło 12tej planuję drugą godzinę rowerkowania, żeby się przyzwyczajać powoli również do stałych pór jeżdżenia - rano do pracy i koło 12tej z powrotem do domu. I właśnie sobie zdałam sprawę, że z ojcem jestem umówiona koło 18tej, więc nie dam rady zjeść w domu kolacji.. toteż wezmę ze sobą mleko Łaciate i wypiję w samochodzie .
Reszty jadłospisu na dziś jeszcze nie ustaliłam, więc to się wszystko zobaczy. Wieczorem wpadnę oczywiście w celu rachunku sumienia i oczywiście raportu z efektu naszego dzisiejszego polowania na rower.
A poza tym, gdzieś u Was czytając o bezrozumnym napychaniu się wszystkim co popadnie, przypomniał mi się moment, kiedy raz jeszcze zerwałam się na jakiś miesiąc do odchudzania (w tamtym roku bodajże). Byłam mocno przeziębiona, siedziałam w domu z bolącym gardłem i zatkanym nosem. Oczywiście w tamtym okresie obżerałam się mocno. No i naszła mnie ochota, zeszłam do sklepu, kupiłam jakieś tony chipsów, czekoladę. Wróciłam do domu i wszystko pożarłam w pięć minut. A potem mnie naszła myśl - matko, ja przecież nawet nie czułam smaku tego, co jadłam (przez katar). Nic a nic. To było takie zupełnie bezsensowne żarcie, nawet nie dla smaku tej głupiej czekolady, ale tylko i wyłącznie po to, żeby zaspokoić głód w mojej głowie, żeby się nażreć wszystko jedno czym. Wtedy mnie to przeraziło. Niestety nie wystarczająco, bo po jakimś czasie wróciłam do starych nawyków. Ale nadal źle to wspominam. Okropne, jak wielką krzywdę potrafimy same sobie wyrządzić .
No ale trudno. Było minęło. Należy pamiętać dla przestrogi i walczyć póki starczy sił .
Autkobu, cieszę się, że rower odrestaurowany . Ja mam nadzieję już dziś wieczorem będę miała własny nowiutki śliczny, więc witamy rowerowanie na świeżym powietrzu!
A co do spotkania.. no ja wiem, że to Wy i wszystko rozumiecie, ale i tak się wstydzę w obecnym stanie . A taki odległy termin spotkania będzie mnie motywował, żeby się dla Was postarać..
Ivett, już bym wolała mieć jednolitą kuleczkę chyba, niż to co mam.. wyraźnie odcina się pas, przez co mam dwa nawisy tłuszczowe, nie sposób dobrze tego ukryć . No ale cóż, kiedyś znikną. Hope so.
Bianco, ja się czasem boję, że ktoś mi ustąpi miejsca w autobusie przez ten brzuch . A z tym rowerowaniem do pracy już się nie mogę doczekać, ale powoli też dociera do mnie jaka to jest długa trasa i zaczynam się bać, że mogę nie dać rady.. Pierwszy dzień jakoś przejdzie, ale czy potem się zmuszę, żeby następnego też się wybrać na rowerze, to nie wiem.. no nic, w przyszłym tygodniu się przekonamy, trzymajcie kciuki .
Czekam grzecznie na wyniki Twojego egzaminu i powodzenia w przyszłym tygodniu .
AmmyLee, dziękuję za odwiedziny i oczywiście serdecznie zapraszam, byś się u mnie rozgościła . Z tym rowerem, to dzisiaj planujemy odwiedzić trzy sklepy - jeden jest na ulicy Klasztornej (gdzieś w Hucie, brrr) - [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] - to ich stronka, reklamują się jako największy taki sklep w Krk. Ale te rowery na stronce są masakrycznie drogie, więc nie wiem, czy coś tam znajdziemy - szukamy raczej czegoś do 350zł . Ale rozejrzymy się i tak. Poza tym planujemy też odwiedzić Selgrosa (ul.Nowohucka), od wczoraj jest tam promocja na różne rowery, jeden nawet wygląda całkiem zachęcająco, kosztuje chyba 328zł, czy coś koło tego. No i mają do kupienia siodełka żelowe, czyli mięciutkie pod moje pupsko. Poza tym jeszcze jeden sklep, ale to już nazwy miejsca nie podam, w każdym razie na przystanku tramwajowym za cmentarzem podgórskim, tam gdzie jest nowy wiadukt i się odbija na Hutę, nie pamiętam jak się to skrzyżowanie nazywa..
A ja powoli zaczynam obsesyjne myślenie o piątkowym ważeniu oczywiście oby mnie wynik ucieszył..
chusteczko, dziękuję za wiarę w mojego tickerka . A co do parówki, no to przyznaję, że smakowita była.
Jesi, dziś nawet przy rowerowaniu użyłam tych sokowych kostek i są całkiem niezłe. Co prawda jedna to za mało na szklankę wody, bo ledwo czuć, ale dodałam dwie i już było całkiem nieźle. Trochę gorzkawe, ale to odstrasza głód.
A studiuję matematykę.
No i wreszcie się namyśliłam co do planowanej nagrody za zejście do dwóch cyfr (ach, kiedy to będzie wreszcie!). Chcę sobie kupić pufę wypełnioną granulatem.. to takie siedzisko z eko-skóry wypełnione ogromną ilością maleńkich kuleczek. Fajnie się w tym siedzi, bo formuje się do kształtu, jaki się tylko chce mieć i można tak siedzieć i siedzieć. Miałam już okazję w takim odpoczywać, więc wiem co mówię (jeśli Was to interesuje, to tutaj jest stronka [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]). To jeszcze nie jest pewne, czy właśnie to sobie kupię, ale mam ochotę i jeśli mi nie minie, to tak zrobię. A co!
No.. pora kończyć i się coś pouczyć wreszcie. Życzę miłego dnia Wszystkim, ja wieczorem wpadnę zdać raport
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Ale masz wymagania co do rowerku Widzę, że z każdego modelu chcesz to co najlepsze.. A jak powiedziałaś, że chcesz żeby był ładny to pomyślałam, że chcesz żeby był różowy :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki