Kochana, ja wiem, że mi to minie. Tylko czekam na ten moment. Zdaje sobie sprawę, że przy takim wysiłku (a nawet jakimkolwiek wysiłku) i przy diecie na pograniczu 1000kcal muszę schudnąć! Nie ma po prostu innej opcji. Jednak przyzwyczaiłam się do tego, że pierwsze 5 kg spada mi szybko. A teraz nawet ruszyć nie chce. Muszę nauczyć się cierpliwości, ale widzę jak czasu coraz mniej, a ja chciałam 15kg zrzucić.

Zaczęłam nawet na siłowni biegać. Coś, czego robić nienawidzę. Na początek 10min, oczywiście rozłożone na 2x5min, bo moje serce a raczej umysł nie wytrzyma takiego wysiłku na raz. Na jakiejś stronce znalazłam rozpiskę jak należy biegać mądrze i ile i postaram się tego trzymać. Jak wrócę na uczelnie mam zamiar sobie biegać rano.

Wychodzę na siłowni tylko po kawie. Słyszałam, że kofeina na czczo pomaga w spalaniu zbędnej tkanki tłuszczowej. Zobaczymy jaki to da efekt.

Nie mam już pomysłu co jeść, by schudnąć. Nie mam też pomysłu co ćwiczyć.

Jutro zrobię pomiary. Może faktycznie tracę centymetry a tego nie czuję.

Zabrałam się za robienie szalika na szydełku. Zaprezentuję potem moje wypociny.

Cierpliwości się nauczyć muszę... Tylko jak?!