Witam Was serdecznie.

Dzisiaj kolejny dzień walki.

Znów siłownia, biegi, pedałowanie, podnoszenie, dźwiganie i takie tam.

Stanęłam na wadzę - jest mniej. Ale jeszcze nie wpisuję, poczekam do poniedziałku.

Dokonałam też pomiarów własnego ciała. No trochę mi spadło:

łydka: było 40 jest 39
udo: było 72 jest 71
biodra: było 117 jest 116
oponka: było 106 jest 103
talia: było 95 jest 90


No i tak to wygląda. Nie wiem czy to dużo, czy mało, ale dla mnie za mało :P Jestem głodna swoich kilogramów, a raczej tego, by w końcu je stracić.

Dzisiaj jakieś lepsze nastawienie mam. Nie wiem, może to przez ten spadek kilogramów. A może to coś bardziej osobistego? :>

Za mną dzisiaj pomidorowa z makaronem (250ml). Za niedługo zrobię swoją ulubioną zupę pomidorowo-ziemniaczaną. A wieczorem na basen.

Powiem Wam, że zaczęłam trochę inaczej ćwiczyć na siłowni i w końcu czuję, że coś robię. Bolą mnie ramiona i nogi. No i trochę brzuch. To dobrze. Bez bólu nie ma efektów

Pozdrawiam gorąco.