-
A dzisiaj też planujesz oglądać? Ja co chwilę zerkam na mecz Rosja-Japonia i prawdopodobnie nie odważę się oglądać naszego, będę jedynie słuchać, wczorajszy dostarczył mi taką dawkę adrenaliny (a oglądałam na bieżąco, potem zaś powtórki o 12.30 i 15, gdyby było więcej, też bym się pewnie skusiła
), że wystarczy do końca roku. Kciuki już przygotowane do trzymania i chociaż srebrny medal i tak jest wspaniałym osiągnięciem, marzy się jednak złoto, ale Brazylia to ... Brazylia
E tam, Kraków i Kielce to też jak na wyciągnięcie ręki
Ale wracaj w rodzinne pielesze, Kraków pełen smogu i turystów, a u nas ... <regionalna_duma mode on> przemili ludzie (jak chociażby rozpisany moominek), czyste powietrze i wspaniałe krajobrazy <regionalna_duma mode off>
Aż żal to wszystko zostawiać dla Wrocławia, gdzie ciągnie mnie, i to coraz energiczniej, moja połówka...
Oby czerwiec był słoneczny
-
moominku bede oglądać. nie wiem na ile setów wystarczy mi sił
i nerwów
ale mam zamiar oglądać od początku do końca, nie tylko po to żeby kibicować, ja uwielbiam siatkówkę,a chłopaki teraz grają na najwyższym poziomie i aż przyjemnie jest oglądać ich zagrywkę, obronę, blok no i ataaaki
oby wszystko im wychodziło jak najlepiej i może jednak uda nam się zdobyć to złoto..
choć właśnie..Brazylia to Brazylia..
żeby szybko ze mnie uchodziło ciśnienie to będę równocześnie w trakcie meczu steppować
ciekawe ile setów wytrzymam.. 
moominku ja to rodowita krakowianka
kielce dopiero staną się rodzinne
mówisz Wrocław
nie byłam nigdy jeszcze,ale w któryś weekend planujemy z M. skoczyć autostradą i w 3h jesteśmy
wiem z opowiadań że to równie piękne miasto jak Kraków... a jak bardzo energicznie Cię tam Połówka ciągnie
albo na ile Ty się dajesz wyciągnąć

a czerwiec bezwzględnie słoneczny będzie
musi
nie ma innej opcji 
no to idę powolutku się szykować przed tv 
udanej niedzieli
[/url]
-
Hi Moomin, mam nadzieję, że jednak teraz już nas na tak długo nie opuścisz i będziesz o nas pamiętała, a strusie zachowanie...
Bardzo się cieszę, że jesteś znowu, bo fantastycznie wspominam moje pierwsze kroki na tym forum i Twoje wpiski. Jednak przegraliśmy, ale przecież srebro to też wielkie osiągnięcie. :P
-
Witaj, belluniu
Ja też się cieszę, że wróciłam i nie planuję zniknięcia, przynajmniej nie w tym roku
A potem zobaczymy, jak mi się ułoży z pracą, postaram się jednak pisać od czasu do czasu i nie robić więcej tak długich przerw... I tyle wątków mam teraz do przejrzenia, tyle do nadrobienia, rozpisałyście się dziewczyny strachelnie
Żałuję nie przegranej, utraty złotego medalu, ale chłopaków, którzy grali dotąd wspaniale, którzy zaszli tak daleko, o czym nikt wcześniej nie ośmielał się marzyć i przegrali tylko z niepokonaną Brazylią. Niepotrzebnie zerknęłam na onetowskie komentarze i okazało się, nie ma wcześniejszych wygranych meczy, nie ma wspaniałego sukcesu, tytułu wicemistrza, jest tylko przegrana drużyna, patałachy, co grać nie umieją, co jak zwykle spieprzą wszystko w ostatniej chwili i w ogóle wstyd przyznawać się do bycia Polakiem
Ależ ciśnienie mi skoczyło i gdybym mogła dorwać tych nieopierzonych smarkaczy (bo nie wierzę, że dorośli, dojrzali ludzie mogliby pisać podobne bzdury), pewnie zrobiłabym im krzywdę. A ja się cieszę i gratuluję chłopakom
I dziękuję za wspaniałe widowisko, za tyle zwycięstw, za nadzieję na złoto na nadchodzącej olimpiadzie, te mistrzostwa, mimo braku złota, naprawdę były nasze
Przy dekoracji nieco się rozkleiłam...
Dum, a ja byłam pewna, że z Kielc jesteś! Muszę od początku Twój pamiętnik poczytać, zaczynam się nieco gubić
A Kraków oczywiście, że śliczny, pełen urokliwych i tajemniczych zaułków, tylko naprawdę zanieszczyszony i spalinami, i turystami, u nas od tego odpoczniesz
-
Moominku, Ty lepiej napisz, czy we Wrocławiu na zlocie będziesz. Bo po co machać tylko łapką, jeśli można wyściskać się osobiście?
Na wątku zlotowym wpisałam Cię jako "może", coś więcej już wiesz w tej kwestii?
Cieszę się, że do nas wróciłaś. 
Uściski
-
Niestety, Triniu, nie będę
Długo nad tym myślałam, wiesz, że bardzo chciałabym się spotkać i z tobą, i oczywiście z dziewczynami, ale w sytuacji, kiedy ciągle jesteśmy w rozjazdach i dojazdach, a moje kochanie przyjeżdża na kilka zaledwie dni, żal byłoby mi pozbawiać się choćby jednego z nich. Przykro mi, może następnym razem, zwłaszcza że najprawdopodobniej zamieszkamy we Wrocławiu, a ty stęsknisz się za rodziną i jeszcze nieraz do Polski przylecisz. Za to duchowo na pewno będę z wami i bardzo, bardzo prosiłabym o podesłanie choćby kilku zdjęć 
Dzisiaj planowałam rozpocząć lekką dietę, jeść rozsądniej, zdrowiej i jeśli trzymać się tylko samych kalorii, to można uznać ten dzień za udany, nie sądzę, żebym przekroczyła 1500 kalorii. Ale jadłam paskudnie, od razu się do tego przyznaję. Rano kromkę z serem, potem długo, długo nic i dopiero wieczorem dwie kawy, a do nich niemal cała tabliczka czekolady - za to proszę obwniać pewnego wrocławskiego mikołaja, który przysyła czekolady wiedząc, że nie oprę się kawowej 
Dodatkowo byłam dzisiaj u dentysty, kanałowe leczenie, więc umierałam już od wczoraj zastanawiając się, czy będzie bolało i jak bardzo będzie bolało i coraz mocniej się stresując podczas przeglądania kolejnych stron z mniej lub bardziej dosłownymi opisami usuwania nerwów
Już taka jestem, że wolę wiedzieć, choć wiedza ta niczemu nie służy, tylko zwiększa mój strach, a niektóre historie były przerażające... Wróciłam wieczorem i od razu rzuciłam się na kawę, a kiedy podniósł się poziom kofeiny w moim krwioobiegu, odżyłam i już odprężona zajrzałam na forum, zaczytałam się i między jedną kawą a drugą, między kolejnymi wątkami, zjadłam prawie całą czekoladę. Ale zasłużyłam na to! Przeżyłam kanałowe leczenie bez znieczulenia i chociaż nic nie bolało (doskonałe zatrucie), to po tylu godzinach nerwów czekolada w pełni mi się należała 
Udało mi się odwiedzić zaledwie kilka wątków, ciężko było odnaleźć stare forumki, a nie byłam w nastroju do szukania, czytania i pisania, wszystko krążyło wokół dzisiejszej wizyty u stomatologa. Jutro postaram się nadrobić dalsze zaległości, a teraz zmykam oglądać powitanie naszych chłopaków 
Kolorowych snów...
-
Hi Moomin, nocóż te czekolady.
Ja z kolei dziś idę do stomatologa, bo wypadła mi plomba, zupełnie nie rozumiem, jak plomba, która tyle kosztowała mogła ot tak sobie wypaść.
Zatem mam dziś nastrój killerowski dla dentystów.
mnie też wczoraj na wieczór nie poszło najlepiej, ale cóż ... dziś też jest dzień. :P Powodzenia. :P
-
A najlepiej by było, żeby rosły nam trzecie zęby i to wtedy, kiedy jesteśmy już mądre i wiemy, że trzeba o nie dbać, by nawet jednej dziurki nie było
Miałam wczoraj założone jakieś lekarstwo i dopiero za tydzień będzie plomba, ale boli mnie przy przygryzaniu i zamartwiam się, że dzieje się coś złego i bedę musiała usunąć zęba, czyli mówiąc krótko, lekko panikuję
Czekoladę dzisiaj dokończyłam. Mam nadzieję, że Mikołaj niczego więcej nie przyniesie, bo już zaplanowałam na jutro ładny, zdrowy jadłospis i ogólnie jestem w bardzo bojowym dietkowym nastroju, więc w razie czego rozdam słodycze, a potem będę miała wyrzuty, że podtuczam bliskich i ukochanych
Cieszę się, że udało mi się wrócić do odchudzania przed świętami, dzięki czemu koniec roku przywitam bez dodatkowych kilogramów, w które na pewno obrosłabym po rodzinnych świętach - co roku nasze stoły dosłownie uginają się od ciast... A tak zapewne uda mi się ograniczyć do jednego, dwóch kawałków i chociaż nie schudnę, to najważniejsze, że nie przytyję, nie rozreguluję metabolizmu (i tak osłabionego przecież chorą tarczycą), a od stycznia zacznę walczyć o 79 na wakacje
I może na przyszłego sylwestra będę miała te moje wymarzone 65 kg? Fajnie by było... A potem zacznę dręczyć moją połówkę zejściem poniżej 60
Ech, marzenia...
-
Założenia na grudzień (a przynajmniej jego resztę
):
jeść 4-5 posiłków o stałych (w miarę) porach
starać się włączać stopniowo do jadłospisu coraz bardziej pasujące do diety, a tym samym izdrowsze produkty (zły przykład - cztery drożdżówki z kawą
, dobry - surówki, owoce, ryby, ciemne pieczywo, sery...)
pić przynajmniej 3 litry wody dziennie
intensywnie ćwiczyć przez godzinę dziennie
CEL:
2 I 2007 R. WAŻYĆ NIE WIĘCEJ NIŻ 92 KG
Wczoraj odnotowałam małe zwycięstwo
Mikołaj, w osobie mojego brata, przyniósł mi dużą paczuszkę milkowych słodyczy. Milkowych!!! Czyli - wyjaśniając osobom mnie nie znającym, tych, które moominki lubią najbardziej
Zastanawiałam się, czy nie wziąć tej paczki i nie uderzyć go w łepetynę mocno i boleśnie, ale szybko uspokoiłam się i doszłam do wniosku, że brat chciał mi tylko sprawić przyjmność. Nie wiedział, bo i skąd, że wracam do odchudzania, a gdyby nawet wiedział, nie skojarzyłby tego z rezygnacją ze słodyczy - wcześniej bezproblemowo włączałam je do diety. Ale to było wcześniej. Teraz, kierowana z jednej strony neoficką nadgorliwością, z drugiej przeogromną chęcią zobaczenia jak najszybciej na wadze upragnionej siódemki, zamierzam mocno ograniczyć węglowodany i przyspieszyć zrzucanie kilogramów. Endokrynolożka podejrzewa u mnie insulinooporność. Li podejrzewa, co nie przeszkadza jej podawać mi odpowiednich leków (ich brak mógł właśnie spowodować, że waga wzrosła mi początkowo o kilka kg, a potem szczęśliwie stanęła w miejscu), więc kiedy odwiedzę ją na początku roku, zapewne na nowo przepisze metformax/siofor, a i być może zwiększy dawkę letroxu - wszystko to powinno poprawić i nakręcić mój metabolizm. Cel planu długoterminowego (którym podzielę się z wami dopiero 2 stycznia 2007) uważam za jak najbardziej realny i osiągalny 
A odnośnie wspomnianego zwycięstwa... Zjadłam wczoraj tylko połowę migdałowego m-joya, resztę podrzucę dzieciom znajomej. Im sprawię przyjemność, a sobie zaoszczędzę niepotrzebnych pokus i rozterek. Czyli jestem moominkiem o bardzo silnej woli
-
Trzymam kciuki za realizację planów
i całuski ślę już weekendowe
buziaki H
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki