Hej dziewczyny!
Wracam po dluzszej nieobecnosci i jak to zwykle bywa z nadrobionymi kg.Jeszcze w lipcu wazylam 81,7 i mialam na swoim koncie 32 zrzucone kg .Tak ładnie schudlam w Klinice Odchudzania-10,5 kg(podali,ze 8,5 przez blad jednej z pan redaktorek i potem musieli sie tego trzymac ).Klinika sie zakonczyla i niestety poczulam sie "wolna' i zaczelam zajadac problemy.Zaczelo sie od rozczarowania dobrymi znajomymi i dalej poszlo z gorki.Przytylam od lipca 18 kg i wcale mi sie to nie podoba.
Przestalam tez chodzic na ukochany aerobik,bo zmienila sie moja ulubiona instrukorka .

Postanowilam,ze wiosne chce znowu witac w mniejszych ciuszkach i dlatego czas sie wziac w garsc i ruszyc tyłek.Dobrze sie sklada ,bo moja ulubiona instruktorka(wyzej wspomniana ) otwiera wlasna dzialalnosc aerobikowa .Cwiczenia wiec zaczynam juz od drugiego tygodnia stycznia.W zeszlym roku chodzilam 4 razy w tygodniu i mialam skryte marzenie zrobienia sobie kursu na instruktorke aero...Teraz tak sie upaslam,ze nie mysle nawet o tym...

.Jeszcze tylko w weekend wyjezdzam w koncu do Juraty,na wygrany weekend Musze porozmawiac z tesciowka czy przypilnuje dzieciaki.Jestem jednak dobrej mysl.
Nie marudze wiecej.Kalorii dzis nie liczylam,ale jesli tylko wroce do cwiczen
, to planuje jesc nie mniej niz 1200 kcal. Ciagalam dzis dzieciaki sankami przez 40 minut i do tego jeszcze 35 minut marszu szybkim tempem To taki zamiennik aerobiku,ktory juz wkrotce.
pozdrawiam i zycze sobie i Wam powodzenia w odchudzaniu