-
Bes, gratuluję jak napisałaś najlepszego od dawna dnia diety i życzę Ci, byś następnym razem i przed tą czekoladą potrafiła się obronić
Pytałaś mnie u mnie na wątku, jak to jest z tymi moimi wahaniami wagi dwutygodniowymi. Otóż zauważyłam, że z dokładnością zegarka od wielu miesięcy mam tak, że przez 2 tygodnie łatwo mi się chudnie a potem przez kolejne 2 (jedząc i ćwicząc tak samo) muszę walczyć o każdy wydarty wadze dekagramik. Co ciekawsze, te gorsze 2 tygodnie wcale nie są przed @ tylko zaczynają się przed połową cyklu a kończą kilka dni przed nadejściem @ (podczas której już normalnie chudnę). Natomiast zbieżne jest to z fazami księżyca, co może być przypadkiem. Tak czy owak, faktem jest, od wielu miesięcy, że jak księżyc maleje to mnie się łatwiej chudnie, natomiast po nowiu gorzej, czyli właśnie zaczęłam te "gorsze" 2 tygodnie i dlatego końca diety nie przewiduję wcześniej, niż za 3 tygodnie.
Uściski
-
Hm Triskell to bardzo ciekawe co mówisz, szkoda, że mnie tego nie dotyczy bo moje dzienne wahania wagi są na granicy rozsądku
-
ja nigdy nie zauważyłam takich rzeczy u siebie. a może po prostu nigdy na to nie zwracałam uwagi?
przy następnym okresie i fazach księżyca postaram się bliżej temu przyjrzeć. ale pewnie zapomnę^^
-
Bes, chesz glanem? gdzie jesteś.
-
A może martensem?
-
Martensa nie mam, ale oferuję do skopania moje Demonie
-
Triskell- to Twoje buty?? O_o
Zabójcze
-
Bes co z Tobą gdzie jestes co z naszym zakładem, chyba nie zapomnialas
ja na razie z dietkowaniem cieżko,ale to przez te cholerną sesje... ale staram się jak mogę...
pozdrawiam, powodzenia życze
-
jestem jestem - z tymi kopami to nawet odbry pomysł, ake prosiłabym w tyłek nie w głowę :P
u nie ciężko... ze wszystkim... to chyba ogólny stres - udaję przed wszystkimi, że nic się nie dzieje i to pogarsza chyba wszystko :/
no i więcej nie dam się wrobić w pracę częściej niż mam w umowie :/ bo mnie to wykańcza... muszę szybko znaleźć coś innego...
mimo, że dieta nie za bardzo mi szła ostatnio (poza tym jednym fajnym dzionkiem), to waga spadła o kilogram - szczerze mówiąc nawet nie potrafię się z tego cieszyć...
ale może po prostu czas się wyspać...
-
długo myślałam... wczoraj i dziś... i postanowiłam.
nie potrafię ograniczyć czy zmienić rodzaju jedzenia ot tak sobie - zwłaszcza w tak stresowym okresie... tak samo z regularnymi ćwiczeniami... więc trzeba jakoś to zacząć od innej strony...
zauważyłam jednak coś - mój organizm domaga się wody - i to w dużych ilościach - kiedy jej brak - pochłaniam dużo i nie mam ochoty na nic...
postanowiłam więc co następuje:
od dziś będę wypijać przynajmniej 2 dzbanki herbaty (na moje oko to jakieś 1.5-2 litrów)
zauważyłam, że gdy do śniadania zrobię sobie zamiast kubka herbaty cały dzbanek - to on szybko znika, a ja dłużej chodzę syta, wybieram do jedzenia zdrowsze produkty (jakoś wtedy tak nie ciągnie do słodkiego - dziwne, ale prawdziwe) i mam więcej energii na to, by się ruszać czy zrobić sobie ożywczą kąpiel z balsamowankiem
dziwne to wszystko i trudno mi to pojąć, ale skoro tak to działa, to czemu nie spróbować od tej strony??
w zeszłym roku, gdy byłam na SB i tak dobrze mi szło - piłam przynajmniej 1.5l herbaty dziennie - był tylko jeden jedyny dzień, gdy nic nie wypiłam - i w ten dzień dopadł mnie wieczorny głód i zjadłam wszystko, co miałam pod ręką zgodnego z SB --> przerwanie diety też było spowodowane nie dostarczaniem mu odpowiedniej ilości wody, co powodowało u mnie wieczorne napady jedzenia :/
tak więc to już postanowione - przynajmniej 1.5l herbaty czy wody mineralnej dziennie - niech to będzie podstawą nowego stylu życia - zdrowego stylu życia
a poza tym na liczniku mam do tej pory 764kcal na dziś - więc jest SI
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki