-
Witaj Margolko,
wiem zdaję sobie sprawę. Zrozumiałam to sama, tłumaczył mi lekarz i przeczytałam w książkach. Tak więc wytrwale nie zbaczam z "toru" myślę, że efekty kiedyś będą.
Rozumiem co się dzieje, bo troszkę tych diet przeszłam i najwyraźniej nie były szczególnie dla mnie wskazane (nie wspominam o Herbalife i Cambridge - bo obiecałam sobie, że za substytuty już się nie wezmę).
Po prostu podziwiam was, co wyzwala we mnie może odrobinę więcej samozaparcia :P
Wpisałam się też do Clubu XXL - może współzawodnictwo też mi pomoże :P - to żart, bo wiem , że robię to dla siebie.
Dzisiaj znowu nie umiałam wdrapać się na II piętro i wtedy doskonale rozumiem, że nie ma odwrotu.
A Ciebie "Przodowniczko Odchudzających" serdecznie pozdrawiam !!!!
-
Cześć Ewciu,
Tarczyca rzeczywiście może być przyczyną otyłości.Co Ci mówił endokrynolog?
Ja od wieku młodzieńczego byłam pulpecik i zawsze myślałam, że "dobry" wygląd mam przez złą przemianę materii.Trafiłam do Instytutu Żywienia i tam zrobili mi badania i moją hipotezę wyśmiali ,Ale jeśli Ty masz takie problemy ze schudnięciem a naprawdę trzymasz dietę, to może warto zrobić sobie takie właśnie badania?
Pozdrawiam
-
Witaj Modka,
z pewnością masz rację. Najlepsze jest to, że w Centrum Otyłości zrobiono mi tylko podstawowe badania tarczycy i nic więcej.
Dopiero teraz gdy mam takie problemy z utratą wagi myślę o rzetelnych badaniach u endokrynologa, bo to co wiem o kłopoptach z tarczycą - to wiem od mojego lekarza w oparciu o troszkę wnikliwsze badania niż w CO.
Narazie żyję nadzieją, ale jak do tygodnia (miesiąc odchudzania) nie zacznie spadać waga muszę wykombinować trochę czasu na wizytę u specjalisty.
Cały czas licze na to, że jednak ruszy - nawet dla specjalnej motywacji wpisałam się do naszego Wirtualnego Clubu XXL i dosyć intensywniej staram się ćwiczyć. Ćwicze tylko w domu, bo jak chciałam chodzić na zajęcia, to źle się czułam sama jedna tłuściutka w towarzystwie głównie młodziutkich i chudziutkich lasek.
Z jazdy na rowerze też mi za dużo nie wychodzi - ale rower nie jest aż tak dobry na brzuszysko (tu mam najwięcej) - tak się pocieszam i mam rację - prawda??
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Cześć Ewciu,
Koniecznie zrób sobie badania, bo to jest podstawa.
Ja wczoraj mało jadłam, a dużo robiłam i też mi waga stanęła Widocznie "wypompowałam" z siebie wodę, a tłuszcz mimo, że ładna pogoda nie chce się wytapiać Zobaczę jak będzie jutro.W każdym razie dietkę trzymam i się nie poddaję.
Wiesz ja mam taką wagę, która waży w kilogramach i funtach.I jak mi jest bardzo źle i smutno, to przestawiam na tą drugą skalę i wychodzi mi np.,że ważę 259,5 i od razu lepiej się czuję,że to nie jest mój wynik w kilogramach
Trzeba czymś się pocieszać, nieprawdaż?
Pozdrowienia
-
Witaj Modka,
zaczęłam już szukać odpowiedniego specjalisty - no w tym naszym "wielkim" mieście niestety trudno o nich
Jak sobie radzisz z dietą?? Odchudzasz się dopiero tydzień - prawda?? - więc wynik niczego sobie. Pisałaś, że jesz zdecydowanie mniej, a nie zmieniłaś w ogóle zasad żywieniowych - no wiesz: częstotliwość, ostatni posiłek 18, czy też wykluczenie pewnych potraw. Chodzisz na jakąś gimnastykę??
Jedno jest pewne - co prawda już jest ciepło - ale jeszcze do lata zdążymy schudnąć.
Pozdrawiam Cię
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
EWCIU powiem Ci jedno że nastawienie psychiczne jest tu bardzo ważne nie można popadać z skrajności w skrajność Ja proponuję ci albo zmienić nawyki żywieniowe ograniczyć tluszcze do minimum ale zmniejszyć sobie posiłki
a efekty w koncu się pojawią CIERPLIWOŚC POPŁACA tak mówią
POZDRAWIAM
-
Hej Daria!!!
Ja narazie wykluczyłam węglowodany i cukry, no i oczywiście staram się trzymać jakąś tam normę kaloryczną. Mam nadzieję, że to coś też da. Co prawda już długo stosuję tą dietę z mizernym wynikiem, ale wiem, że po tych wszystkich moich "eksperymentach" muszę zachować cierpliwość. No i trochę ruchu, nawet do tego się zmusiłam
Startnęłam w V etapie Clubu XXL i myślę, że to może dla mnie być też niezła motywacja.
Daria, ale z Ciebie widze niezła Lwica - te 10 kilo - no no no - ładnie już prawie półmetek !!!!
Pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Jak to węglowodany? Czyżby dieta optymalna?
-
Witaj Albina,
nie do końca optymalna. Zasugerował mi ją lekarz, gdyż jak wcześniej pisałam przeszłam za dużo diet i mój metabolizm zwariował. Lekarz zasugerował mi mięso - i pomyślałam - kurcze wyskakuje mi z Kwaśniewskim. Atkins jest (przeze mnie tez był) podobnie traktowany, ale jak przeczytałam jego książki o diecie i ksiązki kulinarne, to zrozumiałam, że to co innego. Zezwala na głównie mięso i ryby, jaja, sery tłuste, oliwę, masło i wybrane warzywa. Absolutnie wykluczone niekture przyprawy, cukry, sztuczne tłuszcze (margaryny) i mocno ograniczone węglowodany. Początek - ten oczyszczający jest ciężki - poza wskazanymi wyżej produktami warzywa o niskiej zawartości węglowodanów i w niewielkiej ilości. Później ma być lepiej. Jednak muszę się już wyrzec wszelkich cukrów i potraw czystowęglowdanowych - chleb, ziemnieki, makarony, kasza i niektóre warzywa. Od diety np. Kwaśniewskiego odróżniają tę dietę właśnie warzywa, a pozatem ograniczenie kalorii, mogę zjeść mięcho z grila z zółtym serem itd, ale nie mogę przekraczać norm kalorycznych.
W książce jest dosyć ciekawa teoria przyrostu tłuszczu poprzez spożywanie cukrów i węglowodanów - a nie jak się powszechnie myśli wyłącznie z spożywania tłuszczu. Mogę w to uwierzyć, bo różne warzywne diety na mnie też nie działają. U nas w Polsce przez lata była podobno traktowana jako optymalna, ale sporo ją różni, no i podobno działa W co chciałabym wierzyć.
Spróbować muszę, bo już nie wiem co z sobą robić Narazie zrzuciłam wodę, ale jestem najedzona, a uczucie to było mi ostatnio zupełnie obce. Podobno muszę oswoić organizm z tym uczuciem, aby już nie magazynował tłuszczu - bojąc się, że znowu będzie szlaban na jedzonko.
Jakie bedą efekty nie wiem liczę , że jakieś będą.
Pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Witaj Albina,
nie do końca optymalna. Zasugerował mi ją lekarz, gdyż jak wcześniej pisałam przeszłam za dużo diet i mój metabolizm zwariował. Lekarz zasugerował mi mięso - i pomyślałam - kurcze wyskakuje mi z Kwaśniewskim. Atkins jest (przeze mnie tez był) podobnie traktowany, ale jak przeczytałam jego książki o diecie i ksiązki kulinarne, to zrozumiałam, że to co innego. Zezwala na głównie mięso i ryby, jaja, sery tłuste, oliwę, masło i wybrane warzywa. Absolutnie wykluczone niekture przyprawy, cukry, sztuczne tłuszcze (margaryny) i mocno ograniczone węglowodany. Początek - ten oczyszczający jest ciężki - poza wskazanymi wyżej produktami warzywa o niskiej zawartości węglowodanów i w niewielkiej ilości. Później ma być lepiej. Jednak muszę się już wyrzec wszelkich cukrów i potraw czystowęglowdanowych - chleb, ziemnieki, makarony, kasza i niektóre warzywa. Od diety np. Kwaśniewskiego odróżniają tę dietę właśnie warzywa, a pozatem ograniczenie kalorii, mogę zjeść mięcho z grila z zółtym serem itd, ale nie mogę przekraczać norm kalorycznych.
W książce jest dosyć ciekawa teoria przyrostu tłuszczu poprzez spożywanie cukrów i węglowodanów - a nie jak się powszechnie myśli wyłącznie z spożywania tłuszczu. Mogę w to uwierzyć, bo różne warzywne diety na mnie też nie działają. U nas w Polsce przez lata była podobno traktowana jako optymalna, ale sporo ją różni, no i podobno działa W co chciałabym wierzyć.
Spróbować muszę, bo już nie wiem co z sobą robić Narazie zrzuciłam wodę, ale jestem najedzona, a uczucie to było mi ostatnio zupełnie obce. Podobno muszę oswoić organizm z tym uczuciem, aby już nie magazynował tłuszczu - bojąc się, że znowu będzie szlaban na jedzonko.
Jakie bedą efekty nie wiem liczę , że jakieś będą.
Pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki