gagaa jestem pełna podziwu dla przeinstalki, bo choć troche znam sie na kompi, to sama bym sie tego nie podjeła...
gagaa jestem pełna podziwu dla przeinstalki, bo choć troche znam sie na kompi, to sama bym sie tego nie podjeła...
Gagaa, moje gratulacje - z powodu tych ostatnich 2 kilogramów i w ogóle z powodu "calokształtu". Może to zabrzmi głupio, ale Ty z chudniecia uczyniłaś dzieło sztuki, a jednocześnie naukę ścisłą, do której przykładasz się z precyzją i z zacięciem. Jestem pod wrażeniem Twojego szperania, znajdowania nowych informacji, wcielania ich w życie... i efektów!!!
Czasem sobie tu cichutko zaglądałam ostatnio, ale tak nieśmiało, bez zwracania na siebie uwagi, bo prawdę mówiąc obawiałam sie troszeczkę, co to będzie, gdy złowieszcze Oko Saurona skieruje się na moje galaretki Ale skoro już i tak wypełzły one na światło dzienne, to chyba mogę Ci już oficjalnie czasem w Twoim wątku pokibicować, tak jak wcześniej kibicowałam z ukrycia?
Ściskam i cieszę się, że hackerzy z Sejmu już zostawili Twój komputer w spokoju
Gagaa i masz całkowite prawo być z siebie dumna. Zresztą my też jesteśmy z Ciebie dumne.Zamieszczone przez gagaa_
Start: 07/01/2014 - Dieta 1650 kcal
Tu jestem:
http://dieta.pl/grupy_wsparcia/xxl-2...czesc-1-a.html
Hi Gaguś, a jednak się doczekałaś!!! Gratulacje ogromniaste podsyłam, wszak 30 kilosków mniej tłuszczyku z naszej Gagusi. :P :P :P Nieżle go wytopiłaś !!! Tylko już nie ściskaj tej biednej psinki tak mocno.
no...to bylam u fotografa...( czas dowod zmienic) weszlam... spojrzalam na pania i powiedzialam ze chce miec rewelacyjne zdjecie z labedzia szyja i absolutnie zadnymi symptomami drugiego podbrodka....i mam.. teraz jak dorwe skaner to zmieniam "oko saurona" na mniej zmruzone
a serio w koncu w miare jestem zadowolona ze zdjecia....
porownalam swoje "wymiarki" i wyniki sprzed miesiaca i wczorajsze.... no 2,5% fatu mniej to nawet mi sie bardzo podoba jak na miesiac dosc cienki w cwiczonka ( przyznaje sie ze wstydem i mocnym postanowieniem poprawy)
bellus...ale moje zmorka kocha jak ja sciskam i drapie w roznych nam ino znanych zakamarkach jej grubciutkiego cialka ...nie mam serca jej tego odmawiac...
gosiu//cmok dziekuje.... znaczy az tak wielkiej schizy nie mam na wlasnym punkcie
triskell oko saurona ( nawet mi sie podoba to okreslenie) caly czas widzi te twoje galaretki...widzi i steka....ale coz... kazdy ma chyba cos takiego co go "trzyma"... ja mialam wafle ryzowe... mielone paszczekami non toper zanim nie odkrylam ze az tak dobre dla mojej diety to nie sa...ty masz galaterki.... i dopoki nie znajdziesz sobie zamiennika...to i tak wiem ze z nimi rozwodu nie wezmiesz
hackerzy sejmowi zostawili mnie juz fakt... i wcale za nimi nie tesknie
i bardzo cie prosze... nie ukrywaj sie.... jeszcze cie kto zdepnie jak w tych krzakach siedziec bedziesz
czy dzielo sztuki...hmmm... ja tak mam ze zeby wcielic w zycie i nie "olac" musze dokladnie zrozumiec.... i nie ukrywam to ze moge to robic tutaj na forum... pomaga mi.... w zapamietywaniu i braniu swoistej odpowiedzialnosci za kontynuacje swojej diety
a skoro moze to komus cos ulatwic.... to tym lepiej
julcyk...szczerze to bardzo rozbawiona bylam ze mi wyszlo... mialam w zanadrzu telefon "do przyjaciela" z ktorym ostatnio w ten sposob wlasnie robilam przeinstalke....a ze mnie skutecznie wtedy zagadywal... dziwie sie ze cokolwiek pamietalam
musze jutro do poanania.... echh jak ja nie lubie tego miasta.... jakos tak zapomnialam ze musze jeszcze "podpisac" papiery do szkolki na miejscu a nie tylko je wyslac poczta....
no nic kalde sie bo zaspie
milego weekendu wszystkim...
//buziol
Hehe, właśnie przeczytałam Twojego posta - a ja własnie dzisiaj u siebie pisałam o analizowaniu i robieniu wszystkiego, żeby zrozumieć procesy, które tym wszystkim rządzą. Taki jakiś dzisiaj dzień chyba
A tak z zupełnie innej beczki - zaraz po przeczytaniu o tym w Twoim poście u Emkr, popędziłam na polecaną przez Ciebie stronkę, pełna chęci, by zbadać sobie poziom tłuszczu - no i nie mogę tam prawidłowo założyc konta, bo uparcie rejestruje mnie jako faceta Za pierwszym razem myślałam, że to ja się pomyliłam, nie chciało się zmienić przez "account options", wiec założyłam zupełnie nowe konto. Tym razem świadomie wcisnęłam to "female" - a w profilu i tak było "male" i strona z pomiarami otwiera się dla mężczyzny. Aż obejrzałam się z wrażenia w lustrze, bo zaczęło mnie zastanawiać co oni mi chcą przez to przekazać No ale jednak kobieta, ni chybi kobieta
Ciekawa jestem tego nowego zdjęcia
Ściskam i życzę udanego dnia.
Gaga, poczytalam troche Twojego pamietniczka... jest strasznie motywujacy, bo Ty chudniesz prowadzac zdrowe odzywianie i widac ze to lubisz, az przyjemnie sie czyta i wprowadza w zycie
poza tym oczywiscie - podziwiam i wielkie gratulacje!!!
mam do Ciebie jedno pytanie -
czy od kiedy sie odchudzasz jadlas wogole slodycze,cos slodkiego???
na poczatku wogole sobie na nie nie pozwalas?
a jezeli jesz to w jakich ilosciach i jak czesto?
trudno jest mi sie ich wyrzec calkowicie dlatego ciekawa jestem czy rozgrzeszasz sie z jakiejs malej ilosci np raz na tydzien
pozdrawiam i zycze dalszych sukcesow!!!
bede Ci bardzo wdzieczna za odpowiedz
triskell...jestes kobita...sama widzialam.. jak ktos cie wezmie za faceta sam sobie krzywde zrobi... co do strony.. to nie mam pojecia...czemu i dlkaczego... ja nie mam problemow jedynie z intensywnoscia cwiczen cos mi komp zamieszal......ale poki jest stala nie zwazam na to... interesuje mnie jedynie ten % fatu... kalorie i tak sama sobie obliczam
mnie sie wydaje ze tylko i wylaczne swiadome odchudzanie czyli... wiedza na temat co czemu i dlaczego tak a nie inaczej ... moze przyniesc wyniki ( dla takiego typu ludzia jakim ja akurat jestem)... nie umiem przyjac na wiare... a nawet jak przyjmuje to i tak dociekam dlaczego.... nie mowie ze sie w 100% stostuje do wszystkich wytycznych.. nie jestem cyborgiem....ale jezeli odbiegam to mam swiadomosc ze to robie i jakie moga byc konsekwencje....no i.. cholernie krytyczna jestem dla samej siebie.....
dziubusia.... ja sie z niczego nie rozgrzeszam..... niczego co dotyczy slodyczy
moze sie rozgrzeszyc z ominiecia jakiegos posilku z braku cwiczen...ale nie z tego cholerstwa zwanego slodyczami
na poczatku mojego odchudzania... wyeliminowalam je calkowicie... zero....
cukru w postaci cukru i tak nie uzywalam.....ale zanych absolutnie zadnych wafelkow ciastek czekoladek cukierkow.. nic!!!! trzy cztery miesiace....zero....
a potem i tak wolalam zamiast ciastka zjesc cos innego... przetrwalam swieta wielkanocne piekac i strojac ciasta dla domownikow i nie ruszalam ich....
teraz pozwalam sobie od czasu do czasu na mala ilosc czekolady czy loda.. czasami na kawalek sernika....ale ja juz schudlam 30 kilo... mam zwiekszony limit kaloryczny .. i taki kawalek czegos tam.. nie miesza mi w diecie i nie powoduje ze de fakto zjadam 600 kalorii zdrowych i pozywnych.. poza tym zawsze staram sie to "odcwiczyc"...
nie uznaje kompromisu... zaczynam ale bede sobie pozwalac...bo to zaden poczatek to mydlenie sobie oczu..
dieta to nie ograniczenie kalorii.... to gubienie tluszczu z ciala i nowy zdrowy styl zycia... a do takiego nie pasuje batonik wystajacy z kieszeni dieta to nie 30 kilo w 30 dni a potem powrot do zarcia
...i wiesz co... u mnie nadal te skromne ilosci slodyczy to tylko i wylacznie z lakomstwa... nic mi to nie daje poza swiadomoscia ze baton nie straszy nie kusi i nie staje sie owocem zakazanym -bo po takie wlasnie najbardziej ciagnie... ale z perspektywy miesiecy odchudzania...
a slodycze.. nie sa niezbedne do zycia to slabostki...a to wlasnie one powodowaly ze tylysmy .. i tzreba je wyeliminowac...
nie zarzekam sie ze nigdy w zyciu nie zjem snickersa... choc pewnie nie zjem bo wybiore cos innego ale nie wroze dobrze tym... co od samego poczatku nie potrafia zmodyfikowac swojej diety i wyeliminowac tego co zle
jezeli ciagnie cie na slodkie... to znaczy ze cos w twojej diecie nie jest dobrze ustawione...a najczesciej jest to psychika... bo odstawienie slodyczy trzeba sobie wypracowac... zeby potem nie skonczyc z nosem w kartonie snickersow jak?? wyeliminowac do zera... i udowdnic sobie ze to cholerstwo nie ma nademna wladzy.. ze zaden zafajdany kawalek wafelka nie bedzie mna rzadzil ... a frustrowal ze znow mu sie nie oparlam
nie wiem jak ci to wytlumacyc.... ale jest jedna prawda.. ( zyciowa nie tylko dietowa) trzeba umiec mowic NIE a najtrudniej powiedziec to sobie samej ... a sila plynaca z tej umiejetnosci jest bardzo wielka
wiec propnuje powiedziec NIE WSZYSTKIM SLODYCZOM SWIATA.. przynajmniej do czasu az przestana byc "niezbedne" i az poczujesz... ze masz tyle sily zeby zjesc mala kostke czekolady i tyle swiadomosci zeby sobie powiedziec a na co mi ona...moge sie bez niej obejsc
Jeżeli mogę wtrącić coś o słodyczach od siebie. Ja przed dietą też uwielbiałam słodycze, codziennie musiałam zjeść coś słodkiego i rzadko kończyło się to na małej ilości. Jak zaczęłam się odchudzać to 2 m-ce słodyczy nie miałam w ustach. Początki były trudne, czasami ciągnęło. Ale teraz wiem, że to te dwa miesiące pozwoliły mi udowodnić samej sobie że bez tego da sie żyć, że nie trzeba się obżerać batonami w kółko. Potem były 3 kawałeczki ciasta na Wielkanoc, znowu czas bez słodyczy, na komuni chrześnicy w maju też sobie pozwoliłam. Ale generalnie normalnie nie jem tak bez okazji słodyczy. Niektórzy mi mówią że się katuję. Ale ja wam powiem, że moja potrzeba słodkości została uśpiona i mam nadzieję, ze na dłuższy czas. Normalnie nie czuję potrzeby ich jedzenia, jak mąż coś słodkiego wcina to nie poprostu staram się to traktować z obojętnością. Chciałabym zeby tak zostało.
Pozdrawiam.
Start: 07/01/2014 - Dieta 1650 kcal
Tu jestem:
http://dieta.pl/grupy_wsparcia/xxl-2...czesc-1-a.html
Zakładki