-
Oj tak, te cholernie słodycze - nie ma z nimi negocjacji. Mnie już upłynęło 2.5 miesiąca bez nich i jednak można bezsłodyczowo żyć, tylko trzeba się straszliwie mocno na początku postawić.
Gaguś, pozdrawiam cieplutko i miłego dzionka życzę kochana studentko.
-
tak, to z pewnoscia wymaga wielkiej sily woli...ale mysle ze warto...
dziekuje za odp. :*
-
zycie to jedno wielkie kurestwo
dzwonili wlasnie z poznania.. ....... trzy litery a zmieniaja percepcje...RAK
a w efekcie
wyciecie wezlow chlonnych i oszczednosciowa amputacja piersi... *****...*****...*****... jedziemyw czwartek
nie chce mi sie juz gadac....a wyryczec sie... tez nie ma gdzie i ni ema jak..
czesc
-
Gagaa bardzo ci współczuję. Mam jednak nadzieję że wszystko będzie dobrze.
Po mastektomii też można żyć i to bardzo szczęśliwie, moja mama jest tego przykładem.
Twoja też będzie...
A ty musisz być silna i pewnie będziesz i dla siebie i dla mamy, zwłaszcza dla niej.
-
Hi Gaguś, cholernie mi przykro, doskonale wiem przez co obie teraz przechodzicie. U mnie babcia i mamuś to przechodziły. Jestem z Tobą całym serduchem.
-
Gagus, jest mi niewypowiedzianie przykro,
wiem, ze w tej chwili żadne słowa nie są w stanie złagodzic szoku, bólu,
ale jestem z Tobą, trzymaj się dzielnie.
-
Cholera... miałam coś o diecie napisać, ale przeczytałam właśnie Twojego ostatniego posta ... i chciałabym po prostu mocno Cię przytulić. Wysyłam te słynne triskellowe paczuszki dobrej energii dla Ciebie i Twojej Mamy i obiecuję, że będę o Was w czwartek myślała i wysyłała tyle energii, ile się da.
Trzymajcie się!!!!
-
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Gagus, jakos nie zajrzałam wczoraj wieczorkiem na Twoj wąteczek a tu takie wiadomości smutne
Gaguś trzymaj się kochana, musisz być teraz bardzo silna za siebie i swoją Mamę - to nie bedzie łatwe, a wręcz przeciwne. Ale pozytywne myślenie potrafi zdiałać cuda.
Będę się modlić za Was obie żeby było lepiej. Operacja może być przecież początkiem nowej nadziei - a wiec tzryamm kciuki by przebiegła pomyślnie!
Mozno Cię przytulam (choć tylko wirtualnie) i choć forum to nie to samo co żywy cżłowiek to może takie wyrzucanie z siebie negatywnych emocji pomoże. Wiec wyrzucaj je z siebei ile wlezie na wąteczku!
Buziaki
-
emkr-ko...co mam powiedziec
ze czuje sie cholernie oszukana...
ze moje nadzieje ba pewnosc ze wszystko jest ok... w jednej chwili poszly sie ****
ze poczulam sie wewnetrznie zdruzgotana, bez zadnego pomyslu jak w takich warunkach psuchiczno-fizycznych mam komus pomoc...i to osobie mi najblizszej i najbadziej kochanej...
..ze czuje sie rozsypana , a jedynym slowek jakie mi sie cisnie na usta to nie moc...
tak wiem ze to jeszcze nie wyrok te czasy minely..ale naiwnie wierzylam ze to juz koniec, ze teraz bedziemy mogly o tym zapomniec... obdarto mnie z tej wiary do golego szkieletu...
na szczescie... mam tak na poczatku .. panika i strach....teraz jest lepiej... przespalam sie z tym ( wcale nie spalam).. i trza stawic nadal czolo... tylko jakos tak jeszcze wewnetrznie boje sie uwierzyc ze tym razem bedzie dobrze.... nikt mi nie da takiej gwarancji a nawet jak da.. to moze sie znow okazac ze to g****
co nie znaczy ze usiade i zaczne beczec w kacie... ja nie z tych...
ale wiem tez... ze strach bedzie mi do konca mojego zycia towarzyszyl.. tym jednym telefonem dostalam szybki awans do grupy wysokiego ryzyka ...a ja nawet dzieci jeszcze nie mam!!!!!
musze wiec znalezc sily i rozplanowac je tak zeby mi na dlugo starczylo i dla siebie samej i co najwazniejsze dla mamy
ale juz niemowmy o tym ok??...
zmykam poczytac...
pe es .. od 10,09,2005 i od 10:09 jestem studentka ....
... komunikacji miedzykulturowej... ( szybka zmiana w aspekcienowego kierunku ktory sie pojawil)
mama sie smieje ze teraz z kazdym chamem( czyli kulturalnym inaczej) bede musiala sie komunikowac
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki