-
No i się dopełniło. Po tym jak łyknęłam cappucino i wymiotowałam wywiesiłam biała flagę. na kolację zjadłam jajko na twardo i pomidora, i od razu poprawił mi się humor i nabrałam chęci do życia. Będę oczywiście trzymać dietę niskokaloryczną a jak się uda to będę kontynuowała dC. Na razie najwidoczniej muszę od niej odpocząć. A dziś wyrobiłam ciasto na chleb i jutro zjem sobie kromkę świeżutkiego, pełnego ziaren chlebka z twarozkiem!
-
witaj!
Może to dobrze, że przeszłaś na niskokaloryczną dietę, skoro DC tak bardzo Cię osłabiło. Mam nadzieję, że trzymasz się niewielkiej ilości kalorii i już jest lepiej. Uważaj na jojo!!!
Pozdróweczka i wracaj do nas, na forum!
-
Piszę po raz ostatni z tego miejsca, bo jutro będę juz na nowym ;-) A tam nie będę miała przez jakis czas dostępu do internetu (a za wygodna jestem na chodzenie do kawiarenek;)). Jak tylko mi podłączą to na pewno tu zajrzę i zdam relację co i jak;) Jesli chodzi o moją dietę to teraz jem właściwie same warzywa i owoce. Robię sobie sałatki, jak mnie zaczyna ssać to przegryzam jablko, gruszkę, truskawki, czeresnie. Pozwalam sobie na odrobinę szalenstwa chlebowego z twarozkiem. A na obiad jem kilka rózyczek gotowanego kalafiora. Czuję się lekko, nie jestem przejedzona... A wczoraj gdy mi się wydawało, ze tak strasznie duzo tego wszystkiego zjadłam, weszłam na dziennik kalorii i to podliczyłam... i wyszło mi niespełna 600 kalorii;) Warzywa są świetne! Szkoda, że nie mam wagi to bym dokonała ostatecznych pomiarów po trzech tygodniach. Ciekawa jestem czy coś schudłam przez ten tydzien kiedy odpusciłam sobie dC. Centymetrów mi ubyło parę ale nie wiem jak to się odnosi do wagi;) A więc pozdrawiam wszystkich serdecznie i do jak najszybszego przeczytania! :-)
Aga
-
No dooooooobraaaaaaa...... Wróciłam z podkulonym ogonem po ponad rocznej nieobecności na forum. Zaglądam tu od początku września, czyli od czasu gdy po raz kolejny podjęłam próbę utraty zbędnych kilogramów ale dopiero teraz postanowiłam odświeżyć swój wątek, który był pokryty pokaźną warstwą kurzu. Wcześniej pisałam, że się przeprowadziłam do Poznania, dziś czuję się poznanianką pełną gębą;) Co prawda nie znam jeszcze miasta tak jak tubylcy ale juz się raczej nie zgubię;) Ja po prostu kocham to miasto i nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieszkać gdzie indziej. Tzn. wyobrazam sobie bo mieszkałam w różnych miejscach ale teraz czuję, że znalazłam swoje miejsce na ziemi;)
W tym roku, w wakacje się zaręczyłam, w przyszłym zapewne czeka mnie ślub aczkolwiek data nie jest jeszcze ustalona. Chciałabym ładnie wyglądać w sukni ślubnej - ale to chyba jest marzenie każdej dziewczyny, niezależnie od wagi.
Mam nadzieję, że podjęłam walkę z otyłością po raz ostatni. Zmieniłam zupełnie nastawienie, nie liczę na szybki efekt, nie głodzę się ale też nie objadam. Moja dieta jest urozmaicona, jem dużo warzyw, owoców, chudych wędlin i ryb. Polubiłam wszelkie sałatki warzywne, no i mnóstwo piję. Wcześniej mogłam nie pić cały dzień, dziś do każdego z 5 posiłków wypijam 1-2 szklanki napojów (sok pomidorowy, marchwiowy, zielona herbata, ziółka na metabolizm, soki owocowe, jogurty). Co prawda chodzę sikać co pół godziny ale W OGÓLE nie odczuwam głodu i szybciej się najadam.
Mam taką cichą nadzieję zrzucić do świąt BN 12 kg (czyli w moim przypadku osiągnąć wagę 80kg ale jesli mi się to nie uda to nic się nie stanie - może na Dzień Babci (a tym samym moje imieniny) się uda?). Zostało mi jakieś 4,5-5 kg, więc jest to marzenie całkiem realne. Fajnie by było zaczynać Nowy Rok z siódemką na początku;)
No ale nic na siłę. Jak się uda to wspaniale a jak nie to na pewno nie spocznę na laurach.
A więc.... do dzieła!:)
-
No to czas na kolejną notkę. Jesli ktoś tu kiedyś zajrzy to po prostu uprzedzam, że za często pisać nie będę. Ale czasem coś wyskrobię, zwłaszcza kiedy będę miała coś fajnego do napisania. A dzisiaj mam;)
Otóż wczoraj trafiłam do pewnego sklepu, gdzie zazwyczaj nie robię zakupów, ale mój R. chciał kupić sobie pizzę to skorzystałam ze sklepu obok pizzerii. Kiedy już wszystko wybrałam, pani zapakowała i przyszło do płacenia to się okazało, że nie można tam płacić kartą (swoją drogą skandal;) ) a ja w portfelu miałam może ze 3 złote a może nawet i nie. Zapytałam czy w takim razie jest tu gdzieś obok bankomat to pójdę, wypłacę pieniądzę, przyjdę i zapłacę. W tym momencie wyskoczył z zaplecza jakis facet (prawdopodobnie wlasciciel) i zaczął na mnie wrzeszczeć, że co ja sobie myslę, bez siana zakupy robię a tu już na kase nabite. Jak się we mnie zagotowało... Też na niego wrzasnęłam, że jakim prawem podnosi na mnie głos, że skoro nad drzwiami jest szumny napis DELIKATESY 24 H to przyjęłam, że tu NA PEWNO można płacić kartą i żeby nie robił afery bo zaraz pójdę do bankomatu i wypłacę pieniądze. I jeszcze mu powiedziałam, że gdyby nie ta kasjerka (młodziutka dziewuszka, może jakaś uczennica, która była po prostu przerażona jak jej powiedziałam, że pójde po pieniądze - może myslala, ze juz nie wrócę) to na pewno bym po te zakupy nie wróciła i miałabym głęboko w nosie to czy jest nabite na kasę czy nie. I że jeżeli zalezy mu na obrotach to powinien szanować klienta a ja tu byłam po raz pierwszy i moge mu zagwarantować, że po raz ostatni. I postaram się aby jak najwięcej moich znajomych nie robili tutaj zakupów.
Boże.... jaki długi wstęp... A tak naprawdę to chciałam napisać to, że jak poszłam szukać bankomatu to spotkałam jakiegoś faceta, który stał na chodniku i gadał przez komórkę. Zapytałam czy się nie orientuje gdzie tu jest w pobliżu bankomat, on powiedział, że nie ale jesli idę w dół to może ze mną kawałek podejść bo też idzie w tym kierunku. No to podszedł... a przy bankomacie zapytał czy nie miałabym czasem ochoty się spotkac na kawie, piwie, wyjsc do kina... zamurowało mnie po raz pierwszy;) Muszę powiedzieć uczciwie, ze uważam się za dosyć ładną dziewuchę ale ze względu na nadwagę nie jestem zbyt pewna siebie i do głowy by mi nie przyszło, że ktoś może zechcieć się ze mną umówić. Morale mi od razu wzrosło 28 razy;) Odpowiedziałam mu, że nie ma problemu i że czasem możemy się spotkać. Dał mi swój numer, ja mu dałam swój. No i na koniec zapytał mnie czy mi nie przeszkadza to, że on ma 30 lat... No to mnie zamurowało po raz drugi;) Więc go zapytałam czy on uważa, że ja mam 16?;) On na to, że 16 to może nie ale tak 21-22... komplement mu wyszedł, nie powiem, być może niechcący a może trochę kokietował;) W każdym razie morale podniosło mi się o kolejne 14 stopni;) Dziś zadzwonił czy nie spotkam się z nim wieczorem, odmówiłam, bo jednak to jest obcy dla mnie człowiek i wole spotkac się w dzień, najlepiej w publicznym miejscu;) Nigdy nic nie wiadomo. Umówiłam się z nim jutro na 14stą;) Zobaczymy kim on jest, jak jakiś przynudzacz to mu powiem, że z tego pieca chleba nie będzie;) Zwłaszcza, że mam narzeczonego, który dzis mi smęci cały dzien, ze go rzucę, że tamten mi sie spodoba bardziej i takie tam. Ja mu odpowiedziałam, żeby się zaczął przyzwyczajać, bo wraz z utratą kilogramów będę coraz pewniejsza siebie i coraz atrakcyjniejsza. Więc różne znajomości zawierane tu i ówdze będą na porządku dziennym;) Ech... fajnie tak, naprawdę;) Myślę, że warto tracić te kilosy chociażby dla takich chwil.
-
witam duszczyczke przeczytałam to co napisałaś i jestem pod wrażeniem mój facet nie pozwoliłby mi na takie spotkanie... rozumie to się działo i będe cię wspierać bo my co prawda mamy dopiero zaręczyny w planie ale też odchudzam się z myśla o białej sukni pozdrawiam a i bardzo ładnie chudniesz też bym tak chciała...
-
No no no... Nieźle W sumie powinnaś podziękować panu z DELIKATESÓW24, że nie można tam było płacić kartą
Na randki obcy faceci mnie nie zapraszają, ale z wiekiem czasami zdarzają się fajne sytuacje. Tym bardziej dziwne, że ja myślę, że wyglądam dość staro. Przez kilogramy jeszcze bardziej No ale w luźnych ciuchach chyba tak bardzo nie rzuca się to w oczy Latem 2 razy proszono mnie o dowód przy zakupach. Ja konsternacja i stwierdzenie "żartuje Pani!". A Panie na to że nie - mam dać dowód albo nie dostanę alkoholu. Też budujące )
Życzę udanego spotkania!
-
Dzisiaj waga wskazała równe 85,5 kg więc chyba zmienię sobie tickerek, zeby było jeszcze bardziej budująco;)
A za 3,5h mam "randkę", haha. Nie byłam na randce od... już nie pamietam od kiedy;) Razem z R. wychodzimy razem to tu to tam ale ja tego nie traktuję jako randek. Bo to takie normalne jest;) Ale żeby dzisiaj nie było za randkowo to postanowiłam, że za nic w swiecie nie dam za siebie placic. Później czułabym się zobowiązana a po co mi to? Zresztą nie wiem co ten facet sobie wyobraża?;) Oczywiście różne scenariusze biorę pod uwagę bo jestem baaardzo driobiazgowa i zapobiegliwa. Jestem trochę podejrzliwa w stosunku do niego ale chyba o godzinie 14tej w niemal centrum miasta nic mi nie grozi?;)A może się okaże całkiem sympatycznym kolegą? Mój Rafał jak wychodził rano do pracy to zapytał czy jak wróci to będę go jeszcze kochała:]
A z tym młodym wyglądem to jest tak, że z reguły sami siebie postarzamy. Ja mam świadomość, że nie wyglądam na 28 lat ale nie wyglądam tez na 21,22! No ale lepiej wyglądać nawet na te 22 niż na 35;)
Poźniej napiszę wrażenia ze spotkania;)
-
Zajrzałam z rewizytą przeczytałam całość i zostawiam swój ślad w postaci wpisu i oznajmiam wszem i wobec, że teraz to będę tu zaglądać regularnie, bo jak to trafnie stwierdziłaś na innym wątku, wszystkie Agnieszki to fajne babki a to nie podlega dyskusji hi hi
-
Najpierw rewizyta ) Już wiem jak potoczyła się "randka", ALE... fajnie że w ogóle miałaś taką możliwość Przynajmniej na chwilę poprawiłaś sobie nastrój Nie ma to jak sympatyczny przerywnik w życiu. Bo już pomijając jak to się potoczyło, to miła była ta chwila oczekiwania No i dobrze że poszłaś na tą kawę. Przynajmniej wiesz że nie było warto Jakbyś nie poszła, to potem byś się zastanawiała i facet mógłby urosnąć w Twoich oczach do rozmiarów ideału. A tak wiesz jakie z niego ziółko ) Co sobie poprawiłaś samoocenę to Twoje. Reszta nieważna
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki