No to pewnie bedziesz czytać do wschodu słońca,a może ono już sie pokazalo
No to pewnie bedziesz czytać do wschodu słońca,a może ono już sie pokazalo
zapraszam do mnie
16.06.2010 waga 135 kg
1.02.2011 waga 123.1kg,9.02.2011 waga 121,1kg
[url=http://straznik.dieta.pl/][/url
mi sie ta maseczka,chyba ja sobie zrobie
Z moja pamiecia rowniez nie najlepiej,zmarszczki rowniez sa ale wszyscy mi mowie ze ma dobra cere ,ale ja wiem swoje
Triskiellku fajnie ze jedziesz do Polski z forumowiczami sie spotkasz ,ale szczesciara, wiem jednak ze napewno bedzie duzo zdjec i relacij ze bede czula sie jak bym tam byla
Pozdrawiam i zycze milego tygodnia
Tak własnie myslałam, że znowu siedzisz po nocach, a wlasciwie rankach
miłego czytanka ....a póżniej spanka
buziaki H
TRINIU JAKA TY JESTEŚ SUPER BABKĄ.
MASZ DUŻE ZAINTERESOWANIE WSZYSTKIM CO SIĘ RUSZA, FRUWA SUPER.
MASZ BARDZO KOJĄCE I MIŁE PODEJŚCIE DO LUDZI. TWOJE WPISY DZIAŁAJA JAK BALSAM NA MNIE. BARDZO BYM CHCIAŁA DO WIOSNY DOBRNĄĆ DO METY .
WIEM ŻE WSZYSTKO JEST W MOICH RĘKACH I NAWET MYŚLAŁAM ŻE UDA MI SIĘ TAK SZYBKO JAK TOBIE , ALE TE WSTRĘTNE SŁODYCZE NIWECZĄ NIEJEDNOKROTNIE MOJE WYSIŁKI. POWIEDZ JAK TY SOBIE Z NIMI RADZIŁAS CZY MOŻE NIGDY CIĘ NIE POCIĄGAŁY. JUŻ ZAPOMNIAŁAM CZY O TYM PISAŁAS. PAMIĘCIA SIĘ NIE PRZEJMUJ BO JA MAM TO SAMO. NIERAZ MAM W RĘKU I SZUKAM.
MIŁEGO U CIEBIE DZIONKA.
trisskelku, faktycznie fajne te twoje nocne niedziele, choć ja nie wiem jak długo bym musiała się przestawiać, zeby móc w dzień spać a w nocy działać...hm...ciężko by było ale przynajmniej spędzasz czas z mężem, a tak to zawsze któreś by spało i to samo
co do inteligencji zwierząt, to ja też lubię takie popularno naukowe rzeczy, ale bardziej interesuje mnie człowiek i jego funkcjonowanie, kiedyś był taki świetny serial który przedstawiał możliwość zmysłów ludzkich i na prawdę byłam pod wrażeniem...chyba zainteresowanie mi zostało po tym jak chciałam iść na studia na medycynę....no ale wybrałam marketing...hm...i może ze studiów byłam super zadowolona, bo też to lubię,s zczególnie psychologię reklamy i promocji...no ale cóż...w polsce marketing jest utożsamoany ze spradażę i to mnie wkurza...
a maseczkę aspirynową spróbuję...hm...jestem w lekkim szoku, ale spróbuję
no i ciekawe kiedy ja będę miała taki brzucho żeby go publicznie pokazać
Hi Triskellku, a ja myślę że z tą zapomnianą rocznicą to zupełnie naturalna sprawa, inne rzeczy wysunęły się teraz u Ciebie na pierwszy plan i to własnie o nich pamiętasz. A co do zmarszczek, to ja jestem przykładem jak bardzo wiek jest zwodniczy, jeszcze rok temu nikt by mi nie dał mojego wieku, teraz jednak moja skora calkowicie zdradza moj rocznik a moze i jeszcze cos doklada. Po prostu, w szybkim okresie mocno sie postarzalam, mam tylko nadzieje, że teraz znów będę stala. Jak juz przeczytasz książkę napisz kilka ciekawostek o tych krukach, bo przyznam szczerzę, że nie za bardzo je lubię, może właśnie dlatego, że ich nie znam.
quote="Triskell"][color=indigo]Pewnie, że napisz więcej, o swoich przemyśleniach, jak tylko znajdziesz czas.
Powiedz mi, oczywiście jeśli to nie zbyt prywatne pytanie... Widać w Twoich postach, jak bardzo się zmieniasz, jak ewoluujesz, jak dużo zrobiłas dla samorozwoju. Jak znajduje się w tym Twoja rodzina i przyjaciele? Czy zarażają się Twoim entuzjazmem, czy też traktują to jako część "Twojego" świata ale sami nie bardzo są nim zainteresowani?
A jeśli chodzi o taniec brzucha, to mnie jeszcze daleko do poziomu, który pewnie oglądałaś na tych warsztatach. A solówkę to ja tańczę raptem jedną, a poza tym występuję z grupą.
Bardzo się cieszę, że jest szansa, żebyś przyjechała do Wrocławia. W takim razie dopiszę Cie do listy pod "prawdopodobnie"
Już wczoraj widziałam Twój wpis, ale prawdę mówiąc musiałąm sie zastanowić zanim odpowiedziałam Ktoś powie,że dopiero chwila minęła od śmierci Ojca,że powinnam być w żałobie, a ja tu prezentuję jakiś hura optymizm....właśnie śmierć Taty uświadomiła mi,że nie jesteśmy wieczni,że nie ma czasu na odkładanie swoich pasji i planów na później...porządkując jego notatki znalazłam listę lektur, którą realizował, nie skończył, a ja podążam za nim. Te moje zainteresowania to nie jest tak,ze naraz postanowiłam zająć się sobą, swoim rozwojem i swoim życiem - na pierwszych warsztatach byłam w 1986 roku, potem czytałam dużo, a resztę przysłaniała szara rzeczywistość - no może nie szara, bo rosły dzieci, trzeba było im poświęcić czas i siły, zarobić pieniądze...potem skończył się mój chory związek, po którym do dzisiaj dziwię się ludziom,że mnie lubią, bo "ja przecież taka okropna i do niczego jestem". Teraz po prostu przyszedł mój czas - kiedy bez wyrzutów sumienia mogę poświęcać czas sobie - Mama mnie wspiera, a ja ją, bo przekazuję jej swoją wiedzę, przyjaciele są ze mną, bo są przyjaciółmi, młodszy syn wspiera i dopinguje "jeszcze, jeszcze należy Ci się", starszy trochę zdziwiony - ale z niego to takie typowe macho.... to tyle,
Jak napisał Maxicho liczy się TU i TERAZ
Pozdrawiam
GraŻyna
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Dzisiaj dzień zaczęłam od telefonicznej rozmowy z moją mamą. Jutro powinnam się dowiedzieć, czy i na kiedy zarejestrowała mnie na tą operację żylaków. Nawet udało mi się zapytać, takim cichym głosikiem, czy to boli, podobno nie. Uspokoiłam się też trochę co do odżywiania w czasie, gdy będę mieszkać u rodziców (czyli przez większość pobytu w Polsce). Mama powiedziała, że jak tylko przyjadę, wybierzemy się na zakupy i pokupujemy takie dietowe produkty, jakie będę chciała, a przed świętami ustalimy razem jadłospis, żeby było trochę "chudziej". Może więc uda mi się za bardzo w Polsce nie przytyć, tym bardziej, że z wyjątkiem kilku dni po operacji będę pewnie bardzo aktywna.
Stopciu - często mi się zdarza kłaść spać już po wschodzie słońca. Tym razem jednak mąż dość szybko wyszedł spod prysznica, dużo więc sobie nie poczytałam.
Katsonku - straszna szkoda, że Ciebie na tym zlocie nie będzie, ale zdjęć i relacji na pewno będzie co niemiara. Daj znać, czy maseczka się sprawdzi.
Hiiii - Fakt, uwielbiam wszelakie fruwające i w inny sposób zwierzęce stworki - a tutaj ten kontakt z nimi jest jakiś taki bliższy. Jeśli chodzi o słodycze, to ja akurat, przynajmniej na tym etapie, trzymam je w ryzach, tzn. potrafię jeść w małej ilości i tylko od czasu do czasu. Gdybym natomiast zauważyła, że zaczynają mi się wymykać spod kontroli, to zrobiłabym sobie taki odwyk, jaki sugerowałam Tobie i każdej innej osobie, która nie potrafi poprzestać np. na jednej kostce raz na kilka dni. A to, że zupełne ich odstawienie naprawdę zmniejsza głód na nie, i to już po powiedzmy tygodniu, pamiętam z kopenhaskiej. Zupełnie mnie po niej słodycze nie kusiły, oczywiście w końcu zjadłam bo ktoś gdzies mnie poczęstował i czar prysł, znowu kuszą.
Korni - ja jeszcze z 10 lat temu zastanawiałam się, czy zupełnie się nie przekwalifikować i nie zacząć studiować biologii. Działałam wtedy w Grupie do Badań i Ochrony Nietoperzy, byłam tam jedną z nielicznych osób, które nie studiowały na tym kierunku i ludzie mnie namawiali, podsuwając mi już nawet tematy na potencjalną pracę magisterską. Nie zrobiłam tego i może źle się stało. Pocieszam się, że nawet z wykształceniem biologicznym i tak nie mogłabym zamieszkać w Utah i pracować w parku narodowym, bo do tego trzeba by mieć samochód i nie bać się go prowadzić (pierwsze jeszcze w moim przypadku powiedzmy nie niemożliwe, natomiast drugie - nierealne).
Belluś, a wody pijesz dużo? Bo to na skórę i jej stan bardzo wpływa. No i stosowanie latem kremów z wysokim filtrem UV. A książkę dopiero zaczęłam, więc jeszcze ciekawostkami z niej Cię nie uraczę, mogę natomiast napisać Ci jedną usłyszaną wiele lat temu (właśnie od jednego z biologów, z którymi miałam kiedyś styczność, patrz odpowiedź do Korni) ciekawą rzecz o gawronach (nie, nie o Buttermilk ), dowodzącą tego, jakie to mądre ptaki. Otóż wieczorem, przed udaniem się na spoczynek, stado tych ptaków robi zazwyczaj dużo hałasu naokoło jakiegoś drzewa, jakby wskazując potencjalnym drapieżnikom "tu będziemy spać". Kracząc głośno siadają wreszcie na tym drzewie... po czym cichutko, pod osłoną nocy, przelatują na zupełnie inne drzewo.
Ściskam Was wszystkie
oj co do auta, to mój D. też panicznie sie bał prawka...aż nie zaczęłam rodzić małej...i musiał dojeżdżać dość daleko do szpitala żeby być z nami i zajmowało mu to kupę czasu a nasz "maluch" stał w garażu....i zrobił prawko i przestał się bać i nawet chce mi jeżdzić...więc zaczynamy czasem walczyć o kierownicę...więc może nie przekreślaj prawka definitywnie...motywacja wszak jest...fajnie robić to co się lubi i jeszcze dostawać za to kasę....
triss trzymam kciiuki za twoją mamę i operację...
...no i za to że nie przytyjesz w polsce, choć słyszałam, że podobno tyle tu smakowitości że trudno się opanować, hehehe...choć my musimy na codzień
miłego dnia (tzn twojej nocy, bo chyba jest jej połowa co )
Smutne. A raczej byłoby smutne, gdyby nie to, jak wartościowe wnioski z tego wyciągnęłaś. Życzę Ci, żeby ten Twój czas trwał. A powyższy cytat mnie też dał dużo do myślenia. Dziękuję.Zamieszczone przez gayga678
Zakładki