hehe
u mnie jest tak
że mąż siedzi i wcina czekoladę
a ja ... wącham
hehe
u mnie jest tak
że mąż siedzi i wcina czekoladę
a ja ... wącham
Witaj Ajoanno Wpadam do Ciebie z rewizytą i pozdrawiam cieplutko
Hi Ajoanno, przyznam Ci się szczerze, że ja sobie troszkę tak po deko, też czegoś nie raz już spróbuję, liczę wtedy, że ma to 50kcal i nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Czasami bardzo smakuje i trudno się oprzeć, ale też są takie jedzonka, które już mi nie smakują tak jak dawniej. Gust podniebienia mi się zmienia czy jak? Teraz będę miała więcej jeszcze trudniej, bo od wczoraj spadł na mnie dodatkowy obowiązek, gotowania dla rodzinki, a że ja (pisząc nieskromnie ) wspaniale gotuję, ti i pewnie będą te deka na spróbowanie.
jakie śliczne łabądki
miłego dnia życzę
buziaczki
Ja co tydzień w poniedziałek na tańcach ludowych mam przed sobą na stole cały wachlarz słodyczy. Ludzie przynoszą i każdy może się częstować. Zawsze są wśród tego m&m'sy, orzeszki solone, żelki i wiele innych rzeczy. Dziś po raz pierwszy na coś się skusiłam, bo ktoś przyniósł takie malusieńskie (ok 1,5x2 cm) herbatniczki razowe na miodzie, 18 kcal za sztukę. Miałam do tej pory mało kalorii na koncie, wiec na 3 takie maluszki sobie pozwoliłam. Natomiast na ciastka z kawałkami czekolady spojrzałam tylko z pogardą - były przez kogos własnoręcznie upieczone, więc oczywiscie kaloryczności nie miały nigdzie wypisanej i już to je dyskwalifikowało, ale jestem pewna, że kalorii miały bardzo dużo.
A jeśli chodzi o tą czekoladę, to jeśli uważasz, że masz na tyle silnej woli, żeby ją zostawić i od czasu do czasu częstować się kawałeczkiem (przy czym "od czasu do czasu" i "kawałeczkiem" to tu słowa kluczowe), to zostaw ją sobie, ale jeśli masz w tej dziedzinie wątpliwości, to lepiej jak najszybciej podaj dalej.
Uściski
Kurcze Triss ja Cie podziwiam i Twoja silna wole
ja tez bym tak chciała ale niestety tak jak Asia lubie skubac i to mnie gubi
miłego dnia Asiu i silnej woli
Witam kochane...
czekolada nie naruszona.. ba nawet wczoraj siedziaalm przed kompem a ona lezala przede mna.. widocznie jeszcze nie nadszedl na nia czas... tak sobie pomyslalam ze zachowam ja.. moze kogos kiedys bede musiala poczestowa? a moze to tylko wymowka.. ale jak na razie to nie wymowka.. asekuracja raczej.. wlasnie sie najadlam kapusty czerwonej z jabluszkiem i marchewczka.. i do tego berlinki szt. 2.. i mam dosc... pozniej jeszcze jakies warzywka i jest dobrze... a pozniej cwiczonka...
ostatnie z Justyna.. taka fajna instruktorka odchodzi.. ze bardzo szkoda.. ale coz.. dla niej odejscie tez jest ciezkie.. w czwartek sie poplakala.. a co bedzie dzis.. oj nie wiem.. ale smutno.. i wlasnie mam rozterke na co by sie tu i jak zapisac na listopad...jeszcze mysle...
Mam pytanko do madrych ... czy Was po warzywkach surowych nie rozdyma? nie robi Wam sie wielki brzuszek? bo ja zauwazylam ze ostatnio cos nie tak... co mam z tym fantem zrobic? duszone warzywka na zimno mi nie ida
Agnimi no wstreciuch z tego kolegi.. ale co tam.. wybaczylam i jak na razie nie tknelam ani grama moze jakis dzieciaczek do mnie przyjdzie to mu oddam... albo ktos niespodziewania wpadnie...oby nie ja oczywiscie.
Fla no ja tylko sprawdzalam jak wytrwale masz struny glosowe.. i musze stwierdzic ze calkiem, calkiem. To Ty tez byczek jestes? czy juz blizniak? bo ja urodzilam sie w drugiej polowie kwietnia.. taka ze mnie rogata dusza.. i imprezke wyprawiam na przemiennie z imieninami.. a zalezy to od tego ktory termin mi bardziej odpowiada a strogonowa chyba mozna zrobic wersje light.. bez maki i bez winka.. ale co za smak wyjdzie.. nie wiem.. ale moze kiedys sprobuje..
Rewolucjo.. oj ptasie mleczko... w dobrych czasach potrafilysmy zjesc z kolezanka cale opakowanie na raz.. tylko ze ja bylam gruba i zreszta jestem.. a ona z rodziny patyczakow.. no i gdzie tu sprawiedliwosc! A co do diety.. to czasem sobie mysle.. ze jedzac niektore rzeczy bez soli... kiedys bym tego do ust nie wziela.. oj jednak dieta wywraca czlowieka do gory nogami... i o to przeciez chodzi
Julietto... i pewnie w dodatku chudzinka ten Twoj maz.. a niech mu idzie na zdrowie ta czekoladka... grunt zeby Ciebie nie kusilo
Luna dziekuje slicznie za odwiedzinki.. fajnie ze przydreptalas z plazowania.. moze troszke sloneczka przyniesiesz
Belluś.. ale u mnie to deko.. to tylko na imprezce bylo.. tak w domku.. z powodu tego ze mieszkam sama jedna.. i gotuje tylko dla siebie.. deitkowe danie.. nie jestem narazona na dekowanie (podjadanie, probowanie) niczego innego ... w tym jest dobrze.. a tak pozatym to smutno samemu.. dobrze ze tak pozno wracam do domku.. to na myslenie nie mam czasu.. najgorsze sa jednak weekendy.. i moze dlatego .... nalesniki...jednak przyzwyczajenie to druga natura... i nie da sie czasami tak do konca wyzerowac tego licznika i zaczac od nowa... sama nie wiem....a co do gotowania... super ze smacznie gotujesz... podziwiam takich ludzi.. i jestem pelna uznania dla wirtuzow kuchni.. potrafia grac na wielu gamach smakowych ... ja moze az takim wirtuozem nie jestem.. ale chyba kaleka w tej kwestii tez nie.. nazwalabym siebie przecietniakiem
Trini Gryzoniu z rodziny usmieszkowatych... masz silna wole... powaznie.. ja do tej pory zmierzylam sie z kilkoma pokusami.. ale na szczescie nikt mnie nie kusil tak regularnie.. zawsze wiedzialam ze jestes ponad przecietna... jak tez i jeszcze kilka osobek.. to mile ... herbatniczki razowe tez na razie nie robia na mnie wrazenia.. jejkus co ja pisze... ale tak jest.. lody tez nie... gorzej jednak zawsze bylo z ciastami......to moja zmora....i nie twierdze ze juz nigdy w zyciu ich nie bede jesc bo to nie prawda.. ale wprowadze zasade.. ze raz na jakis czas i maly kawalek.. a na razie szlaban.. jednak najwiksza pokusa.. to beda swieta... to bedzie prawdziwy sprawdzian... az sie boje.. musze sie chyba odpowiednio nastawic psychicznie.. moze Trini rzuc kilka zaklec na mnie... moze do tego czas zaczna dzialac
Weroniko.. wlasnie.. jest tu tyle silnych osob.. ze az strach pomyslec ...ze doprowadzily sie same do takiego stanu... a moze to jest kwestia dobrego czasu.. bo w zyciu tak slyszalam jest czas na wszystko.. wiec teraz nastal czas na odchudzanie...
Wlasnie... czas na odchudzanie...
Ide a czwartek na rozmowe w sprawie pracy.. bardziej chyba z ciekawosci niz z czego kolwiek.. a moze okazac sie czyms fajnym.. zobaczymy co powiedza i co bede musiala im powiedziec ja... takze ide w spokoju ducha..
Milego dnia... poludnia, popoludnia wieczorka...
Joasiu, gratuluję - oprzeć się czekoladzie leżącej na widoku - to jest coś!
I jest to zarazem dobry znak. Skoro ta czekolada nie zrobiła na Toie żadnego wrażenia to juz musi byc tylko dobrze, a naleśniczki też lubię.
A po warzywach też mnie rozdyma, wcześniej tego nie miałam, ale nie jadłam takich ilości jak teraz.
ja jestem bleźniakiem
a tę czekoladę to bym jednak gdzies schowała, żeby nagle ci w oczy w nieodpowiednim momencie nie wpadła a potem w rączki
Ja nauczyłam sie nie skuszać na słodycze bo po prostu nie da sie ich schować jak sie ma dzieci. Więc mijam. Maluchy już tez nauczyły się ze mamusi i tatusiowi nie daje sie "am".
W czwarek życzę powodzenia na rozmowie.
Miłego dietkowania
Zakładki