-
Wróciłam!
Dziękuję Wam wszystkim za pamięć i te notki, które tu zobaczyłam - miło wiedzieć, że ktoś tu o mnie pamiętał i tęsknił przepraszam, że nie dałam znać wcześniej o dokładnej dacie wyjazdów, ale jakoś tak wyszło (uh).
Najpierw byłam w Mrągowie na parę dni, a potem przez tydzień nad jeziorkiem.. nie będę się wdawać w szczegóły, ale powiem Wam, że było SUPER.. i troszkę się rozjaśniło, i uczucia zbudziły, i kto wie co będzie z tego wszystkiego dalej.. mrrauk.
Wyjeżdżając ważyłam 74kg po tej diecie od Ani, dzisiejsze ważenie wykazało 75kg - i bardzo mnie to cieszy, bo jednak były to dwa tygodnie normalnego jedzenia, z czego tydzień nad jeziorem - piwo, kiełbaski i chleb ale za to pływałam i dużo chodziłam, więc myślę, że się wyrównało
Z wieści równie przyjemnych i wywołujących uśmiech - w tym czasie miałam też okazję spotkać się z dwoma byłymi.. Jeden na mój widok z cielęcym wzrokiem powiedział "Ty się coś zmieniłaś.." , a drugi po długim czasie milczenia i przypatrywania się: "Ładnie wyglądasz, wiesz?" Ba. Dobrze im tak, niech wiedzą, co stracili, nie?
Jeszcze na te dwa tygodnie są różne plany - nie wiem jeszcze, czy coś z nich będzie, ale się wkrótce okaże. Muszę przyznać, że te wakacje były mi potrzebne - wypoczęłam i nabrałam sił, a do tego spędziłam naprawdę cudowny czas (towarzystwo...) i uśmiechałam się tak naprawdę, akceptując prawie wszystko, co jest w moim życiu.. i dobrze wiem, jak wiele wpływu ma na to przebyta już w diecie droga, która zmieniła znacznie więcej w mojej psychice, niż w samym ciele.
Wiadomo, że jeszcze będę dużo marudzić i narzekać, wątpliwości mnie ciągle nachodzą, niepewność w uczuciach to standard ale za to są też takie chwile jak ta, kiedy czuję się dobrze.
I mam dużo sił do powrotu do diety dziś planuję nie jeść zbyt dużo, małe odtruwanie po tych dwóch tygodniach mi się przyda.. teraz właśnie wypijam trzecią herbatkę, a na śniadanie jeszcze nawet nie wiem co zjem (wstałam niedawno).
To na razie tyle. Mam nadzieję, że Wam się dobrze układało przez ten czas i dzielnie trzymacie dietki
Buziaki dla Wszystkich,
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
No proszę, nie ma to jak zacząć jubileuszową 100. stronkę w wielkim stylu. Cauchy, tyle optymizmu i dobrej energii bije z Twojego postu, że człowiek aż chciałby się w nim wytarzać. Wyobrażam sobie te miny byłych i wyobrażam sobie, jakiego one Tobie musiały dać energetycznego kopa. No i te nowe uczuciowe perspektywy...
Nic tylko pogratulować - ogólnie tego, jak wielką metamorfozę przeszłaś przez tych 100 stron swojego wątku, jak wiele osiągnęłaś - fizycznie i psychicznie.
Życzę Ci, żebyś teraz, z naładowanymi akumulatorkami, dokończyła swojego dietowego dzieła . Czy nadal pisząc do nas rano siedzisz w żółtym szlafroku?
Uściski
-
-
A, no i jeszcze z takich różnych rewelacji i wiadomości ostatnich dwóch tygodni..
Przed wyjazdem byłam na zakupach i pierwszy raz sprawiły mi one przyjemność.. kupiłam sobie bardzo fajne spodnie w H&M i dwie śliczne bluzki z duuuużym dekoltem (kiedyś wstydziłam się tego, że w ogóle posiadam biust, do tego spory.. od czasu jak wyglądam już w miarę jak człowiek nauczyłam się, że to jednak atut i mam tak jakby coraz więcej bluzek z dekoltem.. hm hm ) i ogólnie fajny sklep z tego H&M
No i się w końcu zakolczykowałam u góry ucha - już o tym pisałam u Triskelki. Co prawda nadal trochę boli, w spaniu czasem przeszkadza, ale bardzo mi się podoba i w ogóle cieszę się, że to zrobiłam
Dzisiejszy dzień to głównie pranie, bo po wyjeździe trochę się tego uzbierało oczywiście.. no i zamierzam wyjść na spacerek i sobie pokręcić moimi kulkami, bo potwornie się za tym stęskniłam
Na razie było: cztery herbatki (trzy pu-erhy i shape&balance liptona), galaretka ze śliwką w środku (jakoś mało tego było, ale liczę z dużym naddatkiem w razie czego), kromka ciemnego chleba z pastą jajeczną - liczę to wszystko razem za 400kcal. Zamierzam dziś dobić do 800kcal i ani trochę więcej. Oby wyszło.
Buziaki i miłego dnia
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Hurra! jesteś wreszcie!
I dobrze, mam nadzieję, że ci byli nie mogli spać po nocach z tęsknoty za Tobą
Super że się tak bawiłaś. Kilo po 2 tygodniach to rzeczywiście sukces. Mi przybył kilogram po 5 dniach, ale co prawda obżarstwa (już zrzuciłam )
A przyjemność z zakupów już też jest mi znana. Byłam ostatnio na zakupach z koleżanką, wzięłam do mierzenia spódnicę nr 42, wkładam i mówię "o rany!" A ona na to "co? ładna?", a ja "nie, na razie tylko ją zapięłam". To było coś, bo przecież dawniej rzadko się zdarzało, żebym w coś się zmieściła... Ale dość o mnie.
Fajnie, że już jesteś. Buziaki
-
OO, fajnie, że już wróciłaś
i szybko się zapisuję żeby znaleźć się po raz pierwszy na czyjejś setnej stronce, bo nigdy jeszcze mi się to nie udało
kochana, wyniki masz bardzo dobre, jak na wyjazd.. ja ze strachem trochę myślę o moim wyjeździe na miesiąc( ), oj, żeby mi wszystko nie wróciło...muszę być konsekwentna i być jednak na dietce, bo rozpusta miesięczna może się źle skończyć... gdyby to był tylko tydzień, to mogłabym sobie pofolgować troszeczkę..
-
Faktem jest, że o ile takie wyjazdy są bardzo przyjemne, bo wakacyjne i wypoczynkowe, to jednak jedzeniowo przysparzają trochę problemów, bo naprawdę ciężko tak będąc pod namiotem nad jeziorkiem przez tydzień zorganizować sobie dietowe jedzenie. Ja w każdym razie nawet nie próbowałam i jadłam z innymi, starałam się po prostu nie przesadzać z ilością i tyle.. z piwem za to przesadziłam i wiem o tym doskonale ale wybaczam to sobie i już, rzadko mi się zdarzają takie wyjazdy i towarzystwo, więc sobie pozwoliłam.
Ale miesiąc to dużo.. lepiej sobie ustal jakiś plan jak będziesz jadła i staraj się nie przytyć, bo szkoda by było przez beztroskę stracić efekty. A w końcu kiedyś i tak przyjdzie ten moment, że będzie trzeba zacząć w miarę normalnie jeść, takie wyjazdy to dobra próba czy nam to wyjdzie to nie musi być wcale ostra dieta ani z drugiej strony rozpusta - tylko miesięczna przerwa w diecie na rzecz pełnego wypoczynku i nie przejmowania się za bardzo odchudzaniem - byle jeść w rozsądnych ilościach i nie przytyć. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało
Byłam na ponadgodzinnym spacerku, pokręciłam trochę piłkami, dopijam właśnie półtoralitrową Nałęczowiankę i czekam na osiemnastą, żeby sobie coś zjeść - to chyba będą warzywa z mrożonki za niecałe 150kcal. Podliczyłam tu na portalu dzisiejsze kalorie, starając się dość dokładnie wyliczyć ile czego było.. bez tych wieczornych warzyw wyszło ok 460kcal, więc z nimi będzie 610 kalorii. Niby trochę mało, ale tak jak Bianca robiła sobie dwudniowe głodowanie, to ja robię niskokaloryczne odtruwanie
Wzięło mnie też na brzuszki i zrobiłam 50. Mam nadzieję, że wystarczy mi entuzjazmu i wrócę do ćwiczeń.
Wyznaczam sobie cel - w ciągu tego miesiąca chcę zgubić 5 kilogramów.I zamierzam - wybaczcie określenie.. - przyłożyć się jak cholera, żeby mi się to udało..
Tak sobie właśnie teraz pomyślałam - zaczął się sierpień. Do mojego upragnionego celu brakuje mi jeszcze 20stu kilogramów. A do wyznaczonego dnia, kiedy obiecałam sobie być laseczką - czyli grudniowych urodzin - 4.5 miesiąca. Czyli wcale wiele czasu nie mam i tym mocniej żałuję, że ostatnimi czasy mniej więcej dwa miesiące zaprzepaściłam i zamiast się odchudzać, to sobie wmawiałam, że przecież wcale dużo nie jem i zdążę.. czas ucieka, a moje kilogramy nadal na mnie siedzą, pora je pożegnać i to skutecznie. Zgubiłam już 35, to czemu niby nie miałabym i z 20stoma sobie poradzić? Rok czasu to wydawało mi się w grudniu tak strasznie dużo, a tymczasem 8 miesięcy już za mną, a ile się w ciągu nich zmieniło
Tak więc, do dzieła drogie Panie.. a w zimie zamiast obrosnąć jak zawsze nadmiarowym tłuszczykiem będę z dumą nosiła obcisłe ubranka
Buziaki i życzę Wszystkim dużo siły. Jakby co, to mogę się dzielić własną, dużo jej mam dzisiaj
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
oj Cauchy ale super, że to napisałaś. Nabuzowałam się energią. Ja też chciałabym zrzucić w sierpniu 5 kilo, podobnie chcialam w lipcu ale tu wyjazd, tam wyjazd i nic z tego nie wyszło, ale ja chciałam zrzucić 20 kilo do października. Wygląda więc na to, że się nie wyrobię. Ale nic to, żeby chociaż do 70 kg dojść do września, wtedy już będę wyglądać prawie jak czlowiek
Dzięki za siłę i energię! Pozdrawiam i trzymam kciuki, na pewno się uda.
-
Dzień dobry!
Wstało mi się przed dziewiątą. @ się skończył, więc pierwsze co - na wagę! Zobaczyłam niepewne 74.5, jest dobrze
Wyskoczyłam na godzinkę na energiczny marszowy spacerek, a potem godzinka ABSu, łooooohohoh, dziewczyny, ale się napracowałam! I spociłam jak prosię, cóż.. potem kąpiel, balsamowanie, cztery herbatki i właśnie zasiadam do śniadania - miska pysznej sałatki - pomidor, ogórek zielony, papryka, koperek, sól, pieprz, czosnek, ocet - pycha i tylko 100kcal. Dorzucę chyba do tego jakąś tekturkę, żeby nie było tak mało. Chociaż dziś też planuję wytrzymać na 600kcal.
Ale dobrze się czuję z takim początkiem dnia od razu jakoś tak raźniej i cieszę się, że już dzisiaj coś odchudzaniowego zrobiłam. Oby mi się udało wytrzymać na takim trybie - wcześniejsze wstawanie, spacer, ABS, no to by było coś. Chodzi mi po głowie siłownia - poczekam aż przyjaciółka Madzia wróci z wakacji i z nią pogadam - ona na pewno wie gdzie tu jest jakaś w okolicy i może chodziłaby ze mną - zawsze to lepiej z kimś, niż tak samej.. chociaż przy Madzi to zawsze mam kompleksy, bo jest śliczna i każdy facet się za nią na ulicy ogląda
No. To życzę Wam wszystkim równie dobrze rozpoczętego dnia (co to dzisiaj? środa? hiehieh..)
Buziaki!
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Cauchy: Twoje 30 zrzucone kg robią piorunujące wrażenie, mam nadzieje ze i ja kiedys tylu sie dorobię, gdyby sie to udalo - moja waga byla by idealna. Widze ze wziolas sie ostro za siebie ale czy 500 kcal dziennie to nie jest za bardzo glodowa dawka?? Wygląda przerażająco mało. Mam nadzieje ze wiesz co robisz. Pozdrawiam i zycze kolejnego sukcesu który doda ci sił do dociągniecia walki do koncowego sukcesu
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki