-
Kardloz, witam Cię serdecznie na moim wątku. Wczoraj wieczorem przeczytałam sobie cały Twój, ale jakoś się nie przywitałam - no w sumie nie wiem czemu.. zaraz to nadrobię
Owszem, moje 600kcal w ciągu minionych dwóch dni to za mało na zwykłą dietę, ale to jest moja forma odtrucia po dwóch tygodniach zwykłego jedzenia. Od jutra już będzie więcej aż taki wariat nie jestem, żeby sobie zdrowie rujnować, zresztą nie schudłabym aż tyle, gdybym wybierała taką drogę działania.. ale dziękuję za troskę
A po tym, jak Ty zabrałeś się za siebie, to jestem pewna, że zrzucenie 30kg jest dla Ciebie jak najbardziej osiągalnym celem, i tego Ci też życzę
A ja byłam u Magdy, okazało się, że też wróciła w poniedziałek. I bardzo mile była zaskoczona, jak zapytałam o siłownię - czy może nie chciałaby ze mną pochodzić - jej chłopak ma znajomych, którzy są właścicielami siłowni, którą mamy niemal pod nosem - skontaktuje się z nimi szybciutko i dowie co i jak, więc jak dobrze pójdzie, to siłownia będzie blisko i tanio już się tak zapaliłam do tego pomysłu, że nie mogę się doczekać!
Czytałam trochę o ćwiczeniach i wiem, że jeśli zależy mi na spaleniu tłuszczyku na np brzuchu, to najpierw i tak trzeba się trochę zmęczyć (pół godziny), podwyższyć tętno i napocić - tak więc planuję sobie to tak: jakieś 10 minut na bieżni, potem 20min na rowerku, a potem wioooo pracujemy nad brzuszkiem, nogami i tyłkiem mam nadzieję, że siłownia będzie taka, że uda mi się te plany zrealizować.
I co sądzicie o takim zestawie? Może jakieś rady co do tego macie? Wszelkie mile widziane
Dziś po porannej sałatce (dodałam do niej dwie tekturki) były jeszcze: trzy małe wafelki ryżowe (za 39kcal), galaretka (100kcal), jabłko u Magdy (liczę na oko na 100kcal), a po powrocie do domu sześć wafelków ryżowych (78kcal), do tego wędlina - filet z indyka (sześć plasterków, każdy liczę za 20kcal) i pomidorek. Ale się najadłam
Było już z 10 herbat dziś i jeszcze Nałęczowianka czeka, będzie do filmu i skrabli.
Życzę udanego wieczoru i przesyłam Wam wszystkim garście energi i uśmiechu
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Poprowadzę tu sobie chyba pamiętnik, co tam.
Rano wyszłam na spacer, przez ponad godzinę dzielnie maszerowałam, potem wróciłam i niestety nie mogłam się od razu zabrać za ABS, bo ojciec był w domu. Więc się wykąpałam i wypiłam moje standardowe cztery poranne herbatki. Potem ojciec już poszedł, więc był ABS - oj.. brzuszek boli i to mocno, nie wspominając o tym jak tyłeczek daje w kość przy siadaniu w wannie . Potem kąpiel, balsamowanie i śniadanko - to samo co wczoraj na kolację, wafelki ryżowe, wędlina z indyka, pomidorek i musztarda - liczę to dzisiaj za 250kcal. W planach na dziś mam jeszcze galaretkę (jest z brzoskwiniami, więc 150kcal) i nie wiem co jeszcze może banana sobie zjem, a potem u Madzi dwa jabłka - to będzie wszystko razem jakieś 800kcal - po dwóch dniach na 600 nie chce od razu wskakiwać na 1000.
Rano waga pokazała 74kg więc jest wspaniale, tyle samo co przed wyjazdem, oj cieszę się bardzo
I jeszcze dzisiaj muszę zrobić sobie wreszcie peeling kawowy, bo się za nim stęskniłam i może foliowanko..
Miłego dnia Wszystkim.
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Oj jak fajnie Dietowanie razem z dopieszczaniem ciałka
Też ak chcę
Podczytuję Cię od dawna, podziwiam i kibicuję :P
Jestem pod wrażeniem metamorfozy i uporu
I dalej bedę tu zagladać, jeśli pozwolisz.
Pozdrawiam cieplutko
-
Pewnie, że pozwolę Miło mi, że mnie czytasz, i tymbardziej, że podziwiasz.. chociaż nie wiem, czy rzeczywiście jest za co - sama się do takiego stanu doprowadziłam, to teraz za to płacę..
Foliowanie było (mmmmm, bardzo przyjemne! pierwszy raz zafoliowałam nie tylko nóżki, ale też pupsko i brzuch, super sprawa), potem peeling kawowy, mmrauk.
I mnie okropecznie boli brzuszek od tych ćwiczeń, no ale wytrzymam to jakoś.. jeszcze parę dni codziennego ABSu i rozćwiczę te zakwasy, będzie dopsz (hope so).
Po galaretce była jeszcze pseudo-zupa zrobiona z warzyw z mrożonki, kostki bulionowej i odrobiny makaronu - wszystko policzyłam na jakieś 200kcal. A przed chwilą zjadłam sobie gruszkę i jabłko, liczę je razem za 200kcal, więc mam już dziś na koncie 800kcal. Zaczęło mnie teraz strasznie ssać, ale dzielnie opieram się głodowi i mam nadzieję, że wytrzymam gorzej będzie, jak pójdę do Magdy oglądać film - oby mi się udało nie tknąć precelków, które dla nich kupiłam, i wytrwać cały wieczór na herbacie. A potem na rowerku z powrotem do domu, to jeszcze wycisnę głód ruchem
Buziaki dla Wszystkich i miłego wieczoru,
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
No i kolejny dietowy dzień sobie mija.
Wstałam za późno, więc spaceru nie było, tylko pojechałam na rowerku (oddać) do Madzi i wróciłam na nogach, ale za to przebiegłam kawałek parku, żeby się zmęczyć przed ABSem. Ćwiczenia były, ależ mnie brzuszek boli , potem kąpiel, balsamowanie - tradycyjnie. Cztery herbatki (1.2 litra) i galaretka z brzoskwinią na śniadanie (~150kcal). A potem była jeszcze butelka Nałęczowianki (1.5 litra) i obiad - ugotowana pierś kurczaka (150g - 200kcal) z takim sosem słodko-kwaśnym orientalnym z butelki i jednym zwykłym ogórkiem - to wszystko razem liczę za 250kcal. Czyli do tej pory 400kcal, połowa dzisiejszego limitu, jest dobrze
Od jutra już wskakuję na grzeczne 1000kcal i mam nadzieję, że nie stracę rozpędu - dzisiaj waga była ciut poniżej 74kg..
Nie mogę się doczekać na tę siłownię, ale muszę poczekać aż Magda się wywie wszystkiego. Nadal liczę na Wasze rady w tej kwestii - co i jak tam robić bo ja się na tym kompletnie nie znam oczywiście.
Dzisiaj w planach jeszcze, oczywiście, spacer. A jedzeniowo nie wiem, może zjem banana, bo mama się denerwuje, że nie jem i naszła mnie ochota na jakiś jogurcik na wieczór, a może serek wiejski.. się zobaczy.
Miłego popołudnia Wszystkim,
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Cauchy przede wszystkim WIELKIE gratulacje !!
Od paru dni ,kiedy natknęłam się na Twoj post ...kiedy tylko mam chwilę czasu czytam Twoje zmagania...muszę przyznać ,że Twoje wypowiedzi i Twoje odchudzanie dodało mi sił i wiary w to ,że mi także może się udać. Stąd bardzo Tobie gratuluje i dziękuję
-
Uuuuf, ale Was dziewczyny poodwiedzałam! I czemu tak dużo znajomych poznikało, kurcze.. wracać! Ciężej dietować ze świadomością, że inni się poddają albo mają kryzys i nie szukają pomocy na forum. Gdzie jej szukać, jeśli nie tu?
Gosiu, bardzo się cieszę, że moja walka Cię zainspirowała i pomogła i dziękuję za miłe słowa.
A ja się jeszcze chciałam pochwalić, że wczoraj na filmie u Magdy potwornie mnie ssało, ale nie ruszyłam NIC. Ani precelków (aaaaależ one do mnie krzyczały, "zjedz mnie, zjedz, zjeeeeeedz"), ani jabłka (a miałam ochotę o jedno poprosić..), ani tekturek (chociaż jej siostra mi proponowała Wasę). Wytrzymałam na dwóch herbatkach i grzecznie popedałowałam do domu po filmie i jestem z tego dumna
Dziś jeszcze był banan z garścią malin policzony za 200kcal i serek wiejski na wieczór z dżemem - to liczę na 250kcal, za ten dżem to mam wyrzuty sumienia teraz.. no ale stało się, co zrobić. I tak nie jest źle, bo po tym serku dalej mnie ssało, ale się powstrzymałam przed napadem na lodówkę. Tak więc kończę dzień z bilansem ~850kcal. A jutro jakieś 900-1000kcal, bo nie chcę za szybko do tego tysiąca dobijać po moich dniach oczyszczania, żeby się to źle nie skończyło.
I jestem jutro umówiona z Magdą na rzucenie okiem na siłownię ale się cieszę! Jeśli nam się spodoba, to naciągnę ojca na pieniądze i zaczniemy chodzić i się pocić już się nie mogę doczekać.
Uciekam, obiecałam mamie szkrable, a potem do spania, bo jutrzejszy dzień zaplanowany od rana i muszę się wyspać
Miłego wieczorka wszystkim i życzę, żebyście były dzielne przez weekend.
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
jestem, jestem - ale jest co tu zawsze czytać - aż miło
fantastycznie Ci idzie - gratuluję zwłaszcza oparcia się jedzeniu podczas filmu - to głównie najwięsza próba
i waga się odwdzięcza życzę dalszego dopingu i wypocenia się na siłowni - oj tak.. a jeśli chodzi o siłownię - to faktycznie radzę minimum 20 minut rozgrzewki aerobowej - czyli albo na rowerku stacjonarnym, albo steperku - lub obie rzeczy razem po 10 minut - jeśli mają - ja tak kiedyś od tego zaczynałam, potem mięśnie są dobrze rozgrzane i można na pozostałych przyrządach - a na koniec usiąść na podłodze i porozciągać się koniecznie - wtedy nie nabierzesz masy kulturystki, ale będziesz smukleć - oczywiście na przyrządach z obciążeniami bierz ciężarkl te z najmniejszych a postaw po prostu na jak największą ilość powtórzeń
powodzenia
-
Gratulacje,że wytrzymałaś i wygrałaś wojnę z precelkami
Tak się zastanawiam jak Ty jesteś w stanie wypić 2 herbaty do posiłku ...
Ja ostatnio kupiłam sobie otręby i dorzucam je do wszystkiego co jem...dużo błonnika maja ...pycha
-
Magpru kochana, dziękuję za radę dobrze, że mi o tym rozciąganiu przypomniałaś, niby to wiem, a jakoś przy myśleniu o siłowni mi się zapomniało!
Dzisiaj idziemy z Magdą tam zajrzeć, oby się okazało, że mają tam fajne sprzęty.
Żabo, co do tego picia - wypijam rano 4 herbaty, w połowie dnia Nałęczowiankę i wieczorem 4 herbaty.. Kiedyś prawie w ogóle nie piłam i nie lubiłam pić, babcia we mnie herbatę wmuszała.. a z czasem jakoś się powoli uczyłam, a teraz to już przyzwyczajenie, że robię 4 naraz no i jakoś same wchodzą
A mi się wstało kawałek po 7mej, zrobiłam ABSik, wykąpałam się i poszłam z mamą na zakupy - najpierw na targ po warzywa i owoce, potem do Tesco - nanosiłam się i nachodziłam, więc spacer mam dziś niejako odrobiony . Zakupiłam jak zwykle zapas herbatek i różnych dobrych dietowych produktów (serki wiejskie, mrrrau), i kupiłam sobie farbę do włosów - tym razem granatowa czerń, zmieniam z fioletu jeszcze nie wiem kiedy będę się farbować, ale już nie mogę się doczekać
Od rana zjadłam miskę sałatki - ogórki zwykłe, kiszone, pomidory, cebulka, czosnek, przyprawy - za 111kcal, cztery kromki tekturek razem za 88kcal i 260gramów jabłek z cynamonem i odrobiną marmolady różanej - liczę za 100kcal. Więc razem mam 300kcal na tę chwilę, jest dopsz . Były też cztery herbatki i pół Nałęczowianki. A dzisiaj jeszcze w planach kurczak z sosem (butelkowym), może jakieś warzywa z mrożonki, może serek na kolację.. no zobaczy się jeszcze
I mam nową namiętność! Pieczywo chrupkie Wasa - graham. Jedna kromka ma co prawda 40kcal, ale są tak pyszne... Jeszcze przed wyjazdem je odkryłam i się zajadałam - smakuje prawie jak herbatnik . Polecam!!
A teraz jeszcze rewelacja dzisiejszego poranka.. ciężko mi było w to uwierzyć, ale przy porannym ważeniu waga zatrzymała się przy.. 72.5kg nie mam pojęcia jakim cudem.. niemniej jednak, ucieszyłam się bardzo. Oby się taki pomiar utrzymał do oficjalnego ważenia w poniedziałek!
No, rozpisałam się, to kończę i idę Was odwiedzać.
Udanego dzionka
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki