Strona 124 z 125 PierwszyPierwszy ... 24 74 114 122 123 124 125 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,231 do 1,240 z 1249

Wątek: Tym razem się uda(je!).

  1. #1231
    zinna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-01-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witam rowniez

    I widze ze bardzo ladnie i dzielnie sie trzymasz i tak dalej
    Ja tez zaczynam rowerowac i zaczyna mi sei to coraz bardziej podobac i diete tez utrzymuje a co mi tam mam wkoncu cele do zrealizowania

    Pozdrawiam

  2. #1232
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie

    dziękuję za odwiedziny.. ostatnio jakoś niewiele osób tu zagląda. W sumie tego się właśnie "bałam" w powrocie na forum, że tak będę pisać do siebie i wsparcie zniknie.. no ale trudno, w końcu robię to dla siebie.

    Wczoraj wpadka ale dzisiaj już się trzymam. Uh, ciągle sobie mówię, że muszę przestać poddawać się pokusom, a jak potem przychodzi taki moment to bęc.. no ale nic, walczyć będę nadal, bo mam o co przecież. Ważne, że się staram.

    Rowerowanie już było, śniadanie właśnie skończyłam - 250kcal.

    Idę, bo nauka czeka.. ble.

    C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

  3. #1233
    zinna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-01-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ja tam zagladam jak oczywiscie mam czasu bo nauka i nauka ble ale staram sie odwiedzac :P tez juz dawno po sniadanku i po rowerowaniu nawet :Pi pisz pisz bo ja z checia czytam i walcz walcz ja powalcze z Toba dzis tez narazie nie uleglam pokusom a mam mi naszykowala taki maly batonik a ja nic oddam chyba tatusiowi
    Pozdrawiam buziaki :*
    Milego dnia...
    Nauka tez czeka :/

  4. #1234
    Guest

    Domyślnie

    Cauchy, moja droga, forum przerzedzone jest juz, bo sesja idzie . Ja swoja juz mam, i od 2 tygodni, jak uda mi sie wpasc na forum, to tylko raczej robie update u siebie. We wtorek ostatni egzamin, wiec sie poprawie .

    Widze, ze dieta dobrze idzie, zazdroszcze tego roweru! Pokusy kazdy z nas ma, wazne, zeby ulegac tym mniejszym niz tym wiekszym (ja np. wczoraj po 9 wieczorem wcinalam orzechy, ale lepsze to niz mialabym wcinac ciastka ).

    Jak skoncze te przebrzydla sesje, to wybiore sie w koncu do kina, bo mi ochoty narobilas - masz filmowy watek . Jak bylam w liceum, to bywalam w kinie praktycznie co piatek, a teraz, wstyd sie przyznac, raz na kilka miesiecy. A co do multipleksow, to ja mam moje ukochane Silver Screen w Warszawie - czasami chodzilam zamiast do szkoly na premiere w piatek o 9 rano, 3 osoby na sali, rewelacja .

  5. #1235
    Awatar pyza
    pyza jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Legionowo
    Posty
    242

    Domyślnie

    Czytam, czytam, tylko osoatnio na przyjemne rzeczy czasu totalnie brak
    Cieszę się, że mimo wpadki się nie poddajesz..
    Ja wczorajszy dzień spisałam na straty, bo i batonik był i cola light (tylko 0,5l ale była) i lizak chupa chups... ale tłumaczę się czterema godzinami jazdy samochodem w deszczu... masakryczne przeżycie, kiedy nie wiesz jaka gałąź na dach spadnie i kiedy bo wiatr był niesamowity... no i nawet wieczorkiem nie odnotowała kcalorii bo nie mam ochoty wiedzieć ile tego było
    Ale nie załamuję się i tak jak Ty wolno ale do celu

  6. #1236
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie

    Cześć.

    Nie zaglądałam, bo ciągle coś do roboty..

    Miałam jeszcze ciężkie dietowo dni. Ogólnie zawsze tak musi być, że jak mi się zbliża sesja, to problemy się mnożą. Kot siostry się rozchorował i trzeba go doglądać, jest w bardzo złym stanie i w piątek lekarka wspominała nawet o uśpieniu go. Jestem do niego przywiązana tak samo, jak i ona, więc wyobraźcie sobie te czerwone oczy i rozmazany tusz..
    No ale trzymam się jakoś z dietą, właściwie to się powolutku, nareszcie, rozpędzam. Pisałam już u Ciebie, Pyzuniu, że sobie wyznaczam maleńkie cele, po kolei. Jeden dzień dietowy, potem drugi, trzeci. Tydzień bez słodyczy. Potem drugi, trzeci.. Zaczyna działać.

    Codziennie roweruję te swoje 500kcal, nogi powoli przestają boleć.. zaczęłam też robić brzuszki, no i macham ciężarkami podczas rowerowania. Cieta 1000kcal. Minęły już trzy tygodnie, schudłam 4kg z różnymi wpadkami po drodze, więc ogólnie rzecz biorąc wynik bardzo mnie cieszy. Niemniej, jeszcze trochę muszę zrzucić, żeby wrócić do wcześniejszego wyniku... ale cóż, najważniejsze chyba, że jestem na dobrej drodze.

    Śniadania jadam od dłuższego czasu codziennie takie same - staram się rozkładać posiłki na cały dzień tak, żeby rano były węgle, a potem stopniowo przechodzić do białka wieczorem. Śniadanie - cztery tekturki Chaber (90kcal) posmarowane serkiem Figura (30kcal), cztery plasterki sopockiej, o ile aktualnie jest (50kcal), do tego 100g papryki albo jakichś ogórków or sth (~30kcal). Tak więc poranna dawka energii w wysokości 200kcal zapewniona. Na drugie śniadanie - najczęściej jedzone na uczelni między zajęciami - owoce za mniej więcej 100-150kcal - jabłka, melony albo mandarynki ostatnio królują, albo brzoskwinie w soku (sprzedają takie gotowe kubeczki w Tesco). Obiad jeśli się uda, to w domu - warzywa z mrożonki - albo jakaś smaczna kanapka za 200-300kcal na uczelni. Deser - heheh, pudding bananowy Bobovity dla niemowląt.. albo Actimel.. Kolacja - serek wiejski z rzodkiewką, albo szczypiorkiem, albo jajkiem, wsparty tekturką.. bardzo smacznie. No i tak jakoś schodzi codziennie do niecałego 1000.
    A, od niedawna jedno z ulubionych dań są truskawki (z mrożonki) i Bakuś - ma to razem dokładnie 251kcal, a jest pyszne i sycące..
    No i pyszna sałatka, którą ostatnio sobie zrobiłam i jadłam na uczelni w ramach obiadu:
    ryż (jedna torebka)
    kukurydza (puszka)
    tuńczyk (puszka)
    cebula (czerwona dobrze pasuje)
    majonez (tycio)
    Wyszła mi jej spora micha, w całości ~850kcal, więc podzielone na cztery niezłe części to w sam raz na śniadanie albo inny posiłek. Ponoć dodaje się do tego jeszcze jajko na twardo, ale ja zrobiłam bez i tak czy siak była pyszna.

    Zinno, mam nadzieję, że nie dałaś się temu batonikowi a mamie to najlepiej jasno powiedzieć, że żadnych słodyczy ma nie dawać - łatwiej pokusy nie mieć, niż jej nie ulec.. moja przyjęła to do wiadomości już dawno temu i nic mi nie kupuje. A jak sobie kupi, to się kryje, a mnie to śmieszy, bo dzieci przecież zawsze i tak wszystko znajdą i zobaczą

    Saccharine a Ty walcz dzielnie i nie poddawaj się, żebyś przypadkiem tej szóstki nie zgubiła, dobrze? A do kina jak najbardziej, zatrzymywać Cię nie będę ja jakoś tak z pół roku temu zaczęłam chodzić regularnie i mnie wciągnęło.

    Pyza, czytałam w jakiejś (mądrej) gazecie, że z kobietami to jest tak, że jak już się wyłamią z diety, to potem całkowicie tracą hamulce - i to chyba niestety prawda, jak już ulegnę i napcham się tuż przed snem jakimiś bakaliami to sobie myślę - aaaa tam, i tak już cały dietowy dzień stracony w takim razie, więc sobie jeszcze zrobię kromeczkę... a potem z tej kromeczki się nagle robi jakoś podejrzanie dużo brudnych talerzyków, miseczek etc.. - i gdzie to całe jedzenie się podziało? a tak, w moim żołądku.. od razu mam ochotę udawać, że to nie ja. Sumienie gryzie jak cholera....
    Musimy wymyślić jakiś dobry sposób na 1. odmawianie pokusom, 2. hamowanie, jeśli już zdarzy się poddać... Bo to w końcu nie jest potrzebne tylko na czas diety, ale na całą resztę życia.. co to za przyjemność chudnąć, żeby potem znowu utyć. Brrr.

    A ja sobie po sesji chyba zrobię dietę nazwaną w gazecie dietowej "kapuścianą", ale nie wiem czy to dokładnie taka, jak te różne co tu były. Znaczy to jeszcze nic pewnego, ale tak nad tym dumam.

    Koncze, bo wlasnie mi sie cos skrzaczylo w mozilli. (cholerne skroty klawiszowe, nigdy nie wiem co nawciskalam, ze sie pozmienialy ustawienia, grrrrrrrr)

    Buziaki,
    C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

  7. #1237
    Guest

    Domyślnie

    Haha, dobrze mnie pilnowalas, bo nie zgubilam 6, trzymam sie jej kurczowo i nie puszcze. Moja jest!

    Ja tez mialam ciezki dni, kiedy nie trzymalam diety, ale juz po sesji = po wszystkim. A zaczelo sie tak, jak napisalas, czyli od bakalii - w niedziele zaczelam od sliwek suszonych i pistacji, potem byly kromeczki, a jakze, cos tam jeszcze czego nie pamietam (albo nie chce pamietac , a na koniec tort czekoladowy. A mialam tego nie robic .

    Gratuluje rowerkowania i cwiczen! Idzie Ci swietnie, wiec na pewno osiagniesz upragniona wage. Dieta Twoja tez mi sie podoba, u mnie zdecydowanie wiecej weglowodanow jest - platki sniadaniowe, chleb, makoron, ryz (oczywiscie tylko rzeczy pelnoziarniste). Moj organizm domaga sie wegli strasznie .

    Pozdrawiam!

  8. #1238
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie



    No. Wstało mi się dziś o 6tej (zajęcia o 15.50 :P ), wsiadłam na rowerek, potem maseczka, kąpiel, balsamowanie i śniadanie - standardowy zestaw tekturek, serka Figura, sopockiej i papryki. Za pół godziny wychodzę na godzinny spacerek, potem przekąska - jabłka, potem będzie kolejna - płatki ryżowe z Figurą, potem obiad - mmm... kotlet z kurczaka, ziemniaki i tarta marchewka, potem zajęcia, a potem kolacja o 19tej - dwa jajka na twardo, papryka i tekturki.

    W ogóle to ostatnio zdarza mi się wstawać o... 4.30. Po to, żeby zdążyć z porannym rowerowaniem (razem z myciem zębów i robieniem trzech herbat około półtorej godziny..), kąpielą i balsamowaniem (pół godziny..), i wyjść o 7mej (a jeszcze się trzeba ubrać, wyszykować, wymalować, zjeść śniadanie, przygotować jedzenie, które trzeba wziąć na zajęcia..), żeby być na 8mą na zajęcia.. nieźle, co? Sama się sobie dziwię.

    Saccharine, gratuluję utrzymania szóstki przy sobie i mam nadzieję, że ten tort czekoladowy nieprędko się powtórzy.. eh, te bakalie. Czasem mnie tak do nich ciągnie, że aż mnie skręca, żeby coś podjeść.. Nie byłoby problemu, gdyby bakalii w domu po prostu nie było - ale mama bardzo lubi, więc zawsze jakieś są.. Eh eh. Trzeba się jakoś dzielnie opierać.

    No.. kończę oglądać Star Treka i idę na spacer.

    Miłego dnia
    C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

  9. #1239
    mommy jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    11-05-2005
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    2

    Domyślnie

    Witaj

    Melduję, że sałatka wyszła super - calej rodzince bardzo smakowało Dzięki za przepis. Wcześniej tez robiłam podobną tylko bez ryżu - była ciężkawa.

    pozdrawiam, miłego weekendu



  10. #1240
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie



    Mommy, no to się bardzo cieszę, że komuś się przepis przydał mi też bardzo smakowała, już mamie obiecałam, że jej niedługo zrobię.

    A ja dziś wstałam o... 5tej wypiłam poranne herbaty, Coldrex, lekarstwa - oczywiście, w zimowej sesji ja muszę się przeziębić, nie ma siły. Potem wskoczyłam na rower i w towarzystwie Star Treka przejechałam te codziennie 500kcal, do tego machanie ciężarkami i brzuszki. Potem kąpiel, balsamowanko. Śniadanie o 8mej (tekturki, serek Figura, sopocka, papryka - 200kcal) i do nauki.... o 11. przerwa na drugie śniadanie - jabłka za 150kcal. I nauka. Ble. O 14. był obiad - pyszności, kotlet z kurczaka, ziemniaki i zielony ogórek - wszystko razem za jakieś 270kcal. Teraz trochę odpocznę, zagram z mamą w szkrable, a potem... do nauki! Na 16.30 wyznaczony podwieczorek, czyli pół melona za 100kcal, a na kolację o 19tej - tuńczyk, kukurydza, tekturki i Actimel - razem za jakieś 260kcal. Co wszystko razem da w sumie jakiś 1000kcal. No

    Nauka = ble. Ale muszę..

    Buziaki i trzymajcie się dzielnie!

    C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •