Wracam po dwóch latach nieobecności. Grzeszyłam w tym czasie i to ciężko .Kolacja, słodycze i brak ruchu dały w końcu o sobie znać.Powróciłam do mojej wyjściowej wagi 77 kg i chwyciłam się za głowę.Miało być tak pięknie: zrzucę zbędne kilogramy i zacznę zdrowo żyć.Skończyło się jak zwykle na niezdrowym studenckim trybie życia: knysza na śniadanie, obiad i kolację a pomiędzy czekolada i wytłumaczenie, że do nauki potrzebna jest energia.Z własnego lenistwa muszę zaczynać od nowa.Tym razem wytrwam do końca i zmienię cały mój tryb życia na zdrowszy.Od dziś zaczynam. W życie wprowadzam niezawodną dietę MZ- mniej ...ekhm...jeść :P. Wracam do biegania. Poza tym chodzę raz w tygodniu na basen i zamierzam pokręcić hula - hopem.Trzymajcie za mnie kciuki.
Zakładki