-
także jestem wegetarianką, także z powodów ideologicznych. Ale nie widzę powodu, dla którego miałabym się przestawić na weganizm: jedzenie jajek tudzież mleka nie jest morderstwem, a poza tym białko li tylko z roślim motylkowych to chyba jednak murowany niedobór. Przemyśl to jeszcze.
Pozdrawiam i powodzenia!
-
hej, zdawałam historię, polski i niemiecki.
A teraz zasłużone wakacje
Próbowałam rano biegać, ale jakoś mi to nie podeszło. No nic, będę próbować dalej :P
Dziś będę chyba miała problem z dobiciem do 1000, zjadłam na śniadanie ok. 180 kcal, owoce i warzywa się skończyły , na obiad będą naleśniki (nie jem), chyba sobie sporządzę warzywa na patelnię. Potem jadę sobie w świat, wrócę pewnie ok. 16, no i jak tu się czymś zapachać :P
A na wagę nie właziłam od 13 maja, zważę się chyba dopiero w czerwcu :P no nic idę poćwiczyć chyba (jak się przemogę :P)
pozdrawiam
-
Ja też chcę już być wolna ale za dwa dni o tej porze będę juz po. to mnie trzyma przy życiu
a co do diety to narazie sie trzymam, ale dziś dopiero drugi dzień zaraz idę poćwiczyć
ps. jak Ci historia poszła?
-
Muszę Ci powiedzieć, że dziwnie mi ze świadomością, że to już koniec, nie muszę sie uczyć, mam wolne itd. Jeszcze się nie przestawiłam na tryb wakacyjny
Zresztą, nie wiem czym to jest spowodowane, ale ostatnio nie mogę spać dłużej niż do godz. 7.30-8.00, więc dzień mam dluuuugi i mnóstwo czasu, pora się poddać swym pasjom :P
Historia? Podstawa- nie bardzo, niestety. Rozszerzenie- było śmiesznie łatwe. No ale nic, zobaczymy w lipcu.
pzodrawiam
PS. Ale mam zakwasy na brzuchu, uwielbiam je! (nie jestem masochistką wbrew pozorom)
Poćwiczę dziś więc jeszcze dłużej
-
Cos dzisiaj źle sobie dzień rozplanowałam chyba. Albo źle coś licze kalorie
No bo zjadłam:
śniadanie - kromka chleba z paprykarzem wegetariańskim i rzodkiewka + jablko
II śniadanie- 4 lyżki płatków kukurydzianych z mlekiem sojowym
obiad: makaron ryżowy (tak nie za duzo) + warzywa na patelnię
kolacja- jablko
tylko, że już jestem głodna, wyszlo mi ok. 1050 kcal
chyba się surówką z kapusty czerwonej zapcham, albo wyjdę gdzieś. Bo już po obiedzie jestem, a wbrzuchu mi burczy.
-
Wczoraj, ładnie wyszło, ok 1050 kcal, okazało się że niechcący zaznaczyłam makaron dwujajeczny zamiast ryżowego, który jest mniej kaloryczny, no i zjadłam go mniej niż sądziłam.
Dzisiaj rozpoczęłam dzień od kromeczki chleba z pastą sojową i surówką z czerwonej kapusty (+ tradycyjnie vigor complet )
Dzis mam dzień alkoholowy, więc zjem ok. 600 kcal, żeby mieć miejsce na ten okropny trunek
Wczoraj nawet sie przemogłam i troszkę pobiegałam. Ale mam zakwasy straszne, ehhh ciężko z formą, ale w myśl tego co ktoś tu kiedys napisał, zakwasy trzeba "przećwiczyć", tak też więc robię.
Mam pytanie: czy mogę codziennie robić ćwiczenia na brzuch, talię, biust, nogi,(zaznaczam, że robię ich mniej, niż jest zalecane, wedle własnego uznania, tzn. nie przeforsowuję się jakoś strasznie) czy lepiej robić je jakos na przemian, tzn. jednego dnia na brzuch, drugiego na nogi, itd?
no i najwazniejsze- pierwsze ważenie- 1. czerwca
drugie- 15. czerwca
trzecie- 1. lipca
a potem sie jeszcze zobaczy Wolę rzadziej, aby sie nie irytować :P
PS. Chyba powinnam przesunąc moj temat na "pamiętniki", bo cos malo osbo go odwiedza. Nie wiem niestety jak to zrobic.
pozdrawiam
-
Kurcze, wszystko posułam!! Całe 3 tygodnie na nic, a tak się starałam! Zjadłam dzis pezrpisowe 990 kcal, doliczyłam troszkę wina- czyli 1200 kcal, no i........ Wypilam jeszcze piwo i zjadlam troche chipsów, których nie cierpię!
Mam nadzieję, że nie będzie jutro 5 kg więcej........ ja wiem, że raz na jakiś czas nic się nie stanie, ale jestem tak strasznie zła
Tym bardziej, że w tym tygodniu czeka mnie duuużo imprez. Powiedzcie, że nic sie nie stało! Bo mam takie straszne wyrzuty sumienia
Jutro ładnie wracam do dietki. I chyba sobie utnę za karę 200 kcal.
-
Nie przejmuj się chwilowym załamaniem.To się każdem zdarza. Będzie dobrze
-
Ha, witam koleżanki i łączę się w diecie. Ja cztery lata temu ważyłam 84 kilogramy. Dobiłam do 68, ale w ciągu tych lat wskocyzłam na 73 kilogramy. Teraz się zawzięłam i postanowiłam schudnąć do 65. Myślę, że to chyba dobra waga dla mnie. Biorąc pod uwagę fakt mojej budowy ciała, grubych kosci i hmm genów, myślę, że jest to założenie realne. Już nie mam do zrzucenia osmiu, ale tylko sześć kilogramów. Myslę, że możemy się chyba wspierać razem, prawda?
Ja niestety nie mam zbyt wiele czasu na zajęcia typu fitness, pieniędzy tez nie bardzo, więc wymyśliłam sobie, że będę przynajmniej trzy razy w tygodniuy dojeżdżać do pracy rowerkiem. I wiecie co? Udaje mi się!
A dziś zajdałam na razie fruinę i wypiłam kawkę z mlekiem.
Cieszę się bardzo, bo waga poszła w dół. Nareszcie...
Pozdrawiam cieplutko!
Grubaga
-
witajcie.Jestem wegetarianką od 14 roku życia.(mam 21) uważam ze źle zrobiłam eksperymentując ze swoim zdrowiem w ten sposób ..(zero mięsa intensywny trening ( koszykówka)) i tym sposobem walczę nie tyle co o schudnięcie wizualne czy centymetrowe co wagowe.nie chce prawić Ci morałów..ale nie rozumiem przesłanek ideologicznych w nie jedzeniu nabiału.Możesz mi to wytłumaczyć?Sama wiem co znaczą teksty bliskich głupia jesteś mięso jest zdrowe,ale z nabiału,tzw śmierdzących serków(typu camembert )nie zrezygnuję.
obecnie jestem na 2 roku medycyny i wiem jak białko, przynajmniej w takiej postaci jest nam potrzebne.poza tym soja nie jest taka super .. jedząc'pasztety wegetariańskie'faszerujesz sie gorszą chemią niż tą z nabiału,uwierz.
pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki