-
no i klops..
musialam oczywiscie zajesc te frustracje
dopadlo mnie dopiero o 22, skonczylam o 23 z minutami...
zjadlam chyba z 5 kromek chleba z majonezem i zoltym serem, miche orzechow wloskich, kilka suszonych sliwek...... i dowalilam sie puszka wstretnych, tlustych solonych orzeszkow ziemnych. teraz jest mi niedobrze
w czasie i tuz po nazarciu czulam sie super- wszystko mi zwisalo. dzisiaj najchetniej zostalabym w wyrze i na sama mysl o tym basenie rano + calym dniu zawieruchy w pracy chce mi sie plakac..
juz bede grzeczna, ale takie momenty slabosci sa zabijajace........................................ .........................
-
Kolejnapróbko ZAPOMNIJ O WCZORAJSZYM WIECZORZE. ON NIC NIE ZMIENIŁ W TWOJEJ WADZE.
Ale dzis zaciśnij pasa!!!!
Poćwiczyłaś juz z raniutka więc się nie martw. I do roboty...dalej gubić kilosy!!!!
Bardzo mnie motywujesz z ćwiczonkami, chciałabym i ja Ci pomóc... Pami etaj że jestem i myślę o naszym tłuszczu!!!!
Zobaczysz jak wystąpimy na sylwestra.... Aż im szczęki opadną!!
Będe po ćwiczonkach wieczorkiem..
Papapa
-
Kolejnapróbo - było minęło, podnoś sie i idź dalej.
Gdybyśmy miały silną wolę, to by nas tu nie było...
Jeżeli odwaga to nie brak strachu, a robienie czegoś pomimo starchu, to odchudzanie się to nie nie uleganie pokusom, a osiąganie sukcesu pomimo ulegania pokusom.
-
GDZIE JESTEś!!!!!!! Nie zostawiaj mnie.....
-
hej Gwiazdeczko!
jestem, jestem!
wczoraj wieczorem padlam jak mucha. zasnelam przed TV, ale kilka malych pol-brzuszkow udalo mi sie zrobic
niestety wylaczylam glos w komorce i moj mezczyzna myslal, ze cos mi sie stalo. obudzilam sie dopiero przed 1 nocy. on zdarzyl juz powiadomic organy scigania. nie wiem jak moge mu te godziny stresu wynagrodzic..
co do dietowania- wczoraj zjadlam troche owockow, wypilam mleczko i cappuchinko i zjadlam kilka ciasteczek i innych slodkosci.
dzisiaj mamy wieksz bankiet z rybkami, wedlinkami i serami, wiec tez wszystkiego po troszeczke poprobuje wazne zeby sie nie obzerac i nie wcinac po nocach.
waga pokazalo rano zbawienne 58,5kg, wiec nie jest tragicznie, ale przeciez miala isc w dol!!
Do mojego wyjazdu juz tylko 12dni. Jestem beznadziejna...
Wiem, ze w domu bedzie na mnie czekalo tysiace poku i jezeli nie wiezme sie w garsc, wroce stamtad 5 kilo ciezsza. Z doswiadczenia wiem, ze jest to mozliwe
MUSZE przez te pozostale 12dni zrzucic jeszcze 1,5 kg!!
-
jestem
juz mi troche lepiej. pobieglam i spocilam sie jak mops.
Musialam znalezc sobie nowa, oswietlona trase. Jedno okrazenie to ok. 10 minut. Mam wiec zawsze mozliwosc zrezygnowania po 10 minutkach
-
KOLEJNAPRÓBKO!!!!
Jeju bardzo Ci zazdroszczę tej dyscyplinki z bieganiem!!!!
Takie wyćwiczone ciało nawet jak zgrzeszysz to nie w puszcza w siebie tak bardzo kalorii tylko je spala!!! GRATULUJE!!!
Pamiętaj to nasz czas!!! Damy radę
Myśle że Ty spokojnie schudniesz 1,5 kg przez ten okres.
Aha i napisz proszę ile Cie tu nie będzie, bo muszę jakoś przetrwać!!!! BEZ CIEBIE
-
hej Gwiazdeczko!
jestem jeszcze w pracy..
gratuluje 5teczki z przodu!! super!!
i dziekuje zue to, ze we mnie wierzysz i tak wspaniale mnie wspierasz
nie wiem czy sie nie zlamie, bo przyznam szczerze, ze ejst mi teraz troche ciezko..
moze powinnam wyjasnic dlaczego: troche zzera mnie frustracja.
w czasie pobytu w domu tez bede sie tu pokazywac. to tylko 5 dni, wiec nic sie nie boj- nie strace Cie z oczu
w domu bedzie wiecej pokus, a tym samym wiecej porazek/sukcesow
Buziak!
-
ok. czas wziac sie w garsc. Dzisiaj wazonko w pracy.
Postanowilam nie zabierac ze soba ton jedzenia do pracy, bo powoduje to, ze caly czas siedze jak na szpilkach i czekam na nastepny posilek. Dzisiaj bedziemy wyjadac resztki z wczorajszego bakietu, do tego mam jabluszko i 2 marchewki.
Ten weekend spedzam u mezczyzny. Poodwiedzam kolezaneczki, ale na zakupki ciuchowe jeszcze chyba nie mam ochotki- w koncu proces redukcji cialka nie zostal jescze zakonczony
Niestety do 1 listopada nie uda mi sie juz osiagnac mojego celu, ale moze do 1 grudnia. Wazne, zeby nie przytyc i pozbyc sie tego obsesyjnego myslenia o jedzeniu. Zdecydowanie za czesto jem nie odczuwajac glodu.
Gwiazdeczko wczoraj pocwiczylam grzecznie brzuszek i musze powiedziec, ze Ty rowniez BARDZO mnie mobilizujesz
-
Wiesz kolejnapróbko ja jakoś też mam jakąś dziwna rezygnację ze wszystkiego...
Troszke mi się skurczył żoądek, i już tak nie myślę o jedzeniu ale też nie chce mi sie myśleć o odchudzaniu.
Kurczę boję się że tak ładnie mi idzie i pewnego dnia już tu nie zaglądne a potem pojawię się z wagą co namniej 65 kg. bo tak zawsze jest ze mną.
Badzo sie boję.
A ciekawa jestem jak ważenie w pracy....
I co mężczyzna powie jak cie jutro zobaczy
Chociaż mój nic nie zauważa
No to pa , będe wieczorkiem!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki